Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 22

Maya

- No hej koleżanko – od progu zaatakował mnie Richard uśmiechając się parszywie.

Momentalnie zalała mnie fala wstydu na myśl, że słyszał moje wczorajsze krzyki a tak było, skoro zaczął mówić takim tonem jakby wiedział więcej niż ja. Z drugiej strony, dlaczego miałabym wstydzić się tego co się wydarzyło. Przyjemność jakiej zaznałam była niedopisania i nie zamieniałbym jej na nic innego.

- Dzień dobry – odpowiedziałam grzecznie i zajęłam miejsce przy stole.

- Jak ci się spało?

- Bardzo dobrze. – sięgnęłam po filiżankę, z kawą którą podała mi Sara. – Nie pamiętam, kiedy wyspałam się tak dobrze.

- Szkoda – cmoknął – Bo ja nie wyspałem się wcale. Tak jak mówiłaś zrobiłem obchód dookoła domu i nie znalazłem nic dziwnego ani nie usłyszałem. Za to jak wróciłem do pokoju usłyszałem to o czym mówiłaś. Jakieś dziwne jęki które mnie wystraszyły.

- Dziwne – podrapałam się po głowie. – Ja nic nie słyszałam.

- To musiałem się przesłyszeć.

- Najwyraźniej nie zdarza ci się to po raz pierwszy – przy stole pojawił się Anthony siadając obok mnie.

To był nasz drugi dzień w tym uroczym miejscu a tym samym wydawało mi się, że czas mija tu wolniej. Odpoczęłam w zaciszu plaży i ludzi, którzy byli dla mnie ważni. Nawet Richard, który był nieco irytujący sprawił, że na moich ustach zagościł uśmiech.

Byliśmy dla siebie rodziną. Moje siostry i ja. Richard, Anthony i Tobias dla siebie a razem tworzyliśmy coś na rodzaj swojej własnej rodziny. Kto by pomyślał, że zwykły testament sprawi, że poznamy tak wyjątkowych dla nas ludzi.

- Wydawało mi się, że skąd znam te wrzaski. A ty co o tym sądzisz? – zwrócił się w stronę Samanthy.

- Ja tam nic nie słyszałam – posłała mu znudzone spojrzenie, ale mrugnęła do mnie okiem.

- Serio?

- Chyba za dużo wczoraj wypiłeś – rzuciła.

- A wy nic nie słyszeliście? – szukał pomocy u Sary i Tobiasa.

- Byłam zmęczona. – odpowiedziała.

- Ja byłem pijany – zaraz za nią rzucił Tobias.

- Wszyscy przeciwko mnie – był oburzony. – To nie w porządku.

- Takie życie – Anthony wyjął filiżankę z moich rąk i upił łyk. – Co dzisiaj robimy?

Wyjazd był spontaniczny więc i cała reszta również. Nie mieliśmy określonego planu co robić i kiedy. Po prostu szliśmy na żywioł.

- Może pójdziemy na plażę? – zaproponowałam wiedząc, że to ucieszy moje siostry.

Uwielbiały wypady na wakacje za granice i tam, gdzie było dużo wody. Bawiły się wtedy jak dzieci i ten widok sprawiał mi radość. Ta beztroska jaka pojawiała się na ich twarzach, kiedy pluskały się w morzu była czymś czego nie dało się zapomnieć. W takich chwilach zapominałam o swoich słabościach a skupiałam się na tym jak czułam się w tamtym momencie.

Mój pomysł spotkał się z poruszeniem. Wszyscy byli zgodni i chcieli od razu ruszać, ale Samantha szybko ich uciszyła. Kiedy było trzeba potrafiła krzyknąć tak jak w tej chwili. W końcu skończyło się na tym że zjedliśmy w ciszy, posprzątaliśmy po sobie i każdy z nas ruszył do swoich pokoi przygotować się do wyjścia.

- Mam coś dla ciebie – Anthony ruszył w moją stronę z torbą ze sklepu z bielizną. Uniosłam brew na to co przygotował.

- Kupiłeś mi sprośną bieliznę? – tylko to przyszło mi na myśl.

- A chciałabyś? – zapytał zainteresowany.

- Może – wyciągnęłam dłoń w stronę torby i wyrwałam ją z jego rąk. Zajrzałam do środka szukając czegoś co wydawało mi się podejrzane, ale znalazłam coś co mnie zaskoczyło. – Nie ma mowy.

Chciałam oddać mu torbę, ale nie chciał jej przyjąć. Przycisnął ja do moich piersi.

- Proszę. Załóż go tylko raz.

- Nie będę czuła się komfortowo.

- Nieprawda. Nie chcesz założyć go tylko dlatego że będzie widać bliznę – spojrzał na moją pierś, gdzie widać było jej koniec wystający spod bluzki.

- Anthony – westchnęłam.

- Proszę? – zapytał cicho.

- Ale tylko raz – zaznaczyłam.

- Tylko raz – zapewnił wiedząc, że i tak nie będzie to tylko tym razem.

Anthony

Wyglądała obłędnie w czarnym kostiumie kąpielowym który podkreślał jej krągłości i ciało, które zakrywała tymi okropnymi sukienkami. Nie podobało mi się to, że tak bardzo chciała ukrywać się za ubraniami, ale to była jej decyzja. Nie znaczyło to, że nie miałem zamiaru tego zmienić.

- Stary to już podpada pod stalking – Richard miał niezły ubaw z tego jak śliniłem się na widok mojej żony.

- Widzisz to – pokazałem mu obrączkę na palcu. – To pokazuję, że nie ma czegoś takiego jak stalking. Jestem jej mężem.

- Słyszeliśmy w nocy – parsknął śmiechem pływając na placach.

Na samo wspomnienie jak jej ciało wiło się pod moim miałem ochotę wyjść z wody, przerzucić ją sobie na plecy i jak barbarzyńca zamknąć się z nią w sypialni. Była taka wrażliwa i reagowała na każdy mój gest. To pokazało mi jak mało doświadczenia miała i to sprawiało, że pragnąłem jej jeszcze bardziej.

- Zazdrosny – parsknąłem. – Kiedy ja świetnie się bawiłem ty w tym czasie musiałeś szukać chuj wie czego.

- Nie moja wina, że ściany są tak cieknie, że wszystko słychać.

- Nie mogłeś sobie odpuścić chociaż na wyjeździe? – rzucił w jego stronę Tobias.

- Stary. Mój mały nie mógł czekać – wyjęczał jakby go torturowali.

- Stary – powtórzył takim samym tonem Tobias przedrzeźniając go. Pływał sobie na pontonie nie chcąc korzystać z uroków morza, ale taki już był. – Wasze jęki było słychać w całym domu a mieliśmy Sarą inne plany które zepsuliście.

Przestałem się odzywać a słuchałem rozbawiony jak się kłócą. Richard nie widział nic złego w tym co się działo w nocy, ale działał wszystkim na nerwy. Wiedziałem jednak, że każdy z nas radził sobie na swój sposób a on wybrał właśnie ten. Jakie miałem prawo się w to wtrącać. Skoro chcieli ze sobą sypiać to była to ich decyzja, ale musieli pamiętać, że nie byli tu sami.

Musiałem mu przyznać jedno. To dzięki niemu mogłem poczuć smak swojej żony i za to będę mu wdzięczny do końca życia. Nie znaczy to że powiem mu o tym prosto w twarz.

Spojrzałem w kierunku brzegu a niewielkie fale uderzały w moje ciało. Woda była niezwykle ciepła jak na tę porę roku, ale to był dla nas kolejny powód, żeby zostać tu dłużej.

Maya siedziała na kocu rozmawiając z siostrami. Przypatrywałem się jak odgarnia włosy na plecy, jak porusza rękami czymś zaaferowana.

- Dać ci śliniak? – Richard parsknął śmiechem.

Nie miałem zamiaru puścić mu tego płazem. Nie spodziewając się ataku rzuciłem się na niego tak że oboje wylądowaliśmy pod wody. Przez długi czas walczyliśmy w wodzie podtapiając się a Tobias śmiał się z nas. Spojrzeliśmy na siebie z Richardem i zgodnie ruszyliśmy w stronę Tobiasa.

- Kurrrrwa – krzyknął, kiedy zrzuciliśmy go z pontonu wprost do wody.

Maya

Kiedy nasi mężczyźni ruszyli do wody my zostałyśmy na brzegu. Musiałam przyznać rację Anthonemu, że wyglądałam w tym kostiumie obłędnie. Czułam się seksowna i nie mogła tego zmienić blizna na piersi. Pokazał mi, że jestem kimś więcej niż tylko słabą osobą. Sprawił, że czułam się seksowna w swoim własnym ciele.

- Co się dzieje? – zapytałam Sarę, kiedy zauważyłam, że znowu jakby zatraciła się w sobie. Samantha też to zauważyła i podpatrywała na nią znad okularów przeciwsłonecznych.

- Pewnie myśli, że nic nie zauważyłyśmy – powiedziała do mnie.

- Przesadzacie – rozłożyła się na leżaku unikając naszego wzroku.

Podniosłam się z miejsca i siadłam do niej bokiem tak żeby mnie widziała i wiedziała, że tak łatwo nie odpuszczę. Leżak ugiął się, kiedy Sam usiadła po drugiej stronie z tak samo zacięta miną jak ja.

- Gadaj – zażądała nieznoszącym sprzeciwu głosem nasza siostra.

- Nie ma o czym – zakryła dłonią oczy.

- Nie kłam – zsunęłam jej dłoń i wtedy zauważyłam z jak jej oczy zaczynają płynąc łzy. Starała się je wytrzeć, ale im bardziej próbowała tym mocniej płakała.

- Co się dzieje? – zapytała Samantha klękając obok niej. – Jeśli Tobias coś ci zrobił masz mi powiedzieć. Zakończymy ten chory kontrakt nawet jeśli miałybyśmy stracić wszystko.

- Sam - westchnęła. – Tobias nic mi nie zrobił. Jest kochany, czuły, opiekuję się mną, kiedy tego potrzebuję i wspiera mnie. Nie mogłabym sobie wymarzyć lepszego męża niż on.

- Więc co się dzieje? Jesteś jakaś smutna i to nas martwi. – nie mogłam tego tak zostawić. Kiedy jednej z nas działa się krzywda reszta robiła wszystko, że pocieszyć i zająć się cierpiącą siostrą.

- Nie opuścicie, ale może tym razem powinniście. – odpowiedziała beznamiętnie.

- Nie kiedy nie wiemy co się dzieje – odparłam uparcie.

- To krępujące.

- Dostałaś jakiejś wysypki na pochwie i boisz się reakcji Tobiasa?

- Sam – trzepnęłam ją w ramię.

- No co? – zapytała oburzona. – Może się zatarła, kiedy się pieprzyli jak króliki – machnęła ręką.

- To chyba byłoby o wiele lepsze – parsknęła śmiechem po czym na jej twarzy zagościł ten sam zrozpaczony wyraz, który sama poczułam. Moja siostra była rozdarta, bo coś ją martwiło, ale wstydziła się nam o tym powiedzieć.

- Saro – złapałam ją za dłoń. – Wiesz, że możesz nam o wszystkim powiedzieć.

- Staramy się z Tobiasem o dziecko – wyznała cicho.

Poczułam jak moje serce zalewa fala ciepła a na twarzy pojawia się delikatny uśmiech. Moja siostra zasługiwała na to co najlepsze a posiadanie dziecka będzie dla niej niesamowitym przeżyciem.

- To cudownie – ścisnęłam jej dłoń mocniej tak żeby wiedziała, że jesteśmy szczęśliwe, że nam o tym powiedziała.

- Taa, cudownie – prychnęła a po chwili znowu zaczęła płakać. – Tylko dlaczego nam się nie udaje. Każdy kolejny test jest rozszarpywaniem mojego serca na kawałki. Kiedy myślę, że nam się udało znowu widzę negatywny test ciążowy.

- Sara – wyjąkałam zaskoczona. Nie wiedziałam, że przechodzi przez coś takiego.

Wtedy ona wyrwała swoją dłoń i uciekła do domu. Nie mogłam sobie wyobrazić tego co czuję. Tylko ona wiedziała jaki to ból czuć rozczarowanie, ale będziemy przy niej. Tak właśnie robiła rodzina. Stała u swojego boku wtedy, kiedy było naprawdę źle.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro