Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

Mam nadzieję, że spodoba wam się ten rozdział a najbardziej perspektywa Aidena i jego reakcja na to co zrobiła Kira :)

Miłego czytania

Christopher

Przez kilka miesięcy było dobrze, nawet lepiej niż dobrze, ale coś musiało się spierdolić. Mam nadzieję, że słowa Cassiana się nie sprawdzą, bo inaczej nie wygrzebiemy się z tego tak łatwo.

- Kochanie, dlaczego jeszcze nie śpisz? – moja żona stanęła w drzwiach z zaspanym wzrokiem.

- Miałem jeszcze trochę pracy – przejechałem dłońmi po twarzy.

- Co się dzieje? – podeszła do mnie. Światło padało na jej piękną twarz i zaokrąglony brzuszek. Nie mogłem uwierzyć, że będziemy mieli dziecko. Że diabeł będzie miał dziecko.

- Nic czym musiałbyś się przejmować – oznajmiłem wciągając ją na swoje kolana. Położyłem dłoń na jej brzuchu i zacząłem masować go okrężnymi ruchami.

- Wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć. Nic nie sprawi, że w ciebie zwątpię.

- Jesteś aniołem.

- Każdy diabeł powinien go mieć – posłała mi swój cudowny promienny uśmiech.

Gdyby nie pojawiła się w moim życiu już dawno nie byłoby dla mnie nadziei. Spotkanie jej nawet w tak niefortunnych okolicznościach było darem, którego nie miałem zamiaru zmarnować.

- Kocham cię – powiedziałem. Tak rzadko jej to mówiłem, ale w zaciszu gabinetu nie musiałem tego ukrywać.

- Ja ciebie bardziej a teraz chodź spać, bo my padamy na twarz – pociągnęła mnie w stronę wyjścia.

Spojrzałem na biurko czy wszystko schowałem i kiedy upewniłem się, że tak ruszyłem za nią po chodach. Nie chciałem, żeby dowiedziała się o tym co się dzieje. Nie w jej stanie a może nawet w ogóle nie chciałem, żeby o tym wiedziała. Za bardzo mi na niej zależało, żeby martwiła się jeszcze o kogoś innego.

Kira

Tak jak się omówiłam ze Stevanią miałyśmy się spotkać w naszej kawiarni. Od wejścia uderzył mnie mocny aromat kawy i ciastek który tak bardzo nam się spodobał, kiedy odkryłyśmy to miejsce. Starsze małżeństwo prowadzące ją zawsze starło się, żeby każdy czuł się tu jak u siebie. Rozmawiali z klientami i śmiali się razem z nimi, dlatego tak bardzo lubiłam tu przychodzić. No i może dlatego że kiedyś nas ukryli, jak odwaliliśmy jedną ze swoich akcji.

Im bliżej stolika byłam tym bardziej czułam niepokój. Postać mężczyzny wydawała mi się znajoma, ale nie wiedziałam, dlaczego. Ta postura i ten kolor włosów. I ten styl ubierania podobny do...

- Nie... kurwa... wierzę – stanęłam jak wryta nie mogąc uwierzyć w to co widzę.

- Też cię miło widzieć siostro – uśmiechnął się mój parszywy brat.

- Czy ty jesteś normalny? – zaczęłam okładać go torbą po głowie nie przejmując się tym, że ludzie na nas patrzą. – Jak... mogłeś... to... zrobić. To... moja... przyjaciółka.

Z każdym słowem uderzałam go coraz mocniej i mocniej. Gniew rozsadzał mnie od środka a to przez tego kretyna, który myślał, że ujdzie mu to na sucho.

- Kira uspokój się – Stevania odciągnęła mnie od niego. Dyszałam jak po długim biegu. Włosy opadły mi na oczy więc zdmuchnęłam je na bok.

- Jestem spokojna – powiedziałam cicho. – Zajęliście... kurwa... spokojna. – uśmiechnęłam się jak wariatka po czym siadłam na wolnym miejscu.

- Kochanieńka chyba potrzebujesz mocniej kawy – Pani Lotte pojawiła się obok mnie z kubkiem mocnego napoju.

- A ma pani może sznur?

Planowałam już jego morderstwo. Nie, nie będzie miło. Będzie czuł ból przez cały czas a ja będę się cieszyć tym co mu zadam.

- Sznur? – zapytała zdzwiona.

- Tak – spojrzałam na mojego brata. – Żebym mogła powiesić mojego brata za jaja, dlatego że spotykał się z moją przyjaciółką w tajemnicy przede mną.

- Poważna sprawa, ale może obejdzie się bez sznura – poklepała mnie po ramieniu. – Ale jak nie to coś chyba znajdę.

Mrugnęła do mnie i zniknęła za kontuarem mówiąc coś do swojego małżonka. Zapewne opowiadała mu o całej sytuacji, której była świadek. Sądząc, bo jej minie chciała znaleźć dla mnie ten kawałem sznura.

- Kiro nie chciałam cię okłamywać – przyjaciółka delikatnie chciała zacząć temat a ja myślałam tylko o tym, że w tej chwili jestem na nich wściekła.

- Ale to zrobiłaś – nie panowałam nad emocjami, ale kto by był spokojny, gdyby dowiedział się, że został zdradzony przez dwie najbliższe mu osoby.

- To ja kazałem jej kłamać – odezwał się mój brat. – Wiedziałem, że nie chciałbyś żebym spotykał się z twoją przyjaciółką.

- No co ty nie powiesz – prychnęłam.

- Kiro zależy mi na nim – złapała mnie za dłoń patrząc wprost w moje oczy.

Od razu zrozumiałam o co jej chodzi. Te same słowa wypowiedziałam ja kilka miesięcy temu, kiedy zaczęłam spotykać się z Aidenem. To, dlatego Stevania zgodziła się pomagać mi się z nim spotykać.

- I tylko dlatego jeszcze żyje – może i rozumiałam, ale i tak złość tak szybko mi nie przejdzie.

- Nie proszę cię żebyś nas zaakceptowała, ale proszę cię żebyś nam tego nie niszczyła – jej słowa sprawiły mi ból.

Że też przeszło jej coś takiego przez myśl. Zawsze byłam po jej stronie a ona po mojej. Zawsze mogłyśmy na siebie liczyć nie ważne co się działo a teraz ona wyskakuję z czymś takim.

Najbardziej zabolało mnie to, że wybrałam mojego brata a nie mnie. To ja byłam przy niej, kiedy mnie potrzebowała. To ja wyciągnęłam ją z tego dołka i chciałam jak najlepiej a teraz twierdzi, że chciałabym zniszczyć jej pierwszy związek od śmierci jej narzeczonego.

- Łał. Własna przyjaciółka myśli, że bruździłabym jej w związku.

- To nie tak – pokręciła głową, kiedy dotarło do niej to co powiedziała jednak ja nie chciałam tego słuchać.

- Dokładnie tak. Myślałaś, że zrobiłabym ci taki świństwo? – nie wierzyłam w to, że tak mało mnie znała. – Nie wierzę, że mogłabyś tak pomyśleć.

- Kira posłuchaj... - mój brat chciał załagodzić sytuację jednak ja już nie słuchałam.

Oburzona podniosłam się z miejsca. Nie mogłam przebywać w ich towarzystwie, bo to zrobiło się zbyt smutne. Ledwo panując nad sobą szybko wyszłam z kawiarni i od razu ruszyłam w kierunku mieszkania.

Wiedziałam, że nie byłoby mi łatwo zaakceptować to, że są parą jednak z czasem bym im wybaczyła. Karian to mój brat i kocham go nawet jeśli nie zawsze się zgadzamy. Stevania jest moją najlepszą przyjaciółką i zna każdy mój sekret, więc musi zrozumieć, że też chciałabym wszystko o niej wiedzieć. Nawet to, że spotyka się z moim bratem.

Wchodząc po schodach do mieszkania moje wkurwienie nadal nie opadło. Już sama nie wiem, dlaczego tak zareagowałam. Przecież sama spotykałam się z Aidenem ukrywając to przed wszystkimi.

W drodze do sypialni podjęłam jedną decyzję. Musiałam zająć czymś myśli, żeby odciąć się od tego wszystkiego a znałam tylko jeden sposób, żeby to zrobić więc wyjęłam z mojego pudełka maleńkie kuleczki. Potrafiły mnie odstresować i zrelaksować a potrzebowałam tego, kiedy emocje brały górę.

Aiden miał wrócić za jakąś godzinę więc miałam czas dla siebie. Zdjęłam bieliznę i położyłam się na łóżku. Moja sukienka ułatwiała sprawę więc dłużej nie zwlekając włożyłam sobie kulki gejszy jedna po drugiej po pochwy.

- Jak dobrze – westchnęłam rozkładając się wygodniej.

Oddychałam spokojnie rozkoszując się tym cudownym uczuciem rozpychania od środka. Równocześnie ignorowałam dzwoniący telefon, bo wiedziałam, że to któreś z nich. Nie miałam siły, żeby po raz kolejny przez to przechodzić.

Zarówno ja jak i oni muszą ochłonąć. Powiedzieliśmy za dużo przykrych słów, które potrzebują czasu.

Biłam się z myślami. Zastanawiałam się czy ja będę miała tyle odwagi, żeby przyznać się do kłamstwa. Oni przynajmniej zdobyli się na ten krok, ale ja nie potrafiłam. Wiedziałam jak to się skończy.

Przekręciłam się na bok i jęknęłam, kiedy kulki przesunęły się w moim wnętrzu. Jeszcze kilka minut a potem je wyjmę. Czułam się zbyt dobrze, żeby je teraz wyciągać. Później, miało się okazać, że to dopiero początek moich problemów.

Aiden

Próbowałem się do niej dodzwonić kilka razy, a kiedy znowu mi się nie udało rzuciłem telefon na siedzenie pasażera. Zaparkowałem na pierwszym lepszym miejscu na podziemnym parkingu i wleciałem do windy. Nie wiedziałem co się dzieje i czy wszystko z nią w porządku.

Szybo pobiegłem na koniec korytarza i otworzyłem z rozmachem drzwi do mieszkania.

- Kira – krzyknąłem bez odzewu. – Kira!

- W sypialni – usłyszałem jej cichy głos. Odetchnąłem z ulgą, bo była cała i zdrowa.

Ruszyłem w jej stronę. To jak potrzeb ciągłego bycia przy niej która sprawiała, że chciałem trzymać ją w ramionach.

- Co robisz? – spytałem, kiedy zobaczyłem, jak leży nieruchomo na łóżku. Patrzyła tępo w sufit uparcie mnie ignorując.

- Nic – jej piskliwy głos mówił zupełnie coś innego.

- Co się stało? – zapytałem mocnym tonem. – Ktoś ci coś zrobił? – na samą myśl, że tak było miałem ochotę kogoś rozkurwić.

- Nie dlaczego? – w końcu na mnie spojrzała.

- Dziwnie się zachowujesz – usiadłem obok niej.

Ten niewielki ruch wystarczył, żebym to zauważył. Grymas bólu, który starała się zamaskować uśmiechem.

- Co słychać? Wszystko dobrze? Jak interesy? Zabiłeś dzisiaj kogoś? – zasypywała mnie pytaniami żebym tylko nie pytał dalej.

Znałem ją na tyle żeby wiedzieć, że coś ukrywała. Coś o czym nie chciała ze mną rozmawiać. Te jej dziwne pytania dały mi do myślenia. Nigdy nie wychodziła z inicjatywą i nie pytała o moją pracę. To było jak temat tabu a teraz wyskakiwała z pytaniami jak królik z kapelusza.

- Co się stało? – uciszyłem ją. – I nie kłam, bo widzę, że coś się dzieje.

- No tak jakby... zrobiłam... coś – zaśmiała się, ale znowu ten jęk. – Kurwa.

Zacisnęła rękę na mojej nodze wbijając w nią paznokcie.

- Mów co się dzieje? – krzyknąłem nie wiedząc jak jej pomóc.

- Ale nie będziesz się śmiał? – nie wiem co wymyśliła, ale już mnie przerażała.

- Nie będę, ale co zrobiłaś?

- Chodź bliżej – pociągnęła mnie za koszulkę przybliżając nas do siebie.

- Przecież w mieszkaniu nikogo nie ma. Nie musisz szeptać.

- Bądź cicho albo ci nie powiem – zagroziła więc od razu się zamknąłem – Tak jakby chciałam się... rozluźnić no i...

- No i – ponagliłem ją.

- Coś mi utknęło – wyznała zawstydzona.

- Utknęło? – zapytałem skołowany nie wiedząc o co jej chodzi. – Gdzie?

- No tam – pokazała oczami w dół ciała.

- Kira co tam włożyłaś? – starałem się panować nad swoim wybuchem i nie krzyknąć. Aż bałem się usłyszeć co wymyśliła, bo jej pomysły były szalone.

- Kulki gejszy – powiedziała z westchnieniem.

- To je wyjmij.

- Nie mogę. Utknęły – wrzasnęła na mnie.

- Może ja spróbuję – pochyliłem się w stronę jej ud, żeby je rozszerzyć.

- Nie proszę nie – złapała mnie za ramię. – Jak się tylko ruszę boli mnie cały brzuch.

- Kurwa. Po co je tak wsadzałaś.

- Chciałam się rozluźnić.

- No to się rozluźniłaś – parsknąłem śmiechem na tą dziwaczną sytuację.

- Nie wkurwiaj mnie – chciała się podnieść, ale jej na to nie pozwoliłem.

- Nie ruszaj się.

- Muszę je wyjąć. Przynieś może olej – rzuciła z nadzieją.

- Czy ty jesteś normalna. Przecież to nie wyjdzie, jak polejesz cipkę olejem.

- Może się uda – powiedziała z nadzieją.

- Kurwa jedziemy do szpitala.

- Nigdzie nie jadę. Wiesz, jak to będzie wyglądało? – teraz się przejmuję? Chyba trochę na to za późno. Mogła pomyśleć o tym wcześniej.

- To trzeba było nic tam nie wkładać. – burknąłem i nie przejmując się jej jękami ruszyłem do drzwi.

Niosłem ją jak najdelikatniej tak żeby nie sprawić jej większego bólu. Ten jej pomysł kompletnie rozwalił mi mózg. Kto robi coś takiego ze swoim ciałem? Jak tylko wyciągną jej to gówno przywiążę jej ręce do łóżka, żeby nic więcej tam nie wsadzała.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro