Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16

Samantha

- Żeby cię uwieść. – powiedziałam zrzucając z nóg szpilki. Uderzyły z głośnym trzaskiem o posadzkę, ale nawet nie oderwałam przez ten cały czas wzroku od Richarda. Położyłam nogę na jego udzie kierując ją wprost do jego krocza.

- Może trochę przerwy dobrze ci zrobi. Może najdzie cię natchnienie? – mówiłam spokojnie i starając się go przekonać.

Mógł udawać znudzenie, ale ja wiedziałam swoje. Gdyby nie był zainteresowany już dawno puściłby moją nogę a tak sunął palcami w kierunku łydki aż do kolana. Nie zatrzymał się jednak tylko podążał cały czas ku górze, w kierunku miejsca które czekało na niego i pulsowało niezmiennie raz za razem.

- Chyba przyda mi się przerwa – stwierdził.

- Też tak myślę – uśmiechnęłam się zadowolona. – Tylko chw.... – przerwałam, kiedy poczułam jego palce tuż przy zbiegu mojego uda z kobiecością.

Przymknęłam oczy i opuściłam się na blat stołu dotykając go plecami. Chłonęłam każde muśniecie jego dłoni, która drażniła się ze mną.

- To dla mnie? – zapytał szarpiąc za materiał, który zerwał się jak kartka papieru. – Ciekawe – wymruczał a ja poczułam chłód ma mojej nieosłoniętej kobiecości.

- Kupiłam ją specjalnie dla ciebie. – wyszeptałam.

- I ukrywałaś ją do tej pory? – zapytał z niedowierzaniem. – Aż mam ochotę strzelić sobie w pysk, że odebrałem ten telefon.

Dobrze wiedział, że gdyby tego nie zrobił to zadzwoniliby jeszcze raz i próbowali aż do skutku. A gdyby nie chciał przyjechać to sama wygoniłabym go nie chcąc narażać firmy przez moje zachcianki.

- Na niektóre rzeczy warto czekać – podniosłam się na łokciach. – Rozbieraj się. – wskazałam oczami na jego koszulę.

Ku mojemu zaskoczeniu najpierw pochylił się w moją stronę sunąc ustami po mojej szyi aż do ucha. Chciałam poczuć na wargach jego własne jednak i na to mi nie pozwolił. Przytrzymał moje ciało kładąc dłoń na moim brzuchu.

- Tak.

- Tutaj?

- Tak.

- Jesteś tego pewna? – droczył się ze mną i przedłużał tym samym moją udrękę.

- Tak kurwa. – warknęłam łapiąc go za szyję i patrząc prosto w oczy. – Rozbieraj się Wolf i pokaż na co cię stać. – celowo użyłam jego nazwiska wiedząc, że ma ono konkretny podtekst.

- Naprawdę chcesz wygonić wilka z lasu? – zapytał z podniesioną brwią jakby nie mógł uwierzyć, że naprawdę to mówię.

Oj dokładnie pamiętam, jak to skończyło się ostatnim razem. Lubiłam seks, ale seks z Richard to zupełnie inny poziom. Uczyłam się nowych rzeczy, o które nigdy bym się nie podejrzewała. Wychodziła z niego bestia w czystej postaci. Pomimo siniaków na udach czy delikatnych śladów zębów na piersiach uwielbiałam od czasu do czasu zaszaleć.

Skoro tak bardzo się ociągał wzięłam sprawy w swoje ręce i chwytając jego koszulę pociągnęłam jak najmocniej mogłam. Materiał rozdarł się a guziki posypały po podłodze.

- To chyba znaczy tak – pokiwał głową.

Tym razem już się nie hamował. Ściągnął z siebie skrawki które zostały z jego koszuli po czym szarpnął mnie do góry. Dotknął rękami materiału na moich udach i kiedy myślałam, że zrobi to samo co ja on zwyczajnie ściągnął ją ze mnie rzucając na podłogę.

- Sam twój widok sprawia, że jedyne o czym myślę o zanurzyć się w tobie.

- Czekam na to – przeciągnęłam się zmysłowo pod jego czujnym okiem. – Opuśćmy sobie grę wstępną. Na nią przyjdzie czas później. – wymruczałam ściągając z siebie biustonosz i rzucając go w jego stronę chcąc, aby podjął wyzwanie.

Moje wnętrze pulsowało nie mogąc doczekać się aż we mnie wejdzie. Jak sprawi, że poczuje każdy jego cal, jak będzie wbijał się we mnie z pełną pasją.

- Co tylko chcesz maleńka – zgodził się sięgając do paska od spodni. Chłonęłam każdy jego ruch jak rozpiął go, wyciągnął ze spodni, rzucił a następnie rozsunął rozporek. Oblizałam wargi na samą myśl co mogłabym z nim zrobić, gdyby tylko trafił w moje ręce.

Pozbył się spodni wraz z resztą ubrań. Stanął nade mną ze sterczącym na baczność członkiem. Jedno musiałam mu przyznać. Nigdy nie poznałam tak dobrze wyposażonego faceta i zapewne nawet gdybym chciała to i tak bym nie odnalazła.

Stanął pomiędzy moimi nogami łapiąc mnie za uda. Przyciągał w swoją stronę tak że moje pośladki opierały się teraz o kant blatu. Na rozpalonej wargach poczułam, jak ociera się czubkiem swojego penisa. Pomimo tego, że chciałam szybko i ostro on przedłużał z każdą chwilą i delikatnie pobudzał moje zmysły które już osiągnęły apogeum.

W końcu po wielu ciężkich sekundach i mocno bijącemu sercu poczułam, jak wchodzi we mnie cal za calem. Nie ważne, ile razy uprawialiśmy seks za każdym razem czułam się jakby to był nasz pierwszy raz.

- Jak mi w tobie dobrze – wysyczał przez zaciśnięte zęby.

- Znam to uczucie – westchnęłam, kiedy zaczął się poruszać. Z początku powolne i krótkie pchnięcia, które nabierały tępa i siły.

Nasze jęki mieszały się ze sobą a ciała uderzyły z głośnym plaśnięciem. Czułam zimny blat, na plecach który tylko podkręcał atmosferę. Spod przymrużonych powiek na jego ociekającą potem klatkę piersiową, mocno zarysowane mięsnie brzucha które poruszały się w jednostajnym szybkim rytmie.

- Zrób coś dla mnie maleńka – wbił się we mnie po całą nasadę odbierając mi dech. – Zaciśnij się na mnie.

Moje ciało bezwiednie posłuchało jego rozkazu przez co czułam wszystko jeszcze intensywniej. Wiedziałam, że rano zostaną mi ślady na udach od jego dłoni a pomiędzy nogami będę czuć rozkoszny ból, ale było warto.

Skurcz w podbrzuszu zaczął się rozprzestrzeniać po całym moim ciele. Palce u stóp same się podkurczyły a dłonie zacisnęły na blacie z taką siłą, że mogłabym go połamać. Z moich ust wypadł głośny krzyk spełnienia a wraz z nim szybkie i rozgorączkowane ruchu Richarda, który gonił za własnym orgazmem. Poczułam, jak pęcznieje we mnie a po chwili ciepła sperma zalała moje wnętrze.

- Ja pierdole – wydyszał Richard opierając głowę pomiędzy moimi piersiami. – Wpadaj do mnie częściej jak taki ma być finał tych spotkań. – poprosił.

- Może zrobimy z tego rytuał? – zaproponowałam.

- Dobry pomysł – podniósł kciuk do góry. Położyłam rękę na jego głowie i pogładziłam splątane od potu kosmki klejące się do jego szyi.

Nie wiem, dlaczego, ale zaczęłam się śmiać. Po praz pierwszy od dawna pozwoliłam sobie na kompletny luz.

- Co cię tak śmieszy? – zapytał podnosząc głowę. Dłonie oparł po bokach mojej głowy jakby bał się mnie wypuścić.

- A jak ktoś tu wejdzie? – na samą myśl poczułam klejoną falę rozbawienia. Oczami wyobraźni widziałam, jak to mogło absurdalnie wyglądać. My nadzy, na stole i w dodatku z jego penisem nadal we mnie. Ten kto by tutaj wszedł miałby niezły widok.

- Zobaczyłby czyste porno bez płacenia. – poruszył sugestywnie brwiami.

- Bylibyśmy na językach wszystkich a do rana chodziłyby o nas plotki po firmie.

- O mnie mogą mówić co chcą, ale jeśli powiedzą coś o tobie źle wtedy pożałują. – mówił tak poważnym tonem, że czułam obietnicę jaką mi teraz składał.

Dotknęłam opuszkami palcy jego policzka nie mogąc wyjść z wrażenia jak nasza relacja zaczęła się pogłębiać. Tak jakby wszystkie nasze wyrzuty względem siebie zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej sztuczki.

- Gazety o nas mówią – może nie powinnam tego robić, ale moja szczerość wygrała.

- Wiem i będę cię za to przepraszał aż w końcu mi wybaczysz.

- Już o tym zapomniałam – i taka była prawda. Kto by przypuszczał, że naprawdę zacznę mu bezkompromisowo wierzyć po tym jak oskarżony został o zdradę. Jak ja go o to oskarżyłam.

- Chodź. – wysunął się ze mnie. – Musimy cię umyć. – wziął mnie na ręce.

- Gdzie idziemy? – zapytałam, kiedy ruszył w nieznanym dla mnie kierunku. Znałam większość pomieszczeń w firmie, ale tych drzwi nie rozpoznałam. Ukryte na samym końcu i ledwo widoczne można je było ominąć.

- Do mojego pokoju, w którym czasami nocuję, kiedy muszę dłużej popracować.

- Łał masz swój pokój. – musnęłam jego szyję wargami. – Może go jeszcze wykorzystamy?

- Chciałbym, ale praca czeka. – odparł otwierając dłonią drzwi. – Muszę jeszcze coś dokończyć, ale powiem ci, że dzięki tobie wpadłem na nowy pomysł.

- Czyli jestem twoją muzą i musisz o mnie dbać. – kokietowałam.

- Wiem co robisz, ale ci się nie uda. – pokręcił głową wchodząc ze mną do pogrążonej w mroku łazienki. Wystarczyło kilka jego kroków, aby wszystko zostało podświetlone a to za sprawą czujki zamontowanej przy suficie.

Postawił mnie pod prysznicem i włączył gorący natrysk osłaniając mnie przed wodą. Sięgnął do półki umieszczonej tuż za moimi plecami biorąc do ręki butelkę z żelem. Wylał sporą część, na dłoń którą zaczął błądzić po całym moim ciele. Nawet w takiej sytuacji najpierw myślał o mojej wygodzi odkładając na bok swoją. Sunące dłonie sprawiały, że moje ciało robiło się niezwykle lekkie i odprężone.

Oparłam głowę o jego pierś poddając się całkowicie jego zabiegom. Czułam się niezwykle spokojnie w jego ramionach i wiedziałam, że mogę być po prostu sobą. Mogłam zrzucić choć na chwilę maskę, którą tak uparcie przybierałam na co dzień. Prawda była taka, że byłam tym już po prostu zmęczona i wyczerpana udawaniem, że jestem silna.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro