Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dzień piąty

Paulina czuła się z rana dość dobrze, choć zmęczenie dawało już o sobie znać. Stojąc wraz z pozostałymi gośćmi przed drzwiami na stołówkę, przeglądała swoje socjal media, na których jednak nie działo się nic ciekawego. Dużo osób z jej klasy również było na wakacjach, spotykało się ze znajomymi, wyjeżdżało do rodziny... To wtedy też zdała sobie sprawę, że ona robiła to wszystko razem - była na wakacjach, spotykała się z Fabio i była tam z rodziną.

- Ziemia do Pauliny. Idziemy.

- Już, już, spokojnie. Nie pali się przecież. - powiedziała od razu, chowając telefon do kieszeni spodni. - Jedzenia też dla nas nie zabraknie. Nie ma się co martwić na zapas.

Daniel zerknął jeszcze na dziewczynę, pokręcił głową sam do siebie i skierował się za żoną, która zdążyła już wejść na kantynę. Na jego twarz wstąpił jednak uśmiech, kiedy dostrzegł, kto stał przed drzwiami. Uśmiechnął się do chłopaka, niemo mówiąc mu, że Paulina szła tuż za nim. Wystarczyło tylko kiwnięcie głową.

A Luka od razu to wykorzystał.

Zdziwienie jakie ogarnęło Paulinę, kiedy poczuła czyjąś dłoń w talii... Zdezorientowana uniosła wzrok, natrafiając na ciemne tęczówki chłopaka, który uśmiechał się do niej promiennie. Nie przejmował się tym, że nie witał innych gościu hotelu, że wszyscy na nich patrzyli - patrzył tylko na nią, na jej twarz, na jej mały nos, na jej pełne usta i w te intensywnie niebieskie tęczówki, które świeciły wtedy delikatnie. Była ładna i musiał to przyznać sam przed sobą. Po raz kolejny jego serce radowało się, że była tak blisko.

- Ciao bella. - przywitał się, posyłając jej taki uśmiech, że niemal zmiękły jej kolana. Sama nie wiedziała, dlaczego tak na niego reagowała.

- To, że nie rozumiem włoskiego, nie znaczy, że nie ogarniam niektórych słów. Nie jestem wcale piękna, Luka. - odparła niemalże od razu, nie przerywając kontaktu wzrokowego między nimi. Nie potrafiła.

- W moich oczach jesteś, Paola.

Policzki Pauliny zapłonęły, kiedy dotarł do niej sens jego słów. Nie chciała mu wierzyć, a z drugiej strony... Nie miał podstaw, by kłamać. Z resztą, widziała się w lustrze i zdawała sobie sprawę, że była ładna, ale żeby od razu piękna? Nie wierzyła to za grosz.

Nie odpowiedziała mu, ale za to spuściła wzrok. Luka uśmiechnął się pod nosem, po czym nachylił w jej stronę i wyszeptał jej prosto do ucha, przez co przeszły ją przyjemne dreszcze. Był zdecydowanie za blisko niej, a jej, ku swojemu zdziwieniu, bardzo się to podobało.

- Weź sobie babkę cytrynową. Lepszej nigdzie nie zjesz. - wyszeptał prosto do jej ucha, drażniąc ją swoim ciepłym oddechem.

- Niech ci będzie... Furbo.

Cichy śmiech wydobył się z jego ust, co przyprawiło ją o szybsze bicie serca. Kompletnie go nie znała, ale kolejny raz udowadniał, że nie dało się przejść koło niego obojętnie i bez zaczepki. Potrafił bez problemu zagadać, był przystojny, miły, sympatyczny... Był cholernym Włochem, a ona lubiła Włochów.

Ciężko było jej od niego odejść, ale o dziwo miała dość silną wolę i wreszcie weszła do środka, próbując się otrząsnąć z tamtej krótkiej chwili. Udała się do strefy z jedzeniem, mijając się z wieloma osobami, po czym wzięła dla siebie tą babkę, o której mówił. Zaraz po tym od razu zaczęła szukać swoich bliskich, co nie było wcale takie łatwe. Właściwie... To oni znaleźli ją.

I na szczęście o nic nie pytali.

- Dzwonił przed chwilą twój tata. - powiadomiła Hanna, czując potrzebę powiedzenia jej o tym.

- Co chciał?

- Mówił, że przyszedł dzisiaj do was ten twój kolega, który był na twojej osiemnastce. Podobno chodziłaś z nim do klasy.

- Dawid pewnie. - mruknęła Paula, czując dziwny uścisk w sercu. Dziwnie było jej z tamtą sytuacją.

- Tak, chyba on. Pytał o ciebie, chciał się z tobą spotkać i pogadać. Twój tata powiedział, że wyjechałaś. - oznajmiła kobieta, na co Paulina westchnęła w, przejeżdżając dłonią po swojej twarzy. - O co chodzi?

- To skomplikowana sprawa. Załatwię to. Napiszę do niego, żeby nie przychodził więcej do naszego domu.

- To jakiś twój były, czy coś? - spytał Daniel, zaciekawiony tamtym tematem.

- Były, niedoszły... Dawid to mój przyjaciel ze szkoły, z podstawówki w sensie. Całowałam się z nim kilka razy, ale nigdy ze sobą nie byliśmy. Zerwałam z nim kontakt, kiedy poszliśmy do szkoły średniej. - wyjaśniła Paulina zgodnie z prawdą. - A on najwyraźniej znów chce się do mnie zbliżyć.

- Czemu nie dasz mu szansy? - zagadnęła Hanna, ciekawa, czemu jej siostrzenica tego nie zrobiła. Nie znała całej tamtej sytuacji, nie wiedziała nic i tak miło pozostać.

- Bo to idiota. - stwierdziła nastolatka, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. - On był dla mnie jak Fabio teraz... Bliżej mu do mojego brata, niż potencjalnego chłopaka.

Małżeństwo nie drążyło dalej. Paulina prędko weszła w konwersację z Dawidem i napisała mu obszerną wiadomość, w nadziei, że chłopak się od niej odczepi raz a dobrze. Lubiła go, ale kiedy tak się jej narzucał, żałowała, że kiedykolwiek weszła z nim w jakąkolwiek relację.

~*~

Na uszach słuchawki, ulubiona playlista, a w dłoni telefon. To właśnie tak najczęściej można było znaleźć Paulinę w jej naturalnym środowisku. Choć była niespełna dwa tysiące kilometrów od swojego domu, nie byłaby sobą, gdyby choć chwili nie spędziła na pisaniu swojej książki. Uwielbiała to, to było całe jej życie, jej pasja, jej hobby... Jedna z niewielu rzeczy, które tak bardzo ją uszczęśliwiały.

Nie przejmowała się tym, że ktoś mógł ją obserwować, zobaczyć, co pisała. Właściwie nie miała nic do ukrycia, nawet jeśli nie chwaliła się zbyt wielu osobom, że w ogóle tworzyła swoją własną historię, bohaterów i cały świat przedstawiony. Jej bliscy wiedzieli o jej zamiłowaniu do pisania, ale trudno było jej pokazać im swoje wypociny. Co innego Paulina mogła powiedzieć o swojej przyjaciółce, która mieszkała kilometry od niej i która również pisała. To właśnie dzięki Wattpadowi w ogóle się poznały, bo to tam publikowały swoje historie i to tam zaczęły swoją dwuletnią już znajomość.

"Kiedy tak patrzyła w ciemne oczy chłopaka, świat jakby przestał istnieć. Byli tylko oni - ona i on, Matteo i Anastazja, dwie tak różne od siebie dusze, które przypadkiem spotkały się na wakacjach. Nikt w tamtym momencie nie był w stanie im przeszkodzić... Wróć! Właściwie im przeszkodzono.

A dokładniej młodsza kuzynka Anastazji, która pociągnęła ją nagle za rękę, chcąc zwrócić na siebie jej uwagę.

- Ana...

- Już idę. - powiedziała od razu Anastazja, zerkając na dziewczynkę ukradkiem. Prędko wróciła jednak wzrokiem do ciemnych tęczówek chłopaka przed sobą. - Wybacz, muszę...

Matteo niemalże od razu odsunął się od dziewczyny, unosząc ręce ku górze, na co tylko się uśmiechnęła. Pokiwał w jej stronę głową, dając jej znać, żeby szła. Choć z ciężkim sercem, złapała za dłoń pięciolatkę i ruszyła z nią w odpowiednią stronę. Niesmak jednak pozostał...

Zostając z nią na dłużej."

Paulina westchnęła cicho i odłożyła telefon na bok. Wyłączyła muzykę, ściągnęła słuchawki... Zerknęła w swoje prawo, gdzie znajdowała się jej ciocia, po czym szturchnęła ją lekko. Kobieta zerwała się nagle do siadu i spojrzała w jej kierunku, lekko zdezorientowana. Dziewczyna się jednak uśmiechnęła, zdając sobie sprawę, że właśnie ją obudziła. Było jej głupio, ale mimo wszystko bawiła ją reakcja kobiety.

- Idę do łazienki, zaraz wrócę. - powiadomiła, śmiejąc się w duchu. Jej zaspana ciotka była jej ulubionym widokiem.

- Tak, tak. - mruknęła kobieta, poprawiając się na swoim leżaku. - O mój Boże!

- Przypilnuj rzeczy. Ten telefon do skarb. - oznajmiła Paulina, patrząc na Hannę z powagą. Mówiła to specjalnie, chcąc zobaczyć jej reakcję.

- Jeśli ktoś będzie chciał go zabrać, to będę się o niego bić. - oznajmiła, wciąż nie do końca ogarniając całą sytuację wokół siebie.

Paula posłała jeszcze ciotce szeroki uśmiech i podniosła się na równe nogi. Założyła na stopy swoje biało czarne klapki i skierowała się w odpowiednią stronę, uważając, żeby przypadkiem się nie poślizgnąć. Pech dał jednak o sobie znać i nim zdążyła zareagować w jakikolwiek sposób, poczuła, że spada w dół.

Tylko nie zderzyła się mokrym podłożem, bo czyjeś silne ramiona zatrzymały ją centymetry od ziemi. Ku jej totalnemu zdezorientowaniu.

- Dovresti stare attento in un posto come questo.

- Po angielsku się nie da? - odparła, kompletnie tego nie kontrolując. Sama nie wiedziała, dlaczego reagowała właśnie w taki sposób.

- Nic ci nie jest? Nic sobie nie zrobiłaś?

Paulina w tamtym momencie czuła się zupełnie jak jej bohaterka - jedno z jej dzieci - ta cholerna Anastazja, która zakochała się w przystojnym Włochu, Matteo. On też przecież uchronił ją przed upadkiem, choć w innych okolicznościach. Nie miało to jednak żadnego znaczenia, gdy brązowe tęczówki wpatrywały się w nią intensywnie, jakby chcąc wybadać, czy nic jej nie było. I tak właśnie było, bo Luka chciał się upewnić, czy była cała.

- Jestem cała, dzięki za pomoc, Luka. - powiedziała Paula już o wiele spokojniej, stając stabilnie na ziemi. Serce biło jej jednak jak szalone.

- Wszystko w porządku? Może cię odprowadzę? Będę mieć chociaż pewność, że nic ci się nie stanie po drodze.

Kiedy wystawił w jej stronę dłoń, trudno było za nią nie złapać. Nie przejmując się niczym ani nikim, ostrożnie złapała go za rękę. Ruszyli Zara w w tylko Paulinie znaną stronę. Luka dopiero po chwili zorientował się, jak blisko znajdował się jej pokój i od razu zapamiętał do niego drogę, by w razie czego do niej przyjść. Ona sama nie zwracała na to uwagi, zastanawiając się, jak w ogóle postąpić w tamtej sytuacji. Luka się jej podobał, ale znali się zdecydowanie za krótko, a przede wszystkim...

Prędko odgoniła od siebie wszelkie myśli związane z chłopakiem i stanęła przy schodach prowadzących do pokoju. Byli tak blisko, a jednak tak daleko, by ktoś ich razem zobaczył. On też stanął zdecydowanie za blisko niej, przez co musiała unieść nieznacznie głowę. Serce biło jej jak szalone na samą myśl, że stał tuż przed nią w całej swojej okazałości, że w ogóle się nią przejmował.

- Dzięki za odprowadzenie, teraz wiesz, gdzie mieszkam. Jeszcze wkradniesz mi się do pokoju któregoś dnia bądź nocy... - zaczęła ze śmiechem, chcąc jakoś rozładować tamto napięcie, które między nimi narosło przez te kilka sekund.

- Tylko wtedy, kiedy będziesz w środku.

Czuła, że się zapowietrzyła, a i on doskonale to zauważył. Przejechał dłonią po swoich jasnych włosach, nie spuszczając z niej wzroku. Nie potrafił, kiedy stała przed nim jedynie w krótkich spodenkach i staniku od stroju kąpielowego, który idealnie podkreślał jej biust. Cienkie sznurki również wystawały z jej spodenek, a on nawet nie chciał wyobrażać sobie, co było pod nimi. Nie mógł.

Z trudem patrzył w jej oczy.

- Pójdę już. Dzięki jeszcze raz za odprowadzenie i za ten ratunek. Chyba jesteśmy już kwita. - powiedziała, by jakoś się z nim pożegnać. Atmosfera i tak znacząco się zagęściła przez tą krótką chwilę.

- Gdybyś potrzebowała pomocy, to wiesz, gdzie się zgłosić.

- Doskonale wiem. - przytaknęła od razu, uśmiechając się tajemniczo i wyjątkowo złośliwie, co bardzo się mu spodobało. - Do Fabio. Oferował mi swoją pomoc już dawno.

Tamte słowa... Choć starał się tego nie pokazać, zabolały tak mocno, jakby ktoś zdzielił go w twarz. Właściwie nie miał podstaw, by być zazdrosnym - nie znał jej zbyt dobrze, a Fabio równie dobrze mógł być jej dalekim kuzynem. Przynajmniej tak sobie wmawiał w tamtym momencie, nie chcąc przyjąć do swojej świadomości, że mogło być inaczej i jego krótka relacja z Paolą była mistyfikacją. Nie znał jej, ale coś go do niej ciągnęło - dziwna siła, która nie odpuszczała. Już sam nie wiedział, czy było to dobre, czy nie.

- Tooo... Do zobaczenia, Luka.

- Do zobaczenia.

Paulina zerknęła na niego jeszcze raz, po czym zaczęła wdrapywać się po schodach, czujnie przez niego obserwowana. Z lekko trzęsącymi się dłońmi otworzyła drzwi i weszła do pomieszczenia. A on odszedł stamtąd dopiero wtedy, kiedy zniknęła za drzwiami swojego pokoju, nieświadomy, że oparła się o nie, wzdychając głośno.

Natychmiast załatwiła wszystkie swoje potrzeby, przejrzała się w lustrze i wróciła do kilku minutach na basen, do swoich bliskich, od razu sięgnęła po swój telefon. Zerknęła na swoją ciocię, na wujka i kuzyna, którzy bawili się w wodzie, po czym weszła w konwersację ze swoją przyjaciółką. Jej jedynej mogła wtedy o wszystkim powiedzieć, bo wiedziała, że ta nie będzie jej oceniać w żaden sposób.

Paulina: Pomóż mi! 🙈
Paulina: Nie wiem co się ze mną dzieje

Zosia: Co się stało?!
Zosia: Jesteś cała?

Paulina: Tak tak
Paulina: Tylko mam wrażenie że taki jeden mnie tu podrywa i nie wiem co robić

Zosia: A przystojny jest?

Paulina: Włosi z reguły są przystojni

Zosia: Dużo książek czy filmów zaczyna się od przypadkowej znajomości Paula

Paulina: Przepraszam bardzo?! 😳
Paulina: Czy ty coś sugerujesz?

Zosia: Ja? Nie, dlaczego tak twierdzisz 😇

Paulina: No wykończę się 🙈😂

Zosia: Będzie dobrze, ja wiem 😏
Zosia: Ale potrzebuje wiedzieć co dalej będzie 🥺

Paulina: Zośka!

Zosia: 😂😂😂

Paula pokręciła głową sama do siebie, mimo wszystko się uśmiechając. Spodziewała się jednak od Zosi takiej reakcji, znała ją wystarczająco dobrze.

Nie spodziewała się jednak, że przyjdzie jej jeszcze jedno powiadomienie. I nie z wiadomością od przyjaciółki, nie z wiadomością od ojca, czy innych znajomych.

To była cholerna wiadomość z Instagrama.

luka_bianchi zaczął cię obserwować

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro