Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

Ludzie z kolczykami, tatuażami i kolorowymi włosami mogą być fajni.

I tak sobie żyjesz. Z dnia na dzień, z godziny na godzinę. Nawet ci dobrze w tym punkcie istnienia, w którym akurat jesteś? Wygodnie; tak wygodnie, że nie chcesz się z tego miejsca ruszyć.

Ale czasem trzeba wykonać jakiś krok. W jedną czy w drugą stronę. W dół lub w górę. Nie możesz zbyt długo być w jednym miejscu, w końcu jesteś człowiekiem. A wy, ludzie, uwielbiacie się zmieniać.

Czy już nie zmieniłeś się wystarczająco? Nie, właśnie dlatego chcę zmotywować cię do dalszego podejmowania prób. Bo jeszcze nie zmieniłeś się dostatecznie. Jeszcze jesteś niedojrzałym owocem, Tony.

Co chciałbyś dzisiaj zrobić? Coś niebezpiecznego, ryzykownego, szalonego... Coś, co sprawi, że będziesz outsiderem, marginesem twojego społeczeństwa. Coś, dzięki czemu będziesz inny, ale wreszcie będziesz sobą.

I nie chodzi mi o to, żebyś znowu stał i palił przy oknie, kiedy twój stary ogląda telewizor w salonie. Ani o to, żebyś wychodził na mocno zakrapiane imprezy, a na resztę nocy szedł do Bee, żeby wciągać i zasypiać.

Chciałbym czegoś nowego. Kompletnie odjebanego.

Wiem, że hajs rodziców, zbierany tak skrupulatnie przez lata, zaczyna ci się kończyć. Ale wiem też, że tyle, ile ci zostało, starczy na w miarę dobrego tatuażystę i jakąś tanią farbę do włosów z drogerii.

Spokojnie, kolego. Ja tylko chcę, żebyś ty pasował do swojego nowego outfitu. Te ciuchy, na które wydałeś kilkaset dolarów nie mogą teraz leżeć w szafie i się kurzyć tylko dlatego, że ty nie wyglądasz odpowiednio, żeby je na siebie włożyć. Bo na razie wyglądasz jak przejęty depresją nastolatek. A nie chcesz tak wyglądać, prawda?

Więc dlaczego tak jak zwykle nie wyjdziemy przez okno i nie pójdziemy do miasta? Jest dość wczesny wieczór, zmrok jeszcze do końca nie zapadł. Chcesz ten jeden raz wyjść przez drzwi? No rozumiem, w końcu to też twój dom. Ale jeszcze nie teraz. To jeszcze nie ta okazja, Anthony. Ale kiedyś właśnie tak im pokażemy, kto rządzi twoim życiem.

Dlatego jeszcze raz wciągaj te zmordowane trampki i jeszcze raz wymykaj się przez okno, zostawiając je uchylone. Przynajmniej czegoś się już nauczyłeś o życiu. Pragnienie uniknięcia kary jest bardzo silne, czyż nie? Ale nie tak silne, jak potrzeba podjęcia ryzyka, by dokonać jakichś zmian. Cudownych zmian.

To właśnie dlatego idziesz żwawym krokiem ulicą, w falującej na wietrze białej koszulce, rozpiętej zielonej bluzie i w przyciągających ostatnie promienie słońca czarnych jeansach. To dlatego co chwilę sprawdzasz, czy nikt nie ukradł ci portfela, wypchanego pieniędzmi, twoimi ostatnimi pieniędzmi.

Zaczynamy wchodzić w miasto, o tak. Czujesz, jak wokół ciebie roztacza się ten zapach ulicznego jedzenia, który miesza się z wonią spalin? To mój ulubiony zapach; zapach wolności. Bo idąc tymi ulicami możesz poczuć się jak wolny, samotny ptak. Niewielu tutaj tak naprawdę cię zna. Dla wielu jesteś kimś obojętnym. I dzięki temu możesz być, kim chcesz.

Najpierw chcesz kupić jakąś farbę w drogerii? Jeśli nie zaplanowaliśmy naszego wypadu zbyt późno. A może lepiej byłoby zapłacić kilka dolców za w miarę dobrze wykonaną robotę? Spójrz tam, ten zakład chyba nadal jest otwarty. Powiem ci, że ciekawi mnie, kim jest Czarna Nancy, dlatego możemy tam wpaść.

Samo wnętrze wygląda dość przeciętnie, żeby nie powiedzieć, że ubogo. Trochę tu mrocznie i ciemno, ale błyskotki porozwieszane dosłownie w każdym miejscu nadają jakiejś dziwnej poświaty temu miejscu. Takiego magicznego wyglądu. Może to jakaś wiedźma albo szamanka? Niech powróży ci z ręki!

— Dobry wieczór. — Dobre maniery mógłbyś zachować dla białych ludzi, a nie dla czarnuchów. Jak to jestem rasistą? Jeśli ja jestem, to ty też, bo w końcu jestem częścią ciebie. Prawda?

— W czym może ci pomóc Czarna Nancy, chłopcze? — Wygląda jak typowa mamuśka, co nie? Pulchniutka czterdziestolatka z dużym biustem i leniwym uśmiechem na stałe przyklejonym do twarzy. I cała w złotych bransoletach, pierścionkach i łańcuchach. Ciekawe, czy to prawdziwe złoto? Gdyby tak ją z tego okraść i przetopić to, a potem sprzedać, skończyłby się nasz problem z kasą. Jak to „nawet o tym nie myśl"? Ah tak, racja, zapomniałem, że przecież ty nie jesteś złodziejem, tylko grzecznym chłopczykiem.

— Czy nie jest jeszcze zbyt późno, by...

— Nigdy nie jest za późno za fryzjerskie zmiany, synku! Nancy już zrobi z tobą porządek! — Czy ona właśnie poczochrała cię po głowie? Szybko spoufala się ta kobieta... Ale wszystkie baby mają to chyba w zwyczaju. Ty też, co nie? Bo mam wrażenie, że jeszcze nie do końca pozbyłeś się swojej wewnętrznej kobiety. — Siadaj, siadaj. Co robimy?

— Uhm... Ja... — Nie przemyślałeś jeszcze sprawy, co nie? No to teraz wymyśl coś, spontaniczność jest całkiem spoko. Nie masz zbyt dużo czasu, bo już zdążyła cię przykryć tą czarną... plandeką.— Farbujemy na czerwono i podcinamy po bokach.

Oh, Tony! Szalejesz! Trochę posiedzisz w tym fotelu, ale mam nadzieję, że ta mamuśka zna się na robocie, bo oczekuję zniewalającego efektu. Myślałem, że twoja kreatywność nie jest aż tak wybujała, ale jednak cuda się zdarzają!

— Jesteś pewny, że chcesz niszczyć taką ładną czuprynę? — Po co ona wtrąca się w twoje sprawy? Zaczynam się na nią wkurzać, Anthony. Jak nie ma ochoty zarobić, to możemy się wynieść w tej chwili!

— Tak, proszę pani.

— Nancy. Mów mi Nancy. — Widzisz, czarnuchy nie przywykły do grzecznościowych formułek. — I coś nie wierzę w tą pewność, ale jak sobie życzysz, chłopczyku.

Nie pieprz głupot, gruba suko, tylko bierz się do swojej roboty. Bo od tego tu jesteś, żeby nas obsługiwać. Umyj włosy, nałóż farbę i zostaw nas samych, bo mamy wiele innych spraw do omówienia. Jestem już zmęczony, wiesz? Zbyt wiele zostawiasz na mojej głowie, zwalasz na mnie cały wysiłek umysłowy. Kobieto, ta woda jest lodowata! Chcesz odmrozić mu mózg?!!

— Czemu akurat tak późno postanowiłeś wybrać się do fryzjera, kochaniutki? — Jej wieczne pytania mnie wkurzają. A co, gdyby tak w ramach zemsty zostawić ją bez należnej kasy? To byłaby taka mała rekompensata dla ciebie za przymus wysłuchiwania jej biadolenia.

— Tak jakoś wyszło, tak... niespodziewanie. — Może zamilknij wreszcie, Anthony? Cieszy cię to, że rozpalasz we mnie ten gniewny płomień?

— Nie wyglądasz na zachwyconego tą decyzją.

— Niech już pani o to nie pyta, proszę. — Tylko znowu się nie popłacz, mazgaju. Tak, dobrze słyszę ten płaczliwy ton w twoim głosie. I doskonale słyszę też twoje myśli, które mi złorzeczą. Wolałbyś teraz siedzieć w domu, tak? Prędzej sczeźniesz, niż pozwolę ci zostać w takim bezruchu, w takim zastoju emocjonalnym, rozumiesz?!

— No dobra. Czerwony, tak?

— Yhm...

— Nancy!!! — O Boże, co to za wrzask?!! Jakby ktoś żywcem obdzierał jakiegoś prosiaka ze skóry!

— Dalia! Co tam, siostrzyczko? — A, niech gadają, przynajmniej przestanie próbować rozmawiać z tobą. Tylko mam nadzieje, że szybko jej pójdzie ta robota.

— Jeszcze nie zamknęłaś? Niedługo będzie dziewiąta, kochana. — Jej głos jest tak okropnie... piskliwy. Mam wrażenie, że zaraz odpadną mi uszy. Tobie też?

— Ostatni klient. Wydaje się bardzo smutny, wiesz? — Kobieto, czy ty myślisz, że jak ściszysz głos do szeptu, to i tak tego nie usłyszymy? Doprawdy, głupie te baby. — Zostawimy cię na chwilę samego, dobrze chłopcze? Jak przyjdę, to umyjemy i zaczniemy strzyc.

Tak, niech sobie idą. Potrzebuję chwili wytchnienia od ich gadania. Jednak nie będę ukrywał, że jeśli dobrze wykona swoją robotę, to ona zostaje twoją nową fryzjerką. Jestem w stanie trochę się pomęczyć dla wyższego dobra.

Co zrobimy potem? Tatuaż, tak? Gdzie i jaki, to w sumie najważniejsze pytania. Może podpalimy cię trochę czarnym płomieniem, co ty na to? Wiedziałem, że się zgodzisz! Spontaniczność raz na dzień w zupełności ci wystarczy.

To teraz tak posiedzimy w ciszy? Może tak zadzwonisz do tej ładnej brunetki i zapytasz, czy poczęstuje cię towarem? Bee, tak, nigdy nie mogę tego zapamiętać. Jak to, że nie chcesz koki. Bo niby nie masz kasy, żeby jej oddać? Wystarczy, że ona ma nadzianego faceta, pewnie jakiegoś mafiosę, który dostarcza jej koks za darmo.

Słyszę kroki, czy ten babsztyl już wraca? Naprawdę tyle czasu upłynęło nam na myśleniu o tym tatuażu? Twoje kontaktowanie z tym światem jest dziś okropnie spowolnione. Jesteś już aż tak zmęczony? Dzieciaczek chce do łóżeczka? I może, żeby jeszcze mamusia go otuliła, a tatuś przeczytał bajeczkę na dobranoc?

— Woda nie za ciepła? — Lodowata , kobieto. Ty masz jakieś zaburzone odczuwanie temperatury?

— Nie, jest dobrze. — Ty też jesteś jakiś zaburzony... Niech ci te włosy zaraz wysuszy. Mam wrażenie, że nie mamy czasu na to strzyżenie. Może kiedy indziej.

— Nancy, nie będziemy strzyc, po prostu je wysusz... Ja... Nie mam zbyt dużo czasu, a mnóstwo do roboty. — Ale po cholerę się jej tłumaczysz? To twoja sprawa, co robisz ze swoimi kłakami! Naucz się trzymać wreszcie język za zębami, idioto.

— Jasne, jasne, chłopcze. Coś cię trapi?

Po prostu jej nie odpowiadaj. Od teraz możesz zgrywać niemowę. Niech ona po prostu szybko to skończy, żebyśmy mogli się stąd wynieść. No tak, i zapłacić, rzecz jasna.

Oh, wow, jakoś tak odmiennie ci w tym kolorze. Jesteś podobny do Gerarda Way'a. Tak, tego z My Chemical Romance. Też miał kiedyś czerwone włosy, prawda? Ale chyba tylko ten kolor cię do niego upodabnia.

Może nawet nie trzeba będzie cię strzyc, nawet później? Po prostu musiałbyś inaczej układać włosy. Tak, doszedłem do tego wniosku patrząc na twój ryj.

Zwijajmy się stąd czym prędzej. Bo jeszcze zechce cię zatrzymać i zaprosić na herbatkę i każe zadzwonić po rodziców, bo przecież mali chłopcy nie powinni chodzić sami po zmroku. Ale ty już przestajesz być małym, bezradnym chłopcem, prawda?

To miasto żyje nocą. Odetchnij tylko głęboko i posłuchaj, a będziesz o tym wiedział. Powie i o tym dudniąca bliżej czy dalej muzyka, która wypływa gorącym strumieniem z jakiegoś klubu nocnego. Powie ci o tym blask lamp ulicznych i tych mniejszych, świecących w mieszkaniach na dziesiątym piętrze jakiegoś wieżowca. Albo oszałamiający blask neonów, tak bardzo przyciągający wzrok w tej monotonnej ciemności.

A tam jest jakieś nocne studio tatuażu. Wsłuchaj się tylko w ten jednostajny dźwięki igieł. Czyż nie brzmi to usypiająco? Może nawet tam się zdrzemniesz? Twoje przekrwione oczy byłyby wdzięczne za chwilę wytchnienia.

Oh, ja tu ciepło. Duszno wręcz. Te pomieszczenia wypełnione są zapachem bólu i strachu. Też to czujesz? Pot mieszający się z krwią. Powiem ci, że podoba mi się tu, przyjemnie tutaj, jak dla mnie.

— W czymś pomóc? — Zastanawiam się teraz, czy to jeden z tatuatorów, czy może osiłek, który ma wywalać ludzi bez kasy. Co ty o tym sądzisz? Bardziej bym stawiał na tego osiłka, sądząc po jego postawie.

— Znajdziecie czas, żeby zrobić mi jeszcze dziś tatuaż? — Jakiś ty grzeczny. Strach cię obleciał przed starciem z tą górą mięśni z łysą czaszką? No dobra, w sumie to jest się czego bać. Podejrzewam, że jego łapsko jest wielkości twojej głowy.

— Znajdziemy. Chodź ze mną. — A może on jednak jest tatuatorem? Albo dwa w jednym? To jest myśl! — Co byś chciał? Masz już jakieś pomysły czy może pokazać ci kilka wzorów?

— Ja... Chciałbym czarny płomień. Dookoła mojej szyi.

— To twój pierwszy tatuaż? Ciężkie wyzwanie sobie stawiasz. Ale jasne. Zaraz wykonam pomiary, poszukam wzorów lub narysuję. A ty się zastanów, czy na pewno jesteś w stanie to wytrzymać, zanim zabrałem się do roboty.

— Jestem pewny, że wytrzymam. — WOW, Anthony! Czy ja słyszę gniew w twoim głosie? Teraz się już nie odezwiesz, zbyt mocno zaciskasz zęby. Ktoś nie wierzy w twoje możliwości? To aż tak cię denerwuje? Otwierają się przede mną nowe opcje, doprawdy, dobrze, że tu przyszliśmy.

— W takim razie poczekaj tutaj chwilę.

Czuję się wspaniale, wiesz? Ciekawość we mnie rośnie, dokładnie tak samo jak w tobie. Tylko ja mimo wszystko się tego nie boję. A ty się boisz. Chociaż się do tego nie przyznajesz i sam możesz o tym nie wiedzieć. Ale wystarczy, że ja wiem. Ten strach jest, pałęta się w twojej duszy i drży wewnątrz niej.

Bo strach jest tobą, a ty jesteś strachem. Że niby ja gadam od rzeczy? Wiem więcej od ciebie, gówniarzu. Ty patrzysz i nie widzisz. Ty jesteś sobą i nie wiesz o sobie nic. Doprawdy, ludzie to idioci.

— Czy płomień w tym stylu będzie dobry? — A ty skąd się tutaj pojawiłeś? Nie uwierzę, że tak wielki facet potrafi się bezszelestnie poruszać. A może to kolejne twoje zmysły zawodzą?

— Tak, jest okej.

— Więc zapraszam na fotel. Odbiję ci wzór i bierzemy się do roboty.

O tak. Ciekaw jestem, ile to potrwa. Ty też? Może nawet i całą noc. Może już nie zdążysz pójść do słodkiej brunetki zażyć trochę magicznego proszku. A może zostanie ci jeszcze chociaż trochę czasu z upojnej nocy, z tej najcudowniejszej pory, kiedy wszystko wydaje się takie groźne, takie niebezpieczne.

— Jesteś pewny na sto procent, że mogę zaczynać? — Czy też słyszysz tą litościwą nutę w jego głosie? Pff, myślałem, że ten osiłek jest większym twardzielem. — Jeśli tak, to może na wszelki wypadek przywiązać ci ręce do oparć? Jeśli poruszysz się w złym momencie albo mnie uderzysz...

— Koleś, wyluzuj! — Tony, zaskakujesz mnie swoją porywczością. — Nie jestem jakimś kruchym stworzonkiem z wyczulonymi receptorami bólu. Zaczynaj.

Nie ukrusz sobie ząbków przez to nieustanne zaciskanie ich. Nie ukrywam, że szkoda byłoby stracić taki ładny uśmiech. Gdybyś jeszcze tylko umiał odpowiednio wykorzystać swój wdzięk osobisty...

— Już, już... Spokojnie. Odpręż się, odchylam fotel. — Wydaje się spłoszony tą twoją reakcją. Jak dla mnie, to wcale nie jest twardziel, tylko taki typowy pozer. Wygląda, jakby jednym uderzeniem mógł cię zabić, a sra w gacie, kiedy na niego wrzaśniesz.

— OO-uuh... — Co to za dziwny dźwięk wyszedł z twoich ust, Anthony? Jesteś jakimś nieznanym dotąd zwierzakiem?

— A mówiłem, że będzie bolało. Ale teraz już nie ma odwrotu, kolego.

Nie myśl o tym, Tony. Łatwo mi mówić, bo tego nie czuję? Racja, nie czuję tego fizycznego bólu, ale przygniata mnie odczuwanie twoich psychicznych problemów. Więc jeśli ja wytrzymuję cierpienia i jęki twojej duszy, to ty wytrzymasz ból rozrywający twoją skórę i więcej już nie piśniesz.

Nie myśl.

Bólowi nie warto poświęcać nawet chwili.

Nie warto się nad nim zastanawiać.

Po prostu go stłum.

Po prostu o nim zapomnij...

Niech twoje myśli szybują po granatowym niebie, wśród błyszczących gwiazd, które dają nieziemskie ciepło. Niech twój umysł lata beztrosko gdzieś nad nami, wypuszczając mgiełki marzeń i ponownie je łapiąc.

Nie zastanawiaj się nad tym, jak bardzo pali cię skóra.

Nie próbuj rozważać tego, czy w ogóle to przeżyjesz.

Przeżyjesz.

A dalsze dni będą cudowniejsze...

Szybujesz gdzieś tam wysoko? Po granatowym niebie? Tak bardzo ciemnym jak twoje oczy? Ale ono ma blask milionów gwiazd. A twoje oczy nie mają krzty iskry, światła. Szklą się tylko niewinnie, bo próbujesz powstrzymywać płacz.

— Żyjesz? Mam wrażenie, że wstrzymujesz oddech od ostatnich kilku godzin. Ale wytrzymałeś. Już go przemyłem, zdezynfekowałem i założyłem ci ochronną folię. Wstawaj. — Jak to: kilku godzin? Tak daleko lataliśmy? Tak głęboko zanurzyliśmy się w granatowej tafli nieboskłonu?

Twoje ruchy są niezwykle ospałe. Wręcz czuję, jak próbujesz zbudzić swoje zdrętwiałe ciało do życia. Ale spójrz. Wyglądasz wspaniale. Jakim cudem wytatuował ci płomienie dookoła szyi, a ty nawet nie zauważyłeś, jak cię odwraca? Jakim cudem nawet ja tego nie zauważyłem?

Daleko lataliśmy...

— O mój Boże... — Coś taki zdziwiony, Anthony? — To... Wygląda świetnie. Wybacz, ale nie spodziewałem się takiego efektu.

— Miło słyszeć, że ci się podoba. — Jego śmiech jest tak głośny... Mam wrażenie, jakby od niego dudniło całe pomieszczenie. Ale w sumie miły z niego facet, prawda? Może jeszcze kiedyś tu trafimy? — Chodź się rozliczyć.

— Tu masz cenę z księgi z wzorami. Żeby nie było, że cię naciągam.

— Jasne, trzymaj, 750$. — I tak czuję się naciągnięty. Mam przynajmniej nadzieję, że ten gość zrobił to porządnie. Bo inaczej możesz mieć spore problemy.

— Jako, że to twój pierwszy tatuaż, to w gratisie dorzucam podstawowy zestaw do pielęgnacji. W razie, gdyby się skończył, powinieneś znaleźć ten albo jakiś zamiennik w pierwszej lepszej aptece. Folię zdejmij za kilka godzin, najlepiej tak za trzy, cztery. Potem przemyj go letnią wodą z hipoalergicznym mydłem, które tutaj masz. Potem osusz papierowymi ręcznikami, ale nie trzyj go. I nasmaruj kremem.

— Coś jeszcze?

— Zabezpieczaj go folią przez następne dwa dni i przemywaj kilka razy dziennie, a potem nakładaj krem. W razie, gdyby pojawiły się jakieś strupki, to zostaw je w spokoju. Za jakieś dwa, a nawet trzy tygodnie rana powinna się wygoić. Ale to nie oznacza, że nie masz przestać odpowiednio go nawilżać. A i w razie jakichkolwiek ubytków w tatuażu – zgłoś się do mnie. Poprawimy.

— Dzięki. Wielkie dzięki. — Wyglądasz na zmęczonego. Twój uśmiech również. Ale chodźmy już stąd.

Jak jasno! Która to już godzina? Nigdy w życiu nie uwierzę, że to już czwarta rano. Jakim cudem? Zaczął nas tatuować pewnie przed dwudziestą trzecią. Więc minęło pięć godzin? Aż tyle spędziłeś, leżąc prawie nieprzytomny na tym fotelu? Trudno mi w to uwierzyć, naprawdę.

Idziemy do tej Bee? Czy może wolałbyś wrócić do domu i się przespać? Tak, wiedziałem, że nawet perspektywa snu nie odwiedzie cię od odwiedzin u tej laseczki. Ona miała mieszkanie gdzieś w mieście, prawda? Kiedyś nawet chyba podawała ci adres, bo przecież nocami nie siedzi w tym pustostanie.

Skierujmy więc tam nasze kroki. Co z tego, że jest czwarta rano i pewnie ją obudzimy, ale może ucieszy się na twój widok. Na widok zupełnie nowego ciebie.

Całkiem ładna tu okolica. Nie są to twoje przedmieścia pełne domków jednorodzinnych, ale pełnoprawne centrum, gdzie wieżowiec rośnie na wieżowcu. A ona mieszka w jednym z nich. Szczęściara, prawda?

Które piętro? Siódme? Ale jest tutaj winda? Jakżeby nie. Przecież każdy nowoczesny wieżowiec ma windę. Komu chciało by się zapierdalać na siódme piętro po schodach? Teraz jeszcze przypomnij sobie, które to były drzwi. Jesteś pewny, że właśnie te? Zawsze otwarte... A ty wchodzisz do jej mieszkania jak do siebie.

Ale jest jasno, czyżby twoja koleżanka jeszcze nie spała?

— Bee? — Zawsze w dziwny sposób wymawiałeś jej imię. Z taką nabożną czcią, jakby była twoją boginią. I czasem mam wrażenie, że właśnie nią jest. Nie powinieneś być w nią tak ślepo zapatrzony.

— Jestem w salonie! — Wydaje się być zajęta, że od razu nie przyjdzie w podskokach, żeby powitać swojego przyjaciela. A może ma już gości, a ty się wprosiłeś i zwaliłeś się, niczym kolejny problem na jej głowę?

Zaraz, a kim jest ta blondyneczka? I co tutaj tyle krwi? Zaczyna mnie to coraz bardziej ciekawić... Może dziewczyny się skuszą na jakiś trójkącik BDSM?

— Siadaj, rozgość się. Zaraz skończę. Przekłuwam Mary uszy w kilku miejscach.

Natchnął mnie ciekawy pomysł, Tony! Skoro twoja koleżanka ma takie niezwykłe umiejętności, to może wypróbuje je również na tobie? Tylko niech na piękność zakończy wreszcie swoje zabiegi.

— A może mi przekłujesz skrzydełko nosa? — O tak, będziemy się bawić, Anthony! — Co ty na to?

— Nie wiesz o czym mówisz, Tony. Będzie cię bolało... — Traktuje cię jak dziecko wiesz? Według mnie wcale nie jest zadowolona, że tutaj przyszedłeś.

— Dzisiaj przeżyłem już tyle bólu, że jeszcze trochę mi nie zaszkodzi.

— O czym ty mówisz... — Oho, właśnie zauważyła o czym mówisz! Też dostrzegasz to niedowierzanie na jej twarzy? Śmiesznie wygląda z tą rozdziawioną buźką. — Zrobiłeś sobie tatuaż?!! Ale po co ci to?!!

— Ja po prostu chciałem...

— Co chciałeś?!! Chcesz zaimponować jakiejś pustej lasce z klubu tym, że masz dziary? Pogrzało cię do reszty?!! — Ona nie mówi o sobie, co nie? Ona po prostu myśli, że chcesz z tym wyjść na imprezę i podrywać laski na to, jakim ty twardzielem jesteś.

— Może pogrzało mnie do reszty, ale ciebie nie musi to obchodzić! — Anthony, nigdy bym cię nie posądził o wrzaśnięcie na kobietę, a co dopiero na twój mały skarbek. — Przekłujesz mi ten nos, czy mam iść gdzieś indziej?!!

— Zrobię to, bo i tak wiem, że jesteś już spłukany.

— Nie musisz się nade mną litować! — Ten krzyk! Przekroczyłeś bezpieczny próg decybeli, Tony. Ale nadal chcę, żebyś w to brnął. Cała ta sytuacja sprawia mi ogromną frajdę. — Wcale nie potrzebuję twojej pomocy! Równie dobrze mogę przekłuć sobie sam ten nos!

Jeszcze nie widziałem, żebyś gdziekolwiek tak pędził, jak teraz wypadasz z tego mieszkania i zbiegasz te siedem pięter w dół. Wręcz czuję, jak twój gniew, twoja furia dodaje mi energii. I tobie również. To dlatego mkniesz tymi ulicami, jakbyś się w ogóle nie męczył.

Nie wiem, czy ktoś pokonałby trasę z jej mieszkania do twojego domu szybciej. Może nawet sam Usain Bolt miał by z tym problem. Ale zaraz poczujesz tą wszechogarniającą falę zmęczenia, wejdź tylko przez okno do swojego pokoju.

I nadal czujesz ten gniew? Podoba mi się to, jak długo potrafisz czerpać energię ze swoich emocji. To właśnie takich jak ciebie powinni wysyłać na wojny, byłoby wtedy ciekawiej.

Co masz teraz zamiar zrobić? Przetrząsnąć szkatułkę z biżuterią matki, która jak gdyby nigdy nic stoi na komodzie w salonie? I co oczekujesz tam znaleźć? Kolczyk... Ładny. Mały, trójkątny diamencik w srebrnej obudowie. Chcesz go sobie od tak wsadzić w skrzydełko nosa?

Nie... Odkazisz go? No tak, względy bezpieczeństwa przede wszystkim. Weź jeszcze igłę i też oblej ją wodą utlenioną, czy co to tam jest. A teraz kierunek: łazienka.

Wyglądasz strasznie. Z tymi worami pod oczami i siecią czerwonych żyłek przecinającą ich białka. Ze spękanymi ustami. I z ogólną bladością twojej cery. I z tym czarnym tatuażem, który odznacza się na twojej szyi i tak cholernie piecze.

Odłóż to. Po prostu to odłóż, wyrzuć, cokolwiek. Ale nie przekłuwaj tego nosa. Dziś przeżyłeś dużo bólu, wystarczająco dużo, jak na jedną noc. I nie mówię tylko o tym fizycznym bólu. Ja wiem, że to, co się zdarzyło raptem kilkadziesiąt minut temu, bardzo cię trapi.

Więc po prostu siebie nie krzywdź. Nie rozlewaj krwi tej nocy.

Znajdziesz jeszcze jakiś hajs. Niech zrobi to ktoś, kto się zna. I nie, nie pójdziesz z tym do niej. Oboje wiemy, czym jest męski honor.

A teraz idź już spać.

I staraj się nie pamiętać o bólu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro