Dodatek - Zapowiedź tomu 3
Nisa
15 lat wcześniej
Wpatrywałam się w płonący budynek i nie miałam poczucia winy. Nawet wtedy jak wylewałam benzynę i podpalam go zapałkami chciałam jedynie pokazać im do czego jestem zdolna. Że nie złamali mnie tak jak im się wydawało i nie poddałam się ich woli.
Słyszałam, jak ludzie biegali chcąc ugasić pożar jednak wiedziałam, że to im się nie uda, bo już było za późno. Ukryłam się w tłumie wiedząc, że w ten sposób nie dowiedzą się kto jest sprawcą. Na moje usta cisnął się niewielkie uśmiech, kiedy zauważyłam w jednym z okien tego który zamienił moje życie w piekło. Rozkoszowałam się jego krzykami i tym jak ogień powoli trawił jego ciało. Nie miał drogi ucieczki, bo sama się tym zajęłam zamykając drzwi jego sypialni na klucz i dodatkowo blokując je łańcuchami.
Miałam szesnaście lat jednak dorosłam już o wiele wcześniej. Całe moje życie było podporządkowane temu miejscu. Nieważne jak bardzo starałam się uciec oni zawsze mnie łapali nie pozwalając go opuścić, jak to nazywali paradisus co z łacińskiej nazwy oznaczało raj. Prawie parsknęłam śmiechem na tą idiotyczną nazwę, ponieważ było całkowicie czymś przeciwnym. Dla mnie było piekłem na ziemi.
Nasza społeczność liczyła sobie kilkaset ludzi w różnym wieku, płci czy rasy. Nie pamiętałam swojego życia poza murami tego miejsca, bo miałam zaledwie trzy lata, kiedy moi rodzice postanowili zmienić swoje życie nie zdając sobie sprawy, że trafią w łapy potwora.
Wraz z biegiem lat rozumiałam, że to co wydawało mi się rajem to istne piekło. Rodzice skazali mnie na nie dobrze wiedząc, że warunki jakie tu panują przypominały średniowiecze. Uprawialiśmy owoce i warzywa a także hodowaliśmy zwierzęta tak aby zapewnić sobie wszystko co potrzebne do przeżycia.
Nie mieliśmy kontaktu ze światem zewnętrznym, chyba że w wyjątkowych sytuacjach, kiedy odwiedzała nas policja. Ale oni i tak po czasie odjeżdżali jakby sfrustrowani czego na początku nie mogłam zrozumieć. Z czasem dotarło do mnie, że chcieli zamknąć to miejsce a najbardziej tego który to wszystko stworzył. Nie mogli jednak tego zrobić, ponieważ zawsze coś krzyżowało im szyki i wtedy raz po raz odchodzili z niczym.
Większość mieszających tu ludzi była tu z własnej woli a pozostali ci którzy chcieli odejść zostali tak dotkliwie ukarani, że więcej nie próbowali. Byli bici, głodzeni i szydzeni za to, że chcieli wystąpić przeciwko naszemu liderowi. Na samo wspomnienie jego pogardliwego wyrazu twarzy miałam ochotę cofnąć się w czasie podpalić go jeszcze raz. Tak aby mógł na własnej skórze przekonać się do czego doprowadził samym swoim istnieniem i ilu ludzi skrzywdził.
Poczułam szarpnięcie tak mocne, że zrobiłam krok do tyłu. Nie uciekłam wiedząc, że jeśli mnie znajdą to chciałam patrzeć im prosto w oczy i uśmiechać się tak aby wiedzieli, że to ja jestem za to odpowiedzialna. Zostałam odciągnięta jak najdalej od rozgrywającego się piekła jednak nieważne jak bardzo bym się starała nie mogłam oderwać wzroku od płomieni. Dopiero kiedy pierwsze drzewa zaczęły zasłaniać mi widok odwróciłam się zauważając, że ciągnącą osobą jest mój własny ojciec.
- Musisz uciekać Nisa. - dyszał prawie biegnąc. - Jeśli się dowiedzą, że to ty zabiją cię.
- Co cię to tak nagle obchodzi. – prychnęłam.
- Jesteś moim dzieckiem i pomimo tego co możesz o mnie myśleć kocham cię.
Zaskoczyły mnie jego słowa, bo nigdy nie starał się tego okazać. Może to miejsce tak na niego działało, że bez szemrania wypełniał rozkazy jakie mu dawano. Nie mogłam mu zapomnieć tego co się wydarzyło i jak mnie wielokrotnie zranił tylko dlatego że powiedział te dwa słowa, na które czekałam od dziecka.
Im bliżej murów byliśmy tym bardziej wiedziałam co zamierza. Żelazna brama, na której powinna znajdować się kłódka zniknęła a przy niej stała moja matka rozglądając się na boki i szukając zagrożenia.
Kiedy nas zauważyła nawet nim na mnie nie spojrzała, kiedy ojciec wypychał mnie na zewnątrz i zamykał za mną bramę. Delikatny wiatr rozwijał moje włosy sprawiając, że po raz pierwszy poczułam, jak to jest być wolną i nigdy już nie chciałam tego stracić.
- Nie wracaj tu więcej. – jego głos załamał się i przez chwilę się zawahałam.
Jednak nie po to wywołałam dzisiejszy pożar, aby się poddać dlatego spoglądając na ich twarze wiedziałam, że to ostatni raz, kiedy się widzimy. W kolejnej chwili odwróciłam się na pięcie i pobiegłam. Nie oglądałam się za siebie ani razu, bo to miejsce było już dla mnie tylko wspomnieniem.
Wiedziałam, że cokolwiek mnie czeka w nowym świecie wiedziałam, że nie będzie gorsze od tego co przeżyłam w tym miejscu. Obiecałam sobie, że nigdy więcej nie pozwolę, aby ktokolwiek tak mnie traktował.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro