Rozdział 1: Dalton
- Jak masz na imię? – zapytał prezenter.
- Dalton – odparł chłopak z nutką niepewności w głosie. – Kim pan jest?
- Jestem tu, żeby ci pomóc w przyszłości. Jeśli też chcesz sobie pomóc, odpowiadaj mi na pytania.
- A jeśli ja nie potrzebuję pomocy?
- Uwierz mi – będziesz potrzebował.
- Interesujące – mruknął Dalton, wyraźnie się rozluźniając.
- Czy mogę, zatem, wrócić do zadawania pytań? – spytał prezenter.
- Czuję się nieco jak na sali przesłuchiwań, ale niech panu będzie. Postaram się odpowiedzieć.
- Mądry z ciebie chłopak. Wiedz, że podejmujesz mądrą decyzję.
- Proszę pana, jeśli pan chce zadawać te pytania to niech pan je zadaje, a nie, robi mi wykłady, które w dodatku mają powtórzenie w zdaniach. Mógłby pan użyć innych wyrazów, zastępujących słowo ,,mądry". Może niech pan lepiej wróci do zadawania pytań.
Prezenter odchrząknął.
- Doskonale – mruknął. – Ile masz lat, Daltonie?
- Piętnaście za dwa miesiące.
- A skąd jesteś?
- Ohio. Jakby pan nie wiedział – to jest taki stan.
- Wiem o tym. Czy masz jakiś przyjaciół, rodzeństwo, pasje...?
- Oczywiście, że mam – nie jestem jakiś głupi czy niedorozwinięty.
- Nic nie sugerowa...
- Proszę się zamknąć i dać mi skończyć – przerwał Dalton. – Mam dwie starsze siostry i najlepszego przyjaciela, który nazywa się Marco. Jeśli chodzi o pasje to jest to oglądanie seriali i czytanie komiksów. Czasem na ich miejsce wchodzą mangi i anime. Obecnie też szukam dziewczyny, która ze mną spędzałaby czas przy oglądaniu Sherlocka czy Teen Wolfa.
- Czyli nie masz dziewczyny?
- Pańska inteligencja jest na poziomie zera. Skoro szukam to raczej jej nie posiadam. Jeśli pan ma kilka dziewczyn to nic mi do tego, ale ja jestem raczej normalnym chłopcem.
- Czy mógłbyś przestać komentować? – Zdenerwował się prezenter. – Zrozum, że chcę ci pomóc.
Dalton westchnął głośno.
- Dobrze. Wybacz.
- Kontynuujmy. Dlaczego tu jesteś, Daltonie?
- Hmm... To na pewno nie było tak, że ja chciałem przyjść. To była decyzja mojej mamy – ona jest bardzo dobra i pomocna. Zawsze przekazuje pieniądze na te charytatywne akcje... Kiedy zobaczyła ogłoszenie to po prostu przyszła tu i oddała mnie do waszej dyspozycji. Wszystko dla dobra ludzkości!
- Rozumiem...
- Więc jak to ma wyglądać? Pobierzecie mi krew i lecę dokańczać Doctora Who?
- Nie, Daltonie. To będzie inaczej wyglądało. Chciałbym ci teraz zadać jeszcze jedno, ostatnie pytanie. Czy jesteś zadowolony z przyjścia tutaj?
- Nie wiem co ma pan na myśli. Mówiłem, że to nie była moja decyzja.
- Rozumiem. Dziękuję za rozmowę.
Kaseta wydała przeciągłe piknięcie i zatrzymała nagrywanie.
Dalton siedział w kącie betonowej chatki, zagubiony w swoich myślach. Kiedy usłyszał nagranie pierwszy raz pomyślał, że to zwykły żart.
- Kim ja jestem?
To pytanie chłopak zadawał sobie od dobrych kilkunastu minut. Nie znalazł jednak na nie dobrej odpowiedzi.
- Dlaczego nic nie pamiętam?
Urywki bezsensownych faktów i obrazów pałętały mu się po głowie. Sherlock zrzucający się z dachu? Jakiś chłopak zamieniający się w wilkołaka? Narysowana blondynka zmieniająca się w olbrzymiego, podobnego do człowieka wykonanego z mięśni potwora?
Dalton westchnął cicho i podniósł z ziemi szarą kurtkę przeciwwiatrową, w której wcześniej znalazł kasetę z nagraniem.
- Nie znoszę tego świata – mruknął do siebie, po czym podniósł się z ziemi i po omacku zaczął przeszukiwać ściany. Po kilku chwilach znalazł drzwi. Pociągnął za klamkę i wyszedł na dwór.
Lekki wiatr omiótł jego lekko kręcone włosy, gdy przekroczył próg budynku.
Dalton rozejrzał się wokół i zmarszczył brwi w zdziwieniu.
- Dlaczego nie widzę kolorów? – mruknął do siebie i zaczął przyglądać się otoczeniu.
Znajdował się na wielkiej polanie, którą zewsząd otaczały skały. Gdzieniegdzie wyrastały pojedyncze drzewka i krzaczki. Cały krajobraz byłby na pewno weselszy, gdyby Dalton mógł widzieć kolory.
Chłopak zaczął się przechadzać po trawiastym polu, próbując przypomnieć sobie cokolwiek. Myśl, że stracił wszystkie wspomnienia i jest w jakimś chorym eksperymencie, napawała go strachem, ale jednocześnie ekscytowała.
Podszedł do najbliższego drzewa i usiadł w jego cieniu. Czuł się jak szpieg, który omiata wszystko wzrokiem, mimo że nikt go nie widzi.
- Pewnie mnie obserwują – mruknął, wzruszając ramionami. Zamknął na chwilę oczy, a gdy je otworzył, ujrzał przed sobą dziewczynę – mniej więcej w jego wieku.
- Hej? – zaryzykował.
- Kim jestem? – spytała nieznajoma, po czym jedna samotna łza spłynęła jej po policzku.
C.D.N.
--------
Czy to powrót tego czegoś? Tak jak obiecałam? Miejmy nadzieję, że dotrzymamy do końca XD
Nie chce ktoś napisać jakiegoś motywującego komentarza, żebym wiedziała, że ktoś to czyta czy się podoba czy nie...
Jak oceniacie Daltona? Podoba Wam się jego postać?
Ktoś w ogóle chce to czytać?
Do zobaczenia?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro