Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27$

    Poszukiwanie siebie jest naprawdę ciężkie. Zwłaszcza gdy masz 'naście' lat, emocje wewnątrz niemalże płoną żywym ogniem, a ludzie dookoła ponad wszelką wątpliwość nie ułatwiają ci życia. Gdybym miał dać wam radę, powiedziałbym - pieprzcie to. Bądźcie najlepszą wersją własnych wyobrażeń, spełniajcie marzenia i nigdy, przenigdy nie udawajcie kogoś kim nie jesteście przede wszystkim przed sobą. Nawet jeśli to niewyobrażalnie trudne, nawet jeśli towarzystwo, rodzina, przyjaciele i cholerny Obama mówią ci, że błąszisz, błądź dalej, o ile nikogo nie krzywdzisz. Wiecie, bo dorastanie to kwestia miesięcy, lat, doświadczeń, psychiki oraz serca. Mając bazę własnych czynów sam musisz wnioskować co jest dobre, a co złe. Ty dokonujesz wyboru - nie mama, tata, kumpel, czy grupa starych, zdziadziałych pierników w rządzie.

Ty.

Pamiętaj o tym.

Opuściwszy powieki zamieszałem w talerzu ponownie. Czułem jakby to już się wydarzyło. Znów siedziałem przy stole naprzeciw matki, która natomiast ze swojej lewej miała ojca. Nowością okazał się Luke, delikatnie gładzący moje kolano pod blatem.

Jedliśmy w milczeniu.

- Dobrze, że Mike znalazł tak fajnego współlokatora. - Karen uśmiechnęła się ciepło w stronę Hemmingsa, ten tylko odpowiedział podobnym uśmiechem. - Sam z siebie w życiu by nie odebrał.

- Miałem powód.

- Nie pyskuj matce.

- Daryl...  - Spojrzała po nas przepraszająco.

Widziałem na twarzy mamy skruche.  Widziałem bezradność. Widziałem tęsknotę. Cóż. Nigdy nie była powodem, dla którego nie wróciłem. Chociaż nie... Nie zareagowała. Ojciec mnie wyrzucił, a ona patrzyła. Może tak naprawdę bardziej bolało mnie jej niespodziewane milczenie, nie jego rutynowa gwałtowność?

- Czym się zajmujesz, Luke? - zadała pytanie.

- Pracuję w agencji reklamowej.

- Jesteś modelem? - Zakpił Daryl. - To damskie zajęcie. I może jeszcze zmywasz?

- Właściwie tu chodzi bardziej o biznes. Mam pewne kursy i doświadczenie, dlatego mogę pracować z reklamą od tej drugiej strony. - Podziwiałem jego spokój...

- Przecież masz dwadzieścia dwa lata, jakie możesz mieć doświadczenie, a studia?!

- Mój ojciec w tym siedział.

- Przecież twój ojciec siedzi... w pace.

Cisza. Słyszałem tykanie zegara, szczekającego psa sąsiadów i to jak ojciec w spokoju gryzie kawałek mięsa. Ująłem dłoń chłopaka pod stołem. Przepraszałem go mentalnie.

- Daryl mógłbyś... - Mama próbowała go skarcić, lecz ostatecznie to on skarcił ją.

Dopiero teraz widziałem z czym ją zostawiłem...

- Tak, mój ojciec siedzi - odparł Luke w pełnym spokoju.

- Jak się poznaliście? - Karen próbowała wrócić do przyjaznej pogawędki.

- W związku z powyższym Luke był głodny, dlatego wciagnąłem go dosłownie oknem do pizzeri, a potem nie chciał się odczepić.

- Sam mnie zaprosiłeś, Clifford. - Oberwałem kuksańca w bok. Uśmiechnąłem się szczerze, prawdopodobnie pierwszy raz tego wieczoru.

- Chyba widziałem siebie na twoim miejscu. - Mama westchnęła, a ojciec znów prychnął.

- Wiesz za co wyleciałeś. Przynajmniej poznałeś porządnego człowieka, nie jakiegoś pedała, który zniszczył honor naszej rodziny.

Znacie moment, gdy nie panujecie nad tym co mówicie, a słowa płyną same, bez waszej kontroli? To był właśnie ten moment...

- Tak się składa, że cały honor rodziny zdeptałeś ty. Ojciec Luke'a siedzi w więzieniu, ale on do cholery przynajmniej nie skreśla własnego syna przez jedną usterkę... Nie... to wcale nie jest usterka, Daryl! - Wstałem od stołu. - Wiesz co, jestem gejem. Jestem pierdolonym w dupe gejem, który kocha swojego chłopaka, wróć. Narzeczonego! Tak właśnie. Luke, wyjdź za mnie.

- Michaelu Gordonie Cliffordzie... - Ojciec zrobił się wręcz czerwony na twarzy...

- Wychodzimy. Miłego życia. Zmieniam numer, cześć. Jestem dla Was.... dla ciebie, martwy.

Padało, gdy wyszliśmy na zewnątrz. Musiałem wypalić chyba ze cztery papierosy, żeby choć na chwilę przestać się denerwować.

- Mike, czy ty...

- Tak. Może bez pierścionka i w złej sytuacji, ale mnie spedaliłeś więc musisz czuć się za mnie odpowiedzialny.

Hemmings parsknął śmiechem.

Nie spaliśmy tej nocy. Po prostu oglądaliśmy głupie komedie w naszej małej kanciapie z Chandlerem na kolanach, co jakiś czas całując się delikatnie w usta.

Po północy natomiast dostałem smsa od nieznanego o treści: "Biorę rozwód. Bardzo Cię kocham, Mikey. I przepraszam".

Cóż... Jak pisał Machiavelli o następstwach w dużym uproszczeniu... To co było kiedyś musiało być, by było i to, co jest teraz.

Dlatego oficjalnie przestałem promieniować nienawiść ku swojej własnej przeszłości. Moja przyszłość bowiem siedziała tuż obok, pochłaniając mordercze ilości jedzenia, przy okazji głaszcząc tłustego kota, a ja byłem częścią ich wszechświata. Nie musiałem już przeczyć. Znalazłem rodzinę.

The End

Naprawdę późno, ale nie mam w ogóle czasu na pisanie. Ja praktycznie nie siadam w ciągu dnia. Ciągle gdzies chodzę, poza tym przeżywam własne ff z własnym bad boyem i to trochę zabiera mi czas ;P
Tutaj kończę bajke muka. Mam w planach kolejną ale to może gdy nie będę miała wszystkiego na głowie.

Ściskam, kocham i pamietajcie - Jestescie kim jesteście. Nikt tego nie zmieni xx

Trzymajcie się cieplutko, Julia xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro