Rozdział 5: Hunter
Rozdział 5 - Hunter
- Jak masz na imię? – zapytał prezenter.
- Hunter. Dlaczego mnie tu dali? Co to za chore miejsce?
- Chłopcze – zaczął miło mężyczyzna. – Póki co skup się na tym, że ja ci zadaję pytania, a ty na nie odpowiadasz. Jeśli będziesz się dobrze zachowywał to wszystko i potem wytłumaczę. Mam już dość pyskatych bahorów, rozumiesz?
- Tak, proszę pana.
- Skąd jesteś Hunter?
- Z Arizony – dokładnie tego samego miejsca co mó brat. On też tu jest?
- Myślałem, że się doagadaliśmy – westchnął prezenter. – Tak, jest tutaj. Rozmawiałem z nim przed chwilą. Wróćmy do pytań. Masz jakieś hobby albo pasje?
- Tak. Mam kilka pasji. Lubię koszykówkę. Lubię siatkówkę. W sumie,w szkole zawsze byłem takim typem sportowca. Coś jeszcze chce pan wiedzieć?
- Jak najwięcej. Może sam chciałbyś mi coś opowiedzieć?
- Mój ulubiony owoc to gruszka, kolor to pomarańczowy, a ulubione zwierzę to jeleń. Niech pan nie pyta dlaczego. Lubię pić herbatę, za kawą nie przepadam. Może to się wydać dziwne, ale nawet czytam książki. Większość z nich to lektury, no ale to przecież też książki, co nie?
- Oczywiście – odparł przenter. – Jak narazie jesteś najbardziej otwarty ze wszystkich uczestników eksperymentu. Chcesz kontynuować?
- Nie wiem, co mógłym jeszcze powiedzieć. Gerard mówi, że nie nadaję się na brata, chociaż staram się jak mogę. Co jeszcze mógłbym dla niego zrobić?
- Twoje wyznania są bardzo szczere, Hunterze. Niestety, nie jestem dobry w doradzaniu, ale z pewnością jesteś bardzo dobrym bratem.
- To się jeszcze okaże. Po co ma w ogóle o tym mówić? Czemu pan mnie o to wszystko pyta?
- Przyda ci się w przyszłości – odparł prezenter. – Nie mogę na razie więcej powiedzieć. Mam jeszcze kilka pytań. Czy poświęciłbyś życie dla brata?
Zaległa cisza.
- Myślę, że tak – padła odpowiedź. – Zrobiłbym dla niego wszystko.
- Dlaczego tak ci na nim zależy?
- Jest moim bratem. Nie mam innego. On jest teraz moją jedyną rodziną.
- Co znaczy teraz?
- Jakiś czas temu naszej rodzinie zdażył się wypadek – powiedział powoli Hunter. – Przeżyliśmy tylko my dwaj.
- Kłamstwo.
- Słucham?
- Czy wypadek ma oznaczać to, że jeden z was poderżnął nożem gardła rodziców oraz sześcioletniej siostry?
Ponownie zapadła cisza.
- Nie wiem o czym pan mówi – wyszeptał Hunter. – To musi być jakieś nieporozumienie. Żaden z nas by czegoś takiego nie zrobił.
- Myślę, że twój brat byłby do tego zdolny.
- Gerard by nigdy...
- Skończ kłamać, chłopcze. Zrobił to, prawda?
- Nie – odparł Hunter ze złością. – Nie zrobił tego i nie ma pan prawa go o to oskrżać! Ponadto, przyjmuję całą winę na siebie. Jeśli chce mnie pan zamknąć – proszę to zrobić. Gerard jest niewinny.
- Nie zamierzam nikogo zamykać. Jeśli bierzecie udział w moim eksperymencie to znaczy, że jesteście cenni. Mam jeszcze jedno, ostatnie pytanie. Czy jesteś zadowolony z przyjścia tutaj?
- Myślę, że powinien pan znać odpowiedź – warknął nastolatek.
- Rozumiem. Dziękuję za rozmowę.
Kaseta wydała przeciągłe piknięcie.
Hunter w skupieniu słuchał nagrania, próbuąc przypomnieć sobie jak najwięcej rzeczy. Wspomnienia, jednak, nie przychodziły. Jedynie losowe obrazy przelatujące przez głowę. Mały chłopiec z opadającymi na oczy, czarnymi włosami. Ciemne, podziemne pomieszczenie. Policja...
- Ja mam brata? – zapytał samego siebie. – To ten dzieciak? Gerard?
Nastolatek niepewnie wstał i chwycił kurtkę, do której schował kasetę. Oparł się o ścianę dla utrzymania równowagi. Powoli zaczął się przemieszczać wzdłuż niej. Po kilku chwilach znalazł drzwi. Pchnął je, ale zamiast światła słonecznego, które oczekiwał, zastał ciemność nocy.
Odgarnął z oczu opadające włosy i zaczął iść przed siebie. Nie miał pojęcia gdzie się znajduje ani dlaczego, więc szedł, aż nie usłyszał za sobą cichego szumu. Zmrużył oczy, ale jego instynkt kazał mu udawać, że nic nie zauważył.
Po drugim szumie zorientował się, że ktoś za nim idzie. Ostrożnie stawiał kroki. W każdej chwili był gotowy do ataku. Gdy usłyszał trzeci szum tuż za sobą, gwałtownie się obrócił i pchnął chłopaka na ziemię.
Gdy zobaczył jego twarz wszystkie wątpliwości się rozwiały.
- Gerard? – Spytał zaskoczony.
- Skąd mnie znasz? – mruknął tamten, otrzepując się. – To ty jesteś moi bratem?
- Jestem Hunter. Generalnie to mam pustkę w głowie, ale z mojej kasety wynika, że mam brata. I chyba jesteś nim ty. Tak sądzę.
Przez chwilę przyglądali się sobie w skupieniu.
- Skąd jesteś? – spytał w końcu Gerard. – Co powiedziałeś na rozmowie?
- Arizona. Podobno cztery lata temu się coś stało. Jakiś wypadek. Od tego czasu mamy tylko siebie.
- Taa. Dlatego zamieszkaliśmy w bunkrze...
- W bunkrze? – zaśmiał się Hunter?
- No tak. Nie mówiłeś o tym na swoim nagraniu?
- Nie. Jesteśmy tu sami? Co to za miejsce?
Gerard zamyślił się i usiadł na ziemi. Starszy brat zrobił po chwili to samo.
- Wiem niewiele więcej od ciebie. Znalazłem się tu może z dwie czy trzy godziny temu. Pod którymś z tamtych drzew – wskazał palcem na drugi koniec polany. – śpi jeszcze trójka takich jak my. Dwóch chłopaków i nawet spoko dziewczyna. Wziąłem ich kasety i przesłuchałem od razu po tym jak ich związałem.
- Związałeś ich? – spytał. – Czym? Kurtkami?
- No tak.
Hunter pokręcił głową z uśmiechem.
- Skoro nie są naszymi wrogami to może powinniśmy spróbować ich rozwiązać?
- Nie – odparł Gerard. – Będą mieli rano niespodziankę! Daj mi przesłuchać swoją kasetę. Potem odsłuchamy moją.
- Niech będzie – zgodził się Hunter.
Po odsłuchaniu długo milczeli, próbując przetrawić usłyszane informacje. Po jakimś czasie stwierdzili, że wrócą do rozmyślań rano. Zaszyli się w krzakach niedaleko reszty związanych nastolatków i zasnęli. Nie mieli pojęcia, że w tym czasie pojawiła się ostatnia, betonowa chatka. Nikt, jednakże, jej nie opuścił.
C.D.N.
W KOŃCU AAAAAAAA
WSTAWIŁAM COŚ BĄDŹCIE DUMNI OK
w OGÓLE ZAUWAŻYŁAM, ŻE NIKT MI PRAWIE NIE SKOMENTOWAŁ POPRZEDNIEGO ROZDZIAŁU I JEST MI SMUTNO, WIĘC NO... ODEZWIJ SIĘ KTOŚ, KTO TO JESZCZE CZYTA, BO NIE WIEM CZY W TAKIM RAZIE JEST SENS TO PISAĆ :C
DAJCIE MI OZNAKĘ JAKĄŚ ŻYCIA PROSZĘ ŁADNIE
DZIĘKUJĘ Z GÓRY <2
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro