24$
Spędzanie czasu w towarzystwie snobów znacznie różniło się od zwyczajnego przesiadywania na blokowisku ze mną i Ashley, ale Luke nie narzekał na sytuację. Wręcz przeciwnie, co chwilę żartował, rzucał jakąś anegdotą i zdawał się całkiem zapomnieć o fakcie swojej pomyłki. Nie wypominałem mu tego, przecież każdemu może zdarzyć się głupio błąd. Prawda? Mimo wszystko nie mogłem wyrzucić z głowy głupiej wizji naszego własnego... grzechu. Jednym uchem wpuszczałem więc to, co mówili, drugim momentalnie wypuszczając ich komentarze na wszelakie tematy.
Wziąłem łyk piwa i rozejrzałem się dookoła. Noc była znacznie cieplejsza, niż poprzednie, a zachmurzone niebo przepuszczało pojedyncze promienie księżyca. Zapowiadał się deszcz. Nuciłem pod nosem jakąś piosenkę Nirvany, Luke wówczas zaczął temat, na który nie zamierzałem się wypowiadać. On i Ashley mówili o seksie.
- Z iloma spałeś? Tak szczerze? - Dźgnęła chłopaka w bok, na co niewinnie wzruszył ramionami. Nie byliśmy pijani, bo po prostu nie mieliśmy ochoty, by się upijać. Błąd, oni nie mieli.
- Szacując... z wieloma. - Ashley wywróciła oczami. - Nie pamiętam, okej? Kiedy byłem nastolatkiem... lubiłem się bawić. Teraz ty, miałaś numerek z kobietą?
- Nigdy nie było okazji. Michael, a ty, miałeś numerek z kobietą? - Prychnąwszy, wsunąłem papierosa między wargi.
- Jesteście straszni.
- Michael nie jest amatorem seksu - wyjaśnił Hemmings.
- Nie, że tego nie lubię, ja tylko... Nie widzę w nim niczego specjalnego, dajcie spokój, dobra? - Zaciągnąwszy się dymem, obserwowałem swoje buty. Zaczęło kropić.
- Mały, niewinny Mikey.
- Cokolwiek, ale mały nie jest! - Zaśmiali się oboje. Zrobiliśmy w tył zwrot.
Jednak nawet po zajęciu kanapy w mieszkaniu, nie potrafili zmienić tematu. Jakby się uparli i gdyby jeszcze całkiem wykluczyli mnie z rozmowy, mógłbym zrozumieć nagłą chęć poznania łóżkowych doznań geja i raczej nie oszczędzającej się heteryczki, tylko dlaczego uznali, że ja - Michael Clifford - okażę się dobrym rozmówcą w tej kwestii?!
- Wiecie jak zniszczyć kobietę i mężczyznę w jednej chwili? - Dziewczyna aż charczała ze śmiechu, bo chwilę przedtem Luke opowiedział jej o swoim beznadziejnym pierwszym razie z Justinem, czego nie słuchałem. Może dlatego, że samo imię "Justin" sprawiało, iż otwierał mi się nóż w kieszeni.
- Dajesz! - Hemmings był równie rozbawiony.
- Kochanie, wszedłeś już? Nie wiem. - Słysząc to nawet ja się zaśmiałem. Może gdyby mój humor nie sięgnął dna, zwijałbym się ze śmiechu, ale sięgał. Zamyśliłem się na kolejne dziesięć minut.
- A trójkąt? - zapytał bez żadnych oporów. Ashley pokiwała twierdząco głową, Luke również skinął. Później spojrzeli na mnie. - Michael?
- Hm? - Chyba rozkminiałem wtedy ilość parówki w parówce, albo kawy w kawie, niestety wyrwali mnie z amoku.
- Brałeś kiedyś udział w trójkącie?
- Pisaliśmy kiedyś test z geometrii na tróję z Ashem i Calem, jeśli się liczy. - Na moje usta wpłynął niewinny uśmiech.
- Przecież doskonale wiesz o co nam chodzi.
- A wy doskonale wiecie, że nie jestem tak rozwinięty seksualnie, jak wy. Wy... konsumujecie się jak króliki.
- Robiłem to raz w życiu w taki sposób, okej? - Zaczął bronić się Luke. - Może jestem... amantem penisów, ale jestem chociaż wierny! Justin brał w tym udział!
- Tak, tak, ale przyznaj, że bardziej skupiłeś się na tym drugim gościu. - Założywszy nogę na nogę, spojrzał w sufit.
- Cha, wiedziałam!
- Czy wy naprawdę musicie teraz o tym? - Postanowiłem mimo wszystko podłapać temat, skoro nie zmierzali się przekierunkować.
- Trójkąty są fajne... - Ashley spojrzała po nas. - Spaliście już ze sobą?
- Nie - opowiedzieliśmy w jednej chwili, a później zerknęliśmy po sobie z głupimi grymasami.
- Nie chcielibyście spróbować? - Parsknąłem cicho.
- Wiesz... - Luke oblizał niewinnie dolną wargę, spojrzał to na mnie, to na Ashley, a potem poruszył brwiami.
- Chyba rozumiem co masz na myśli....
- Pogrzało was. - Zareagowałem śmiechem.
- No dalej, Mikey, bądź bardziej punk-rockowy! - Hemmings dźgnął mnie w bok.
- Ale że we trzech? - Ashley wzruszyła ramionami.
- Z kobietą, okej, ale ja... W sensie... Luke... Możemy porozmawiać?
Nasza wspólniczka w zbrodni postanowiła dać nam chwilę, zniknąwszy przy okazji upudrować nosek. Milczałem, kiedy zostaliśmy sami.
Znacie mnie, wiecie, że uwielbiam robić głupie rzeczy, dlatego gdy tylko pozwoliłem tej myśli przerodzić się w impuls, moje policzki zalało przyjemne ciepło. Podniosłem spojrzenie. Luke klęczał przy kanapie, na której siedziałem. Jedna jego dłoń ujmowała moje kolano, drugą chwycił mnie za rękę. Nie musiał nic mówić. Postanowiłem znów zadziałać spontanicznie.
- Zróbmy to - wyszeptałem.
I właśnie dlatego padliśmy obok siebie spoceni, ale spełnieni. I właśnie dlatego... tak bardzo zdziwiła nas nieobecność Ashley. I właśnie dlatego w moim telefonie widniał SMS od dziewczyny o treści: "nie miałam serca wam przerywać, szczęścia, gejuchy! xx"
Obudziłem się w południe, mając na stoliku nocnym talerz pełen zimnych już naleśników. Nie wiedząc czemu, na mojej buzi pojawił się delikatny, głupawy uśmieszek. Spałem z najlepszym przyjacielem. Zrobiliśmy to. Całował mnie, dotykał, a później... Na samą myśl rumieniłem się jak cnotka, co już właściwie nie tyczyło się ani mnie, ani jego.
Byłem trochę obolały, trochę upity emocjami i wciąż czułem się dziwnie, dopiero kiedy usiadłem, moje oczy otworzyły się szeroko.
Takiego bólu nie miałem okazji uświadczyć po incydencie z Derekiem. Takiego bólu nie miałem okazji uświadczyć, cholera, nigdy wcześniej. Zagryzłem wargę do samej krwi. W życiu nie pozwolę mu się dotknąć!
Chociaż... Nie byliśmy razem, a ja mimo wszystko... Kogo ty oszukujesz, Michael? Chyba wciąż oszukiwałem tylko siebie...
Ja: NIENAWIDZĘ CIĘ, KURWIU!
Lu: Tobie też miłego dnia, kaczuszko ;-)
Ja: Kaczuszko?
Lu: Nie mogę się doczekać, by widzieć jak kłapiesz, mwah x
Ja: UGH, DZIŚ ŚPISZ NA WYCIERACZCE!
Lu: Pogadamy później, szefowa chyba wyczuwa seks na kilometr, lol
Ten dzień nie był moim dniem. Martwiłem się naszą relacją, nie wiedziałem jak powinienem rozmawiać z Luke'iem, nie miałem pojęcia czego tak właściwie oczekuję od niego, Calum niczego nieświadom zdzielił mnie przyjacielsko w tyłek, a sam upadłem na niego z miliard razy.
Wyniknął jednak pewien profit tej nocy. Dość znaczący. Byłem bowiem już pewien, że... jestem gejem.
To teraz muszą wyjść z friendzone cri. Jak myślicie, który będzie bardziej skory do związku? O ile któryś w ogóle ;-) Kiedy następny rozdział?
All the love, xx
A jeśli chcecie mnie dodać na twitterze to @polsatchandler zapraszam xx
Nie wiedziałam co za piosenkę dodać do rozdziału, więc dodałam mój ostatni hit.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro