Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

Obecnie

Kira

Jedziemy w kierunku mojego mieszkania. W tym czasie uważnie śledzę jego twarz. Potrafię wyczytać w jakim jest humorze, ale najwidoczniej coś poszło nie po jego myśli. Świadczy o tym zaciśnięta szczęka, czarne niczym mrok oczy i żyłka, na szyi która nabrzmiewa z każdą chwilą.

- Wszystko w porządku? – zapytałam dotykając opuszkami palców jego dłoni zaciśniętej tak mocno na kierownicy, że pobielały mu knykcie.

- Tak – złapał mnie za dłoń kładąc ją na swoim udzie.

Nie wiedziałam, jak mam mu pomóc. Od kilku tygodni zachowywał się nadzwyczaj dziwnie. Unikał mówienia o tym co go trapi a przez to czułam, że oddala się ode mnie z każdym krokiem.

Godząc się na ukrywany związek i niedołączanie do niego uczuć sprawiło, że coraz trudniej było mi nad nimi zapanować. Nie potrafiłam tego określić, kiedy dokładnie ten układ przekształcił się w coś więcej. W związek, który ukrywaliśmy w tajemnicy przed swoimi rodzinami jakby to było coś złego.

Na początku jasno określiłam granice. Mieliśmy dobrze się bawić w swoim towarzystwie i przestrzegaliśmy tej zasady. Do czasu aż poczułam do niego coś więcej niż tylko pociąg fizyczny. Poczułam, że mogłabym być z nim naprawdę. Bez ukrywania i udawania przed wszystkimi.

Jednak on nie czuł tego samego co sprawiało, że wycofywałam się i nie mówiłam mu o tym co czuję. Nie chciałam go stracić a wiedziałam, że gdybym powiedziała mu o swoich uczuciach on zakończyłby  ten związek a na to nie mogłam pozwolić.

- Nie potrafisz kłamać, ale mam nadzieję, że to co dla ciebie przygotowałam poprawi ci humor – kreśliłam kciukiem wzory na jego dłoni.

- Możesz rozebrać się już teraz – mrugnął do mnie zwiększając prędkość.

- Nie o tym mówiłam – żartobliwie uderzyłam go w ramię. – Myślisz tylko o jednym.

- Przy tobie nie potrafię skupić się na niczym innym.

- Lepiej skup się na drodze – wskazałam ja ręką, kiedy omijał samochody jak kierowca rajdowy.

- Boisz się.

- Nie – odpowiedziałam szczerze. – Bo wiem, że nie pozwolisz, żeby stała mi się krzywda.

Byłam tego pewna jak niczego innego na świecie. Nasz związek trwał prawie pół roku wliczając te dni w które żarliśmy się jak psy, więc poznałam go na tyle żeby wiedzieć jaki jest. Może i zabijał i ranił innych jednak robił wszystko żebym była bezpieczna.

To przypomniało mi o tym jak pewnego dnia przyjechał po mnie do szkoły. Kiedy zobaczył mnie z innym mężczyzną od razu wysiadł z samochodu i przestraszył mojego znajomego. Nie mogłam przestać się śmiać na jego widok uciekającego i potykającego się na każdym kroku.

Zapamiętałam ten dzień a także jego słowa „Byłaś moja, kiedy oddałaś mi swoją niewinność i ciało. Nie zapominaj o tym". Czy to nie dziwne, że moje ciało z oczekiwaniem czekało na to aż znajdziemy się w moim mieszkaniu i będę mogła go poczuć. A kiedy to w końcu nastąpiło nie mogłam przestać prosić go o więcej a on spełnił każde moje życzenie.

- Taka jesteś pewna, że cię ochronię? – zapytał zadziornie.

- Wiem to – szepnęłam w jego ucho. – Gdyby nie ja kto dostarczałby ci rozrywki i zastrzyku energii?

- Mam jeszcze swoje noże.

- Ale one to nie ja. Wiem, że podnieca cię torturowanie. Dobrze pamiętam co działo się ostatnim razem, kiedy przyszedłeś do mnie o mało co nie rozwalając drzwi. Byłeś tak napalony, że mnie samej się to udzieliło – mruknęłam.

- Króliczku – warknął.

- Tak? – zapytałam niewinnie.

- Wiesz, że w nocy przypomnę ci o wszystkim co teraz powiedziałaś i zrobię to dwa razy szybciej, mocniej i dłużej.

Mięśnie zacisnęły się na jego słowa a pożądanie wystrzeliło wprost do mojego mózgu. Przy nim traciłam zdrowy rozsądek i nie wychodziłabym z łóżka.

- Dobrze, ale w nocy. Teraz mam dla ciebie niespodziankę – dałam mu szybkiego całusa.

Kiedy zatrzymał samochód pod moim blokiem od razu ruszyłam w kierunku budynku zostawiając w tyle Aidena. Przez to, że tata kontrolował, czy wracałam do domu musiał odczekać kilka minut zanim wejdzie do środka. Brał ze sobą sprzęt, który zakłócał pracę kamer, ale jak na razie to działało. Czasami spotykaliśmy się u niego w mieszkaniu które wynajmował specjalnie dla nas a w tym czasie pisałam do taty, że jestem u przyjaciółki.

Na razie wszystko szło gładko jednak kiedyś coś może się spieprzyć i zrujnować to co się między nami zrodziło. Nie myśląc o tym więcej ruszyłam szybko do mieszkania. Miałam zaledwie kilka minut na to, żeby wszystko przygotować zanim Aiden wejdzie do środka.

Weszłam do mieszkania rzucając torbę na szafkę a kluczyki odwiesiłam na haczyk. Z przedsionka wchodziło się do niewielkiego salonu pomalowanego na zielono. Kanapa w kolorze butelkowej zieleni stała pod ścianą tuż obok drzwi do sypialni. Oprócz tego miałam w niej jeszcze stolik kawowy, regał na książki i oczywiście wielki telewizor plazmowy. W rogach stały kwiaty w doniczkach, które dopieszczałam jak tylko się dało.

Sypialnia była największym pomieszczeniem. Podwójne łóżko pomieściłoby trzy osoby. Śpiąc w nim sama mogłam się rozłożyć w poprzek jeśli tylko miałam na to ochotę. Pod ścianą stały komody w którym upchałam swoje ubrania.

Z salonu można było wejść do kuchni oddzielonej niewielkim blatem, na którym walały się kubki i talerze więc wrzuciłam je szybko do zmywarki. Nie musiał widzieć jaką jestem bałaganiarą.

Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej prezent dla niego. Chciałam dać mu coś wyjątkowego.

- Kira – krzyknął wchodząc do środka.

- Usiądź na kanapie i nie odwracaj się do mnie, dopóki ci nie powiem – odkrzyknęłam.

- Co ty znowu wymyśliłaś – mruknął, ale kiedy schowałam za sobą niespodziankę i odwróciłam głowę w jego stronę zobaczyłam, że jednak posłuchał.

Wzięłam ze sobą jeszcze dwa talerze, widelce i nóż po czym ruszyłam w jego stronę. Kiedy byłam kilka kroków od niego zauważyłam jego zamknięte oczy a to z kolei sprawiło, że moje serce fiknęło koziołka.

Wiedziałam, ile kosztuję go, żeby to zrobić. W ten sposób był bezbronny i zdany na moją łaskę a to kim był i co robił nie pozwalało mu na to, bo jeden zły krok a mógł zginąć.

- Możesz już otworzyć – odłożyłam na bok naczynia a potem z rękami przed jego twarzą czekałam aż to zrobi.

- Co...

- Wszystkiego najlepszego – powiedziałam wzruszona, kiedy jego oczy przybrały ten łagodny wyraz. – Wiem, że nie obchodzisz urodzin, ale ten jeden raz zrób coś dla siebie i pozwól sobie odetchnąć – poprosiłam go.

- Skąd wiedziałaś?

- Kiedy spałeś zajrzałam do twojego portfela. Zdziwiłam się, że dzisiaj obchodzisz trzydzieste urodziny. – chrząknęłam. - Wyglądasz starzej.

- Oj króliczku. Czeka cię wieczorem kara – obiecał mi choć dla mnie to nie kara, kiedy daje mi orgazm za orgazmem.

- Chcesz spróbować? – kusiłam go.

- Od ciebie wezmę wszystko – pociągnął mnie w swoją stronę tak że wylądowałam na jego kolanach z nogami po bokach jego własnych.

Wbiłam widelec w cisto i zbliżyła go do jego ust które od razu otworzył. Pozwolił żebym go karmiła a dłońmi gładził mnie po pupie.

- Dobre? – zapytałam zdenerwowana, że może przesadziłam ze składnikami a on je tylko dlatego żeby sprawić mi przyjemność.

- Może być – odpowiedział po chwili zastanowienia.

- Chyba żartujesz – wzięłam kęs ciasta po czym stwierdziłam, że jest pyszne. Spojrzałam na niego jak na wariata po czym rzuciła. – Jest bardzo dobre.

- Szału nie ma.

Chyba sobie jaja robi. Posyłając mu wściekłe spojrzenie pełne wyrzutu zsunęłam się z jego kolan pozostawiając mu to cholerne ciasto w rękach.

- To ja dla ciebie piekę, staram się a ty nawet nie możesz powiedzieć, że było dobre? – wiem, że to jego urodziny, ale moje wkurwienie sięgnęło zenitu. Paplałam szybko jak wariatka zapominając, że to jego dzień. Jedyne czym mógł mnie zdenerwować to właśnie moje gotowanie i pieczenie. Byłam drażliwa na tym punkcie, bo starałam się, ile sił, żeby cokolwiek mi wyszło. Tort dla niego piekłam cztery razy zanim mi wyszedł, ale w końcu się udało.

- Gdzie idziesz? – krzyknął.

- Po mikser, żeby ci go wsadzić w dupę – warknęłam mając na myśli dokładnie to co powiedziałam.

Wkroczyłam do kuchni z zamiarem wyciągnięcia go z szafki jednak jego ciało przyszpiliło mnie do blatu. Zaparło mi dech, kiedy poczułam jego wzwód na swoim ciele.

- Było cudowne – szepnął w moje ucho muskając wargami moją szyję. – Pyszne. Ideał. Cudo. Piękne. Arcydzieło.

- Czy my mówimy nadal o cieście? – zapytałam, kiedy poczułam dłonie na swoim brzuchu.

- Nie przypominam sobie żebyśmy w ogóle o nim mówili – mruknął w moje ucho.

Dłońmi sunął po całym moim ciele rozpalając mnie jeszcze bardziej. Jedna z nich zawędrowała pod koszulkę, gdzie ścisnęła spragnione jego dotyku sutki. Pocierał je i szarpał a moje ciało dociskało się do niego chcąc poczuć bardziej, mocniej i szybciej.

- Proszę – pisnęłam, kiedy jego palce zawędrowały na spragnioną pieszczot łechtaczkę.

- Tutaj? – zapytał po czym wsadził we mnie jeden ze swoich palcy poruszając nim w przód i w tył.

- Szybciej – poleciłam klepiąc go po ramieniu.

- Króliczku zapomniałaś, że dzisiaj są moje urodziny a ja chcę odpakować swój prezent powoli, bardzo powoli – jego ruchy zwolniły do wkuwająco powolnych.

- Może chcesz odpakować ten prezent już teraz?

- Myślałem, że już nigdy tego nie zaproponujesz – wyjął dłoń spomiędzy moich nóg i przerzucił mnie sobie przez ramię.

- Aiden – pisnęłam.

- Cicho – klepnął mnie ostrzegawczo w tyłek i ruszył do sypialni.

Ta noc zapowiadała się bardzo długa i bardzo przyjemna. Dla nas obojga oczywiście.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro