Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 28

Anthony

Kiedy powiedziała, że to może potrwać bardzo długo myślałem, że żartowała, ale po trzeciej godzinie plecy chciały mi odpaść od ciągłego i nieprzerwanego siedzenie w jednej pozycji. Nic nie mówiłem, bo wiedziałem jakie to dla niej ważne.

Wyglądała uroczo marszcząc nosek, kiedy coś jej nie wychodziło a potem jak błąkał się na jej twarzy ten maleńki uśmiech w momencie, gdy coś się jej podobało. Obserwowałem ją cały czas nie dowierzając jak bardzo skupiała się na tym co kochała.

Nie przeszkadzało jej nawet siedzenie przed sztalugą godzinami i babranie się w farbach. Przez to wyglądała jeszcze bardziej kobieco a co za tym idzie podniecało mnie to. Na samą myśl co mógłbym z nią zrobić gdybym miał okazję pobawić się jej farbami stwardniałem.

- Chcesz zrobić przerwę? – odezwała się po raz pierwszy od dłuższego czasu. Prze to, że poczułem jak spodnie zaczynając robić się coraz bardziej ciasne poruszyłem się niespokojnie.

- Nie. Maluj dalej – zachęciłem ją.

Ona jednak odłożyła pędzel i paletę na stolik obok i rozciągnęła się odchylając się do tyłu i podnosząc ręce do góry. Przez to jej bluzka pojechała wyżej tak że miałem idealny widok na jej skórę brzucha.

- Zdrętwiałam od tego siedzenia. – posłała mi współczujące spojrzenie. – Przepraszam ty na pewno też, ale kiedy maluję zapominam o całym świecie.

- Zauważyłem – powiedziałem bez urazy. Nie byłem na nią zły. Znałem to z własnego doświadczenia z pracy. Sam skupiałem się na niej tak bardzo, że nawet nie zauważałem, kiedy trzeba było iść do domu.

- Zjemy coś? – zapytała układając dłonie na moich barkach.

- Najpierw moja nagroda.

Błysk w jej oczach sprawił, że złapałem ją za biodra. Czekałem na jej pocałunki, odkąd tylko usiadłem a teraz miałem dostać jej usta dla siebie. Miałem zamiar to wykorzystać do cna.

- Rozumiem – uśmiechnęła się znacząco a potem zaskakując mnie usiadła na moich kolanach. – Chcesz wszystkie teraz czy może później.

- A wiesz, ile ich dokładnie jest?

- Osiemnaście – odpowiedziała od razu.

- Jak to niby obliczyłaś? – byłem ciekawy.

- Malowałam cię trzy godziny. Godzina ma sześćdziesiąt minut co daje sześć pocałunków na dziesięć minut. Trzy godziny razy sześć daje osiemnaście. Tak więc chcesz wszystkie teraz czy może później – poruszyła sugestywnie brwiami.

- Rozłożymy je na raty. – stwierdziłem, ale nie mogłem się oprzeć i dorzuciłem. – Ale się pomyliłaś. Malowałaś dokładnie trzy godziny i dziewięć minut co daje nam dziewiętnaście pocałunków.

- Oszukujesz – wykrzyknęła oburzona, ale i tak oplotła moją szyję rękami. – Ale niech ci będzie. – Jeden – zaczęła wyliczać między pocałunkami.

- Poczekaj – odsunąłem ją. – To nie ma być tylko byle jakie musicie a prawdziwy namiętny pocałunek.

- Nie mówiłeś o tym wcześniej. Mogłeś się targować, ale tego nie zrobiłeś.

Myślała, że mnie przechytrzyła, ale bardzo się myliła. Jeżeli chodziło o nią to ja też potrafiłem grać nieczysto.

- A ty nie mówiłaś, że wszystkie dasz mi od razu. Niech ci będzie. Jeden pocałunek już dostałem, ale następne to ja powiem, kiedy chcę i w jakim czasie.

- Żartujesz – wykrzyknęła oburzona odsuwając się ode mnie i chcąc zejść z moich kolan.

- Nie – przyciągnąłem ją do ciebie tak że wpadła na moją pierś. Docisnąłem się do niej tak żeby poczuła co ze mną robi.

- Anthony – szepnęła czując przez materiał spódnicy mojego członka wbijającego się wprost w jej kobiecość.

- Dawaj mi te swoje usta – warknąłem zanim rzuciłem się na nią jak wygłodniały wilk.


Maya

Nasze usta złączy się a języki splatały. Czułam ciepło jego ciała, które napierało na mnie zmuszając do tego, żeby się poddała jego dotykowi. Jego dłonie błądziły po moich plecach sprawiając, że nie mogłam się od niego odsunąć.

- Chodźmy do łóżka – wyjęczałam pod wpływem chwili.

- Maya. Nie wiesz o co prosisz.

- Wiem. – złapałam go mocno za koszulę i patrząc mu prosto w oczy warknęłam. – Zabierz mnie do łóżka i to już.

- A potrafisz być cicho? – zapytał podnosząc się z miejsca. Złapał mnie za uda i ruszył w kierunku naszej sypialni.

- Po co?

- Ktoś może cię usłyszeć.

- Bez obaw. – polizałam go po szyi a po chwili ugryzłam przez co wpadł na ścianę. – Edward z Sandrą zabrali Bentleya na cały dzień do parku linowego.

Poruszał się bardzo szybko przez co po zaledwie kilku sekundach poczułam pod sobą chłodną pościel. On stał nade mną patrząc roziskrzonym wzrokiem na całe moje ciało.

- Kurwa, ale ty jesteś piękna.

- Więc na co czekasz – zaczęłam rozpinać bluzkę guzik po guziku przeciągając upragnioną chwilę, kiedy poczuję go na sobie. – Rozbieraj się.

- Co tylko rozkażesz kochanie – uśmiechnął się i jednym ruchem ściągnął koszulę. Rozkoszowałam się widokiem jego mięśni igrających ze mną i proszących, żeby ich dotknąć.

Podniosłam się do siadu i robiłam to. Dotknęłam jego ciepłej skóry wyczuwając pod dłońmi każdy jego mięsień, każde poruszenie ciała.

- Ręce przy sobie – odepchnął moje dłonie.

- Tak jest proszę pana – ułożyłam się na łóżku zrzucając wcześniej resztę ubrań.

Pochylił się nade mną pożerając wzrokiem moje ciało zakryte tylko przez niebieską bieliznę, która nie miała w sobie ani grama seksowności. Jemu najwyraźniej to nie przeszkadzało więc i dla mnie nie miało znaczenia.

- Jesteś pewna? – wiedziałam, że bał się o mojej serce, ale nie powinien. Lekarz jasno się wyraził, że po zabiegu wszystko będzie w porządku.

- Jeśli nie chcesz to zamknij oczy wtedy możemy udawać, że cię tu nie ma – odparłam zachęcająco przyciągając go do siebie.

- Kurwa nie ma mowy, żebym to przegapił – w tej chwili przestał się hamować.

Dotykał mnie, pieścił, całował i podgryzał. Mogłam tylko czuć. Nawet nie pozwalał mi się dotykać. Bez zbędnych protestów złapał moje dłonie i unieruchomił mi je nad głową.

Moje ciało płonęło chcąc być bliżej niego. Pochylił się i dotknął mojego biustonosza. Bawił się sutkiem przez materiał, ale po chwili ściągnął mi go z ciała. Usta zastąpiły jego chciwe palce, które podążały w dół mojego ciała.

Miałam dość. Jedyne o czym myślałam to, żeby w końcu mnie wypełnił i pokazał co to znaczy osiągnąć spełnienie.

- Chcę cię poczuć – jęknęłam, kiedy za mocno przygryzł moją brodawkę.

- Jeszcze nie – spojrzał na mnie znad moich piersi.

- Teraz - zażądałam czując, że dłużej nie wytrzymam.

Z błyskiem w oku zerwał ze mnie ostatnią zakrywającą mnie rzecz. Potem puścił moje dłonie by samemu pozbyć się bokserek.

Teraz już nic nas nie rozdzielało. Ciało do ciała. Usta do ust. Dłonie do dłoni. Splataliśmy się czując coraz bardziej spalający nas od środka ogień.

Kiedy rozchylił mi nogi poczułam jak moje serce zaczyna szybciej bić a ciało zadrżało z oczekiwania, ale i strachu. Po raz pierwszy miałam poczuć go tak dogłębnie.

- Wszystko dobrze? – zapytał ustawiając się tuż przy moim wejściu.

- Jeśli nie będę w stanie cię zadowolić? – zadałam to pytanie na głos.

- Nigdy, ale to nigdy mnie nie zawiedziesz – zapewnił mnie a szczerość w jego oczach sprawiła, że rozluźniłam się pod jego dotykiem.

Widząc moją pewność zaczął we mnie wchodzić. Powoli czułam, jak świat zaczyna nabierać sensu a jego wielki członek rozciąga mnie od środka. Był tak delikatny, że poczułam łzy pod powiekami. Tak bardzo się starał, aby zapewnić mi jak najwięcej komfortu.


Anthony

Kurwa. Czułem się jak w niebie, kiedy napierała na mnie z każdej strony. Wiele wysiłku kosztowało mnie, żeby się opanować i nie wejść w nią z pełną mocą. Wiedziałem, że od dawna nikogo nie miała i mój nagły ruch mógł sprawić jej ból.

- Przepraszam – powiedziałem i wbiłem się w nią jednym szybkim ruchem.

Pisnęła z bólu i zacisnęła na moich barkach palce. Jej paznokcie wbiły się w moje ciało.

- Już dobrze – zapewniła mnie do kilku sekundach. – Chcę poczuć, jak się poruszasz – wyznała szeptem.

- Pokażę ci – to była moja przysięga.

Zacząłem powoli. Krótkimi i powolnymi ruchami wbijałem się w nią a z każdym kolejny z jej ust wypadał jęk.

To co się teraz działo było jak magia. Nigdy nie czułem się tak zaangażowany, tak przywiązany do jakiejkolwiek kobiety a ona sprawiła, że nie chciałem odchodzić.

Do tego dochodziły myśli, które krążyły w mojej głowie. Co, jeśli po roku ona stwierdzi, że to koniec. To by mnie złamało, dlatego brałem od niej wszystko co mi dawała. Spijałem z jej warg każdy jęk z tych uroczych ust.

Czułem, że jest coraz bliżej, dlatego przyśpieszyłem. Jednocześnie złapałem za jej pierś badając ją w dłoni, która była wprost dla mnie stworzona. Nie pozostało mi nic innego jak doprowadzić ją do spełnienia.

- Anthony - jęknęła zaciskając się na mnie. Poczułem skurcz jej wnętrza który sprawił, że doszedłem z głośnym warknięciem.

Jeśli tak wyglądało niebo to byłem w samym jego środku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro