Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5 Jaki jest Yurio?


28 listopada 2xxx

Lavrova stała przy barierce obserwując lawirujące na lodzie trzy bliźniaczki jakby urodziły się na lodzie. Na początku nie dowierzała, że ta młoda dziewczyna starsza od niej o parę lat tak szybko założyła rodzinę. Mało tego przeżyła głęboki szok jak w ogóle dowiedziała się ile ma lat! Myślała, że może jest maksymalnie rok starsza od Yurio. Jak to wygląd potrafi oszukać. Na lodowisku pojawił się ich ojciec wydzierając się na trójkę niepokornych dziewczynek ganiając ją po zamarzniętej wodzie czemu dalej się przyglądała Roxanne. Jakoś ona nie umiałaby sobie wyobrazić siebie posiadająca takie szatany. Ba! Nawet jeden taki to piekło, a jeszcze jakby miał taki charakterek jak blondyn to przeszły ją dreszcze. Przecież, jeśli kiedykolwiek Plisetsky będzie posiadał dzieci to zwiększy się przemoc w rodzinach o conajmniej dwadzieścia procent.

— Wszystko w porządku Roxanne? — Odwróciła głowę do tyłu spotykając się z uśmiechnięta przyjaciółka Yuri'ego. Kobieta wyglądała jakby od dłuższego czasu ją obserwowała z wyższych kondygnacji pałacu I dopiero teraz postanowiła podejść.

— Tak.. po prostu latwiej mi sie tutaj skupić — Zacisnęła mocniej dłoń na długopisie odwzajemniając uśmiech. Powinna zebrać więcej wiadomości o blondynie, ale chłopak dzisiaj od rana był tak nie do zniesienia, że lepszym towarzystwem dla niej było lodowisko i rozdarte dzieci. Chociaż to nie ziało ogniem. Była pewna, że większa cześć jego parszywego humoru brała się ze śmiałości Chris'a, któremu musiała wreszcie ulec i dodać go do znajomych walcząc z morderczym wzrokiem młodego łyżwiarza. Oczywiście nie obyło się bez awantury i latających talerzy. Dzięki Bogu to Victor wziął na siebie uspokajanie znerwicowanego Rosjanina, bo Katsuki po spotkaniu z jego pięścią wolał udawać iż idzie nakarmić Pierożka.

Postukała parę razy zniecierpliwiona w barierkę patrząc to znowu na swój zeszyt, który każdego dnia zapełniał się coraz to większą ilością informacji o łyżwiarzu jak i jej własnych komentarzy z obserwacji. Wiele razy czytała te swoje wypociny i mogła śmiało stwierdzić, że raczej nikt nie zna takiego Plisetsky'ego jakiego widzi go ona jak i reszta jego przyjaciół, rodziny. Czy chciałaby by i świat go takiego zobaczył? Czemu nie może zobaczyć go ze strony jaką widzą inni ludzie? Nagle wpadło jej coś do głowy i popatrzyła na brązowowłosą.

— Powiedz mi coś o Yurio — Yuuko pomrugała parę razy zdziwiona jakby kobieta powiedziała coś niezrozumiałego. Zaraz po tym popatrzyła na lodowisko patrząc na trójkę swoich dzieci uśmiechając się delikatnie.

— Nie wiem czy będę mogła ci pomoc.

— Chciałbym poznać jego historie także z ust innych niż jego samego — Mimo, że nie powinno kusiło ją poznanie chłopaka oczami innych. Nie tymi, którymi widzi się ten pewien siebie, agresywny czasami nastolatek czy ona. Często odnosi wrażenie, że wie czemu blondyn tak się do niej odnosi. W końcu jest dziennikarzem, a oni niczym hieny rzucają się na wszystko byleby zdobyć potrzebne dla siebie informacje.

— Jak przyjechał tutaj pierwszy raz byłam w prawdziwym szoku — Nishigori oparła się o barierkę patrząc rozmarzenie na lód jakby przypominała sobie coś przyjemnego. Widząc jak drga jej kącik ust Lavrova sama się uśmiechnęła dołączając do oparcia. Niektóre wspomnienia mają magiczną moc — pierw pojawił sie Victor, który chciał trenować Yuri'ego. Wyobraź sobie nasze zdziwienie jak nagle w mieście, gdzie właściwie wszystko wymarło pojawiło się dwoje łyżwiarzy z najwyższymi notowaniami.

— Podejrzewam, że musiał być to szok.

— Zawsze myślałam, że Plisetsky jest łagodnym nastolatkiem, który okazuje swoje uczucia przez jazdę na lodzie i jak się tutaj pojawił wydzierając na Victora oraz przy okazji poturbowując Yuri'ego.

— Przeliczyłaś się jak ja mam rację? — Zaśmiała się w myślach wyobrażając sobie te scene jak do budynku wchodzi blondyn z twarzą anioła by zaraz sprzedać krwiożercze uderzenie Japończykowi. Tak to na pewno tak było. Nawet teraz słyszy ten zawiodły jęk biednego Katsukiego jak musiał łupnąć o szatnie twarzą.

— Nie — Pokręciła przecząco głową przez co brew brunetki uniosła się odrobinę do góry. Jak to nie? Ona na przykład bardzo się zawiodła widząc zachowanie chłopaka, który powinien świecić przykładem wśród swoich fanów. A z tego co na razie widziała to oprócz wulgaryzmów, terroryzowania i narzekania jak to nie cierpi spędzać z nią czasu nic nowego nie wniósł — jak na początku zachowywał się jak rozkapryszony dzieciak to później się zmienił. Żałuj, że nie widziałaś jego i Katsukiego walki na lodowisku tutaj. To było niesamowite! Tamtego dnia chyba pierwszy raz naprawdę zrozumiał swoją przegraną i nie chciał nawet poczekać do ogłoszenia wyników.

— Jest pewny siebie. Wie, kiedy odpuścić.

— Do tego uparty jak osioł — Yuuko zachichotała jak nastolatka, co patrząc na to iż posiada trzy lawirujące diabły po lodowisku było iście niepokojace. Przynajmniej z jej strony -— to dzieki niemu Yuri nie zrezygnował z łyżwiarstwa.

— Co?

Kobieta nachyliła się bardziej w jej stronę uśmiechając szeroko przez co Roxanne ujrzała w oczach Japonki ubawione ogniki.

— Po wygranej Yuri chciał skończyć z łyżwiarstwem, ale to Yurio zajął pierwsze miejsce i musiał zostać — Dalej nie do końca rozumiała, co kobieta miała na myśli. No przecież po to trenował ten blondwłosy terrorysta by w końcu zdobyć złoto jako pierwszy w historii młodzik — on tak naprawde cieszy się z towarzystwa innych tylko ciężko mu to okazać ukrywając to pod pastwą bluzg i przemocy.

— Chyba rozumiem o czym mówisz — Pokręciła głową doskonale wiedząc o czym mowa. Nie żeby nie raz widziała jego zakłopotanie.

— Victor zawsze jest dla niego miły, bo z nas wszystkich widzi w nim najwięcej dobrych cech.

Albo jest takim debilem. Jedno z dwóch. No cóż miło było posłuchać czegos z innych ust niż tego blondwłosego bandyty. Chyba, że.. odwróciła głowę w prawo na wejście widząc wchodzącego Katsukiego z dalej piękną śliwą pod okiem. Nawet pomadka nie uratowała tej twarzy przed zniszczeniem. Przeprosiła Yuuko. I ruszyła biegiem w stronę czarnowłosego, który jak ją tylko zobaczył przełknął ślinę. Nie żeby jej nie lubił czy coś. Ale jak pojawiła się Lavrova pojawiały się problemy. Już podświadomie szukał Yurio na pustym lodowisku.

Rosjanka złapała zdziwionego łyżwiarza za rękę wciągając z powrotem do korytarza ciągnąc wprost do przebieralni. Nie wiedział, co ona planuje, lecz widząc jej zamglone spojrzenie musiała mieć jakieś dziwne pomysły. Czarnowłosy usiadł niepewnie na drewnianej ławce obserwując jak brunetka kładzie obok siebie torbę także siadając i wyciąga zeszyt.

— Jaki jest według ciebie Yurio? — Japończyk pomrugał parę razy patrząc na spokojnie czekająca na jego odpowiedz kobietę. O czym Lavrova myśli? Nie miała czasem pisać biografii z blondynem zamiast wypytywać o niego poboczne osoby?

Katsuki jęknął przypominając sobie o swojej śliwę pod okiem i lekko ja potarł czując uporczywe szczypanie. Na pewno będzie mu się to jeszcze długo babrać przypominając o brutalnej naturze Rosjanina.

— Czemu akurat mnie o to pytasz?

— Pytam każdego Yuri — Co z tego, że jest druga osoba. Nie musi tego wiedzieć. Oparła dłonie bardziej na swoich kolanach stukając wyczekująco długopisem jakby odliczała czas co nie umknęło uwadze łyżwiarza — po prostu chciałabym go poznać poprzez oczy innych osób niż moje własne.

Z ust chłopaka wyszło ciche „Aha" i rozejrzał się po szatni jakby się bał czy nikt ich na pewno nie podsłuchuje. Jeszcze jakby ich nakrył Victor to by nic się nie wydarzyło i pewnie nawet by im pomógł, ale jakby pojawił się tutaj blondyn. Już czuł te uderzenie w twarz.

— A co powiedziała ci Yuuko? — Kobieta przewróciła oczami słysząc niepewny głos czarnowłosego. Czego on się boi? Są sami w szatni i raczej ciężko by mu skądś wyskoczył Yurio. Zresztą nie robią nic złego. Ot tak zwykła rozmowa do cholery!

— Mówiła mi o przyjechaniu tutaj Yurachka'y i waszej rywalizacji o Victora.

— Mówisz o Agape i Erosie — Usta Katsuki'ego powoli zaczęły się rozszerzać w rozmarzonym uśmiechu jakby przypominał sobie coś przyjemnego. Oby tylko nie ten nokaut w Ice Palace, bo pomyśli iż ten łyżwiarz jest masochistą — tak pamiętam jak przyglądałem się jego jeździe myśląc, że nie mam szans. Wyobrażasz sobie, że jak Victor dzielił między nas choreografię to zrobił to tak by każdy dostał coś czego nie potrafił zrobić?

— Mówisz o zaskoczeniu widowni? — Spojrzał zdziwiony w jej stronę. Brunetka nie patrząc na niego kreśliła sobie kółeczka w zeszycie dokładając mu uszy, ogon i wąsy. Zabawne, on jej tutaj opowiada historię rywalizacji, a ta sobie rysuje kotki. Sama chciała o tym słuchać, a teraz robi coś innego. Czasami nie rozumiał Lavrovy. Kobieta spojrzała z przedmiotu na łyżwiarza — kontynuuj Yuri ja słucham.

— A... dokładnie o zaskoczeniu. Ale pierw to on zaskoczył nas. Pierwszy raz widziałem zszokowanego Yurachka'e — Pewnie pierwszy i za razem ostatni raz. Uśmiechnęła się mimowolnie wyobrażając sobie rozszerzone oczy z szoku nastolatka. Chciałaby tam być i to zobaczyć — zostawaliśmy wysyłani przez Victora w różne miejsca by znaleźć swoje natchnienie. I powiem ci.. że jak staliśmy pod wodospadem pierwszy raz widziałem go takiego.

— Jakiego? — Widząc jak chłopak się nachyla by jej powiedzieć to ciszej zrobiła to samo. Może bał się, że ściany mają uszy?

— Zagubionego jakby całkowicie wyparowała z niego pewność siebie..

W tym samym momencie łupnęły drzwi o oboje od siebie odskoczyli widząc na wywalonych drzwiach wściekłego Plisetsky'ego z wyciągniętym oskarżycielsko palcem w ich stronę. Japończyk widząc to spojrzenie poczuł jak robi mu się gorąco i szukał już alternatywnej drogi ucieczki z tego małego więzienia.

— SAM NIE MASZ PEWNOŚCI SIEBIE TŁUSTY WIEPRZU! — Tak, jednak ściany w tym budynku mają uszy, a tym razem drzwi. Zaraz po tym usłyszała wiązankę przekleństw w mało jej znanych językach i zbliżającego się blondyna w ich stronę z łyżwami w dłoniach. Katsuki szybko poderwał się z siedzenia stając przed zdziwioną Roxanną. No on chyba nie myśli, że ten chłopak pieprznie ją łyżwą? W sumie... nie, no damski bokser to raczej z niego nie będzie — VICTOR PILNUJ SWOJEGO NARZECZONEGO DO CIĘŻKIEJ KURWY!

Narzeczonego? Usłyszeli cichy śmiech by z korytarza wszedł Nikiforov z lekko rozwaloną wargą. Każdy z nich by rozpoznał odbitą pięść Yurio. Jednym słowem platynowowłosemu też się musiało dostać w tym całym chaosie, a za najstarszym łyżwiarzem do pomieszczenia wszedł także Chris rozglądając się po Ice Palace. Wczoraj nie miał okazji go zobaczyć, ale dzisiaj wreszcie tutaj przyszedł. Chciał wreszcie ujrzeć miejsce, gdzie trenuje dwójka jego rywali.

Szwajcar widząc, że dziewczyna na niego patrzy puścił jej oczko przez co zrobiła się czerwona szybko spoglądając w inną stronę. Nie wiedziała czy ten łyżwiarz ją bardziej przeraża czy wprowadza w zakłopotanie. Chyba jedno i drugie. Poczuła jak jest łapana za ramię i podrywana do pozycji stojącej. Rozkojarzona spojrzała w prawo widząc patrzącego na niego zdenerwowanego Plisetsky'ego. Z nadzieją popatrzyła jeszcze na resztę chłopców, kiedy nastolatek ją po prostu za sobą ciągnął jak lalkę. Na koniec zdążyła tylko uchwycić wesoło machającego jej Victora, któremu dalej z dolnej wargi kapała odrobinę krew. Biedni... skoro jeden dostał w oko, drugi w wargę to w co ona dostanie?

— Czemu uderzyłeś Victora?

— Skąd kurwa w ogóle wiesz, że to ja? — Prychnął zaciskając mocniej rękę na dłoni brunetki, która zauważyła iż weszli już na halę, więc z nadzieją poszukiwała brązowowłosej. Może ona ją uratuje przed morderstwem w biały dzień? Nie chce zginąć jebnięta łyżwą w skroń. Swoją drogą nawet nie wiedziała, co zrobiła nie tak. A mogła się zgłosić na pisanie poradnika jak opiekować się pierdolonym żółwiem.

— Ciężko nie rozpoznać twojej pięści jak jest odbita na innej osobie.. — Mogła przysiąc, że usłyszała cichy złośliwy chichot. Moja matrioszko czy on właśnie jest z siebie dumny, bo kogoś uderzył w twarz?

— Mógł mi pozwolić wejść do szatni, a nie przytrzymywać jak ostatni idiota. Niczego nie nauczył się po tym jak oberwał jego chłop — Brew Lavrovej uniosła się wyżej, ale nie dane jej było zapytać, co robili przed szatnią bo została popchnięta na ławkę właściwie na samym końcu lodowiska i zasłonięta jakimś metalowym badziewiem. Tak na pewno planuje zabójstwo bez świadków. Zaraz po tym obrażony nastolatek usiadł obok krzyżując dłonie spoglądając na stelaż.

— Czy właśnie rozmyślasz, którą z tej części stelaża mnie zabić?

— Gdyby to było tak zajebiście łatwe to już dawno byś poznała glebę od dołu — Jak można cały czas chodzić tak nabuzowanym? Jak się nie wydziera jest chamski, opryskliwy i niemiły o wulgarnym języku nawet nie trzeba wspominać z tysięczny raz. Jak ona ma później to opisać w biografii skoro nie może w nim znaleźć żadnej normalnej cechy?

— Mogę wiedzieć dlaczego warczysz na mnie jakbym coś zrobiła nie tak?

— Och... a zrobiłaś coś odkąd tutaj jesteś? — Nieświadomie odsuwała się od niego by wreszcie uderzyć o zakończenie ławek. Jasna cholera nie ma gdzie uciec! Dlaczego oni pozwolili mu ją zabrać? Blondyn ze stelaża odwrócił w jej stronę twarz i mogła być pewna, że czuje jak jej serce bije już przy gardle wybijając dziki rytm. Zielono niebieskie tęczówki patrzyły na nią z niemą wściekłością i nie musiał już nic mówić by było wiadomo, że jest wściekły — co ci głupi babsztylu strzeliło do głowy by o mnie wypytywać innych ludzi? To chyba ja z tobą miałem pisać te pieprzoną biografię!

— Chciałam cię poznać także z opowieści innych — Myślała, że będzie miała pewniejszy głos. A na razie brzmiała jak przerażone ciele. Super! Z cisnęła mocniej dłonie na zeszycie mając nadzieję, że w razie co ma ostry róg — bo ciężko mi zobaczyć w tobie jakąkolwiek dobrą cechę! Człowieku, co jest z tobą do ciężkiej cholery nie tak?! Biłeś się kurwa z niedźwiedziami za młodu, że jesteś taki niewyżyty?!

Yurio prychnął podnosząc się z miejsca nasuwając na siebie kaptur i chowając ręce do kieszeni. Odwrócił się w stronę drogi do szatni by zostawić samą Lavrovą na ławkach z idiotycznym wyrazem twarzy. Może rzeczywiście te niedźwiedzie nie były potrzebne w tej całej historii.

***

28 listopada 2XXX

Wpadłam na pomysł, żeby popytać inne osoby w temacie blondyna. Co jak co ale opinia z zewnątrz też się przyda do książki. Yuuko i Yurio poszli na pierwszy ogień i bardzo zdziwiłam się ich wypowiedzią. Chwalili w nim chęć walki i dojrzałe podejście do sprawy. Więc nie tylko ja widziałam, że w tym chłopcu jest coś więcej niż tylko syk i niechęć do wszystkich i wszystkiego. No, nie licząc kotów. Ciągnie swój do swego. Oczywiście cały mój plan poszedł w cholerę, gdy ten narwaniec nakrył mnie i Katsukiego w szatni na rozmowie. Dostał szału i znowu – powtórka z historii. Warczenie i przekleństwa to norma w jego wykonaniu. Czasami mnie dziwią jego niektóre gesty, jak dzisiejszy. Naprawdę się bałam że mi rączki przy samej dupie urżnie łyżwą. Ale nie, chciał pomóc przy biografii, ale chyba obraził się za coś, co powiedziałam. Naprawdę nie mam pojęcia jak z nim postępować.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro