Eight
Pytanie Zayna nieco mnie zaskoczyło. Wiem jaki jest z natury i zdaję sobie sprawę, że on również lubi się nieco zabawić, ale mimo wszystko nadal jest moim przyjacielem. Jednak z drugiej strony, może mogłoby to wkurzyć Harrego, a wtedy ja bym była przeszczęśliwa. Cudownie.
-Kusząca propozycja- mrugam do niego.
Po chwili słyszę kaszel. Okazuje się, że to Chloe, która się zakrztusiła.
-Wybaczcie, że przeszkadzam w waszej zawziętej dyskusji, ale nie jesteście tu sami, więc z łaski swojej, idźcie gdzie indziej omawiać wasze plany łóżkowe- warczy Harry.
-A to dziwne. Jakoś nigdy ci to nie przeszkadzało, kiedy umawiałem się z kimś na seks.
-Ale teraz jest nas więcej i Chloe może poczuć się niekomfortowo.
Harry posyła piorunujące spojrzenie Zaynowi.
-Okay. Ja idę potańczyć. Idziesz Chloe?
Już po chwili znajdujemy się na parkiecie. Nasze ciała poruszają się w rytm muzyki. Kątem oka spoglądam na Harrego. Obserwuje mnie. Zaczynam bardziej kręcić biodrami. Chcę go rozpalić, aby wiedział co stracił. Po pewnym czasie czuję czyjeś dłonie na biodrach. Spoglądam do tyłu i widzę seksownego blondyna. Wplatam palce w jego włosy, które są miękkie w dotyku, jednak daleko mu do włosów loczka. Zaczyna całować mnie po szyi, a ja w tym czasie patrzę w stronę kanapy. Posyłam cwany uśmiech Harremu. Widzę jak zaciska pięści i wypija alkohol.
Ponownie skupiam uwagę na nieznajomym.
-Jesteś taka seksowna- szepcze.
Przygryza mi płatek ucha.
Zerkam w stronę loczka i widzę jak się podnosi. Obserwuję jego ruchy i po chwili zaczyna tańczyć z przypadkową blondynką. Już po chwili jego usta atakują jej, a jego dłonie lądują na jej pośladkach, które ściska.
Ałć.
Zabolało.
Zdaję sobie sprawę, że ja pierwsza zaczęłam tę grę, ale to nie oznacza, że on ma ją kontynuować.
Postanawiam zrobić to samo. Zaczynam całować chłopaka w usta. On od razu pogłębia pieszczotę i jego dłonie błądzą po moim ciele. Jego wargi wędrują na moją szyję, gdzie robi mi malinkę. Cholerny dupek! Teraz będę wyglądać na puszczalską. Ugh.
-Chodźmy stąd- mruczy.
Zaczynam się niepokoić.
-Wolałabym tu zostać.
-Chcę cię pieprzyć, więc chodźmy stąd.
-Ale ja nie chcę.
Wyplątuję się z jego ramion, lecz łapie mnie za nadgarstek.
-Nie pogrywaj sobie ze mną, skarbie. Dobrze ci radzę. Lepiej skończ to, co zaczęłaś- grozi.
-Odwal się- szarpię się, jednak on wzmacnia uścisk.
-Puść mnie idioto!
-Hey! Chyba wyraźnie powiedziała, że nie ma ochoty nigdzie z tobą iść!
-Odpieprz się, to nie twój zasrany interes!
-Właśnie, że mój! Więc albo się od niej odpierdolisz, albo zawołam ochronę i cię stąd wyprowadzą!
-Jeszcze pożałujesz dziwko- wskazał na mnie blondyn, na co oberwał w twarz od loczka.
Z nosa blondyna zaczęła sączyć się krew. Ktoś widocznie zawołał ochronę, bo już po chwili kazali opuścić nam klub. Harry chciał się tłumaczyć, lecz oni niezbyt chcieli go słuchać.
-Harry, proszę cię. Chodźmy stąd- złapałam go za ramię.
Początkowo się upierał, ale posłuchał.
Po chwili znaleźliśmy się na zewnątrz.
-Nic ci nie jest?
-Mi? To raczej ciebie powinienem się pytać. Zrobił ci coś?
-Na szczęście nic.
-Czego chciał?
-Żebym z nim wyszła się pieprzyć.
-Czy ty nie wiesz ile się tu kręci zboczeńców?!
Z początku był zmartwiony, a teraz na mnie krzyczy. W sumie mu się nie dziwię, bo w pełni sobie na to zasłużyłam.
-Przecież oni tylko czekają na takie jak ty!
-Słucham?! Czy ty coś sugerujesz?!
-To, że jesteś naiwna!
Podchodzi do mnie.
-A ty głupi!
-Ja przynajmniej nie obmacuję się z jakimś napaleńcem po kątach!
Nasze klatki piersiowe stykają się, tak samo jak twarze. Jego tors szybko się unosi. Nasze usta dzielą milimetry. Powoli zbliża swoje wargi do moich.
-Lucy! Harry!
_______________________________________
Miłej niedzieli kochani xx
Do jutra ♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro