Rozdział 24
Adisa
Znowu siedziałam w ławce a za mną ta dziewczyna, której imię w końcu poznałam. Vanessa spoglądała w moim kierunku jakbym miała w końcu dać jej ten numer, o który tak ciągle prosiła. Jednak ja nie mogłam tego zrobić z dwóch konkretnych powodów. Po pierwsze nie chciałam zrobić czegoś czego nie życzyłby sobie Ryan, bo to byłoby jak zdrada względem niego. A po drugie po prostu nie czułam się dobrze z tym, że miałaby się z nim skontaktować, rozmawiać czy nawet spotkać. Do tej pory nie pojawiła się też w barze więc liczyłam na to, że w końcu jej przeszło.
- Może jednak? - zapytała po raz kolejny wytrącając mnie ze skupienia na lekcji. Zacisnęła mocno zęby wiedząc, że rozmowa z nią i tak nic mi nie da a tylko sprawi, że jeszcze bardziej się zirytuję.
Nie odwróciłam się, nie odpowiedziałam a tylko machnęłam w jej stronę ręką jakbym odganiała natrętną muchę. W mojej prawej dłoni tkwił długopis, który przerzucałam sobie pomiędzy palcami, żeby jakoś zachować spokój umysłu.
Zostało mi zaledwie kilka weekendów, aby ukończyć ten rok i nie chciałam, aby cokolwiek mnie rozpraszało, zwłaszcza że zbliżały się egzaminy. Nie żebym jakoś przejmowała się dobrymi ocenami jednak chciałam zakończyć naukę tak jak robiłam to dawniej. Z jak najwyższą oceną, która dla samej mnie stanowiłaby najlepszą wygraną. Dla mnie to była walka o odzyskanie własnego życia więc nie mogło mnie nic rozpraszać.
Z jakiegoś powodu bardziej niż zajęciami przyjmowałam się kolejnym spotkaniem z terapeutką. Wiedziałam na jakim momencie swojego życia stanęłam więc jej dalszy ciąg będzie o wiele trudniejszy niż do tej pory. Miałam opowiedzieć jej o tym jak zostałam porwana i co przeżyłam przez te wszystkie lata. Wiedziałam, że to dla mojego dobra jednak czułam ogarniającym mnie strach, bo ponownie musiałam zmierzyć się z tymi wspomnieniami.
Czasami, kiedy siedziałam w barze czy nawet kiedy byłam w sklepie czułam ogarniające mnie zmęczenie tak jakby siły mnie opuszczały a jedyne to na co miałam ochotę to tylko położyć się i nie wstawać. Wiedziałam, że są to momenty, w których moje wspomnienia chciały zawładnąć moim umysłem i ciałem i nieważne jak bardzo chciałabym się przeciwstawić po prostu nie miałam siły. Udawałam przed innymi, że wszystko jest w porządku i poza tym jednym telefonem do Miki nigdy więcej nie zadzwoniłam do niej pomimo tego, że kazała mi to zrobić. Nie chciałam zawracać jej głowy moimi własnymi problemami, skoro musiałam stawić im czoła sama.
- Asida no co ci zależy. Przecież nie powiem mu, że mam jego numer od ciebie. - poprosiła pochylając się w moją stronę.
- Jeśli go chcesz sama go poproś. Nawet będziesz miała okazję, bo przyjedzie po mnie po szkole więc droga wolna. - odwróciłam się w jej strony. - A tak na przyszłość mam na imię Adisa, więc wypadałoby się go nauczyć tak z czystej grzeczności.
Nie chciałam być opryskliwa, ale miałam dość tego, że ciągle przekręcała moje imię. Rozumiem, że mogło nie być tak popularne jak inne jednak tak na czystą logikę, jeśli czegoś od kogoś się chciało chyba wypadałoby dowiedzieć się jak ta osoba ma na imię. Patrząc jednak na kobietę spoglądającą ciągle w moją stronę nie miała nawet wyrzutów sumienia, że to zrobiła więc i ja nie miałam zamiaru jej pomagać. Do tej pory nie przeszkadzało jej to, że nawet ze sobą nie rozmawiałyśmy a teraz ciągle mnie nagabywała co zaczynało być uciążliwe. Nie szukałam przyjaciół zwłaszcza takich jak ona więc jakiekolwiek rozmowy z kimkolwiek w szkole nie były mi potrzebne.
Zdawałam sobie sprawę, że powinna więcej wychodzić do ludzi jednak byłam osobą, która dobrze czuła się tylko w obecności kilku osób. Może ktoś wyśmiałby moje przekonania jednak wolałam jedną osobę uczciwą od dziesięciu które będą obmawiać mnie za plecami.
Liczyłam na to, że w końcu będę miała spokój i skupię się w pełni na lekcji. Lubiłam się uczyć i to nigdy się nie zmieniło więc i tym razem zajęcia tak bardzo mnie pochłonęły, że nawet nie zorientowałam się, kiedy dobiegły końca. To były ostatnie w tym dniu więc dłużej nie mogłam wmawiać sobie, że mam jeszcze czas, aby spotkać się z terapeutą. Starałam się panować nad emocjami i nie pozwolić im, aby zawładnęły moim ciałem, bo wtedy nie potrafiłabym nad nimi zapanować.
Spakowałam książki i notatki do plecaka po czym ruszyłam w kierunku wyjścia. Przechodząc obok drzwi zderzyłam się z nieznajomym mężczyzną, który niczego nie świadomy złapał mnie za ramię. Powinnam potraktować to jako pomoc jednak moje ciało jakby wyczuła zagrożenie i momentalnie się spięło oczekując uderzenia.
Mężczyzna znieruchomiał, kiedy wyszarpałam ramię z jego uścisku. Wiedziałam, że panikuję, ale nie mogłam inaczej jak tylko odsunąć się od niego.
- Przepraszam nie chciałem pani przestraszyć. – zapewnił, ale ja jakbym straciła głos nie mogąc wypowiedzieć ani jednego słowa.
Stałam tylko i patrzyłam na niego niezdolna, aby się poruszyć. Mój oddech stał się nierówny a zbliżająca się panika zdawała się jakby nieunikniona. Chociaż w głowie wmawiałam sobie, że nie tutaj i nie teraz wiedziałam, że moje ciało nie słuchało. Żyło własnym życiem i właśnie teraz postanowiło wmówić sobie, że czyha na mnie zagrożenie.
- Adisa? - usłyszałam cichy głos jakby dobiegający z oddali i dopiero wtedy moje ciało się uspokoiło. Tak jakby sama jego obecność odganiała wszystkie demony i sprawiała, że ogarniał mnie spokój. – Adisa wszystko dobrze? – zapytał.
Zamrugałam kilka razy, aby wrócić do tego miejsca i uczepiłam się go jak kotwicy. W końcu nie wiedziałam po jakim czasie mogłam w pełni oddychać. Spojrzałam na stojącego przede mną mężczyznę, który nie wiedział, czy my odejść czy dzwonić po pogotowie.
Nie chciałam, aby ktokolwiek był świadkiem tego jak tracę kontakt z rzeczywistością a stało się to akurat przy Ryanie. Otrząsnęłam i spojrzałam na mężczyznę, na którego wpadłam.
- To ja przepraszam. - wymamrotałam niemrawo. - Nie zauważyłam pana, kiedy wychodziłam.
- Nie, to ja przepraszam. - roześmiał się sztywno. - Na pewno nic pani nie jest?
- Nic jej nie jest. - wtrącił się Ryan i nie czekając na odpowiedź mężczyzny złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę samochodu.
Byłam mu za to wdzięczna, bo naprawdę nie umiałam znaleźć słów, aby odpowiedzieć temu mężczyźnie. W mojej głowie krążyło tyle myśli, że nie mogłam zebrać ich do kupy. Przecież przez długi czas wszystko było w porządku więc dlaczego w tej sytuacji i przy tym nieznajomym te wspomnienia wróciły.
Przecież nawet go nie znałam.
Nic złego mi nie zrobił a jednak moje ciało z jakiegoś powodu zareagowało w ten sposób.
Ryan
Nadal do mnie nie docierało co się tam wydarzyło, ale w jednej chwili stałem oparty o maskę samochodu a w następnej byłem przy niej. Zachowywała się jak nie ona; oczy, w których czaił się strach, ciało jakby zamarzło w miejscu, a kiedy się do niej odezwałem ona jakby nie mogła wydusić z siebie słowa.
Spojrzałem nieprzychylnym wzrokiem w kierunku mężczyzny, ale on miał tak niczego nieświadomą minę jakby sam nie rozumiał co się dzieje. Zachodziłem w głowę spoglądając raz na nią raz na niego co się tutaj wydarzyło. Dopiero kiedy kolejny raz zwróciłem się w jej stronę ona jakby wtedy pierwszy raz mnie usłyszała. Jakby wybudziła się z jakiegoś transu.
- Nic jej nie jest. - powiedziałem do mężczyzny wiedząc, że ona nie wie co mu odpowiedzieć. Jej zmieszana mina połączona ze wstydem mówiła mi wszystko chociaż nie rozumiem, dlaczego miałaby się tak czuć.
Jedyne co przyszło mi do głowy to wzięcie ją za rękę i oddalenie się od niego. To był jak instynkt, który kazał mi ją ochronić. Zachodziłem w głowę co musiało się wydarzyć w jej życiu, że tak zareagowała na kontakt z innym mężczyzną. W dalszym ciągu niczego mi nie powiedziała a ja nie pytałem wiedząc, że sama wykona ten pierwszy krok, kiedy będzie na niego gotowa. Ta niewiedza dobijała mnie, bo nie wiedziałem, jak mam się w stosunku do niej zachować. Gdybym miał choć cień wiedzy na temat jej przeszłości odgadłbym czego mam unikać, aby nie wywołać w niej właśnie takiej reakcji.
Zapakowałem ją do samochodu i zamknąłem za nią drzwi. Przez szybę widziałem, że nie chciała mi pokazać jak bardzo poruszyła ją ta sytuacja jednak spędzony z nią czas pozwolił mi ją trochę poznać więc zdawałem sobie sprawę z tego, kiedy kłamie. Zrobiła już to kilka razy, kiedy zauważyłem, że na jej twarzy pojawia się coś na kształt nostalgii, a kiedy ją pytałem czy dobrze się czuję zawsze posyłała mi ten swój uśmiech i mówiła, że tak.
Wsiadłem do samochodu i przez chwilę milczałem nie wiedząc jak zacząć temat. Powinienem poczekać, ale musiałem się upewnić czy wszystko z nią w porządku inaczej nie będę mógł przestać o tym myśleć.
- Dobrze się czujesz? - spojrzałem jej w kierunku szukając jakichkolwiek oznak zranienia chociaż nie było to możliwe.
- Tak. - odpowiedziała zdejmują czapkę. Przeczesała swoje krótkie włosy wzdychając jakby samo mówienie wymagało od nich wiele wysiłku. - Po prostu czasami życie nie daje mi spokoju. Nie wiem, dlaczego tak zareagowałam, skoro wiedziałam, że ten mężczyzna nic mi nie zrobi.
- Może po prostu miałaś zły dzień. – zasugerowałem.
- Takich dni mam o wiele więcej.
- Nigdy nie pytałem cię o twoją przeszłość nie zrobię tego, jeśli sama nie zaczniesz tego tematu. - powiedziałem nie spuszczając z niej wzroku. - Wiedz tylko że sam mam czasami takie dni, w których nie chce mi się wstać z łóżka i to nic złego.
Mówiłem szczerze chcąc, żeby miała świadomość tego, że nie tylko ona ma w życiu chwile w których nic nie ma sensu. Praca zawodowego żołnierza nie jest łatwa a naznaczona wieloma latami patrzenia na to jak umierają ludzie. To co najbardziej wykańczało mnie psychicznie to wspomnienia, które nie chciały odejść i nieważne, że chciałem zastąpić je tymi lepszymi nie zawsze mi się to udawało. Wielu moich przyjaciół z wojska zmagało się z zespołem stresu pourazowego i nie zawsze udawało im się z niego wyjść, dlatego może tak bardzo chciałem rozmawiać o uczuciach. Duszenie ich w sobie nic dobrego mi nie przyniosło a mówiąc o tym wszystkim co przeszedłem pomagało mi.
- Cieszę się, że masz z kim o tym porozmawiać. - nawiązałem do naszej ostatniej rozmowy o jej terapeutce. - Mam nadzieję, że rozmowa z nią bardzo ci pomoże.
Odpaliłem samochód, kiedy nie doczekałem się odpowiedzi, ale nie byłam mi ona potrzebna. Zdawałem sobie sprawę z tego, że Adisa potrzebuje tego czasu aż dojedziemy do jej terapeutki, aby poukładać sobie wszystko w głowie. Cieszyłem się, że mogę jej pomóc chociaż w ten mały sposób tylko będąc przy niej. Nie spodziewałem się, że kiedyś takie rzeczy mogą nie tak bardzo pochłaniać.
Obserwowałem kątem oka jej twarz wiedząc, że po spotkaniu, które ją czeka będę miał dla niej niespodziankę. Zobaczymy, czy doceni ten gest czy raczej postanowi mnie zrugać.
Tak czy tak było warto niezależnie od jej reakcji.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro