Twelve
Dobra. Przesadziłam z tym moim pomysłem, ale Harry nie musiał się odwdzięczać. To był tylko taki drobny żart, a on wszystko bierze na poważnie i nie potrafi się bawić.
A tak w ogóle, co to było? Co on wyprawiał? Udawał mojego męża? Coś ci się pokręciło, kolego. My małżeństwem nie jesteśmy od dwóch lat. No dobra. Mam nauczkę.
Wracam do hotelu, ponieważ mamy za chwilę iść z Chloe na obiad.
Otwieram drzwi i widok jaki tam zastaję, mnie szokuje. W sumie raczej nie powinien, bo już nieraz taki oglądałam. Chloe i Zayn. Chloe i Zayn, którzy namiętnie się całują. Stoję w drzwiach z otwartą buzią i czekam aż ci przestaną.
-Zayn, do cholery! Wyszedłeś piętnaście minut temu...- urywa za mną Harry.
Tak jak ja, zatrzymuje się w miejscu zszokowany. A ta dwójka, prawdopodobnie ogłuchła, bo w dalszym ciągu wymieniają się śliną na naszych oczach. Zerkam na Harrego i niemo błagam go, aby coś z nimi zrobił.
-Zayn, debilu, bo się zassiesz!
Spoglądam na loczka i ledwo mogę się powstrzymać od śmiechu. Jego uwaga powaliła mnie na łopatki.
Chloe i Zayn w końcu na nas spoglądają. Na twarz Azjatki wypływają delikatne rumieńce, natomiast mulat posyła nam zadowolony uśmiech jednocześnie przeczesując swoje lśniące czarne włosy. Ale to seksownie wyglądało.
-Zamiast tak tu stać i nam przerywać, też moglibyście się poddać chwili namiętności.
Spoglądam na niego jak na idiotę, a Harry prycha.
-Nie, dzięki. Mam ciekawsze zajęcia.
Ałć. Zabolało.
Pfff. Ja też.
-No chodź już- marudzi loczek.
-Gdzie ci się tak śpieszy?
No właśnie.
Harry tylko wzrusza ramionami i posyła mu groźne spojrzenie.
Zayn szepcze coś na ucho Azjatce, po czym całuje ją ostatni raz w usta.
-Do zobaczenia, maleńka. Cześć Lucy.
Mruga do brunetki i macha do mnie.
Harry przewraca oczami i już po chwili zamykają się za nimi drzwi.
Odwracam się z podpartymi ramionami w stronę Chloe.
-Co to było? Hmm?
-Nic- odpowiada niewinnie.
-Czy według ciebie "nic" oznacza całowanie na środku pokoju Zayna Malika?
Chichocze jak zakochana nastolatka.
O nie. Tylko nie to.
-Oj daj spokój, Lucy. Wyluzuj. Ty też powinnaś spróbować.
Kręcę głową niedowierzając.
-Dobra, nieważne. Zbieraj się, bo musimy iść na obiad.
-A no właśnie. Zapomniałam ci powiedzieć, że zjemy go razem z chłopakami.
Co ty pieprzysz?!
-Co?
-No Zayn zaproponował, abyśmy zjedli wspólnie obiad.
-Jesteś pewna, że nie miał na myśli tylko waszej dwójki?
-Tak. Wyraźnie zaznaczył, że "Lucy i Harry" też z nami idą.
Och.
-Gotowa?- pyta Chloe.
-Mhm- odpowiadam niechętnie.
Już po chwili schodzimy do restauracji, która znajduje się w naszym hotelu.
Panuje w niej bardzo przyjemna atmosfera. Jest elegancka z umiarem.
Wzrokiem dostrzegamy chłopaków, do których powoli zmierzamy.
Rozmawiają o czymś zawzięcie, a raczej Harry tłumaczy coś Zaynowi, dlatego jeszcze nie zauważyli naszej obecności.
-Hey- odzywa się podekscytowana Chloe.
Na twarz Zayna wypływa szeroki, biały uśmiech.
-Witam drogie panie- te słowa raczej kieruje do wniebowziętej Azjatki, bo to na nią skupia swoją uwagę.
Siadamy przy stole, a następnie wybieramy dania z kart.
Za jakiś czas kelner przynosi posiłki i przez resztę obiadu razem z loczkiem wysłuchujemy naszych "zakochańców".
_______________________________________
Hey kochani xx
Przepraszam za moją nieobecność, ale chyba doskwiera mi brak weny i chęci do tego opowiadania :c
W każdym razie i tak mam zamiar je dokończyć :)
Do zobaczenia ♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro