Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dzień siódmy

Budzik, który zadzwonił nagle nad uchem Pauliny, był nie do zniesienia. Jęk niezadowolenia wydobył się z jej ust, lecz mimo wszystko sięgnęła po swój telefon i wyłączyła ów budzik. Opadła jednak z powrotem na poduszki, zakrywając twarz rękoma. Im częściej wstawała o tak wczesnych godzinach, jaką była godzina ósma rano w wakacje, tym bardziej zmęczona była. Nie chciała narzekać, ale męczyła się, bo wieczorami też późno chodziła spać i była już przemęczona.

Po obudzeniu się i dojściu do siebie, ostatecznie podniosła się do siadu i wyciągnęła dla siebie świeże ubrania z walizki, która stała obok łóżka. Prędko udała się do łazienki i zaczęła ogarniać, choć szło jej to dość opornie. Przemyła twarz rękoma, wytarła się i spojrzała na swoje odbicie w lustrze, od razu zauważając, że jej skóra była nieco bardziej brązowa. Przejechała dłonią po swoich rozpuszczonych, brązowych włosach, które chwilę później rozczesała i związała ponownie w kucyka. Nie przepadała za rozpuszczonymi włosami, już szczególnie w takich miejscach, jak tamto.

Kiedy po kilku minutach wyszła z łazienki, od razu odłączyła telefon od kontaktu - gdyż podłączyła go tam wcześniej. Zgarnęła jeszcze kluczyki, po czym wyszła z pokoju i zeszła ze schodów, natychmiast trafiając na swoich bliskich. Uśmiechnęła się na nich widok, by już po chwili skierować się wraz z nimi w stronę kantyny, gdzie znajdowało się już dość sporo osób. Paulina nie dostrzegła jednak nikogo znajomego - a miała nadzieję zobaczyć zarówno Fabio, jak i Lukę.

- Szuka pani kogoś?

Przeszły ją przyjemne dreszcze, kiedy ciepła, duża dłoń wylądowała na jej talii, a ciepły oddech zaczął drażnić skórę przy jej uchu. Zerknęła ukradkiem w bok, natychmiast natrafiając na ciemne tęczówki chłopaka, który uśmiechał się do niej tak promiennie... To wtedy złapała się na tym, że zdecydowanie za bardzo polubiła tamten uśmiech. Trudno było go zlekceważyć, już szczególnie wtedy, kiedy za wszelką cenę próbował złapać z nią choćby najmniejszy kontakt.

- Rozglądałam się za jakimś przystojnym chłopakiem, do którego mogłabym zagadać, ale żadnego nie widzę. A ty widziałeś jakiegoś? - spytała, udając, że wcale nie szukała właśnie jego.

- Ranisz moje serce. - powiedział Luka, kładąc teatralnie dłoń na piersi. - Ale właściwie mogę ci pokazać pewnego chłopaka, który na bank zdobędzie twoje serduszko i będzie je kochał najbardziej na świecie. - dodał, nieświadomie dotykając jej piersi, nawet jeśli patrzył prosto na jej twarz.

- Brzmi kusząco. Mów dalej. - oznajmiła, krzyżując ręce i przyglądając się mu z zainteresowaniem. W jego oczach wyglądała wtedy tak idealnie.

- Tylko nie tutaj, moja droga. To jest bardziej... Intymna sprawa. Mogę ci go przedstawić nieco później, jeśli wciąż będziesz zainteresowana. - wyszeptał konspiracyjnie, rozglądając się wokoło, jakby sprawdzał, czy nikt ich nie podsłuchiwał.

- To się jeszcze na spokojnie zgadamy, a póki co idę na śniadanie, bo jestem głodna.

- Oo, to świetnie się składa. Przyniosę ci coś dobrego. - oznajmił, jak gdyby nigdy nic, prostując się nagle i wypinając przy tym pierś do przodu.

Paulina zaśmiała się cicho i ostatecznie ruszyła za wujostwem, które weszło ciut szybciej od niej. Znalazła ich przy bufecie. Zabrała od nich swojego kuzyna i poszła szukać jakiegoś wolnego miejsca. Ledwo zdążyła usiąść, gdy tuż przed nią pojawił się talerz z ciastem. Zdezorientowana spojrzała na stojącego obok chłopaka, który uśmiechał się głupkowato. Pokręciła tylko głową, krzyżując ręce na piersi. Pomimo jego słów, nie spodziewała się, że rzeczywiście jej coś przyniesie. Nie zamierzała jednak narzekać, bo to było wyjątkowo miłe z jego strony.

- Jeśli zacznę się spotykać z tym "chłopakiem, który na bank zdobędzie moje serduszko i będzie je kochał najbardziej na świecie", to dziwnie będzie, jeśli to ty będziesz przynosił mi coś słodkiego. Nie żebym narzekała!

- Może i tak. - stwierdził Luka, wzruszając ramionami, kompletnie niewzruszony. Nachylił się jednak po chwili nad nią, przyprawiając ją o szybsze bicie serca. Znowu. - Ale nikt nie jest w stanie mi nic zrobić, bo robię to z czystego serca i najzwyczajniej w świecie dbam o ludzi, którzy ewidentnie potrzebują czegoś słodkiego. I którzy przy okazji sami są słodcy. - wyszeptał, a przez jej plecy przeszły przyjemne dreszcze. - Jak ma na imię ten szkrab? - spytał, spoglądając na kuzyna Pauliny, który zerkał w ich kierunku ukradkiem.

- Henryk. - odparła natychmiastowo, zerkając z uśmiechem na swojego kuzyna. Poczochrała mu też włosy, na co spojrzał na nią oburzony. - Czyli mam rozumieć, że to dla niego? - spytała, wskazując głową na leżący przed nią talerz.

- Raczej, nie inaczej.

Luka odsunął się tak szybko, jak do niej podszedł, kiedy uderzyła go nagle w ramię. Zrobił oburzoną minę, łapiąc się za obolałe miejsce. Ona tylko zmierzyła go wzrokiem, niezbyt przejmując się swoim kuzynem, który przez cały czas się im przyglądał. Nie zdążyła też zareagować, gdy Luka objął ją nagle ramionami, ściskając tak mocno, że niemal brakło jej tchu. Jej plecy zetknęły się z oparciem krzesła, do którego wręcz przylgnęła, kiedy przytulał ją tak od tyłu. Nie mogła jednak powiedzieć, że było to coś złego, bo uścisk wcale nie był mocny.

- Jeśli w czymś przeszkadzamy...

Paulina i Luka odsunęli się od siebie tak gwałtownie, że chłopak o mało nie wpadł na stojący obok stolik. Spuścił wzrok, podczas gdy policzki Pauliny zaczerwieniły się niespodziewanie. Żadne z nich nie spodziewało się nagłego przyjścia wujostwa dziewczyny. Byli tak pogrążeni we własnym świecie, że nie zwracali uwagi na otoczenie i przyglądających się im ludzi.

- To ja już... - zaczął Luka, wyraźnie zawstydzony, co nigdy się mu nie zdarzało. Nie poznawał samego siebie. - Zgadamy się jeszcze, Paola.

Nikt z nich nie był w stanie zareagować, gdy Luka ruszył w tylko sobie znaną stronę, znikając im nagle z pola widzenia. Usiedli też w końcu wszyscy, ale żadne z nich nie wracało do tego, co się przed momentem wydarzyło. Nie wiedzieli, jak zacząć temat, a Paulina uparcie milczała.

Choć wciąż czuła oplatające ją ramiona chłopaka i jego przyjemne dla nozdrzy perfumy.

~*~

Tamten lipcowy dzień był naprawdę upalny, ale ubrania na krótki rękaw, związane włosy i czapka z daszkiem działały cuda. W dodatku morska bryza ochlapująca nogi... Paulina zaciągnęła się powietrzem, bawiąc się wraz z kuzynem na piasku, którego akurat nie było tam zbyt dużo ze względu na strefę klimatyczną, w jakiej się znajdowali. Co chwilę jednak spoglądała na pozostałą dwójkę swoich towarzyszy, którzy znajdowali się we wodzie, wpatrzeni w siebie, jak w obrazek. Paula miała wrażenie, że będąc tam z nimi, jako "niańka dla Henia", przysługiwała się im, choć w rzeczywistości wcale tak nie było. Zajmowała się nim z czystej chęci pomocy i zabawy.

- Paulina!

Dziewczyna ponownie odwróciła się do wujostwa, dostrzegając, że jej wujek kierował się w jej stronę. Spojrzała na niego zdziwiona, ale on tylko wskazał na jej ciotkę z uśmiechem. Woda spływała po jego umięśnionym ciele, ale ona nie zwracała na to większej uwagi. Widziała go w takim stanie wielokrotnie i nie robiło to już na niej wrażenia. Trudno było jednak zaprzeczyć, że było na co popatrzeć i że Hanna wyjątkowo dobrze trafiła.

- Idź, teraz ja go przypilnuję. Też tu jesteś na wakacjach. - powiedział Daniel zgodnie z prawdą. Paulina nieświadomie zerknęła na kuzyna.

- Ale pilnowanie Henia to żaden problem. - oznajmiła, nie widząc żadnych przeciwwskazań do pilnowania chłopczyka. Lubiła to.

- Paula, nie dyskutuj, proszę. Po prostu idź. - oznajmił stanowczo, patrząc na nią znacząco. - Jeśli tego nie zrobisz dobrowolnie, to sam cię zaniosę do tej wody i wrzucę do niej. I nie będzie mnie obchodziło kompletnie nic.

Zaśmiała się cicho na reakcję mężczyzny, unosząc dłonie w geście poddania. Natychmiast wstała na równe nogi, otrzepując się z piasku. Ściągnęła z siebie krótkie, dżinsowe spodenki, które miała na sobie, po czym ruszyła w stronę wody. Ciężko było jednak do niej wejść, nie obyło się też od chlapania i przeklinania pod nosem, ale w końcu się udało. Hanna obserwowała poczynania swojej chrześnicy, choć ta nie robiła za wiele - ba! Ona nawet nie potrafiła pływać, czego nawet nie ukrywała.

Żadna z nich nie była nawet świadoma, że Daniel robił im zdjęcia z ukrycia. Nie patrzyły w jego stronę, a on to wykorzystał i pstryknął im kilka fotek na pamiątkę.

Kiedy wróciły jakiś czas później, by się osuszyć, by pójść na obiad, nawet się nie zorientowały, że coś było nie tak. Obie zaczęły ocierać się ręcznikiem, po czym usiadły na rozłożonym kocu, by jeszcze trochę się wysuszyć. To wtedy też sięgnęły po swoje telefony...

Paulina prędko zorientowała się, że jej galeria była nieco zapełniona. Zaśmiała się pod nosem, spojrzała na mężczyznę ukradkiem i wybrała najlepsze zdjęcia, uznając, że dobrym pomysłem będzie wstawienie ich na swojego Instagrama. Prędko ogarnęła to i owo, po czym opublikowała post, zdając sobie sprawę, że niedługo mogły posypać się polubienia i kilka komentarzy od bliższych znajomych. I wcale się nie myliła. W dodatku dostała też wiadomość od swojej przyjaciółki na prywatnej wiadomości.

Zosia: Laska! Co to za zdjęcia?! 🤯
Zosia: Świetne są 😍

Paulina: ❤️😇
Paulina: Wujek zrobił mi jedne z nich
Paulina: Resztę ogarnęłam przez te kilka dni

Zosia: A ten cały Luka który ostatnio cię zaobserwował i teraz polubił twoje zdjęcia to ten chłopak którego poznałaś na wyjeździe prawda?

Paulina: Jakbyś zgadła 🙈
Paulina: Przytulił mnie dzisiaj i... Ugh

Zosia: Że co zrobił?
Zosia: Czemu ty mi o niczym nie mówisz dziewczyno?! 😡

Paulina: No bo nie było kiedy 🙈
Paulina: Jesteśmy teraz na plaży i dopiero dotrwałam telefon
Paulina: Nie zawsze mam czas
Paulina: I internet

Zosia: Kiedy wrócisz to musimy się koniecznie spotkać
Zosia: Nie wypuszczę cię jeśli wszystkiego mi nie wyśpiewasz

Paulina: 😂
Paulina: Kochana jesteś
Paulina: Muszę kończyć, idziemy na jakiś obiad bo już głodni jesteśmy
Paulina: Miłego popołudnia 😇

Zosia: Miłego również ✨
Zosia: I ja czekam na wyjaśnienia!
Zosia: Pamiętaj że widzę wszystko 👀

Paula zaśmiała się cicho na reakcję swojej przyjaciółki, ale więcej jej nie odpisała. Prędko założyła swoje spodenki i schowała do nich swój telefon. Zarzuciła również na siebie koszulkę, wzięła swój plecaczek i ruszyła za swoimi towarzyszami. Sporo osób kręciło się w tą i z powrotem, ale na całe szczęście nie było tłumów, jak w innych, większych i bardziej znanych miastach. Paulina dziękowała Bogu, że nie znaleźli się właśnie w takim miejscu, bo zdecydowanie miała dość mieszkania w dużym mieście.

Po szybkim zakupieniu pamiątek, po drodze, w postaci magnesów, breloczków i kartek, udali się do jednej z restauracji, by porządnie zjeść obiad. Niby mogli wrócić do hotelu i zjeść go za darmo, ale... Każdy doskonale wiedział, że codziennie było to samo, a jedzenie tego samego dzień w dzień trochę brzydło. Z resztą, byli tam, by posmakować nowych smaków, dań, potraw, przypraw i innych.

Zajęli miejsca na zewnątrz, tuż przy ulicy i z widokiem na morze. Kelner podał im karty dań, po czym zniknął, zostawiając ich, by zastanowili się nad wyborem dań. Wrócił jednak po chwili i przyjął od nich zamówienie, znów znikając w lokalu. Siedząc tak i czekając na dania, Paulina rozejrzała się wokoło, prędko dostrzegając kilka znajomych twarzy w odległości kilku metrów. Uśmiechnęła się na ich widok, czego jednak nie widzieli.

Widzieli to jednak Hanna i Daniel, siedzący na wprost dziewczyny.

- Co się tak szczerzysz? Zobaczyłaś tam kogoś?

- Może i tak. - odparła od razu, nie zamierzając im wtedy kłamać. I tak by się dowiedzieli. - Przed chwilą szedł tam Leonardo, Valentina i Martina. Chyba byli na zakupach, bo coś nieśli.

- Zapomniałam, że szybko zapamiętujesz imiona innych. - zaśmiała się Hanna, kręcąc głową z niedowierzaniem. Była jednak zafascynowana tamtą zdolnością dziewczyny.

- Tak bywa.

Leżący wtedy na stoliku telefon dziewczyny, zaczął nagle wibrować. Odebrała więc od razu, po czym włączyła na głośnomówiący, by i pozostali słyszeli jej ojca. Mężczyzna od razu zapodał jakiś temat, który podłapali. Niedługo później przyniesiono dla nich ich zamówienie, ale to nie przeszkadzało im w rozmowie z Arturem i Bruno, którzy umilali tylko im tamten czas.

- Wszystko w porządku, kochanie? - spytała Hanna, kiedy jej szwagier w końcu się rozłączył. Widziała dziwny smutek w oczach siostrzenicy.

- Tak, jasne. Nic mi nie jest. - odpowiedziała od razu Paulina, przejeżdżając dłonią po swojej twarzy. Nie wiedziała, dlaczego tak reagowała na rozłąkę z rodziną. - Chyba po prostu za nimi tęsknię. Wiem, że to nie jest pierwszy raz, kiedy jestem sama tak daleko od domu, ale jakoś mi dziwnie, że oni są w Polsce, a ja tutaj.

- Potrzebujesz przytulaska?

- Nie, poradzę sobie.

Hanna, mimo odmowy dziewczyny, podniosła się na równe nogi i podeszła do niej od tyłu. Przytuliła ją w ten sam sposób, co Luka kilka godzin wcześniej... Paulina poczuła się z tym dziwnie, bo choć uścisk był niemalże identyczny, to nie były te ramiona, które chciała, żeby były. Mimo wszystko odwzajemniła uścisk kobiety, wiedząc, że tylko ona mogła wtedy poprawić jej jakoś humor.

- Lepiej? - spytała Hanna dla upewnienia, spoglądając na nastolatkę z boku.

- Zdecydowanie.

Paula uśmiechnęła się delikatnie, kiedy ciotka pocałowała ją nagle w policzek, po czym w głowę. W tamtym momencie poczuła się zdecydowanie lepiej.

- Dobra, to ja pójdę zapłacić i się zwijamy. - oznajmił Daniel, podnosząc się na równe nogi.

- Jestem za. Muszę porozmawiać z Fabio, bo nie było dzisiaj czasu. - oznajmiła Paulina, zerkając na swoją ciotkę. - Plus, nie widziałam go nigdzie.

Kobieta w odpowiedzi zaśmiała się cicho, ciesząc się, że humor Pauliny się poprawił i że miała przyjaciela, na którego zawsze mogła liczyć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro