Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Samantha

- Królowa piękności w końcu się pojawiła – od razu po wejściu zostałam zaatakowana przez tą smarkulę inaczej nazwaną Alessandra. Albo jeśli ktoś wolał siostra Richarda. Dziewuszysko miało dwadzieścia lat a zachowywało się jakby miało najwyżej dwanaście.

Nie przeczę jest przepiękna ze swoimi brązowymi włosami rozjaśnionymi pasemkami sięgającymi jej tylko do brody. Wygląda niezwykle figlarnie a do tego te niebieskie oczy, które sprawiają, że gdy w nie patrzę widzę królową lodu.

Przy mnie zachowuje się niezwykle perfidnie i nie wiem czy Richard o tym wie, ale nie chcę mu o tym mówić. Wiem jak ważna jest rodzina, dlatego wytrzymam te kilka miesięcy i potem odejdę. Bez uczuć i żalu. Ta jasne – prychnęłam w duchu. Nie wiem czy będę potrafiła od niego odjeść. Jest wszystkim czego mogłabym pragnąć, ale tego też mu nie powiem, bo po co. Po tym jak go potraktowałam nie chciał ode mnie niczego na kształt przyjaźni za wyjątkiem seksu od czasu do czasu, z którego oboje czerpaliśmy przyjemność.

- Ciebie też miło widzieć – udałam, że tego nie słyszę.

- Ja nie wiem jak mój brat z tobą wytrzymuję – spojrzała na mnie z pogardą.

- Jeśli chcesz powiem ci jak – uśmiechnęłam się przebiegle. – Wystarczy tylko, że wezmę w dłoń jego...

- Jesteś obrzydliwa.

- Dziękuję – zaśmiałam się sięgając do świeżo zaparzonej kawy. Gdyby nie to, że mnie nienawidziła mogłabym ją polubić.

Zajęłam miejsce przy stole zatracając się w swoich myślach. Prawie rok mieszkałam z tą dwójką i nadal nie mogłam ich rozgryźć. Byli niezwykle zżyci, ale nie pokazywali tego przed innymi. Nie wiem nawet czy moje siostry zdawały sobie sprawę z jej istnienie. Chyba coś im o niej wspomniałam, ale całe moje życie małżeńskie pozostawało dla nich tajemnicą.

Od zawsze taka byłam. Nie lubiłam chwalić się tym co miałam i osiągnęłam, bo dla mnie było to tak jakbym pokazywała, że jestem od kogoś lepsza a nauczyłam się, że to źle wygląda. Tak bardzo wpłynęła na mnie opinie innych ludzi, że przestałam o sobie mówić. Nie chciałam wyjść za panienkę z dobrego domu która nie wiem co to praca.

Dlatego i mój wolontariat trzymałam w tajemnicy. Nie potrzebowałam rozgłosu jaka to jestem uczynna i pomagam innym. Po co mi to. Uwielbiałam spędzać czas podczas tych kilku godzin w tygodniu z kobietami, które uważały mnie za dobro wcielone.

Jakby na to nie patrząc to każda z nas zajmowałam się dobroczynnością. Sara prowadziła fundację zajmującą się pomocom chorym dzieciom, Maya udzielała się w domu seniora prowadząc zajęcia z malarstwa a ja spędzałam czas z tymi cudownymi kobietami. Nie mogłam się doczekać naszego kolejnego spotkania nie tylko dlatego że musiałam tak iść, ale dlatego że one traktowały mnie jak równą sobie. Dla nich nie byłam kimś kto się wywyższa a kimś z kim mogły porozmawiać o życiu, swoich problemach czy zwykłych wydarzeniach w świecie.

- Dzień dobry – moje myśli przerwało pojawienie się Richarda. – Cześć mała – podszedł do siostry składając pocałunek na czubku jej głowy.

Mnie posłał to swoje dziwne spojrzenie coś pomiędzy uśmiechem, który wyglądał bardziej jak grymas. Zignorowałam to i zajęłam się swoim telefonem. Może wychodziłam na sukę, ale tylko tak mogłam się przed nim bronić.

Przeglądałam skrzyknę pocztową, kiedy zobaczyłam wiadomość od adwokata taty. To było tak niecodzienne, że nawet nie wahałam się ani chwili. Kliknęłam chcąc przeczytać wiadomość, ale poza słowami „Powinnaś wiedzieć" nic więcej nie było. No poza załącznikiem, którego jak najszybciej pobrałam.

Po otworzeniu dotarło do mnie, że to artykuł i nie byle jaki. W momencie poczułam, jak ogarnia mnie wściekłość na każde kolejne przeczytane tam słowo. Myślałam, że nic mnie już nie zaskoczy, ale najwyraźniej się myliłam.

- Co do chuja – krzyknęłam.

- Nie przeklinaj – upomniał mnie Richard.

- Ja ci dam nie przeklinaj – warknęłam w jego stronę. – Co to ma być! – podałam mu telefon.

Czułam jak całe moje opanowanie szlag trafił a tak się starałam nie pokazać, że mnie to rusza. Normalnie mogłabym go w tej chwili udusić a każdy sąd by mnie uniewinnił.

- To pewnie jakiś głupi żart – starałam się potraktować jego słowa jak żart, ale po tym jak rozluźnił krawat widziałam, że był zdenerwowany.

Wyrwałam z jego dłoni swój telefon przewijając dalszą cześć artykułu. Zgrzytałam zębami zastanawiając się jak wybrną z tej sytuacji, ale stwierdziłam, że teraz to jego problem, z którym będzie musiał sobie poradzić.

- No chyba raczej nie – skandowałam wzrokiem litery nagłówka na pierwszych stronach gazet. „Czy mąż jednej ze słynnych sióstr La Rosa ma romans zaledwie po kilku miesiącach małżeństwa?". – Czy ty chcesz mi o czymś powiedzieć?

Artykuł mówił o tym, ile byliśmy po ślubie, ale nic, poza tym. Opisywał tylko suche fakty z naszego życia. Nie było nic na temat tego jak się poznaliśmy, ile się spotykaliśmy, czy kiedy i gdzie wzięliśmy ślub. Co się dziwić, skoro to wszystko było umową na rok, po którym każde z nas rozejdzie się w swoje strony.

No może tylko ja i Richard, bo moje siostry zakochały się w swoich mężach. Brzmi to absurdalnie, ale tak się stało i kiedy patrzyłam na nich widziałam te wszystkie uczucia, którymi się darzyli. Niby aranżowane małżeństwo, ale dało czwórce ludzi szczęście.

I tylko dlatego nie czułam żalu do taty. W jakiś sposób wiedział, jak sprawić abyśmy były szczęśliwe, ale w jednym się mylił. Małżeństwo między mną a Richardem nie przetrwa, bo do tego trzeba uczucia. A moje własne nie wystarczy dla nas dwóch.

- To jakieś bzdury – oburzył się, ale unikał mojego wzroku. Coś mi nie pasowało, dlatego drążyłam temat.

- Więc spójrz mi w oczy i powiedz, że nie znasz tej kobiety – wyciągnęłam w jego stronę telefon.

Nie musiał nic odpowiadać. Widziałam wszystko na jego twarzy.

- Serio! – niedowierzałam. – Nie mogłeś wytrzymać pierdolonego roku! – warknęłam.

- To nie wina mojego brata – wtrąciła się Alessandra ewidentnie ciesząc się z całej sytuacji.

- Lepiej dla ciebie jak przestaniesz się szczerzyć. – przeniosłam swój gniew na nią. – Chyba zapomniałaś, że ten dom masz tylko dlatego że pozostajemy małżeństwem. Jak nie minie rok to go stracicie. – momentalnie uśmiech zniknął z jej twarzy.

- Nie mieszaj jej do tego. – Richard podniósł głos.

- Jest na tyle dorosła, aby w końcu zrozumieć, że nie będziesz wiecznie trzymać ją za rączkę jak dziecko – podniosłam się z miejsca.

- Gdzie idziesz? – zapytał.

- Naprawić to co spierdoliłeś, bo jak widać ty masz to w dupie. – posłałam mu wściekłe spojrzenie. – Dla twojego dobra lepiej nie widuj się z tą kobietą, bo inaczej zniszczę ją i ciebie.

Nie rzucałam słów na wiatr i dotrzymam słowa. Jeśli tylko zrobi coś co zagrozi niespełnieniem warunków testamentu wtedy zobaczy na co stać taką sukę jak ja.

- Lepiej jej do tego nie mieszaj. – ostrzegł.

- Sam to zrobiłeś więc teraz mało mnie obchodzi co mówisz. – posłałam mu zniesmaczone spojrzenie i wyszłam z tej przeklętej kuchni.

Napisałam wiadomość do adwokata, że będę za godzinę chcąc wiedzieć, jak możemy wybrnąć z sytuacji w jakiej się znaleźliśmy. Tak mało brakowało, aby zakończyć tą farsę, że teraz nie miałam zamiaru się poddawać. Jeśli będzie trzeba zrobię wszystko, żeby utrzymać to małżeństwo.

***

Jadąc do adwokata nagle odezwał się mój telefon. Nacisnęłam przycisk na kierownicy i odebrałam połącznie. Oczywiście nie dałam dzwoniącej nic powiedzieć a sama zaczęłam mówić.

- Nawet nie zaczynaj Sara – ostrzegałam ją.

- Chciałam zapytać, czy widziałaś artykuł, ale chyba tak. – powiedziała powoli cedząc słowa.

Zacisnęłam mocniej dłonie na kierownicy omijając kolejne samochody na mojej drodze. Miałam szczęście, bo ulice były praktycznie puste przez co mogłam dotrzeć na miejsce jeszcze szybciej. Im wcześniej się z tym uporamy tym lepiej.

- Uwierz mi, że gdybym mogła to bym go zabiła, ale wtedy wszystko trafi szlag – plułam jadem.

- Może to tylko pomyłka? – zapytała cicho.

Tylko ona potrafiła widzieć pozytywy tak gdzie ich nie było, ale ja tak nie potrafiłam. Patrzyłam na wszystko z chłodnym osądem i zakładając najgorsze.

- Sara – wetchnęłam. – Kiedy go zapytałam, czy ją zna nie zaprzeczył i nie chciał mi spojrzeć w twarz. Więc jak myślisz? To pomyłka?

To bolało tak bardzo, że przekształciłam moje uczucia we wściekłość. Na siebie, że łudziłam się prawdziwością tego małżeństwa a także na Richarda, że nie mógł powstrzymać się przez rok i nie spotykać z kobietą. Może za dużo od niego wymagałam, ale każdy z nas coś poświęcał nie tylko on.

- Oooo..

- No właśnie – westchnęłam. – Jadę właśnie do pana White'a dowiedzieć się jak mamy to rozegrać dalej.

Tylko on mógł w tej sytuacji pomóc i miałam nadzieję, że kiedy tam dotrę rozwiązanie będzie na mnie czekać. Sama nie wiedziałam, jak sobie poradzić z tym bałaganem, bo uczucia brały górę nad rozsądkiem.

- Samantho wiesz, że nie musisz z nim zostawać. Nie kiedy za bardzo to wszystko przeżywasz. – wiedziałam, że powie coś takiego. Moja kochana siostra. Wspierała mnie nawet wtedy wiedząc, że może stracić firmę.

- Nie ma mowy. – sprzeciwiłam się. – Zostało tylko kilka miesięcy i nie mogę teraz się poddać. Tak niewiele nam brakuję do odzyskania firmy taty.

- Rodzina jest najważniejsza.

- Najważniejsza jest firma rodziców. – przypomniałam jej. – Tylko to nam po nich zostało, dlatego zrobię wszystko, aby została w naszej rodzinie.

- Spróbuj tylko nie wybuchnąć. – poprosiła.

- Jak ty mnie znasz – zaśmiałam się.

- Mówię poważnie. – w jej głosie pojawiła się ostra nuta. – Wiem jaka możesz być, dlatego opanuj emocje, kiedy znowu będziesz rozmawiać z Richardem.

- Spróbuję, ale to nie będzie łatwe.

- Wcale tak nie powiedziałam. – zapewniła śpiewnie i zakończyła połączenie.

Pokręciłam rozbawiona głową pomimo powagi sytuacji. Sara wiedziała co powiedzieć jakby dokładnie czuła to samo co ja. Postanowiłam odsunąć od siebie złe emocje skierowane w kierunku mojego męża i zająć myśli tym co było najważniejsze, czyli wybrnięciu z tego bagna.

Nie mogło to być takie trudne jak się wydawało. Prawda? Nie spodziewałam się tylko że to co przyniesie przyszłość całkowicie zmieni całe moje dotychczasowe życie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro