Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 28

Ryan

Oddaliłem się na chwilę wraz z przyjacielem do jego samochodu tylko po to, aby wziąć z niego pianki. Zirytowany rzuciłem mu tak nienawistne spojrzenie, że powinien od razu się zamknąć, ale nie on musiał mi dogadywać. Gdyby nie to, że byłem mu wdzięczny za to, że udało mu się ogarnąć naszą miejscówkę to od razu bym go stąd wyrzucił.

- Zachowujesz się jak baba. - parsknął śmiechem.

- Nie bądź taki cwany. - wysadziłem przez zaciśnięte zęby. Przez chwilę miałem ochotę uderzyć go w tą parszywą gębę, ale potem ja bym miał gadane od Miki więc to nawet nie było warte. - A ciekawe jak ty się zachowywałeś, kiedy wymyślałeś ten durny lot balonem. To się dopiero nazywa być pod pantoflem kobiety.

- Dla twoich wiadomości podobało jej się a wręcz była zachwycona.

- A co miało odpowiedzieć. Że jesteś kretynem? - nie miałem zamiaru przestać, skoro to on zaczął.

- Chyba zapomniałeś, że przygotowałem dla ciebie dzisiaj to miejsce więc okaż trochę wdzięczności. - spojrzał na mnie przeciągle. - Zawsze mogę powiedzieć Adisie, że to dzięki mnie jest ten piękny wieczór, którym się tak zachwyca. - spojrzał w jej kierunku. - Ciekawe komu byłaby wtedy wdzięczna mnie czy tobie?

- Fajny z ciebie przyjaciel. – wymamrotałem pochylając się w kierunku bagażnika jego samochodu.

Wygrzebałem z niego dwie paczki pianek wraz z metalowymi kijkami na które można było je nabić. W dodatku znalazła się nawet paczka herbatników więc najwyraźniej Manolo dostosował się do moich wskazówek.

- Jestem dobrym przyjacielem dlatego powiem ci, że zostajemy jeszcze chwilę a potem się ulatniamy. - oznajmił z błyskiem w oku. - Będziesz ją miał całą dla siebie.

- Cokolwiek teraz myślisz przestań. - przerwałem mu. – To, że twoje myśli ciągle krążą wokół seksu z narzeczoną nie znaczy, że ja robię to samo.

- Co mogę poradzić na to, że ma tak wielkie potrzeby. - wzruszył bezradnie ramionami.

- A ty jako dobry narzeczony nie chcesz jej odmawiać? - zapytałem ironicznie podnosząc do góry jedną brew.

Przyjaciel powiedział, że to ja byłam pod pantoflem, ale co mógł powiedzieć o swoim zachowaniu. Całkowicie przepadł dla tej kobiety która szturmem weszła w jego życie i tak bardzo nie chciała mieć z nim nic wspólnego. To były jej słowa, ale co nie działa bardziej na faceta jak właśnie niedostępna kobieta. To jak wyzwanie, któremu żaden facet nie mógłby się oprzeć więc nic w tym dziwnego, że postawił sobie za punkt honoru, aby ją zdobyć.

Z rozbawieniem przypomniałem sobie historię, którą opowiadała mi Mika jak to mój przyjaciel wykazał się wielką cierpliwością oświadczając jej się kilka razy, podczas których ona uparcie odmawiała. Musiałem przyznać, że miał odwagę, bo nie wiem, czy gdybym usłyszał odmowę odważyłbym się zrobić to po raz drugi a nawet po raz trzeci jak to było w jego przypadku.

- Sam się przekonasz, że kiedy w końcu zrozumiesz, jak to jest kogoś kochać nie będziesz w stanie mu odmówić. - zaśmiał się. - Nawet jeśli będą to głupie rzeczy.

- Na przykład jakie?

- A tego to już musisz się sam dowiedzieć. - poklepał mnie po plecach. - Choć już, bo czeka nas największa atrakcja wieczoru. Żarcie.

Pokręciłem głową na jego zachowanie. Niby taki dorosły a ciągle zachowywał się jak dziecko więc nic w tym dziwnego, że tak bardzo chciał spróbować tych pianek, które wyrwał mi z dłoni i szybkim krokiem ruszył w stronę ogniska.

Po chwili usiadłem obok Adisy i podałem jej jeden z metalowych kijków na które po chwili nabiłem pianki. Nie musiałem wiele czekać, aby zobaczyć błysk radości w jej oczach, zwłaszcza kiedy wyciągnęła przed siebie rękę.

Obserwowałem i z jakim zachwytem jadła jedną piankę za drugą. Na samą myśl jaka ilość cukru znajdowała się w jej organizmie aż skrzywiłem się z obrzydzenia. Nie wiem, jak ona potrafiła wpychać w siebie tak dużą ilość pieczonych pianek wraz z krakersami jednak nie miałem zamiaru jej przerywać. Zwłaszcza kiedy za każdym razem na jej twarzy pojawiał się ten uroczy uśmiech.

Niedługo później tak jak powiedział Manolo opuścili nas z Miką, która przechodząc obok nas posła mi ostrzegawcze spojrzenie. Czy miałem jej to za złe? Nie, bo jej celem było zapewnienie bezpieczeństwa siedzącej obok mnie kobiecie. Cieszyłem się, że ma wokół siebie tyle dobrych ludzi, którzy chcą dla niej jak najlepiej nawet jeśli ona nie zdawała sobie z tego sprawy.

- Chciałabym ci o czymś opowiedzieć. Wysłuchasz mnie? - zapytała cicho i niepewnie.

- Oczywiście. - ani na moment się nie zawahałem wiedząc, że to jest właśnie ten moment, w którym poznam jej przeszłość i która tak bardzo ją naznaczyła.

- Kiedy miałam piętnaście lat... zostałam porwana. - powiedziała i wtedy poczułem jakby ktoś uderzył mnie prosto w serce.

Spodziewałem się wszystkiego jednak nie czegoś takiego. Patrzyłem na nią niezdolny wypowiedzieć ani jednego słowa, ale ona jakby nie była tego świadoma, ponieważ ciągnęła swoją opowieść. Z każdym kolejnym słowem czułem jakbym zapadał się głęboko w ziemię niezdolny się poruszyć.

Im bardziej słuchałem tym coraz większy ogarniał mnie gniew na osobę, która dopuściła się tak strasznych rzeczy w stosunku do niej. Nie potrafiłem zrozumieć jak tacy ludzie potrafią żyć sami z sobą krzywdząc innych. Kiedy powiedziała mi o dzieciach zrozumiałem jak wiele bólu w sobie dusiła i dlaczego nie chciała mi o tym powiedzieć. Może myślała, że będę ją oceniał tylko dlatego że zostawiła je, ale prawda była taka, że to nie była jej decyzja. Nie miała ich, bo chciała a dlatego że została do tego zmuszona.

Nie zmieniało to dla mnie tego jak o niej myślałem a wręcz czułem się dumny, że spotkałem tak silną kobietę, która zawalczyła o własną wolność. Na samą myśl, że nigdy bym jej nie poznał i ona nadal byłaby w rękach tego zwyrodnialca poczułem rozsadzającą mnie od środka wściekłość. Chciałem znaleźć tego człowieka i sprawić, żeby poczuł taki sam ból jak ona. Adisa najwyraźniej musiała zdawać sobie sprawę z moich uczuć, bo ani razu nie rzuciła jego imienia czy nazwiska jednak nie znaczyło to, że nie będę próbował tego odkryć.

Kiedy poruszyła temat swojej rodziny złapałem ją za dłoń wiedząc, że po raz kolejny było jej ciężko. Słuchałem tego jak bardzo była niekochana, jak nie miała oparcia w swoich rodzicach a ja przez całe życie czułem się kochany więc nie mogłem zrozumieć tego bólu. Jednocześnie wiedziałem już, dlaczego mój tata był w stosunku do niej taki opiekuńczy i dlaczego nie chciał abym się do niej zbliżał.

Adisa miała znacznie więcej traum do przepracowania niż początkowo mi się zdawało, dlatego czy tego chciałem czy nie musiałem się wycofać dla jej i dla swojego dobra. To nie był odpowiedni czas, aby wyjawiać jej swoje uczucia wiedząc, że zbyt wiele kotłuje się teraz w jej głowie. Powinna skupić się na sobie i na przepracowaniu wszystkiego co ją gryzie. Nie zmieniało to jednak faktu, że będę obecny w jej życiu tak jak do tej pory i będą starał się wspierać ją najmocniej jak umiałem.


Adisa

Zaryzykowałam opowiadając mu o sobie, ale nie żałowałam tego ani przez chwilę. Widziałam jak emocje co chwilę zmieniają się na jego twarzy jednak jedno pozostawało dla mnie pewne. Nie patrzył na mnie inaczej tylko dlatego że moja przeszłość była naznaczona cierpieniem i bólem.

- Nie musisz obawiać się tego, że inaczej na ciebie spojrzę. - zapewnił z pełną mocą. - Będę tutaj dla ciebie, bo jestem twoim przyjacielem.

Poczułam jakby ktoś jednocześnie dał mi gwiazdkę z nieba, ale jednocześnie ją odebrał. Nie wiedział, ile znaczyło dla mnie to, że był obok i pomimo moich słów nadal nie zmienił o mnie zdania. Jednak najbardziej czego chciałam, to żeby był kimś więcej niż tylko przyjacielem jednak on tymi kilkoma słowami sprawił, że wróciłam na ziemię.

Liczyłam i się spodziewałam wszystkiego, ale na pewno nie tego. W tej chwili nie widziałam sensu, aby mówić mu o tym co czuję, bo tylko bym wszystko pomiędzy nami zepsuła a nie chciałam stracić tak dobrego przyjaciela. Wymusiłam na twarzy uśmiech i ścisnęłam mocno jego dłoń wdzięczna, że jest obok mnie.

- Powiem to tylko raz więcej mnie o to nie proś. - zaśmiałam się cicho. - Jesteś o wiele lepszym przyjacielem od Miki, ale lepiej jej tego nie mów.

Oparłam głowę o jego ramię i zapatrzyłam się w płomienie które od czasu do czasu trzaskały pod wpływem drewna. Było w tym coś magicznego i coś czego nie chciałabym tracić, dlatego pozwalałam, aby cisza otaczała nas z każdej strony.

Opowiedziała mu o najstraszniejszych momentach mojego życia i nie spodziewałam się, że przyjdzie mi to tak łatwo. Tym razem ani jedna łza nie spłynęła po moich policzkach i to był kolejny krok mówiący mi, że zostawiałam to wszystko za sobą. Może nigdy o tym nie zapomnę jednak z czasem wspomnienia zblakną i przestaną dręczyć mnie jak do tej pory.

Kiedy tak siedziałam obok niego zastanawiałam się czy dostałam kolejną wiadomość od brata. Coraz łatwiej przychodziło nam rozmawianie ze sobą chociaż w jego wiadomościach czułam to, że bardzo chciał abyśmy spotkali się w realu. Też tego chciałam jednak to nie była odpowiednia pora. Kiedy stanę przed swoim bratem będę kobietą, która wie czego chce w życiu i która uporała się z dręczącym ją demonami.

- Dziękuję ci za dzisiejszy dzień. Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczyło, żeby go spędzić właśnie w taki sposób. - nie chciałam mówić mu o tym, że to było jedno z moich marzeń, które bardzo chciałam spełnić.

Podczas pierwszego tygodnia pobytu tutaj postanowiłam, że napiszę własną listę rzeczy, które chciałabym kiedykolwiek zrobić. Każdy z punktów miał być łatwy do zrealizowania tak na początek abym wiedziała, że mogę zrobić ze swoim życiem co tylko będę chciała. Jedne z nich wymagały więcej czasu tak jak ukończenie szkoły a inne tak jak właśnie jedzenie pianek przy ognisku były bardzo łatwe. Do tej pory ze wszystkich ośmiu punktów udało mi się spełnić tylko kilka.

Numer jeden został odhaczony, bo jakby nie patrzeć nauczyłam się jeździć samochodem chociaż nie zdałam jeszcze egzaminu. Sama świadomość, że mogłam gdzieś dojechać sprawiała, że czułam się o wiele bardziej wartościowa.

Numerem trzy był taniec w deszczu, który także udało mi się zrealizować, ale to tylko dlatego że pozwoliła mi na to pogoda. Ta wolność, którą czułam pozwalając mojemu ciału przejąć kontrolę nade mną była tak ożywcza i niesamowita, że chciałam to jeszcze powtórzyć przy najbliższej nadarzającej się okazji.

No i na koniec numer dziewięć - jedzenie pianek, przy ognisku które wpadło mi do głowy przypadkiem, kiedy oglądałam jak w jednym z filmów cała rodzina wybrała się do lasu. Tam właśnie postanowili jeść gorące pianki z ogniska wraz z krakersami i to wydawało mi się tak piękne, że postanowiłam dodać je do listy.

- Polecam się na przyszłość. - powiedział wytrącając mnie z zamyślenia.

- Czyli mogę cię wykorzystywać częściej? - zapytałam rozbawiona.

- Kiedy tylko chcesz. - zapewnił.

Zaśmiałam się beztrosko na jego słowa. Ryan potrafił wprawić mnie w tak niesamowity nastrój, że nie wiedziałam czy komukolwiek innemu się to uda. Może chciał być tylko moim przyjacielem jednak dla mnie był kimś znacznie ważniejszym. Był osobą, która dała mi nadzieję na lepsze jutro.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro