#1 - Bathell
Tak. Tytuły są po angielsku bo lepiej brzmią okey?
Jason: Mi pasuje
April: I Alleluja!
~~~|<<<|~~~|®|¦®¦|®|~~~|>>>|~~~
To nie tak miało być.
To nie tak miało być.
To nie tak miało być!
Wally pomyślał, przesyłając wiadomość przez (Mogę zostawić "mind-link" po angielsku? *patrzy w stronę Jasona, który kiwa głową* Mogę!) mind-link, jednocześnie uchylając się przed nożem lecącym w jego stronę. Ostrze przeleciało mu koło ucha i wbiło się w ścianę, w miejscu gdzie przed chwilą była jego głową. Rudowłosy przełknął głośno ślinę.
TO NIE TAK MIAŁO BYĆ!!!
~~~|<<<|~~~|®|¦®¦|®|~~~|>>>|~~~
2 godziny wcześniej
Cała drużyna siedziała w salonie oglądając telewizję (co swoją drogą było wyczynem, bo nie była ich już tylko szóstka, i jak się pomieścili pozostaje kolejną nierozwiązaną zagadką multiversum). Chociaż w sumie nie cała. Brakowało dwóch czarnowłosych nietoperzy (ptaków?), Nightwing'a i Robina. Reszta? W komplecie!
Wally spojrzał na godzinę na swoim telefonie. 15:38. Trening miał się odbyć za siedem minut, a ich nieustraszonego lidera ani jego brata ni widu ni słuchu.
- Hej, wie ktoś kiedy... - nie dane mu było skończyć, ponieważ nagle system ogłosił żeńskim głosem:
Rozpoznano: Nightwing B-01, Robin B-20
- Nie, nie i jeszcze raz: NIE!
Liga zaciekawiona zwróciła swoją uwagę na korytarz, z którego dobiegał stanowczy głos chłopaka...
- Hej, to Rob? - spytał Bart. Jaime przytaknął i uciszył go ruchem dłoni. Speedster tylko oparł się o Niebieskiego, by lepiej widzieć (Kazali mi tak napisać, ale wszyscy wiemy jak było 😏).
- Ale Ti-
-Żadnych imion w kostiumach, nie wierzę, że JA muszę ci o tym przypominać. I w dalszym ciągu nie! Nie ma opcji! Niet! Not! Nicht! Nie będę przebywał więcej czasu w obecności tego Demona niż muszę!
- To tylko trening...
- Serio w to wierzysz 'Wing? Wiesz jak on traktuje "trening". Chcesz nas wszystkich pozabijać?!
- Nigdy naprawdę nie próbował nas pozabijać.
-Ciebie, 'Wing. CIEBIE. Z jakichś powodów cię uwielbia!
Wszyscy z zaciekawieniem obserwowali byłego i aktualnego Robina, zastanawiając się kim jest ten "demon" i co ma on wspólnego z ich treningiem. Jak na razie niezbyt im się podobał.
- Koniec tego - powiedział Dick tonem wyraźnie dającym do zrozumienia, że nie przyjmuje sprzeciwu. - B poprosił, żeby drużyna dostała szansę zmierzenia się z dobrze funkcjonującym zespołem, a nie z niewykwalifikowanymi zbirami zrekrutowanymi w spożywczaku na szybko i desperacko potrzebujących kasy. Więc koniec dyskusji. Zaraz się pojawią, i liczę, że się nie pozabijacie.
- Czekaj czekaj. PRZYJDĄ? Że liczba mnoga?! ON też?!
Nightwing pokiwał głową.
- Yup.
Robin ukuł starszego bohatera palcem w pierś.
- Jestem trupem. Mam nadzieję, że znasz kogoś kto robi ładne nagrobki.
Cassie przerażona doskoczyła do Tima i strzeliła mu z liścia w policzek.
- CO MASZ NA MYŚLI MÓWIĄC, ŻE JESTEŚ TRUPEM?!
Robin otworzył usta żeby coś powiedzieć, ale w tym momencie komputer po raz kolejny ogłosił, że ktoś użył ZetaTub i Red Hood wypadł przez teleport. Twarzą w podłogę. Podniósł się na rękach i rozmasował jedną czoło.
- Cholerne zety, cholerne maszyny i cholerna jaskinia!
Artemis popatrzyła na niego sceptycznie, z tego co słyszała Red Hood był przestępcą, który zabijał innych przestępców. Chociaż czy to nie robiło z niego jednego z tych dobrych? Spytała:
- Okej, kto mu dał dostęp?
Cisza trwała, a Jason wstał, otrzepał spodnie i skrzyżował ręce na piersi, częściowo zakrywając czerwony symbol. Hełm leżał obok jego nogi, wypadł mu z rąk gdy lądował na podłodze.
- Sam sobie dałem.
- Nightwing - wtrącił się Robin.
- Hej! Mnie w to nie mieszajcie!
- Sam się w to wmieszałeś próbując naprawić tą patologiczną rodzinę i wsadzić nas do jednego pomieszczenia bez zabicia się nawzajem, Goldie. Swoją drogą, nie wyszło. Gdyby nie to, że obiecałeś mi potem wypad na wyścigi i szansę na skopanie ci tyłka, nawet by mnie tu nie było.
- BO JESTEŚCIE NIEREFORMOWALNI!
- Prawda. Kawał z nas skurw-
- HOOD!
Dick trzepnął go po głowie. Jason podniósł ręce w poddańczym geście.
- Okej okej, nie przy dzieciach.
- Z punktu widzenia prawa sam jesteś dzieckiem.
- Nie na długo, Dickhead.
- Jeśli dla ciebie rok to niedługo...
- Poza tym mogę ci skopać dupę nawet teraz.
- Wmawiaj sobie.
Red Hood zwrócił się do Tima.
- Jak szkoła dzieciaku?
- Nie jest-
Rozpoznano: Blackbird R-04
Herosi zwrócili głowy w kierunku gdzie stał około jedenastoletni chłopiec, ubrany w kostium podobny do tego który nosił Robin, ale w większości czarny, z drobnymi czerwonymi akcentami, i czarnej pelerynie z krwistą podszewką. Na głowie miał kaptur, a na zewnętrznych stronach ud coś co wyglądało jak kieszenie, z których wystawały wysokiej jakości rękojeści, prawdopodobnie składanych, mieczy. Oczy zakryte były przez ciemnoczerwoną maskę podobną do tej Nightwinga. Światło odbijało się od cienkich, metalicznie złotych detali.
Z tego co było wiadome lidze, nikt nie miał kodu "R-", ale widocznie używały go co najmniej cztery osoby. Z drugiej strony, nigdy nie słyszeli również o nikim zwanym Blackbird, więc... Tajemnicza postać stanęła po prawej stronie Dicka i popatrzyła się na Robina z widoczną wzgardą.
- Jesteś, Dr- Robinie. Nie wiem jak w ogóle zdajesz egzaminy z tak widocznym brakiem szarych komórek w mózgu.
Tim, wściekły, prawie rzucił się na dzieciaka, ale zdołał się opanować.
- Ty mały..! Mówiłem że tak będzie! Demon po prostu musi się na mnie wyżywać!
- Lil' D, bądź miły.
- W twoich snach Gra- Nightwing.
Jaime pierwszy wyrwał się z transu i zadał jedno pytanie, na które każdy chciał znać odpowiedź.
- Kim wy w ogóle JESTEŚCIE?! I co do cholery jest z wami NIE TAK?!
~~~|<<<|~~~|®|¦®¦|®|~~~|>>>|~~~
Wszyscy z powrotem znajdowali się w salonie, jeśli tak można było nazwać to pomieszczenie, choć w sumie jak inaczej skoro spełniało taką funkcje, prawda? Nightwing z pomocą Artemis, Kaldura i Superboy'a zdołał jakoś zaciągnąć tam całą ligę, Red Hood'a i Blackbirda. Panowała cisza, bo wszyscy chcieli jakichś wyjaśnień. No, prawie wszyscy. Tim i Damian rzucali sobie zabójcze spojrzenia, Wally cały czas pytał Nightwinga czemu mu nie powiedział, że przyprowadzi swojego "małego braciszka" (za co potem oberwał od Damiana batarangiem w nogę, ale spojnie. Już nic mu nie jest), a Bart wibrował z podekscytowania. Jaime patrzył na niego z miną, którą można było odczytać jedynie jako "z czego się do cholery cieszysz zaraz wszyscy zginiemy", ale Allen zdawał się go ignorować, mamrocząc coś o "team Robins". Arty i Kaldur stali naprzeciw Dicka, z Damianem wciąż przyczepionym do jego ręki, czekając. La'gann siedział na dywanie, tuż przed Megan, w razie gdyby okazało się, że któryś z ich gości zaatakował. Conner mierzył go wzrokiem. Marsjanka zerwała z Atlantą i wróciła do swojego starego chłopaka, gdy w końcu wszystko sobie wyjaśnili (tak, w dupie mam La'ganna, sorry, ale jak dla mnie tylko Supermartian). Wonder Girl stała tuż koło Tima, gotowa walczyć gdyby jakiś idiota zdecydował się atakować jej chłopaka. W końcu Grayson przerwał ciszę dość głośnym "Yhm!".
- No więc Batman uznał, że drużyna potrzebuje potrenować walkę z innym, zgranym zespołem. Dlatego... - nie było mu dane skończyć, bo Lagoon Boy przerwał ze swoim:
- Czemu morderca siedzi z nami w jednym pomieszczeniu?! Nie powinniśmy go aresztować?
Mówiąc to wskazał podbródkiem na Red Hood'a, który prawie niewidocznie drgnął.
- Czyściłem tylko Gotham, a poza tym... już nie zabijam.
Dick przysunął się bliżej do Jasona.
- Wybacz mi, przyjacielu, ale nie mamy żadnych powodów żeby mu ufać.
- Zaufaj mi - powiedział były Robin.
Artemis zrobiła krok do przodu.
- Ufamy. Po prostu musimy wiedzieć czemu TY mu ufasz. I kim jest mały Robin.
- Nie jestem "mały", Crock.
- Whatever.
Nightwing westchnął. Popatrzył na młodszego brata, ten powoli zdjął maskę, zmieniając się z Red Hood'a w Jasona Todda.
- Hej Artie.
Artemis cofnęła się o krok. Reszta z oryginalnej Ligi gapiła się z otwartymi oczami, zostawiając młodszą generację w niewiedzy. M'gann miała łzę na policzku.
- Jason?
- Jedyny w swoim rodzaju!
- Ale... ale ty nie żyjesz. Jesteś martwy. BYŁEŚ martwy.
Jason wstał i uśmiechnął się, rozkładając ręce, jakby mówiąc "jestem niesamowity i to wiem a ty przyjmij to do wiadomości". Marsjanka podleciała i zamknęła go w uścisku. Artemis natomiast popchnęła Dicka tak że upadł na fotel i zrobiła to co wcześniej Cassie.
- Ał!
- To za trzymanie w tajemnicy, że Jay żyje!
- Ale jak to w ogóle możliwe, mój przyjacielu?
- Stary dobry Kaldur. Cóż, powiedzmy, że ma to coś wspólnego z matką małego demona - wskazał kciukiem na Damiana. Tim, który do tej pory się nie odezwał, nagle stanął po drugiej stronie Nightwinga i zaczął mówić.
- Dam- Blackbird jest biologicznym synem Batmana.
Cisza.
- Czekaj czekaj czekaj Hermano. Wy wszyscy jesteście braćmi?
Oj Jaime...
Blackbird puścił w końcu ramię brata i podszedł do przodu.
- Jestem jedynym prawdziwym synem! A te matoły na pewno nie są godni noszenia tytułu syna Batmana, ani moich braci. Oprócz Nightwinga.
Tim zaczął mruczeć pod nosem, ale wyraźnie słychać było słowa takie jak "demon", "zemsta", "lizus", a Bart był pewien, że usłyszał tam coś o "sosie o smaku wołowiny w poduszce i usunięciu budzika", choć nie miał pojęcia jak usunięcie budzika może być uznawane za zemstę. Jaime pokręcił głową i powiedział mu, żeby przestał się wygłupiać, co skończyło się szybką, cichą kłótnia na spojrzenia.
Nightwing popatrzył na oryginalną drużynę stłoczoną koło Red Hooda, z niechęcią i lekkimi wyrzutami sumienia przerywając tą uroczą scenę.
- Nie chcę wam przerywać, ale...
Jak na złość jemu przerwał La'gann.
- Czekaj czekaj, kim jest "Jason"?
- No hej, drugi Robin jestem. Z urazem do psychopatycznych klanów z łomami. Nie miło poznać - zamiast wyciągnąć rękę, cofnął ją do tyłu. Artemis trzepnęła go po głowie.
- Troll.
Bart nie wytrzymał i przylepił się do Jasona w uścisku z olbrzymim uśmiechem na twarzy.
- Eee... co ty robisz dzieciaku?
- Sorry, ale po prostu w końcu widzęwaswssytskichrazemijesteśtakisuperhiper...
- Okej. Usłyszałem "super" i tyle mi wystarczy. Masz u mnie plus.
Bart zrobił coś jak bardzo wysokie "IIIIIIiiiiiiii!!!" i wibrując wrócił na miejsce.
- Tak więc jak już mówiłem. Będziemy trenować w grupach. Ja, Robin, Red Hood i Blackbird przeciwko wam.
- Czterech przeciwko nam wszystkim? - spytał Static. - Chyba trochę nie fair.
- Racja - wtrącił się Damian. - Nie macie szans.
Artemis wyszła do przodu, oparła ręce na biodrach i wychyliła się do przodu, twarz naprzeciwko twarzy Damiana.
- Zobaczymy, dzieciaku.
- Tt. Próbuj do woli, dziewczynko.
Dick schował twarz w dłoniach. Proszę nie.
~~~|<<<|~~~|®|¦®¦|®|~~~|>>>|~~~
I tak mniej więcej Wally znalazł się w tej sytuacji. Unikając śmiercionośnych ostrzy rzucanych ze śmiercionośną celnością przez jeszcze bardziej śmiercionośnego dziecia- (AU! Okej, Damian, boże, odłóż ten miecz!) byłego asasyna, syna Batmana etc, etc. Reszta drużyny leżała pokonana na podłodze, walczyła resztkami sił (Wally, Static, Bart, Artemis i Kaldur), albo siedziała na suficie jedząc z Nightwingiem ciastka i od czasu do czasu wymieniąc jakieś "ciosy" (Batgirl). Wally miał wrażenie że mały Demon uwziął się na niego. Sprawdzał go czy coś. Chwilę potem się to potwierdziło bo powiedział:
- Nie jesteś najgorszy West, ale Gr- Nightwing ma tendencję do naiwnego ufania ludziom i skłonności do rudowłosych.
Wally zatrzymał się na chwilę i tyle wystarczyło, żeby Batarang wbił mu się w udo.
- Ał! Co do cholery?!
Gdzieś z drugiego końca sali dobiegł go głos Tima:
- Ostrzegałem, że nas pozabija!
Wally zwrócił się do Damiana z wyrazem zaskoczenia i urazy wymalowanym na twarzy.
- Sprawdzałeś czy jestem GODNY MOJEGO małego bro?! Co jest dzieciaku, zazdrosny jesteś? BYŁEM PIERWSZY! HANDLUJ Z TYM!
- Naprawdę, ile ty masz lat, trzy? "Byłem pierwszy"? Nie dorównujesz mu w najmniejszym stopniu. Nie wiem czemu cię jeszcze trzyma.
- Obaj jesteście siebie warci! Banda PRZEDZSZKOLAKÓW! - krzyknął Jason, dalej walcząc z Aqualad'em i Static'iem.
- Czemu mnie "trzyma"?! 'Wing JA NIE CHCĘ MIEĆ Z NIM NIC WSPÓLNEGO! ZRÓB Z NIM COŚ!
- Przykro mi to mówić Wally, ale DAMI MNIE KOCHA! I jest strasznie NADOPIEKUŃCZY!
- Zamknij się Nightwing!
Jedynym co to dało był głośny, radosny śmiech Dicka i następujący po nim głośny huk gdy zleciał z mocowań na podłogę.
~~~|<<<|~~~|®|¦®¦|®|~~~|>>>|~~~
Wszyscy siedzieli w pokoju rekreacyjnym i słuchali gadania co muszą poprawić jako drużyna i przyglądając lód tam gdzie musieli. Batgirl zażartowała że Dick powinien wejść do wanny z lodem za co oberwałaby ciastkiem w twarz gdyby Hood go nie zastrzelił. To z kolei spotkało się z kilkoma gwiazdami od młodszych herosów, pochwałą od Artemis i kolejnym przytulasem od Barta.
[I tak uwielbiam tego dzieciaka.]
(Bart mówi że on ciebie też. Oj. Chyba zemdlał z tej radości. TIM!)
Nagle odezwał się komputer.
Rozpoznano: Speedy B-06
Chwile potem słychać było zdenerwowany głos mściciela ze Star City.
- RED. ARROW! Serio, kto do CHOLERY CAŁY CZAS TO ZMIENIA?!
- Roy?
- A kto inny Kid Mouth? - O nie, Dick nie zamierzał przestać przekręcać imienia swojego najlepszego przyjaciela slash starszego brata niepotrzebne wykreślić.
Wally rzucił w jego stronę mordercze spojrzenie, ale w jego oczach zobaczyć można było iskierki rozbawienia.
- Czyli Dickiebird nie zniknął całkowiecie pod tym całym idiotycznym "jestem liderem"! (pominąć, że dzień wcześniej oglądali Scooby'ego Doo u Wally'ego i Artemis zajadając chipsy w czekoladzie i pianki pieczone nad gazem i nabijali się ze starych strojów Batmana i Supeman'a nosząc drugą bieliznę na spodniach. Tak, to się stało. Roy potem dołączył).
Roy zarzucił Dickowi rękę na ramię i spojrzał w jego stronę z niedowierzaniem.
- Stary, jeśli on nie ma poczucia humoru to nie pytam jak to według ciebie wygląda! Jak dla mnie jedna pobudka w szafie zamkniętej na klucz, gdy jestem cały w piankach i szamponie wystarczy.
Zdziwione i rozbawione spojrzenia ze strony drużyny wystarczyły, żeby West spalił buraka.
I tak drużyna poznała Batboys.
~~~|<<<|~~~|®|¦®¦|®|~~~|>>>|~~~
(THE END BITCHES)
[Nie wierzę że JA to mówię, ale MILEJ SIĘ ODZYWAJ DO CZYTELNIKÓW SIS]
(Whatever you say)
[heh, GothamPIe]
(SKĄD GDZIE TO WIDZIAŁEŚ MYŚLAŁAM ŻE TIM ZAŁOŻYŁ MI TU BLOKADĘ KURWA DRAKE CHODŹ TU)
TRUTUTUTU mogło być lepsze ale miś się nie chce już ok. I tak ma 2150 słów. Mój rekord.
Może być?
G'night
×xXxNightsilverxXx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro