Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Twenty

Od piętnastu minut wypłakuję się w ramię Chloe. Dziewczyna jest cierpliwa i czeka aż będę gotowa jej wszystko wytłumaczyć. Dzwonił Zayn. Musiała odwołać ich wspólne spotkanie. Wszystko się pieprzy. Moje życie jest do dupy. Ja jestem do dupy.
To moja wina. Mogłam to przewidzieć. A ja od razu wskoczyłam mu do łóżka jak te inne łatwe dziewczyny. Ugh. Nienawidzę siebie.
Okay. Muszę przestać płakać. Potrzebuję się komuś wyżalić. I dlatego powiem wszystko Chloe. Komu innemu jak nie jej? Należy jej się prawda.
Biorę głęboki wdech.
-Gotowa?- szepcze.
Kiwam głową i przełykam rosnącą gulę w gardle.
-No więc co się stało, Lucy?
-Ja...znaczy...to przez Harrego. Mieliśmy krótki romans.
Spoglądam na nią i nie widzę żadnych oznak zaskoczenia.
Co jest grane?
-Czemu... ty...?
-Czemu nie jestem zdziwiona? Bo się o tym dowiedziałam. Tak przy okazji Zayn też o tym wie.
-Ale jak to?
-No błagam cię, Lucy. Nie jesteśmy idiotami. To trochę podejrzane, że moja najlepsza przyjaciółka jest cała w skowronkach jak jego przyjaciel. W dodatku za każdym razem oboje znikają o tej samej porze na tyle samo godzin- patrzy na mnie jak na debila.
-No fakt- chichoczę po raz pierwszy.
-A tak poza tym już się nie spotykamy z Zaynem.
-Co?! Od kiedy?
-Od dwóch dni.
-Jakim cudem tego nie zauważyłam?
-Gdybyś nie była tak zapatrzona w Stylesa, to byś się skapnęła.
-O mój Boże, Chloe. Tak strasznie mi przykro. Fatalna ze mnie przyjaciółka.
-Nie przejmuj się. Przecież u nas to już nie pierwszy raz.
-To nie zmienia faktu. Czuję się teraz strasznie.
-Daj spokój, Lucy. Między mną, a Malikiem nic nie ma, nie było i nie będzie. Lubimy się, ale łączy nas tylko seks, który swoją drogą jest nieziemski. To tak jakbym się kochała z jakimś bogiem.
-Dobra. Wystarczy mi już tych informacji- wybuchamy obie śmiechem.
Uspokajamy się, a mnie znów łapie ponury nastrój.
-Co zamierzasz teraz zrobić?- pyta.
-Będę go unikać. Musisz mi w tym pomóc.
-Ale...
-Nie ma żadnego "ale", Chloe. Błagam cię. Zrób to dla mnie, proszę.
Wzdycha ciężko.
-Zgoda.
-Dziękuję. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.
-Dobrze, ale teraz mi powiedz co się stało.
-A no tak, zapomniałam.
Czuję jak powoli zaciska mi się gardło.
-Leżeliśmy na łóżku w wynajmowanym apartamencie...
-Że co?! Mieliście swój własny apartament?!
-Cicho... nie przerywaj. To długa historia.
Fuknęła.
-... no i zaproponował spacer. Mieliśmy się spotkać za pół godziny, ale mi odpisał, że się nie wyrobi. A ja postanowiłam zrobić mu niespodziankę i wybrałam się na jego piętro. Stał tam tylko w nisko założonych spodniach, włosy miał w nieładzie, a przed nim była jakaś ładna ciemna blondynka. Ty nawet nie wiesz jak on się do niej uśmiechał, a ona do niego. Ten widok był straszny.
-Myślisz, że oni..?
-Tak właśnie myślę, Chloe- przerwałam jej nie chcąc, aby dokańczała.
-Ale masz jakieś dowody?
-Widziałam to Chloe na własne oczy. To po to potrzebował więcej czasu. Chciał się z nią pieprzyć.
-Och, Lucy...
Zaczęła mnie pocieszać.
Nagle usłyszałyśmy pukanie do naszych drzwi.
-To może być on- spoglądam spanikowana.
-Spokojnie. Zajmę się tym.
Podeszła, aby otworzyć. Na szczęście nie mógł mnie dostrzec. Dochodziły do mnie tylko ich głosy.
-O hey, Chloe. Jest może Lucy?- zapytał zadowolony.
-Spierdalaj stąd dupku!
Zatrzasnęła mu drzwi przed nosem.
_______________________________________
Zbliżamy się wreszcie do końca tego opowiadania :)
Do następnego ♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro