Two
Dwa lata później
-Lucy! Rusz swoją wielką dupę, bo spóźnimy się na samolot!- woła z dołu Chloe.
Jest moją najlepszą przyjaciółką. To ona zawsze przy mnie była i pocieszała w trudnych chwilach. W szczególności była mi potrzebna po rozwodzie. To był koszmarny okres. Nie mogłam się pozbierać przez rok. Chociaż tak naprawdę w dalszym ciągu jest mi ciężko. Tęsknię za nim.
Od tamtego czasu jestem sama. Z nikim się nie spotykam. Po prostu nie mogę.
Chodziłam czasami na imprezy. A raczej byłam na nie wyciągana przez Chloe. Wtedy zawsze się upijałam. Rzadko, aczkolwiek tak było, wylądowałam z jakimś obcym facetem w łóżku.
Ale tak po prostu próbowałam załatać pustkę w moim mocno poranionym sercu, które skradł on.
Od tamtej nocy nigdy go nie spotkałam.
Miał to być ostatni pocałunek, a wyszło na to, że się kochaliśmy. Kochaliśmy? Nie wiem czy mogę tak to nazwać, ponieważ właśnie byliśmy po rozwodzie, czyli nasza miłość wypaliła.
W każdym razie, była to ostatnia noc. Pożegnaliśmy się i życzyliśmy sobie szczęścia w nowym życiu.
-Lucy!
Ostatni raz rozglądam się czy wszystko wzięłam i z tego co widzę to raczej tak. Schodzę powoli po schodach z walizkami w ręku. Przy drzwiach stoi Chloe, która z założonymi ramionami tupie nogą z niecierpliwości.
-Ileż można czekać?!- pyta zirytowana.
-No przecież już jestem, więc się już tak nie denerwuj.
-Jak mam się nie denerwować?! Za niedługo mamy lot, a ty się wleczesz. Przypominam ci, że nasze wakacje trochę kosztują, a nie chcę wyrzucić pieniędzy w błoto!- histeryzuje jednocześnie wymachując rękami.
-No już, już.
Zakładam buty, łapię za rączkę od walizki i wychodzimy wcześniej zamykając drzwi.
Przed domem czeka już na nas taksówka, więc ładujemy torby do bagażnika, a następnie wsiadamy do środka i odjeżdżamy w stronę lotniska.
Wakacje czas zacząć.
...
Wysiadając z samolotu od razu poczułam gorące powietrze, które uderzyło w moją twarz. Pogoda była piękna. Nie mogę w to uwierzyć, że przez najbliższe dwa tygodnie będę tutaj mieszkać rozkoszując się urokami tego miejsca. Jesteśmy strasznie podekscytowane.
Właśnie podjechał samochód, który ma nas zawieźć do hotelu, więc bierzemy walizki i ruszamy.
...
-Nie mogę w to uwierzyć, że moje marzenia właśnie się spełniają- mówi z entuzjazmem Chloe.
-Ja też- uśmiecham się do niej promiennie.
Rozpakowujemy swoje rzeczy i wkładamy je do szafy. Mamy zamiar iść potem na plażę poodpoczywać po męczącej podróży.
-Skończyłam- mówi przyjaciółka.
Rozkłada się na łóżku i wpatruje się w sufit. Za moment ja też już kończę.
-Możesz iść się już przebierać, bo ja też się już rozpakowałam- odzywam się.
Chloe kiwa głową, a następnie idzie w stronę łazienki.
Szykuję sobie kwiecistą sukienkę, aby móc się w nią później przebrać.
Po tym jak Azjatka wychodzi z łazienki, ja ją zajmuję.
...
Idziemy plażą podziwiając widoki i poznając nowe zakątki. Pełno na niej młodych przystojnych mężczyzn, którzy z reguły są wysportowani, więc mamy co podziwiać. Obydwie jesteśmy mega podekscytowane. Mam nadzieję, że będę mieć do czynienia z którymś z nich. Dobrze, że mamy na nosie okulary przeciwsłoneczne, bo bezwstydnie możemy lustrować ich ciała.
-Patrz na tego blondyna w niebieskich kąpielówkach- szturcha mnie przyjaciółka. O Boże jakie ciacho.
-Jest boski- mówię zachwycona.
-Patrz! Patrz! Puścił mi oczko!- krzyczy wniebowzięta Chloe. Śmieję się z jej reakcji. Typowa z niej flirciara.
-Uspokój się. Ludzie się gapią- łapię ją za rękę.
Wystawia wargę obrażona. Przysięgam. Momentami zachowuje się jak dziecko.
-Chodźmy lepiej coś zjeść- proponuję.
Dziewczyna tylko kiwa głową i wchodzimy do jednej z przybrzeżnych restauracji.
_______________________________________
Kolejny rozdział chyba będzie ciekawszy c:
Na początku musi być nudniej niż zazwyczaj więc mi wybaczcie :/
Sporo was tu mam i sporo was rozpoznaję ♡
Mam dziś zryty humor :c
Jutro kupuję After, a wy już macie?
Do piątku, kochani xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro