Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dodatek - Zapowiedź tomu 4

Simon

- Przyjechał Venturii z Mattią i jego żoną – szepnął mi na ucho Cassian ruszając do wejścia od sali.

- Dobry powód żebym nie strzelił go w pysk? – zapytałem brata.

- Jesteś consigliere – stwierdził co od razu mnie ostudziło.

Miał rację i swoje niechęci do niego musiałem odłożyć na bok nie ważne jak bardzo miałem ochotę go zabić. Jestem doradcą Christophera i tak powinien się zachowywać. Odpowiedzialnie i odpowiednio do stanowiska.

Jednak przeszłość czasami daje o sobie znać. Zwłaszcza w momentach takich jak ten, kiedy znienawidzony rywal mojego ojca staje w drzwiach witając się z nim zadowolony.

- On coś kombinuje – ruszyłem z Cassianem w jego kierunku.

- Co ty nie powiesz – odpowiedział patrząc na niego spod byka.

Musieliśmy zachować pozory normalności. Kiedyś chciałem to zmienić tak żeby nasze rodziny mogły się dogadać, ale przez nią to nie było możliwe. Nie po tym jak jego córeczka załatwiła i odarła mnie z godności. Może i jego znajomy nam pomógł, ale to nie znaczy, że wybaczyliśmy mu ten afront z przeszłości.

- Panie Venturi miło pana widzieć – przywołałem na twarzy wystudiowany uśmiech i podałem mu dłoń. A tak naprawdę miałem ochotę powiedzieć mu co myślę.

- Ciebie też miło wiedzieć Simonie.
Ile to już lat? Sześć? Siedem? – zapytał perfidnie.

- Nie pamiętam. Takich mało znaczących rzeczy nie warto pamiętać – odgryzłem się.

- Simon – warknął w moją stronę ojciec. – Wybacz mu. Każdy z nas poradził sobie z tą sytuacją na swój sposób. Ważne, że dzięki twojemu znajomemu udało się znaleźć Kirę.

- Taa, Mattia jest niezwykły. – powiedział znacząco. – Idealny materiał na zięcia – dodał wbijając mi szpilę.

- Kiedy poznamy jego uroczą małżonkę – tata ratował sytuację.

- Szli za mną – obejrzał się za siebie. - O już idą.

- Kurwa – najpierw nie wiedziałem, dlaczego Aiden to powiedział, ale po chwili zrozumiałem.

Zaskoczenie to było mało powiedziane. Byłem zszokowany tym widokiem. Mattia szedł za rękę z wysoką brunetką o długich nogach i ciele, które mogłoby występować na okładkach magazynów playboya.

Jednak to nie to mnie w niej zamurowało a jej wielkie brązowe oczy, które świeciły się niczym gwiazdy. Delikatny uśmiech przyozdobił jej twarz, kiedy poprawiała Matti krawat. Jej dłonie sunęły po jego ciele a moje automatycznie zacisnęły się w pięści.

- Nie mogliśmy się was doczekać – Venturii uśmiechnął się do nich.

- Ale udało nam się dotrzeć – oznajmił Mattia przyciągając do siebie kobietę.

Minęło tyle lat, ale nadal bym ją rozpoznał. Miała takie same oczy. Twarz i usta. Jedyne co się zmieniło to obrączka na jej dłoni, która szydziła ze mnie z każdą sekundy, kiedy skupiałem na niej wzrok.

- Tato wiesz jaki jest Mattia. Musi mieć wszystko perfekcyjnie ułożone – mrugnęła do niego.

- Tak wiem – pocałował ją w policzek.

- Don Torrino miło mi pana widzieć po tak długim czasie – kiedy się odezwała wróciły do mnie wszystkie wspomnienia. To jak się poznaliśmy. To jak narodziła się nasza przyjaźń. A potem miłość, która myślałem, że przezwycięży wszystko.

- Leila – wydusił z trudem. – Zmieniłaś się.

- Trochę lat minęło – oznajmiła przytulając się do tego dupka. A kiedy posłał mi swój perfidny uśmiech w końcu to rozumiałem.

To jak wypytywał się o moje związki. To jak na mnie patrzył. Wiedział, że z Leilą łączyło nas coś niesamowitego i cieszył się tym.

- Ale w końcu moje dziecko wróciło do domu.

- Wróciliście na stałe? – zapytał uprzejmie Christopher.

- Tak – odezwała się. – Mattia postanowił otworzyć tutaj naszą firmę, a że stęskniłam się za domem postanowił się tutaj przenieść. – mówiła z uczuciem. Kiedy tak patrzyłem na nią jak spoglądała na niego z miłością miałem pierwotną ochotę wziąć ją w ramiona i wynieść z domu. Ukryć gdzieś i nigdy nie wracać.

- Taki mąż to skarb – pokiwał zadowolonym mój tata.

- Nawet pan nie wie jak. – odpowiedziała rozmarzona. – Nie wiem jak los nas połączył.

- Ale ja wiem. – zaśmiał się jej mąż. – Wjechała we mnie samochodem.

- To nie było specjalnie – trąciła go żartobliwie w ramię.

- Ale wtedy wiedziałem, że już zawsze będzie w moim życiu – mrugnął do niej.

Słuchałem jednym uchem, ale nie mogłem oderwać od niej wzroku. Sunąłem po całym jej ciele. Była ubrana w czerwoną sukienkę podkreślającą jej biust i idealne ciało. Nie mogłem uwierzyć w to, że stoi przede mną i rozmawia jakby nic się nie stało.

W momencie ogarnęła mnie złość. Jak mogła tak po prostu tu wejść i zachowywać się jakby nie zdradziła naszej rodziny a raczej mnie. Cała, złość i gniew skumulowała się w moim ciele pragnąc uwolnienia. Skoro się tutaj przenieśli będę mógł odpłacić się za to co zrobiła. Zgotuję jej takie piekło, że sama ucieknie z podkulonym ogonem.

Kiedy się ocknąłem spod jej uroku usłyszałem zamieszanie. Poczułem jakbym tracił grunt pod nogami. Mój ojciec leżał na ziemi ledwo łapiąc oddech i trzymając się za serce. Nie to mnie jednak zaskoczyło, ale to z jakim bólem patrzył w stronę Leili. Ona jednak miała na twarzy wystudiowany uśmiech sugerujące, żeby podoba jej się to co widzi. Upadek mojego ojca.



Moje media społecznościowe

Tik Tok: @sunai_conte

Instagram: @SunaiConte

Twitter: @SunaiConte

Facebook: SunaiConte - strona autorska 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro