Rozdział 14
Adisa
Z przyjęcia wróciłam już z Manolo i Miką, ale i tak dobrze się bawiłam. Atmosfera jaka panowała w domu państwa McKey była niesamowita i tak bardzo dla mnie obca. Wiedziałam, że wchodząc tam każdy z gości może czuć się jak u siebie.
Jadłam i piłam, ile tylko chciałam, ale to tylko dlatego że każdy podsuwał mi swoje specjały i kazał wydać werdykt. Po takiej ilości zjedzonych potraw czułam, że za chwilę będę się dosłownie toczyć z przejedzenia.
- Zaraz umrę. – wymamrotałam, kiedy udało mi się chociaż trochę dojść do siebie.
- Uwierz mi, że wiem co czujesz. – przyjaciółka obróciła się do mnie z przedniego siedzenia. – Pierwszego dnia jak przyjechałam Billy wmusił we mnie cały obiad takiej wielkości, że mogłabym mieć go na dwa dni.
- Przyzwyczaisz się do tego. – dorzucił Manolo uśmiechając się pod nosem. – To małe miasteczko i każdy dba o każdego. A że wyglądasz dla nich za chudo to będą cię dokarmiać. Przyszykuj się na kiermasz ciast. To jest dopiero wyżerka.
- Nawet mnie nie strasz. – przez chwilę się zamyśliłam. – Ale kiermasz nie oznacza tego, że kupuje się wypieki?
- Niby tak, ale większość ludzi po prostu rozdaje swoje wypieki każdemu kto się nawinie.
- Kiedy on jest? – byłam szczerze zainteresowana jego odpowiedzią, tym bardziej że musiałam się ukryć na ten dzień. Najlepiej zaszyję się w swoim pokoju i będę udawać, że mnie nie ma. Tak, to było dobry plan.
- Tego nikt nie wie. Jednego dnia prowadzimy normalne życie a następnego pojawiają się stragany. – wzruszył beztrosko ramionami. – Nie wiem, jak oni to robią ze tak szybko się mobilizują.
No to mnie pocieszył. Oparłam głowę o zagłówek i pogładziłam się po pełnym brzuchu. Tyle co dzisiaj nie najadałam się w ciągu dwóch dni i wiedziałam, że to odczuję. Nie żebym się odchudzała czy coś jednak pilnowałam tego co jem i w jakiej ilości. To było jak nawyk, którego nie umiałam się wyzbyć.
Zatrzymaliśmy się pod barem więc podziękowałam im za podwiezienie i wysiadłam z samochodu. Pomachałam im jeszcze ręką na pożegnanie i weszłam w wąski korytarz prowadzony na górę. Polubiłam to miejsce, zwłaszcza że okazało się moim azylem odcinającym mnie od przeszłości.
Otworzyłam drzwi pokoju i kiedy się w nim znalazłam w końcu mogłam odetchnąć. Oparłam się do drzwi czując jak wszystko co się dzisiaj wydarzyło przejmuje nade mną kontrolę. Czułam się kochana przez tych ludzi i tego właśnie pragnęłam. Nie mogłam pojąć jak to się stało, że los postawił ich na mojej drodze, ale może w końcu po tylu latach udręki to była moja nagroda. Jeśli tak było warto się tu znaleźć.
Odłożyłam torebkę na łóżko i postanowiłam jeszcze sprawdzić, ale i upewnić się o której zaczynam jutro zajęcia. Niby wiedziałam, że od ósmej, ale jakoś tak była przewrażliwiona na punkcie spóźnialstwa, którego nie znosiłam.
Usiadłam na łóżku i wciągnęłam laptopa na kolana. Zalogowałam się na pocztę chcąc sprawdzić email ze szkoły, ale tym razem moja dłoń zatrzymała się w połowie drogi. Poczułam, jak coś rozrywa mnie od środka, kiedy zauważyłam, że mam nową wiadomość. Kliknęłam w nią wiedząc, że może zmienić wszystko, ale nie spodziewałam się słów jakie zobaczę. Nie było w nich nawet przywitania. Tylko brutalne słowa, które sprawiły, że nie mogłam przestać się trząść.
Nie wiem kim pani jest, ale proszę do mnie nie pisać. Moja siostra zaginęła wiele lat temu a ta tragedia dotknęła całą nasza rodzinę. Rozwalanie naszego życia na nowo sprawia, że od nowa musimy się z nią mierzyć. Nie wiem, dlaczego to pani robi czy dla kolejnego artykułu czy może dla żartu, ale to nie jest ani zabawne, ani śmieszne. Proszę zostawić naszą rodzinę w spokoju.
To bolało. Każde jego słowo bolało niczym nóż zadawany prosto w serce, ale rozumiałam też, że dla niego mogło być to niemożliwe. Postanowiłam postawić się w jego sytuacji. Gdyby to mnie brat zaginął i ktoś napisał, że jest nim też bym nie uwierzyła. Potrzebowałabym mocnego dowodu, że to on, skoro nie chce się ujawnić.
Otarłam mokre od łez policzki i pomimo że nie chciał kontaktu postanowiłam mu odpisać. Miałam nadzieję, że kiedy to zrobię uwierzy mi. Nawet jeśli sprawię sobie jeszcze więcej bólu to nic. Wystarczy mi to, aby brat poznał prawdę. Tylko on się dla mnie liczył.
Dostałam nagrodę za osiągniecia w piłce nożnej. Powiedziałam ci, że nie jest mi potrzebna i mam ją gdzieś, ale ty powiedziałeś, że tobie zależy. Oglądałeś każdy mój mecz do czasu aż dostałeś zakaz wchodzenia na teren boiska po tym jak pobiłeś ojca jednej z dziewczyn.
Pamiętam jak zawsze robiłeś mi kanapki z dżemem wiśniowym, bo go uwielbiałam a ty za każdym razem się krzywiłeś, kiedy go jadłam. Nienawidziłeś go a pomimo to nie próbowałeś zmienić mojego zadania abym polubiła twój śliwkowy który to mnie nie smakował.
Mieliśmy tylko siebie, bo rodzice nie mieli dla nas czasu. Nawet wtedy, kiedy zachorowałam na anginę tylko ty przy mnie zostałeś. Tak w ogóle to ciągle na nią choruję co mi zostało z dzieciństwa. Jak widać taki mój urok.
Jeśli to cię nie przekonało to może zrobi to to, że kiedyś powiedziałam to ciebie „Jesteś najlepszym bratatą na świecie". Bo byłeś nim zawsze, kiedy cię potrzebowałam.
Kliknęłam wyślij zanim bym się rozmyśliła i zamknęłam laptop. Czułam się o wiele lżejsza z tym, że mogłam mu to wszystko powiedzieć a najbardziej ostatnie zdanie.
Misza, mój brat, mój wzór do naśladowania. Mój bratata któremu nadałam taką ksywkę po tym jak zrozumiałam, że był jednocześnie bratem i tatą. Co z tego, że różnica między nami wynosiła tylko kilka lat, skoro tak właśnie się zachowywał. Kiedy zrobiłam coś źle to on mnie opieprzał jak prawdziwy rodzic. A kiedy potrzebowałam pomocy to stawał w mojej obronie jak prawdziwy starszy brat.
Wiedziałam, że pojawianie się w jego życiu to może nie jest dobry pomysł, bo wtedy Ibrahim mógłby mnie znaleźć jednak potrzebowałam go. Chciałam mieć chociaż jedną osobę, której na mnie zależało, jak byłam dzieckiem. Nikt inny się dla mnie nie liczył.
Postanowiłam tego nie roztrząsać i przygotowałam się do snu, skoro zaczynałam zajęcia z samego rana. Położyłam się do łóżku wiedząc, że emocje buzujące w moim ciele nie pozwolą mi tak szybko zasnąć a tym samym mogłam pożegnać się z dobrą oceną na jutrzejszym egzaminie. Niewyspanie nie działa dobrze na myślenie, ale co mi tam. Jak dostanę tróję to nic się nie stanie.
Dźwięk telefonu a potem zaświecenie się ekranu od razu postawiło mnie w stan gotowości. Sięgnęłam po niego widząc wiadomość z obcego numeru jednak postanowiłam ją zobaczyć.
O której mam po ciebie jutro podjechać? Ryan.
Dziwne, że miał mój numer, skoro nawet mu go nie dawałam a jednak było tyle osób, które go miały i może mu go dały. W sumie nawet nie pomyślałam o tym, że nie będzie jak miał się ze mną skontaktować więc dobrze, że sam się przygotował.
Ja: Zaczynam zajęcia o ósmej więc tak mi się zdaję, że lepiej wyjechać o siódmej. Jeśli oczywiście to ci odpowiada.
Ryan: Nie ma problemu. Będę czekał tam, gdzie ostatnio.
Ja: Oki.
Odłożyłam telefon nie spodziewając się kolejnej wiadomości a czym dłużej cisza się przeciągała w końcu pozwoliłam sobie trochę odpocząć.
Ryan
W trakcie przyjęcia a także i po nim poodwoziłem ludzi, którzy nie mieli czym wrócić do domu albo byli w takim stanie, że wsiadanie za kółko nie było dobrym pomysłem. Nie przejmowałem się tym zbytnio, że wrócę późno do domu, bo i tak nie miałem nic do roboty.
Zaraz jak z domu wyszła ostatnia osoba zapakowałem walizki rodziców do samochodu i odwiozłem ich na najbliższe lotnisko. Ponownie wysłuchałem tyrady na temat tego jak mam się zachowywać w stosunku do Adisy, jak mam prowadzić bar no i na oczywiście na koniec żadnych imprez w domu. Byłem dorosły a mama trzęsła się nade mną jakby miał co najmniej pięć lat i nie umiał się sobą zająć.
Kiedy wróciłem do domu i rozejrzałem się po ogrodzie stwierdziłem, że zajmę się tym jutro. Jedyne co zrobiłem to pozbierałem naczynia i poustawiałem je wszędzie w kuchni, żeby nie musieć latać w kółko wokół domu.
Na koniec wysępiłem od Miki numer do Adisy, więc postanowiłem wykorzystać jej jutrzejszą szkołę do napisania wiadomości. A tak naprawdę po prostu sam nie wiedziałem, dlaczego tak bardzo chciałem być obecny w jej życiu. Myśli szalały w mojej głowie. Raz odsuwałem ją od siebie a w kolejnej chciałem jej blisko.
Kiedy odpisała nadal trzymałem telefon w dłoni jakby czekając na kolejną wiadomość od niej. Jednak ta nadal nie nadchodziła a ja pokręciłem głową na swoją głupotę. To było jasne, że miała mnie z kogoś całkowicie obcego. Nieznajomego który po prostu wyciąga do niej pomocną dłoń, kiedy tego potrzebuje.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro