Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dzień dwunasty

Paulina obudziła się, czując ciepły oddech na swojej szyi. Mruknęła cicho, powoli otwierając oczy i odwracając głowę w swoje prawo. Delikatny uśmiech zagościł na jej twarzy, kiedy Luka zaczął jeździć nosem po jej szyi, drażniąc ją coraz bardziej. Łaskotało ją to, więc po chwili odsunęła go od siebie, śmiejąc się pod nosem.

- To było niemiłe, sole. - skwitował, mierząc ją wzrokiem, czym się jednak nie przejęła.

- Mój limit angielskiego się wyczerpuje powoli.

- Co? Paola, wiesz, że nie rozumiem, kiedy gadasz po swojemu. - jęknął Luka, przybliżając się do niej. Prędko schował głowę w zagłębieniu jej szyi, obejmując ją w pasie ramieniem.

- Po polsku, chciałeś powiedzieć. - zaśmiała się cicho, wzdychając cicho. - Powiedziałam, że mój limit angielskiego się wyczerpuje. Używam go tu praktycznie cały czas, pomijając rozmowy z rodziną.

- Nauczysz mnie kiedyś jakiś słówek? - zagadnął, odsuwając się od niej, by spojrzeć na jej twarz. Choć jej włosy były roztrzepane, a oczy wciąż zaspane, wyglądała uroczo.

- Z przyjem...

Oboje podnieśli się nagle na łokciach, kiedy ktoś zaczął pukać do drzwi. Serca zabiły im mocniej, bo nie spodziewali się nikogo, nie wiedzieli też nawet, która była godzina. Paulina prędko sięgnęła po swój telefon, z przerażeniem stwierdzając, że było już po ósmej. A ona przecież wstawała o ósmej i już dawno powinna być ubrana i uszykowana do wyjścia.

- Paulina? Jesteś tam? - odezwała się Hanna po drugiej stronie drzwi. Paulina przełknęła ślinę.

- Tak, tak. Daj mi chwilę, dopiero się obudziłam. - zawołała, natychmiast podnosząc się do siadu. Jej gołe stopy zetknęły się z zimną posadzką. - Szybko, schowaj się w łazience! Ona nie może cię zobaczyć. - wyszeptała, odwracając się do Luki przodem.

Przez chwilę oboje jak oparzeni, ganiali po pokoju, próbując opanować sytuację. Hanna nieustannie pukała i pytała, kiedy Paulina jej otworzy, a ona sama rzucała ubrania Luki do łazienki, gdzie się schował. Zrobiła to samo również ze swoimi, poprawiając włosy przed lustrem, które znajdowało się naprzeciwko łóżka. Aż ostatecznie otworzyła ciotce drzwi, udając, że nic się przed momentem nie wydarzyło.

- Ty wciąż w piżamie? Czekamy na ciebie, a ty nawet nie ubrana. - powiedziała kobieta, mierząc dziewczynę wzrokiem od góry do dołu.

- Wróciłam późno z Fabio i tylko się wykąpałam, i poszłam spać. - wyjaśniła Paulina, jakby to było jej jedyne uzasadnienie. Po części nie kłamała, bo rzeczywiście szybko poszła spać.

- Mamy na ciebie czekać, czy dojdziesz do nas?

- Niee, możecie iść beze mnie. Już i tak długo na mnie czekacie, a ja nie jestem jakoś szczególnie głodna. Najwyżej wyżulę, żeby Fabio coś mi przyniósł. - powiedziała, nie chcąc niepotrzebnie ciążyć wujostwu. - No chyba że pójdziemy później do sklepu, to coś sobie kupię.

- No dobra, dobra. Niech ci będzie. - mruknęła Hanna, cofając się o krok. - Przyjdę po ciebie po śniadaniu, przed dziesiątą, to pójdziemy na taras. Chyba że wolisz sama do nas dojść.

- Nie no, chyba powinnam się wyrobić do tego czasu. Jest przed dziewiątą, nie? - spytała, wciąż lekko spanikowana. Zaśmiała się nerwowo, kiedy kobieta jej przytaknęła. - Smacznego! I przepraszam, że nie pójdę z wami tym razem.

Kobieta spojrzała jeszcze na nią podejrzliwie, ale ostatecznie westchnęła i wróciła do swojego męża i syna, który stali na dole. Paulina wyszła na taras, czy też swego rodzaju balkon, obserwując każdy ich ruch, a kiedy zniknęli na kantynie, wróciła z powrotem do pokoju. Oparła się o drzwi, dopiero wtedy dostrzegając, że Luka zdążył już wyjść z łazienki, a przede wszystkim się ubrać i jakoś ogarnąć.

- Nie zrozumiałem ani słowa, jakie powiedziałaś. Słyszałem tylko, że wspomniałaś Fabio. - powiedział, uśmiechając się do niej delikatnie. Podziwiał ją.

- Tak cholernie mi głupio, że go w to wciągam. Muszę mu w ogóle o wszystkim powiedzieć, żeby mnie nie wydał. - jęknęła Paulina, zakrywając twarz z tego wszystkiego.

- Heeej... - zawołał Luka od razu, łapiąc ją za dłonie i odciągając od jej twarzy. Pocałował je również, co nieco ją zdziwiło. - Przepraszam, że przeze mnie musisz tak kłamać. Nie lepiej by było, gdybyś powiedziała im prawdę?

- Mogłabym, ale wtedy wydałoby się, że z tobą spałam. Dwa razy. Mój tata nie wie, że nie jestem już dziewicą od dawna. - wyjaśniła, patrząc na niego ze swego rodzaju przerażeniem. - Wybacz, ale naprawdę pójdę się ubrać, ogarnąć i w ogóle. Skłamałam, że nie jestem głodna.

- Mogę poprosić, żeby coś dla ciebie przynieśli.

- Załatwię to z Fabio, jeśli pozwolisz. Z resztą, ten dzień powinnam poświęcić jemu. Nie miałam okazji, by spędzić z nim cały dzień, a wyjeżdżamy za dwa dni, więc rozumiesz...

Luka przytaknął skinięciem głowy, po czym podszedł do niej bliżej, łapiąc jej twarz w swoje dłonie. Zaraz pocałował ją czule w usta, składając w międzyczasie pocałunek również na jej czole.

A ona wtedy zrozumiała, że dla niego przepadła. Bezpowrotnie.

~*~

Po krótkim spotkaniu z rodziną i oznajmieniu im, że tamten dzień będą musieli spędzić w większości bez niej, Paulina udała się w stronę jednego z wyjść hotelu, tam, gdzie zawsze czekano na kolejkę. Widziała tam sporo osób, w tym kilka tych znajomych, ale to nie na nich zwracała uwagę, tylko na dwójkę znanych sobie chłopaków, stojących kawałek dalej.

- Witajcie, przyjaciele. - przywitała się z uśmiechem, machając im na przywitanie. Od razu to odwzajemnili.

- No w końcu jesteś. Jak się spało? - zagadnął Fabio, ściskając ją lekko.

- Nie najgorzej. - stwierdziła, przejeżdżając dłonią po swoich wyjątkowo rozpuszczonych włosach. Zaraz jednak założyła na głowę czapkę, którą dotychczas trzymała w ręce. - Jedziemy z nimi?

- Właściwie to tak.

Paula pokręciła głową, rozbawiona postawą obu chłopaków. Skierowała się jednak z nimi do kolejki, gdzie zajęli dla siebie miejsca. Kiedy kierowca ruszył, oparła głowę na ramieniu Fabio, koło którego siedziała, po czym zaczęła wpatrywać się w mijany krajobraz, chcąc zapamiętać go jak najlepiej.

- Właściwie... Jak wy się poznaliście? Wiem, że znacie się już długo, ale... - zaczął nagle Leonardo, zaciekawiony ich znajomością. Już od dawna chciał o to zapytać, ale nigdy nie było okazji.

- Nasze mamy się przyjaźniły. - oznajmiła Paulina, jak gdyby nigdy nic.

- Pojechałem kiedyś do Polski i zatrzymałem się u rodziny Pauliny. Tak się w sumie poznaliśmy. A to, że się tak świetnie dogadujemy, to już inna sprawa.

- I już? Żadnego BUM?

Fabio zerknął na Paulinę, po czym oboje się roześmiali. Sam Leonardo dopiero po chwili zrozumiał, że nic takiego nie miało miejsca, i zawtórował im.

Niedługo później wszyscy wysiedli z kolejki na parkingu przy plaży. Tam Leonardo rozstał się ze swoimi towarzyszami, a oni skierowali się w tylko sobie znaną stronę.

- Mam sprawę, Fabio. - zaczęła Paula w pewnym momencie, bawiąc się swoimi dłońmi, by tylko na niego nie patrzeć.

- Słucham uważnie.

- Powiedziałam wczoraj i dzisiaj wujostwu, że spędziłam z tobą czas, ale byłam z Luką. Mógłbyś mnie kryć? Oni ufają bardziej tobie, niż Lu.

- Czyli jestem waszą przykrywką? - spytał prosto z mostu, unosząc brew ku górze. Paulina zerknęła tylko na niego. - Co jest w ogóle między wami? Doszło do czegoś?

Zakrycie twarzy przez Paulinę, było wystarczającą odpowiedzią dla Fabio. Zaśmiał się cicho, obejmując ją ramieniem w przyjacielskim geście. Był świadomy tego, że między Paolą, a Luką mogło do czegoś dojść. Życzył im obu szczęścia i spodziewał się, że prędzej, czy później do czegoś między nimi dojście.

I doszło.

- Uznam to za odpowiedź. - zaśmiał się, by jakoś rozładować tamto napięcie. Miał nadzieję, że to pomoże.

- Dzięki, że nie drążysz, Minionku. - powiedziała Paulina, szczęśliwa, że nie dopytywał bardziej. Samo przyznanie się mu do tego było stresujące. - Mam też drugą sprawę.

- Może być coś gorszego? - spytał, na co od razu go uszczypnęła w ramię. - Auu! Za co?

- Zajdziemy do sklepu? Nie jadłam nic dzisiaj. - oznajmiła, nie zwracając uwagi na to, co mu zrobiła.

- Trzeba było od razu. Tutaj niedaleko jest sklep. - powiadomił, wskazując w odpowiednią uliczkę, koło której właśnie przechodzili.

- Wiem.

Przekomarzając się przez resztę drogi, w końcu znaleźli się pod pewnym sklepem. Weszli tam i zaczęli krążyć po alejkach, rozmawiając między sobą i szukając jakiś rzeczy. Fabio wielokrotnie próbował namówić Paulinę co kupienia czegoś, czego nie lubiła, ale ona była nieugięta. Do czasu, gdy dostrzegł na półce swoje ulubione chrupki. Jego oczy zaświeciły się, a Paula nie miała sumienia mu odmawiać i sama spakowała dwie paczki do koszyka.

- Witajcie, przyjaciele. Mogliście mówić, to byśmy przyszli tu razem. - powiedział Leonardo, obejmując ich ramionami w przyjacielskim geście.

- Paoli się przypomniało, że jest głodna. - oznajmił Fabio, wskazując na przyjaciółce z rozbawieniem.

- Sam mnie tu przyprowadziłeś, oszuście. - warknęła, uderzając go w ramię, na co tylko się zaśmiał. Zaraz zwróciła się do drugiego chłopaka. - A ty co tu robisz?

- To samo co wy, zakupy.

Znajdując jeszcze kilka ciekawych rzeczy, ostatecznie całą trójką zapłacili za wszystko i wyszli ze sklepu. Fabio, jako dobry przyjaciel, niósł wszystkie zakupy Paoli, za co była mu niezmiernie wdzięczna. Chwilę później pożegnali się z Leonardo, ponownie, i ruszyli w dalszą drogę sami. Przy okazji na zmianę próbując się nauczyć jakiś słówek, czy podstawowych zwrotów w swoim języku.

- Piacere di conoscerla.

- Ciebie również, Paola. - powiedział Fabio z uśmiechem, dumny, że tak dobrze jej szło. Zawsze miała talent do języków i zdawał sobie z tego sprawę. - Idzie ci coraz lepiej.

- Orłem od razu nie będę, ale mam wrażenie, że idzie mi coraz lepiej. Coś tam już chyba umiem. - zaśmiała się, też z siebie dumna.

- To z całą pewnością. - przytaknął od razu, po czym trącił ją łokciem w bok. - Dawaj teraz ty. Możesz powiedzieć nawet to samo.

- Jesteś pewny, że to powtórzysz? - dopytywała, zdając sobie sprawę, że język polski był jednym z najtrudniejszych języków do nauczenia.

- Dawaj! Nie mamy całego dnia.

- Miło mi panią poznać.

Fabio przez chwilę trudził się, by odpowiednio powiedzieć tamten zwrot i za każdym razem, ku jego uciesze, wychodziło mu lepiej. Wreszcie wypowiedział tamte słowa wręcz wzorowo, na co Paulina zaczęła klaskać z dumą. Zaraz po tym przytuliła go od boku, dostrzegając na horyzoncie jakąś rodzinę. Nim się spostrzegła, Fabio zaczął prowadzić ją w ich stronę, a ona dopiero wtedy zrozumiała...

- Buongiorno. - przywitała się z uśmiechem, ciesząc się, że znów ich widziała.

- Paola... Jaka piękna z ciebie dziewczyna. Tak wyrosłaś. Jak się masz? - zagadnęła kobieta, podchodząc do niej bliżej, by złapać jej twarz w swoje dłonie.

- Dobrze, jest dobrze. - odparła Paulina od razu, przyglądając się niebieskim tęczówkom kobiety. - Nie sądziłam, że państwa spotkam. Już szczególnie dzisiaj.

- Co tam u taty? Trzyma się jakoś?

- Taak. Pracuje, zajmuje się nami. Ale mówi, że nie jest w stanie związać się znowu z kimś.

- Rozumiem. I wcale się mu nie dziwię. To była para idealna. - westchnęła Alessandra, przypominając sobie swoich przyjaciół. Zawsze uważała ich za wzór małżeństwa. - Co powiecie na jakiś wspólny obiad? Nie daj się prosić, Paola. Fabio mówił, że wyjeżdżasz za kilka dni.

- No tak, za dwa dokładnie. Szybko minęły mi te dwa tygodnie. Ale nie żałuję ani dnia, bo chociaż mogłam spędzić czas z Fabio. No i mogę teraz z wami pobyć trochę.

Kiedy Alessandra dorwała w swoje sidła Paulinę, Fabio nie miał nic do gadania. Obserwował swoją matkę i przyjaciółkę z uśmiechem, widząc, że świetnie się dogadywały. Nie dziwił się temu - Alessandra była w stanie zakolegować się ze wszystkimi, a z racji tego, że znała Paulinę od małego i widziała ją kilka razy twarzą w twarz...

Luigi, ojciec Fabio i Carla, jego młodsza siostra, również zaczęli zagadywać Paulinę na różne tematy, przez co Fabio nie miał zbytnio szans na wtrącenie czegoś od siebie. Nie przeszkadzało mu to jednak, bo wiedział, że jeszcze trochę czasu spędzi w jej towarzystwie.

- Dziękuję jeszcze raz za ten przepyszny obiad. Nie najadłam się tak bardzo, odkąd tutaj przyjechaliśmy.

- Miło mi to słyszeć. - odpowiedziała kobieta, patrząc z rozczuleniem na nastolatkę przed sobą. Widziała w niej swoją przyjaciółkę. - Chodź tu, kochanie. Nie wiem, kiedy zobaczymy się następny raz.

- Zapraszam do nas. Drzwi zawsze otwarte. Mówiłam to już Fabio. Tata na pewno by się ucieszył. - oznajmiła Paulina, ściskając ciotkę z radością. Zawsze uważała ją za członka rodziny.

- Na pewno do was kiedyś wpadniemy. - oznajmiła Alessandra, ponownie przyciągając ją do uścisku. - Oh, nie puszczę cię dzisiaj.

- Mamo, zostaw ją. Już i tak długo tutaj jesteśmy. Obiecałem odprowadzić ją całą i zdrową. - odezwał się Fabio, pomagając Paulinie wyswobodzić się z uścisku matki.

- Jesteś tu z wujostwem, zgadza się?

- Tak, tak, dokładnie. - przytaknęła od razu nastolatka, uśmiechając się pod nosem. - Fabio namówił mnie, bym tu przyjechała i teraz widzę, że to dobry pomysł był.

Paulina przytuliła się do boku chłopaka, na co ten uśmiechnął się szeroko, opierając głowę na tej jej. Była mu niesamowicie wdzięczna za wszystko, co dla niej robił. Kochała go jak brata, był dla niej wielkim wsparciem, nawet jeśli nie widywali się tak często, jakby chcieli. Najważniejszy był fakt, że wspierali się na odległość, a to było nawet ważniejsze, niż widywanie się codziennie.

Wreszcie też pożegnali się z rodziną Fabio i ruszyli w tylko sobie znaną stronę. Paulina jednak nie chciała tak szybko wracać do hotelu, dlatego też złapała przyjaciela za dłoń i pociągnęła go w znanym sobie kierunku. Miała w głowie plan, o czym prędko zdał sobie sprawę, gdy zorientował się, gdzie się kierowali.

- Ciao, Federico.

Chłopak, który siedział wtedy w budce z lodami, wpatrzony w swój telefon, podskoczył na swoim siedzeniu. Paulina i Fabio zaśmiali się na jego reakcję, obserwując jak Federico próbuje ogarnąć, co się stało. Kiedy w końcu dotarło do niego, kto go wystraszył, spojrzał na nich z uśmiechem.

- Nie sądziłem, że przyjdziesz tu tak szybko. Tak bardzo smakują ci te lody? - zagadnął, śmiejąc się pod nosem. - Cześć, stary.

- Powiedzmy, że w jakiejś części przychodzę tu tylko dla lodów. - odparła Paulina, posyłając mu znaczące spojrzenie. Federico pokręcił głową z uśmiechem. - Chciałam się pożegnać, bo nie wiem, czy jutro tutaj będziemy. Głupio byłoby mi pojechać, nie żegnając się z tobą.

Federico wzruszył się na tamte słowa, po czym prędko wyszedł z budki i podszedł do nich, zamykając Paolę w ramionach. Był od niej o wiele wyższy, a jego przydługie, ciemnobrązowe włosy łaskotały ją w szyję, ale mimo to cieszyła się, że tam był. Może i było to niecodzienne i nikt by jej w to nie uwierzył... Ale stała tam i miała do tego świadków.

- I kogo ja teraz będę prawie codziennie widywał i dawał lody? - spytał, odsuwając się od niej. Spojrzał na jej twarz, próbując zapamiętać ją jak najlepiej.

- Na pewno sobie kogoś znajdziesz. Pewnie i tak widujesz tutaj masę ludzi. - odparła, machając lekceważąco ręką.

- To nie to samo, Paola. - skwitował Federico, kiwając głową. - Mogę chociaż zdjęcie na pamiątkę?

- Oczywiście.

Paulina wyciągnęła swój telefon, zawołała do zdjęcia również Fabio, po czym zrobiła kilka ujęć na pamiątkę. Poprosiła również Federico o jego Instagrama i obiecała wysłać mu wszystkie zrobione zdjęcia. W podzięce i "po starej znajomości" chłopak zrobił dla nich lody, jakie tylko chcieli, twierdząc, że to na jego koszt. Po tym jeszcze raz pożegnał się z Pauliną.

- Nie mówiłaś, że znasz Federico. - powiedział Fabio, kiedy w końcu odeszli od budki na odpowiednią odległość.

- Ty tak samo. - stwierdziła, wzruszając ramionami. Chłopak skwitował to cichym śmiechem. - Muszę przyznać, że świetnie robi te lody. Aż będzie mi ich brakować u mnie.

- Wiesz w ogóle, że to jego rodzina prowadzi tą budkę z lodami? Taka rodzinna receptura, sprzedają je w kilku miejscach tutaj. I każdy je uwielbia.

- Trudno się dziwić. - powiedziała zgodnie z prawdą, wzruszając ramionami. Odwróciła się do niego po chwili, zatrzymując się niespodziewanie. - Fabio?

- Tak?

Fabio prędko dostrzegł w oczach przyjaciółki łzy i odruchowo przyciągnął ją do swojej piersi, obejmując mocno ramionami. Nie musiała nic mówić, by zrozumiał, o co chodziło. Sam czuł się tak, jak ona, ale za wszelką cenę nie chciał po sobie pokazać, że też będzie tęsknił. Ale im dłużej z nią przebywał, tym bardziej i jemu chciało się płakać, że miała wrócić do siebie już za niespełna dwa dni.

- Ja też, Paola. Ja też.

~*~

- Jest cała i zdrowa. Jeśli chcecie, możecie sprawdzić, czy aby na pewno. - powiadomił Fabio, odstawiając Paulinę bezpiecznie do jej rodziny.

- Ufamy ci, Fabio, spokojnie. - odparła Hanna, kiwając do niego głową z uśmiechem. - Może usiądziesz?

Chłopak spojrzał na Paulę z uśmiechem, po czym jak gdyby nigdy nic usiadł na jej udach. Zdezorientowana dziewczyna zaczęła się śmiać, zrzucając go po chwili z siebie. Sama wstała, popchnęła go na siedzenie i usiadła na jego kolanach. Fabio natychmiast objął ją ramionami, pozwalając jej ułożyć się na swojej klatce piersiowej.

- Gdzie byliście tak w ogóle?

- Fabio zabrał mnie na miasto. Odwiedziliśmy jego rodzinę, byliśmy u Federico na lodach... No i podchodziliśmy trochę po mieście, byliśmy też w sklepie, ale właściwie nic nie ruszyliśmy z tych zakupów, bo poszliśmy na obiad do Alessandri. Nie dała mi wyjść, dopóki czegoś nie zjadłam.

- Ktoś w końcu cię do tego zmusił. - zaśmiała się Hanna, co udzieliło się również Danielowi i Fabio. - Mam nadzieję, że nie robiliście tam nic niestosownego, Fabio.

- Niee... Zamknęliśmy się tylko w łazience, zrobiliśmy to szybko i wróciliśmy na obiad. Po za tym, całowaliśmy się na ulicy kilka razy. - powiedział, jak gdyby nigdy nic, kompletnie niewzruszony. Zaraz jednak nachylił się nieznacznie w stronę kobiety. - Paola nie mogła się ode mnie odczepić.

- Jesteś idiotą. - skwitowała Paula, po czym przerzuciła się z powrotem na polski. - Nie słuchajcie go. W życiu bym tego nie zrobiła, nie z tym pacanem.

Paulina zaczęła się nagle śmiać, kiedy dłonie Fabio zaczęły łaskotać ją po całym ciele. Kilka osób spojrzało w ich stronę, uśmiechając się pod nosem, po czym wrócili do swoich wcześniejszych czynności. Fabio ostatecznie zrezygnował z torturowania jej i wtulił się w jej drobne ciało, patrząc na jej wujostwo niewinnym wzrokiem.

Siedzieli przez długie minuty, rozmawiając między sobą zarówno po angielsku, jak i po polsku, a czas mijał nieubłaganie szybko. Śmiali się, popijali schłodzone napoje, opowiadali różne historie... Aż przyszedł czas na przyszykowanie się do występu. Z racji tego, że Fabio tamtego dnia miał swego rodzaju wolne, nie odgrywał jakiejś większej roli, ale zabawy z dzieciakami nie mógł sobie odpuścić i Paulina doskonale zdawała sobie z tego sprawę.

- Będziesz musiała mnie puścić, Paola. Niedługo zaczynamy. - powiadomił, dźgając ją w nogę palcem, by zwrócić na siebie jej uwagę.

- Tak, wiem. - przytaknęła od razu, spoglądając na niego przez ramię. - Mogę cię chociaż odprowadzić?

- Właściwie... - zaczął, podnosząc się z jej pomocą. Trudno było ukryć, że się trochę zasiedział. - Niech ci będzie. Ale nie mów o tym nikomu, nie możemy sprowadzać ludzi na backstage.

- Nikt się nie dowie, obiecuję. - powiedziała natychmiast, przejeżdżając dłonią po ustach i wyrzucając niewidzialny kluczyk za siebie. - I wy też nikomu nie mówcie. Nie chcę, żeby miał problemy.

- Milczymy, jak grób.

Fabio posłał małżeństwu wdzięczne spojrzenie, po czym wyciągnął do Pauliny dłoń, za którą ta od razu złapała. Dziewczyna uśmiechnęła się jeszcze do swoich bliskich i ruszyła za przyjacielem w tylko jemu znaną stronę, splatając ich palce razem. Niby wielokrotnie widziała, gdzie szli, ale nikt z gości tak naprawdę nie zaszywał się w tamte strony - głównie dlatego, że nie było to dozwolone.

Paula, dopiero w momencie, gdy stanęli przed odpowiednimi drzwiami, poczuła dziwny strach. Choć Fabio był obok, Luka i Leonardo też prawdopodobnie byli w środku, to tak naprawdę wiedziała, że nikt poza nimi jej nie znał. Wejście tam równało się z narażaniem się personelu i właścicieli, ale kiedy to się stało, nie było już odwrotu.

- Cześć, wszystkim! - zawołał Fabio, wchodząc do środka, a wtedy już nie było odwrotu. - Jeśli mogę zająć wam chwilę... To jest Paola, moja kochana przyjaciółka. Chciała was poznać już dawno, ale nie było okazji.

Niespełna dwadzieścia par oczu zwróciło się w stronę Pauliny, która poczuła się wtedy dziwnie mała. Gdyby nie fakt, że Fabio trzymał dłoń na jej plecach, a także Luka i Leo uśmiechnęli się szeroko na jej widok, prawdopodobnie uciekłaby stamtąd w popłochu i nigdy więcej nie pokazała się im na oczy.

Ku jej zdziwieniu jednak, podeszła do niej jedna z dziewczyn, dużo niższa od niej, z długimi brązowymi włosami i szerokim uśmiechem na twarzy. Przywitała się z nią krótko, po czym zaczęła przedstawiać każdego po kolei. Z każdą kolejną osobą, stres zaczął ulatywać, a zastępowała ją adrenalina.

- Naprawdę miło mi was wszystkich poznać. Jesteście świetni, widziałam każdy wasz występ, odkąd tutaj jestem. To, co robicie, choć to pewnie niewiele... No wow!

- Nam też miło cię poznać. Fabio trochę się o tobie wygadał ostatnio. Z resztą, ci dwaj idioci też wspominali coś o jakiejś Paoli. - zaśmiała się Martina, wskazując na Lukę i Leonardo.

- Domyślam się. - odparła Paulina, posyłając jej szczery uśmiech. - Prawdopodobnie już nigdy nie będziemy mieć okazji na rozmowę, bo niedługo wyjeżdżam i tak pomyślałam... Mogłabym jakieś pamiątkowe zdjęcie?

- Jasne, z przyjemnością.

Z małą pomocą Luigiego, który zjawił się tam w trakcie, zrobili jedno wspólne pamiątkowe zdjęcie. Chwilę później Paula poprosiła też o Instagrama każdego z nich, dzięki czemu nabyła trochę obserwujących, a po drugie w jej głowie narodził się plan, by po tym wszystkim opublikować post z nimi. Poinformowała ich o tym i na całe szczęście wszyscy się zgodzili.

- Nie będę wam już przeszkadzać. Powodzenia na występie. Połamania nóg. - powiedziała, podchodząc do drzwi, skąd miała na nich świetny widok. - I jeszcze raz dziękuję za wszystko.

Luka, który zaproponował, że ją odprowadzi, nieświadomie złapał ją za nadgarstek i poprowadził do drzwi. Gdy je zamknął, odwrócił się do Pauliny przodem, uśmiechając się szeroko... W tamtym momencie, z tym uśmiechem, z błyskiem w oku... Była idealna.

Już chciał coś powiedzieć, odezwać się, ale nie było mu to dane. Paulina bez ostrzeżenia złączyła ich usta razem, po czym szybko się odsunęła, posyłając mu jeszcze uśmiech. Nie odezwała się - pomachała mu tylko i wręcz w podskokach ruszyła na widownię, by kolejny raz obejrzeć ich występ.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro