FluffyNight [miejsce I]
Dla SophieChan517
Jeżu, ja naprawdę nie potrafię się wywiązać z obietnic i dotrzymywać terminów. Naprawdę, naprawdę straaaasznie przepraszam!
I przepraszam, że zamiast długiego shota, napisałam tylko sto słów. Huh, za dużo siedzę w drablach.
No i przepraszam, jeżeli za bardzo przekręciłam charakter Ccino...
×××
Ccino nigdy nie uważał Nightmare'a za złą osobę.
Patrzył na niego raczej jak na... dziecko. Dziecko, które zgubiło dobro gdzieś w drodze zwanej życiem.
Czasem jego mackowaty przyjaciel, przypadkiem natrafiał na resztki tego zgubionego dobra.
Wtedy mniejszy szkielet czuł się naprawdę miło w jego towarzystwie.
A czasami, nawet gdzieś w tym okrucieństwie i złości, kiedy Night na niego krzyczał, Ccino potrafił dostrzec okruchy dobra. Bo tamen krzyczał z troski o niego. Bo się martwił. Bo, gdzieś w podświadomości, chciał go chronić. I, chociaż ten “zły” tego nie zauważał — dbał o tego “dobrego”.
A Ccino się tym cieszył.
Najbardziej na świecie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro