Rozdział 16
Kira
Całe osiem dni zajęło mi opracowanie całego planu. Wieczorem porozmawiam z Aidenem i zaplanuję spotkanie z moimi rodzicami. Może za bardzo pędziłam na przód, ale jeśli się zgodzi będzie to znaczyło, że coś dla niego znaczę. A jeśli nie, czyli się wygłupiłam i pora to zakończyć.
Ciężko mi przychodziła ta myśl, że dla Aidena to mogła być tylko przygoda. Może się łudziłam i nie powinnam tego robić? A jak moje uczucia są nieodwzajemnione? Co, jeśli powinno zostać tak jak jest?
- Co się dzieje? - zapytała Stevania siedząc obok mnie.
- Może mój plan nie jest dobry - potrzebowałam jej wsparcia.
- Jeśli nie jesteś tego pewna to tego nie rób. - obróciła się w moją stronę. - Sama wiesz co jest dla ciebie dobre a to ż panikujesz pokazuję, że twoje uczucia są szczere. Zadaj sobie wiec pytanie czy warto?
- Oczywiście że tak - odpowiedziałam bez zająknięcia.
- Masz swoją odpowiedź.
- A co, jeśli Aiden odmówi spotkania?
- To wpakujemy się na jego chatę i rozwalimy mu ją łomem.
- Stevi - zaśmiałam się na jej pomysł.
- Co, co? - obruszyła się. - Myślisz, że zostawiłabym to tak jak jest, gdyby cię zranił. Zrobiłabym z jego życia piekło.
- Chyba on z twojego.
- Nie martw się - machnęła ręką. - Jakby co weźmiemy ze sobą Kariana.
- To mnie pocieszyłaś. - wzniosłam oczy do góry jakby tam miało być wyjście. - Zanim weszlibyśmy do jego domu zapewne pieprzylibyście się pod drzwiami.
- No coś ty! - pisnęła.
- Och proszę cię - nie dałam się nabrać na jej zarumienione od wstydu policzki. Były oznaką tego, żeby przyłapałam ją na gorącym uczynku. - Myślisz, że was wtedy nie widziałam?
- Kiedy? - wydukała blada jak ściana.
- Wczoraj - miałam niezły ubaw z jej miny. - Staliście pod drzewem i...
- Nic nie mów - zakryła mi ust dłonią. - Możemy o tym zapomnieć? - odsunęłam jej rękę.
- Uwierz mi, że chciałabym wydłubać sobie oczy - wzdrygnęłam się, gdy przypomniałam sobie ten widok. - Ten moment na zawsze pozostanie w mojej pamięci.
- Pamiętasz, jak wpadłam do ciebie niezapowiedziana? - zapytała podnosząc jedną brew do góry.
- Nie - udałam, że nie wiem o co jej chodzi. Skupiłam całą swoja uwagę na robieniu notatek.
- A ja pamiętam - pochyliła się nade mną szepcząc mi do ucha. - Dokładnie pamiętam jak jego głowa...
- Dobra już dobra. Ja nie pamiętam o tym co ty robiłaś a ty zapominasz o tej sytuacji - pomachałam jej małym palcem przed oczami. - Okej?
- Okej - złapała mój mały palce i zahaczyła o swój. - Zapominamy o tamtych sytuacjach.
Miesiąc temu
Może i tak powiedziałam, ale w głowie mam ten dzień. Aiden wpadł niezapowiedziany, kiedy robiłam sobie dobrze wibratorem. Byłam tak bardzo zawstydzona, że wypuściłam zabawkę, z ręki która upadła na podłogę.
- Króliczku, jeśli miałaś taką potrzebę trzeba było zadzwonić - wymruczał zrzucając z siebie marynarkę. W oczach miał czysty głód i nie myślał o jedzeniu a o mnie.
- Ja - wyjąkałam opuszczając nogi na podłogę i złączając uda które pulsowały z pragnienia.
- Rozłóż dla mnie nogi - zażądał zachrypniętym z pożądania głosem, od którego zrobiłam się bardziej mokra.
- Nie.
- Nie? - spojrzał na mnie z kpiną. - Króliczku dla mnie nie ma słowa nie.
- Ale ja je powiedziałam.
- To sprawię, że zmienisz zdanie - uklęknął przede mną. - Sprawię, że na zawsze zapomnisz to słowo.
Z zapartym tchem śledziłam jego poczynienia. Dłońmi rozszerzył mi uda a po chwili na jednym z nich poczułam jego spragnione usta które podążały w kierunku mojej kobiecości. Odchyliła się z głośnym jękiem na oparcie kanapy. Nie byłam zdolna do tego, aby się poruszyć mogłam tylko chłonąć jego pocałunki.
- Aiden - jęknęłam, kiedy poczułam jego język zataczający kółka na mojej łechtaczkę. Torował sobie drogę mocnymi i szybkimi ruchami. Pochłaniał mnie coraz bardziej i bardziej.
- Cii, nie przerywaj, bo przestanę - wymruczał przerywając pieszczoty.
- Ani mi się waż - warknęłam na granicy spełniania. Złapałam go za włosy i docisnęłam do spragnionego pieszczot miejsca.
Zaśmiał się i zabrał do pracy. Językiem zataczał coraz szybsze kręgi. Byłam tak blisko, tak bardzo...
- Kira zapomniałam - w zasięgu mojego wzroku pojawiła się Stevania która na widok sceny na kanapie stanęła zaskoczona. Oczy prawie wyskoczyły jej z orbit.
- Kurwa - warknął Aiden po czym oderwał się ode mnie i obciągnął moją sukienkę.
- Ja pierdole - zasłoniłam rękami oczy zażenowana tym w jakiej sytuacji nas znalazła.
- Yyy, ja chyba... to pa - rzuciła i wybiegła jakby się za nią paliło. Zanim drzwi się zamknęły usłyszałam jeszcze jak mówi - Przepraszam!
Ten dzień był jednym z tych które chciałam jednocześnie zapomnieć i zapamiętać. Gdyby Aiden nie zapomniał zamknąć drzwi wtedy moja przyjaciółka nie wpadałby do mojego mieszkania i nie przerwała nam tej intymnej chwili.
To była dla nas nauczka na przyszłość, żeby zamykać drzwi co nie zawsze nam wychodziło. Kiedy tylko pojawiał się w moim mieszkaniu zapomniałam o całym świecie.
Obecnie
- Kira - poczułam szturchniecie w bok.
- Co? - rozejrzałam się wokół. Dotarło do mnie, że jesteśmy w sali same a profesorka patrzy na nas znad okularów. - Kurde.
Zaczęłam zbierać podręczniki jak szybko się dało, żeby nie drażnić kobiety przy drzwiach. I tak już stukała obcasem po deskach na podłodze.
- Do widzenia i dziękujemy za ciekawy wykład - posłałam jej jeden z najszczerszych uśmiechów na jaki było mnie stać.
- A co dokładnie się w nim podobało Panno Sarroni - zapytała wiedząc, że nie uważałam.
- No - zamyśliłam się. Szukałam w głowie czy coś pamiętam jednak tylko początek wykładu utkwił mi w pamięci. - To jak opowiadała pani o projektach przestrzeni i ich wpływanie na nasze samopoczucie było niesamowite. Ludzie nie zdajać sobie sprawy, że odpowiednie ułożenie rośliny czy dany jej rodzaj wpływa na to jak się czujemy.
Patrzyła na mnie mrugając jakby nie mogła usłyszeć w to co przed chwilą powiedziałam. Tak byłam niezła w szybkim i logicznym myśleniu a to dawało mi przewagę. Tak więc szach mach pani profesor.
- Idźcie już - westchnęła sfrustrowana, a kiedy byłyśmy kilka kroków dalej usłyszałyśmy jeszcze jej ostatnie słowa. - Cholerne dzieciaki.
Wypadłyśmy z czeluści śmiejąc się jak wariatki. Utarcie nosa tej francy było tego warte. Myślała, że jak jest profesorem to może wyżywać się na innych i nic jej się z tego powodu nie stanie. A ja twierdziłam, że stanie, dlatego wdawałam się z nią w potyczki byleby ją tylko zirytować.
- Nie wiem, jak ty potrafisz w takich sytuacjach zachować spokój. - Stevi wzięła mnie pod ramię.
- Serio? - spojrzałam na nią powątpiewająco.
- A no tak - prawda dotarła do niej troszeczkę za późno, ale jednak. - Zapomniałam do jakiej rodziny należysz.
- Ty też będziesz do niej należeć - powiedziałam zadowolona.
Nie potrafiłam się na nią gniewać o to kłamstwo. Teraz cieszyłam się, że moja najlepsza przyjaciółka będzie nią już zawsze. Nic nas nie rozdzieli a jeszcze bardziej będziemy połączone.
- O matulu złota - zatrzymała się. - Będziemy mieć takie samo nazwisko - byłam tak zaskoczona, że aż zaniemówiłam.
Patrzałam na nią szybko mrugając. Ona za to otwierała i zamykała usta a żaden dźwięk z nich nie wychodził. Musiałyśmy wyglądać komicznie a zarazem przerażająco.
Dobrze, że nikt nie przechodził obok nas, bo tylko czekać aż zadzwoniliby po egzorcystę. Dwie opętane na kampusie. Ale byłby ubaw.
- Co wy robicie? - Karian stał kilka kroków od nas i chyba zastanawiał się czy zostać czy raczej uciekać. Przenosił wzrok ze mnie na Stevanię która w dalszym ciągu była jak w transie.
- Teraz dotarło do niej, że się pobieracie - spróbowałam wyjaśnić tą dziwną sytuację.
- Okej - powiedział powoli. - Ale o tym wiemy już od jakiegoś czasu.
- Ona chyba nie - parsknęłam śmiechem. - Doszło do niej, że będziemy się tak samo nazywać.
- Nie ogarniam - przyznał szczerze.
- Nie dziwię się - przewróciłam oczami. - Hej - pstryknęłam jej kilka razy palcami przed oczami.
- Już mi lepiej - spojrzała na Kariana a jej twarz rozjaśnił uśmiech. - No witaj przystojniaku.
- Zaraz się porzygam - udawałam wymioty, kiedy przyssali się do siebie jak pijawki.
To było tak żenujące, że musiałam odwrócić wzrok. Wtedy to zobaczyłam a moje oczy prawie wyszły z orbit. Ta wredna pipa - oczywiście mówię tu pani profesor - stała przy jednym z samochodów z mężczyzną i trzymała dłoń na jego piersi. Jej postawa jak i mimika twarzy wskazywała na to, że flirtowała. Nie wiem co mnie bardziej zaskoczyło. Jej odmienny charakter jaki pokazywała na sali wykładowej porównując z tym który widziałam teraz czy fakt, że mężczyzną, z którym flirtowała był Aiden.
- Co do chuja - wypaliłam nie przejmując się tym ze przerywam tym intymną chwilę gołąbeczkom.
- Kira co się tak drzesz? - zapytała Stevania po czym przeniosła wzrok tam, gdzie ja. - O żesz kurwa jego mać.
- Urwę mu jaja - warknęłam.
Wpychając w ręce Kariana moje podręczniki ruszyłam w kierunku tego zdrajcy. Byłam wściekła, zawiedziona a co najważniejsze poczułam się zdradzona.
Aiden
Nie widzieliśmy się od wielu dni. Tylko rozmowy utrzymywały mnie przy normalnym funkcjonowaniu. Całe dnie poświęcałem na pracy, bo inaczej wariowałem, kiedy nie było jej przy mnie.
Karian wyskakując z propozycją żebyśmy pojechali na uczelnię tak mnie w pierwszej chwili zaskoczył, że patrzyłem na niego podejrzliwie o co może chodzić. Zaufałem mu tylko dlatego żeby był jej bratem i może dlatego że musiałem ją zobaczyć.
Stałem oparty o samochód, kiedy wyszła z uczelni rozmawiając ze swoją przyjaciółką. Jakie było moje zdziwienie, kiedy mój żołnierz podszedł do niej i zaczął ją całować. Wtedy widok zastawiła mi kobieta.
I to nie byle jaka. Nienagannie ubrana w marynarkę, białą koszulę i spódnicę do połowy uda. Kiedyś może i ten widok podziałałby na mojego fiuta, ale teraz nawet nie drgnął.
- No witam - powiedziała zalotnie. - Co taki przystojniak robi na uczelni? Chyba nie jesteś studentem, bo do tej pory cię tu nie widziałam.
- Raczej jestem za stary na studiowanie - odpowiedziałem byle tylko się stąd ulotniła.
- Oj nie jesteś taki stary, uwierz mi - zlustrował moją sylwetkę po czym położyła dłoń na moje piersi. - Może miałbyś ochotę...
Wtedy właśnie dotarło do mnie, że zrobiłem błąd nie odtrącając jej dłoni od razu. To co stało się chwilę potem uświadomiło mi jak bardzo myliłem się co do mojej relacji z Kirą.
- Aiden zaraz stracisz swoje jaja - usłyszałem jej pełen wściekłości głos.
Kobieta obok mnie odwróciła się przypatrując dziewczynie. Ja mogłem tylko patrzeć na mojego króliczka, który wyglądał uroczo z oczami pełnymi wściekłości, zaciśniętymi ustami i policzkami zarumienionymi jak po orgazmie.
Widok, który wyrył się w mojej pamięci, żeby zostać tam na zawsze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro