Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nine

Kurwa.
W tej akurat właśnie chwili?!
Kiedy tak nie dużo brakowało?!
Nasze usta dzieliło tak niewiele. Brakowało mi jej bliskości.
-Lucy! Harry!
Odwróciliśmy w stronę biegnących Chloe i Zayna.
Już nie czułem ciepła jej ciała. Odsunęła się. Przecież już nic dla niej nie znaczę.
-Co się stało?- pyta Zayn.
Chcę już odpowiedzieć, ale przerażona Chloe mi przeszkadza.
-O mój Boże, Lucy! Nic ci nie jest?- przytula przyjaciółkę.
-Chloe, uspokój się. Jest już wszystko okay. Dzięki Harremu, do niczego nie doszło. Obronił mnie- wyjaśnia brunetka, kątem oka posyłając mi ciepły uśmiech, który sprawia, że moje serce rośnie.
Co się z tobą do cholery dzieje, Harry?! Ty jej nie kochasz, ona cię nie kocha! Więc skąd ta czułość? Pocałunek?!
Chloe i Zayn patrzą się na mnie, przez co czuję się niezręcznie.
-Możecie w końcu wyjaśnić, co takiego się wydarzyło?- pyta po raz kolejny mulat.
-Cóż... to wszystko przez głupotę Lucy.
Wzrok dziewczyny momentalnie staje się zimny i teraz gromi mnie wzrokiem.
No i dupa.
Wszystko spieprzyłem.
-To nieprawda!- broni się.
-Jak to nie?! A kto obmacywał się na środku klubu z jakimś zboczeńcem?! No ja na pewno nie!
Wojna.
Wojna charakterów.
-Masz rację! To na pewno nie byłeś ty, bo byłeś zajęty jakąś dziwką!- krzyczy.
Ja pierdole. Ale ona jest głośna!
Kurwa! I nie tylko w tej sytuacji, ale też w łóżku.
Cholera! Czuję jak zaczynam być twardy.
Jestem popierdolony! Ta sytuacja mnie podnieca, a raczej ona, gdy tak na mnie krzyczy.
-Dobra, spokój!- przerywa Zayn.
-Nadal nie wiemy, co się stało, więc mówcie konkretnie, a kłótnie zostawcie na potem.
Słyszę prychnięcie ze strony Lucy. Przewracam oczami na jej dziecinne zachowanie.
-Co tu dużo mówić. Facet chciał ją przelecieć, ona nie chciała, więc ja przybyłem jej z pomocą, bo gdyby nie ja, dzisiejsza noc skończyłaby się gwałtem twojej bezmyślnej przyjaciółeczki- odpowiadam od niechcenia.
-Harry...- warczy Zayn.
-A twojej żony!- pyskuje Chloe.
-Byłej żony- zaznacza Lucy.
-I całe kurwa szczęście!- burknąłem.
-Ja też jestem z tego powodu przeszczęśliwa- odpowiada brunetka.
-Jesteś dupkiem- mówi Chloe.
WOW! Odkryłaś Amerykę, dziewczyno.
-Chodźmy już stąd Chloe, bo głupota tego debila, może być zaraźliwa.
Mam ochotę jej odpyskować, ale gryzę się w język.
I to jest powód dlaczego nie możemy być razem! Jest cholernie irytująca. Po prostu nikt mnie tak nie denerwuje jak ona. Powinna dostać za to Nobla. Za największą wredotę.
-My też w sumie się zbieramy. Co tam będziemy jeszcze robić?
-Mów za siebie. Ja jeszcze mam ochotę się z kimś zabawić.
Jestem jednocześnie napalony i wściekły. I to wszystko z powodu jednej osoby. Lucy. Mojej byłej żony. Ja pierdole.
-Daj spokój, Harry. Będziesz miał czas na zabawę innym razem- przekonuje mnie przyjaciel.
-Odpuść sobie, Zayn. Nie widzisz, że ten idiota, nie przeżyje dnia bez ruchania?- odzywa się Lucy.
To nie prawda.
Ale tym razem serio muszę, bo nie mogę wytrzymać z moją ogromną erekcją.
-Zabawne- uśmiecham się fałszywie.
-Dobra, nieważne. Jak chcesz- odwracają się ode mnie i idą w przeciwnym kierunku.
Ja natomiast zmierzam w stronę klubu, gdzie muzyka nieustannie gra.
Przedzieram się przez tańczący tłum do baru i zamiawam wódkę.
Potrzebuję się dziś porządnie upić.
Muszę zapomnieć o niej.
Po jakimś czasie przysiada się do mnie ognistowłosa, której stawiam drinka. Jej dłoń ląduje na moim kolanie i sunie w stronę krocza. Gdy tam dociera, ściska mojego "przyjaciela".
Wciągam mocno powietrze do płuc na to doznanie. Pośpiesznie odstawiam kubki z naszych rąk i przywieram do jej ust.
_______________________________________
Przepraszam za opóźnienie z rozdziałem, ale miałam wczoraj nagły wypad do Krakowa ^^
Do jutra misie xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro