Część I - 10080
Ich czas narzeczeństwa trwał zaledwie siedem miesięcy. Ich szczęście było mierzone w wysokości ich wspólnego śmiechu, kwocie niekończących się nocy, które spędzili zaplątani w swoich ramionach i w ilości miłości, jaką dla siebie żywili. Krótkie pocałunki na uczelni wystarczyły im, by być później usatysfakcjonowanymi nocami. Chanyeolowi zajęło dwa tygodnie, by zebrać się na odwagę i zbliżyć się do drobnego i żywego bruneta z jego klasy, ale Baekhyunowi zajęło zaledwie pięć sekund by odpowiedzieć „tak" na wszystko, o co pytał go ten wysoki facet.
W ciągu miesiąca dowiedzieli się o sobie wszystkiego. Baekhyun był pisarzem na kierunku angielskim oraz dziennikarskim, choć nie miał żadnych planów na pracę dla czasopism czy gazet. Wolał pisać powieści i być sobą. Chanyeol zajął się marketingiem i biznesem. Każdy, kto ich widział myślał, że należą do jednej z tych najbardziej nieprawdopodobnych par. Baekhyun był otwartą osobą która mówi, co myśli i ciągle się uśmiecha, podczas gdy Chanyeol zawsze miał ten sam wyraz twarzy. Baekhyun lubił kawę z mlekiem i cukrem, pisał dzieła o niemożliwych sytuacjach i fantazjach. Z drugiej strony Chanyeol lubił czarną kawę i wolał realizm oraz praktyczność od fantazji. Ludzie wierzyli, że skandaliczna i zabawna osobowość Baekhyuna nie współgra z racjonalnym i poukładanym Chanyeolem, ale byli w błędzie.
Po siedmiu miesiącach absolutnej perfekcji, Chanyeol oświadczył się, a jego drobny brunecik powiedział „tak".
* * * *
Czekali kilka miesięcy zanim obiecali sobie przed ołtarzem, że będą się kochać do końca życia i nawet śmierć ich nie rozłączy. Po ukończeniu studiów i po weselu, znaleźli mieszkanie. Był to mały apartament, który oboje pokochali. Baekhyun sprawił, że stał się dla nich idealnym domem; domem, do którego Chanyeol uwielbiał wracać po ciężkim dniu pracy. Każdej nocy przytulał Baekhyuna i szeptał mu obietnice o większym mieszkaniu. I co noc, Baekhyun uśmiechał się do nagiej piersi Chanyeola i dziękował mu.
Etyka pracy Chanyeola i jego czarująca osobowość pozwoliły mu wspiąć się zadziwiająco szybko po drabinie firmy. Gdy jego dochody rosły, rosło też konto bankowe Chanyeola i Baekhyuna. Pewnej nocy Chanyeol delikatnie wziął Baekhyunowi laptop i odłożył go na stolik. Potem uklęknął przed nim i wziął w dłonie rękę swojego męża.
- Baek... - Zaczął powoli utrzymując kontakt wzrokowy. - Chcę kupić ten dom, który od zawsze ci obiecywałem.
Z drżącymi wargami Baekhyun owinął ramiona wokół szyi swojego męża zaczynając mu dziękować. Tej samej nocy zaplątali się w siebie, delektując się swoją obecnością i kochając się powoli i głęboko.
* * * *
Dom miał za zadanie pomieścić wszystko, co Chanyeol uważał, że Baekhyun będzie potrzebował do pracy: ciszę i spokój. Domek okazał się mały, ale doskonale rozłożony w spokojnych osiedlach. Kiedy Chanyeol spojrzał na Baekhyuna i zapytał
- I co o tym myślisz? - Już znał odpowiedź.
- Kocham go, Yeol...
Chanyeol z uśmiechem wziął rękę Baekhyuna.
- Więc go kupmy.
Baekhyun spojrzał lekko zaniepokojony na swojego męża.
- Ale jest godzinę drogi od twojej pracy.
Chanyeol wzruszył ramionami.
- Jeśli go kochasz, to nie obchodzi mnie, ile będę dojeżdżał do pracy. To tylko sześćdziesiąt minut razy dwa.
Po chwili Baekhyun ponownie go zapytało to, czy Chanyeol naprawdę się zgadza. Ten skinął głową i chwilę po tym, dokumenty zostały podpisane.
* * * *
Umowa oznaczała dla Chanyeola tracenie dwóch godzin na podróżowanie tam i z powrotem, ale wraz z czasem praca zaczęła się piętrzyć co spowodowało, że Chanyeol musiał zostawać po godzinach. Zaczęło być mu trudno dojeżdżać codziennie do pracy. Często bywał zmęczony z rozmazanymi oczami podczas jazdy. Przez to Chanyeol musiał wypijać dużo kofeiny podczas podróży, co z drugiej strony mogło spowodować brak snu po przybyciu do domu, czy „zawieszenie" się podczas pracy.
Baekhyun zaczął czuć się winny przez to, że on cieszył się spokojnym życiem, podczas gdy jego mąż ciężko pracował, aby zapewnić mu taki rodzaj życia. Kontemplując o innych alternatywach, Baekhyun uznał, że jest tylko jedno wyjście z tej sytuacji.
- Chanyeol, powinieneś kupić apartament w mieście. - Baekhyun delikatnie zasugerował, gdy siedzieli pewnej nocy przy stole. Gdy ich oczy się spotkały, dojrzał zmęczenie wypisane na jego twarzy.
- Chcesz, abym co kupił? -Chanyeol zapytał, a w jego głosie dało się wyczuć niedowierzanie.
Baekhyun westchnął.
- Nie lubię widywać cię w takim stanie, Yeol. Każdego dnia jedziesz do pracy na wpół żywy. Gdy wracasz wyglądasz jeszcze gorzej. Poświęcasz dwie godziny jeżdżąc tam i z powrotem. To powinien być czas, który poświęcasz na sen...
W złym humorze, Chanyeol przetarł kąciki swoich oczu.
- Baek, czuję się dobrze.
- Nie, wcale nie. - powiedział Baekhyun. - Słuchaj, apartament mógłby...
- Powiedziałem, że czuję się dobrze. - Chanyeol powtórzył ostro. - Przestań się martwić do cholery.
Obojętność Chanyeola w końcu zaczęła irytować Baekhyuna. Po odłożeniu naczyń, wstał od stołu.
- Czy to aż takie złe martwić się o ciebie? - zapłakał z napiętym głosem.
W przeciwieństwie do Baekhyuna, Chanyeol wciąż siedział na krześle.
- Baek, usiądź.
Z zaciśniętymi pięściami, Baekhyun powiedział groźnie.
- Nie, Chanyeol, nie słuchasz mnie. Chcę ci po prostu pomóc.
- Pomóc mi? - Chanyeol pęknął. - Nie, Baek. Dla mnie, po podsunięciu mi pomysłu, że chcesz abym kupił apartament to wszystko wygląda, jakbyś chciał się mnie pozbyć. - Brak snu i fakt, że był przepracowany sprawiło, że Chanyeol był jeszcze bardziej drażliwy.
Zaskoczony, Baekhyun spojrzał na niego w szoku.
- To nie jest to, czego chcę!
- Mów ciszej, Baek. - Chanyeol warknął. - Krzyczysz za głośno.
Sfrustrowany, Baekhyun odepchnął swoje krzesło. - Nie chcę, abyś odchodził! Jesteś frustrującym człowiekiem, ale do cholery, kocham cię! Boli mnie patrzenie, jak dodajesz sobie dwie godziny stresu i zmęczenia tylko po to, aby dojechać tam i z powrotem. - Baekhyun przygryzł wargi. - To boli tak bardzo, Yeol, ale ty tego nie widzisz, ponieważ jak tylko przekraczasz próg tego domu, idziesz spać. Nawet na mnie nie patrzysz, bo jesteś zbyt zmęczony.
Przez chwilę Baekhyun czekał na odpowiedź, ale Chanyeol pozostawał statyczny. Potem mruknął:
- Dramatyzujesz.
Baekhyun czuł się, jakby ktoś go właśnie uderzył. Jego mąż nie chciał go słuchać i nawet miał czelność by powiedzieć, że dramatyzuje, podczas gdy on po prostu wyrażał swoje obawy. Drżąc odwrócił się i odszedł od stołu, zanim Chanyeol zdążył dojrzeć gorzkie łzy tworzące się w jego oczach.
* * * *
Kiedy umysł Chanyeola się wreszcie przejaśnił, zaczął myśleć nad propozycją Baekhyuna. Przyznał się, że była to jego wina, że nie pozwolił Baekhyunowi przedstawić swoich pomysłów, ale ostatecznie obwinił brak snu za jego kwaśny humor i nieprzyjemny nastrój tego wieczoru. Wreszcie gotów wysłuchać swojego męża, Chanyeol zapukał w zamknięte drzwi gabinetu Baekhyuna.
- Baek, wiem że tam jesteś. Otwórz. - Gdy minęła minuta, Chanyeol zapukał ponownie. - Baekhyun, otwórz drzwi. Musimy porozmawiać.
Nie trwało to długo, aż Chanyeol usłyszał, jak Baekhyun otwiera drzwi. Pozwalając mu wejść, Chanyeol obserwował, jak Baekhyun odwraca się do niego plecami i siada przy biurku. Chanyeol rozumiał decyzję Baekhyuna. Wiedział, dlaczego ten postanowił być dla niego zimny, przyznał, że pewnie na to zasłużył. Żaden z nich nic nie mówił, dopóki Chanyeol nie ustawił swoich rąk na oparciu krzesła Baekhyuna, pochylając się nad nim.
- Baek... - powiedział cicho. - Wiesz, że nie lubię, kiedy mnie ignorujesz.
Baekhyun odwrócił głowę rzucając gigantowi smutne i jednocześnie zdenerwowane spojrzenie.
- Ale kiedy zaczynam się tobą interesować, to dramatyzuję, prawda?
W tym momencie Chanyeol zaczął żałować, że nie ugryzł się w język tej nocy. Wiedział, że było inaczej. Baekhyun lubił wyrażać swoje zdanie i postawiać wszystko łatwo. Ale czasami zapominał, że jego nawyki czynią go sobą i obrażanie się o te zawiłe szczegóły ostatecznie rani jego małżonka.
Z poważnym wyrazem twarzy, Chanyeol obrócił krzesło Baekhyuna i pociągnął go do góry. Kiedy Baekhyun zaczął stawiać opór, Chanyeol powtórzył czynność nieco mocniej, aż ten niechętnie wstał. Ogarnął go ramionami i położył brodę na czubku głowy Baekhyuna.
- Nie miałem tego na myśli. - powoli zaczynając kołysać się z boku na bok, Chanyeol kontynuował. - Przepraszam, Baek.
Wydawało się, że trwało to wieczność, aż wreszcie Baekhyun wzruszył ramionami, powoli dotykając opuszkami palców torsu Chanyeola, zanim owinął ramiona wokół jego talii.
- Byłeś ostatnio bardzo kapryśny, Yeol...
Chanyeol wydął wargi. Wiedział, że jego nastrój nie był w ostatnich tygodniach najlepszy. Brak snu i nadgodziny robiły swoje. Było dla niego jednak jasne, że wszystkie złe rzeczy nie odbiły się tylko na nim, ale też na jego mężu i ich związku.
- Wiem. Przepraszam.
Chanyeol nie mógł zrobić więcej niż przeprosić. Nie mógł składać obietnic. Nie mógł obiecywać, że wróci wcześniej do domu, zakończy wcześniej pracę, czy będzie więcej spał. Takie obietnice były niepraktycznie bo Chanyeol nie wiedział, czy mógłby ich dotrzymać. W tym wypadku lepiej było nie obiecywać nic.
Gdyby w pokoju nie było tak cicho, Chanyeol nigdy nie usłyszałby, jak Baekhyun pociąga nosem. Kiedy próbował przyjrzeć się jego twarzy, Baekhyun przytulił go mocniej, przyciskając się bardziej do jego torsu i ograniczając mu widok. Chanyeol przez chwilę nic nie robił, aż w końcu złożył na czubku głowy Baekhyuna delikatny pocałunek.
- Nie powinienem był mówić tego wszystkiego. - przyznał. - Po prostu chciałeś mi pomóc, teraz to rozumiem...
Gdy chwila ciszy minęła, Baekhyun podniósł głowę do góry.
- Martwię się o ciebie. Wiesz o tym prawda?
Chanyeol skinął głową.
- Czasami myślę, że kupowanie domu w tym miejscu było błędem. Czuję się winny w nocy, Yeol... - zapłakał łamiącym się głosem. - Zrobiłeś to wszystko dla mnie i teraz jesteś wpół żywy. Ja...
Chanyeol przerwał mu ostrym spojrzeniem.
- Przestań. Nie masz prawa czuć się winny. Kocham cię. Zrobiłem to dla ciebie. To, że taki jestem nie ma nic wspólnego z tobą. To z powodu pracy, więc proszę, nie obwiniaj się za moje upadki.
- Ale gdybyśmy kupili dom w mieście, wtedy...
- Wtedy to wszystko wyglądałoby tak samo. - Chanyeol argumentował. - Nadal miałbym nadmiar pracy, plus ty nie miałbyś spokojnego życia jakiego potrzebujesz, by skoncentrować się na swoich książkach. To twoja debiutancka powieść i nic nie może ci przeszkadzać. Dlatego tutaj jesteśmy. Dlatego wybrałem ciche miejsce. Zrobiłem to dla ciebie i jeśli miałbym szansę, by cokolwiek zmienić, nie zmieniłbym niczego ponieważ coś ci obiecałem i dotrzymałem tej obietnicy. To nasza mała oaza, Baek.
Baekhyun przygryzł swoją wargę, a potem spuścił głowę. Teraz zamiast trzymać go w pasie, złapał go za koszulę.
- Dojeżdżanie trwa zbyt długo. Jeździsz wcześnie rano i późno w nocy. Nie chcę, żebyś spowodował wypadek, bo jesteś zbyt zmęczony, by mieć otwarte oczy. - powiedział drżącym głosem. Baekhyun odetchnął i spojrzał w górę. - Chanyeol, proszę, rozważ zakup tymczasowego mieszkania w mieście. Kupienia czegoś, gdzie będziesz mógł przenocować gdy okaże się, że jesteś zbyt zmęczony na powrót do domu.
Chanyeol otworzył usta by zacząć się o to kłócić, ale Baekhyun spojrzał na niego.
- Nie chcę, żebyś zginął i nie podoba mi się pomysł oddzielnego mieszkania, ale jeśli to ułatwi ci życie, wtedy...
- Baek, ostatecznie na koniec każdego dnia mam ciebie. - przerwał mu Chanyeol. - Mogę być zmęczony jak diabli i wyglądać jak gówno, ale przynajmniej mogę do ciebie wrócić.
- Jeśli zaśniesz podczas jazdy, wtedy nie wrócisz, Chanyeol. - Baekhyun powiedział surowym głosem. - Wtedy byłbyś martwy, a ja ostatni raz zobaczyłbym cię w kostnicy, by zidentyfikować twoje ciało!
Chanyeol położył ręce na ramionach Baekhyuna.
- Baek...
- Yeol, zrozum. - powiedział Baekhyun starając się zmienić temat na coś mniej drastycznego. - To byłoby łatwiejsze i wygodniejsze niż wynajmowanie pokoju w hotelu w kółko.
- Baek, nie obchodzi mnie to. - Chanyeol jęknął. - Jesteś jedynym, które utrzymuje moje stopy na ziemi i trzyma mnie przy zdrowych zmysłach. Spanie w mieszkaniu w mieście oznaczałoby, że mam godzinę lub dwie więcej snu, ale to odizoluje mnie od ciebie do cholery!
- No to sprzedajmy dom! - powiedział rozpaczliwie Baekhyun.
Chanyeol spojrzał na niego zdumiony.
- Co?
Baekhyun zmarszczył brwi.
- Sprzedajmy go. Wprowadźmy się do miasta. Wtedy...
- Nie. - Chanyeol powiedział stanowczo. - Nie sprzedamy tego domu. Kupiłem ci ten dom, bo jest dla ciebie perfekcyjny i jest tym, czego potrzebujesz.
- Ale Chanyeol...
- Powiedziałem, że go nie sprzedamy, Baekhyun. - powiedział Chanyeol posyłając Baekhyunowi przepraszające spojrzenie. - Nie chcę, żebyś przeze mnie stracił to miejsce, Baek. Nie chcę zabierać cię do miejsca, gdzie jest głośno od zgiełku i tętniącego życiem miasta.
Chwilę minęło, zanim Baekhyun zapytał.
- Więc co chcesz zrobić?
Patrząc na niego, Chanyeol potarł jego kark, a potem pocałował go w policzek.
- Dobrze, my... - mlasnął i odetchnął głęboko. - Będziemy czegoś szukać, ale zanim zaczniemy, to usiądziemy spokojnie i wszystko zaplanujemy - powiedział ostro. - Na przykład, jeśli powiem, że mam pracowity tydzień, musisz przyjechać i odwiedzić mnie co najmniej cztery razy w tygodniu, aby mi coś ugotować. Bo ja też ciebie potrzebuję, Baek. Potrzebuję cię w łóżku ze mną, czy to tylko spać, czy zrobić coś więcej.
Powoli Baekhyun skinął głową nieco szczęśliwy, że Chanyeol się zgodził.
- Nie pozwolimy odległości być problemem. Będziemy dzwonić... Nie, ja będę dzwonił. Będę dzwonił w czasie twoich przerw na lunch. Ty będziesz do mnie dzwonić, jeśli zdecydujesz się wrócić na noc do domu. W weekendy musisz spróbować i wrócić co najmniej na te dwa dni. Sobota i niedziela. Ja również cię potrzebuję.
Chanyeol złapał jego dłoń i splótł ich palce.
- Kiedy chcesz zacząć czegoś szukać?
- Czy czasem nie wszystko, co robimy, zależy od twojego harmonogramu? - przypomniał mu uprzejme Baekhyun z wymuszonym uśmiechem.
To było prawdą. Wszystko, co robili musiało współgrać z harmonogramem Chanyeola. Kiedyś tak nie było. Gdy kupili ten dom jako nowożeńcy, Chanyeol nie był tak zajęty i miał więcej swobody, dzięki czemu mógł zmienić swoje czynności w pracy. Teraz był skonstruowany. Niektórych rzeczy jak spotkań czy prezentacji w biurze nie mógł przenieść na innych dzień tylko dlatego, że chciał spędzić czas ze swoim małżonkiem. Mimo, że wszystko się zmieniło, uczyli się jak radzić sobie z tymi zmianami. Zwłaszcza Baekhyun. Chanyeol był zbyt powolny, by to dostrzec, ale działo się tak tylko dlatego, że był tego częścią. Baekhyun zauważał więcej ponieważ to on siedział bezczynnie, obserwując jak jego mąż idzie w górę hierarchii pozostawiając go na początku.
- Zróbmy to, kiedy będziesz miał wolny dzień.
- Nie mam żadnych wolnych dni, Baek.
Baekhyun uśmiechnął się i uderzył go lekko w bok.
- Wiem.
Westchnął w przesadny sposób i wzruszył ramionami.
- Będę przeglądać aukcje i możemy iść zobaczyć mieszkania razem, kiedy będziewsz miał chwilę czasu. Jeśli nie, zrobię to za ciebie.
Po przyglądnięciu się twarzy Baekhyuna, Chanyeol zapytał cicho.
- Jesteś pewien?
Delikatnie Baekhyun skinął głową.
- Tak. To będzie jak posiadanie dwóch domów. Będzie dobrze. - znów przytulił Chanyeol i ukrył twarz w jego torsie, podczas gdy jego mąż go objął. - Wszystko będzie dobrze.
* * * *
„Dobrze" doskonale opisywało ich sytuacje, ale to „dobrze" trwało tylko przez chwilę. Po paru tygodniach wszystko stało się tylko „okej". Po znalezieniu mieszkania dla Chanyeol, wcielili swój plan w życie. W nocy, kiedy Chanyeol decydował się zostawać w mieście, Baekhyun szybko przygotowywał coś do jedzienie, potem odbywał dość długą przejażdżkę metrem, a następnie zanosił Chanyeolowi obiad. Zawsze upewniał się, że jedzenie smakowało jemu mężowi.
Chanyeol próbował wracać do domu na weekendy tak, jak to zaplanowali, ale okazało się, że zmęczenie po prostu pożerało go do końca tygodnia i nie pozwalało mu być w dobrym samopoczuciu, by odwiedzić Baekhyuna. Tak więc po wielu próbach, Baekhuyun uśmiechnął się do niego i powiedział, że jest w porządku. Że jego zostawanie w mieście jest w porządku i nie musi się wysilać, aby wrócić do domu. Początku Chanyeol nie chciał zaakceptować tego miłego gestu ze strony Baekhyuna, ale w końcu zaczął spędzać weekendy w mieście. I mimo że mieszkanie miało być wykorzystywane tylko w trudnych chwilach, gdy Chanyeol nie mógł dostać się do domu, zaczął go używać bardzo często każdego tygodnia. W końcu minęły miesiące, odkąd ostatni raz potstawił stopę w mieszkaniu, które kupił dla Baekhyuna. W pewnym sensie ich mały raj został wymazany z pamięci przez praktyczną fukcję, którą duży apartament w mieście miał do zaoferowania: wygodę.
* * * *
Ze strony Baekhyuna, zaczął przebywać w mieszkaniu Chanyeola ze względu na termin jego pierwszej książki. Miał trochę czasu by zadzwonić do Chanyeola przez telefon, lub rozmowę video, ale tak jak wszystko inne, te chwile przepadły w liczbach. Kiedy Chanyeol pracował w biurze, Baekhyun spał po pisaniu i planowaniu, aż do świetu, kiedy to w końcu zapadał sam w ich łóżku.
Czasami, kiedy Baekhyun miał szczęście po swojej stronie, dzwonił do swojego męża, ale ich rozmowy zawsze były krótkie i ogólne. Zwykle opierały się na pytaniach „Jak się masz?" lub „Jadłeś już?". Rozmowy zawsze były krótkie z powodu faktu, że jeden z nich zawsze musiał iść spać lub wrócić do pracy.
Pewnej nocy Baekhyun leżał sam w ich łóżku, podczas gdy światło księżyca przedzierało się przez cienką zasłonę. Myślał o swojej decyzji. Rozważał nad tym, co się działo. Czuł przepaść między nimi. Fakt, że tak rzadko widywali siebie nawzajem, nie był czynnikiem. Tak samo odległość. Dla niego było to coś więcej. Odległość nie miała znaczenia. Nawet gdyby żyli pod jednym dachem, sytuacja nadal by się nie zmieniły. Oboje nadal byliby zajęci sobą. Wszystko wyglądałoby tak samo, różniłyby się tylko okoliczności i miejsca, w których przebywali.
* * * *
Po powrocie na college, Baekhyun zaczął interesować się innymi językami. Jedną z rzeczy, które często robił, było zostawianie Chanyeolowi wiadomości w obcych językach wiedząc, że jego zajęty biznesem mąż nie miałby pojęcia, jak je przeczytać. Dla niego to był ten zabawny moment; obserwowanie Chanyeola, jak próbuje z trudem rozszyfrować jego wiadomość.
Baekhyun zawsze starał się, by wiadomości były proste, ale znaczące. Często były to po prostu „Kocham Cię". Chanyeol zawsze odpisywał po koreańsku czyli w języku, którego używali wspólnie.
* * * *
Jedną z rzeczy, które Baekhyun odkrył w bibliotece, kiedy szedł z Chanyeolem, był kod binarny. Jak Chanyeol siedział i przeglądał stosy książek, Baekhyun zaglądał nad ramiona innych uczniów obserwując ich zwykle zajęcia, ponieważ był bardziej obserwatorem, niż działaczem. Robił tak dopóki ponad ramieniem z jednego ze studentów, dojrzał w książce spis zer i jedynek na stronie.
Uczeń pisał w języku, który Baekhyun rozpoznał i sprawił, że przylepił swoje oczy do książki. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że on tłumaczył cyfry. Bez względu na to, jak długo patrzył, Baekhyun nie mógł dowiedzieć się, jak on do cholery czytał coś, co wyglądało jak losowy układ pierwszych dwóch liczb dodatnich ( choć można by argumentować, że zero jest neutralne. )
Wtedy to Baekhyun cofnął się i pobiegł z powrotem do miejsca, gdzie siedział Chanyeol. Potem szybko zapytał swojego mądrego chłopaka o to, co właśnie zobaczył, a Chanyeol odpowiedział niewzruszony.
- To kod binarny.
Kod binarny.
Kod binarny to prosty, ale skryty sposób, który tylko kilka osób z szerokiej publiczności mogło pojąć. Kod miał w sobie coś, co Baekhyun określił mianem „super" i co sprawiło, że zwrócił na to uwagę. Formując wielki uśmiech, Baekhyun podziękował Chanyeolowi szybko całując swojego męża i zaczynając szukać książek, które powiedziałyby mu coś więcej o sztuce kodu binarnego.
* * * *
W ich okresie nowożeństwa, w ich małym apartamencie poświęciliby soboty na oglądanie filmów. Niekiedy oglądaliby komedie romantyczny, innymi dniami dramatyczny film rodzinny, który pozostawi jednego z nich ( w większości był to Baekhyun ) ze łzami w oczach.
W czasach takich, jak te Chanyeol przytuliłby Baekhyuna i pocawałował czubek jego głowy mówią, żeby przestał płakać. Że to był tylko film, a płacz nie zmieni nic na temat tego, co się właśnie stało. Baekhyun zirytował by się kwestionując Chanyeola i pytając go, czy to źle modlić się, żeby skończyło się to inaczej. Chanyeol odpowiedziałby mu, że nie ma sensu życzenie sobie innego zakończenia, bo film był skończony i nic nie dałoby się zmienić. Baekhyun nazwałby go nieczułym brutalem, na co Chanyeol pominąłby tą uwagę, pochyliłby się i pocałował Baekhyuna, zdejmując łzy z jego twarzy.
* * * *
Gdy książka Baekhyuna została opublikowana, w końcu poczuł się wolny. Czuł się tak wolny, że mógł wreszcie pójśc odwiedził Chanyeola, ale wraz z sukcesem, który przyszedł po publikacji, przyszedł również napięty harmonogram. Tą jedną noc, kiedy Baekhyun poszedł odwiedzić Chanyeola, spędzili na ogólnej rozmowie. Baekhyun wciąż powtarzał „kocham cię" tak samo Chanyeol, ale to nie było to samo ciepło, które kiedyś czuli, gdy mówili sobie te dwa słowa.
Kiedy się kochali tej nocy, nie czuli potrzeby. Bardziej czuli się jakby zmuszeni. Oboje z nich to czuli. Czuli przepaść między nimi. Wraz z przepaścią czuli strach który starali się zlikwidować poprzez kochanie się tak, jak kiedyś. Chanyeol był zmęczony. Baekhyun był zmęczony. Ale oboje nadal wkładali w to cały swój wysiłek, by poczuć coś więcej oprócz pragnienia snu i wypoczynku w lubieżną noc ze sobą.
* * * *
Gdy planszowe były czymś, co robili w piątkowe wieczory. Kiedy chanyeol wracał do domu około szóstej, Baekhyun przygotowywał kolację i wybierał grę planszową. Po jedzeniu i umyciu zębów, rozpoczynali grę. Kiedyś grali w Monopoly. Za każdym razem kiedy Chanyeol kupował jakąś własność Baekhyuna, mniejszy facet musiał coś z siebie ściągać. Chanyeol ( czyli biznesowiec ), zawsze obierał sobie jakąś taktykę i w przeciągu pierwszych trzydziestu minutach gry, Baekhyun siedział przed nim kompletnie nagi.
Ich wieczore planszowe nie trwały dłużej. Skrzypenie łóżka zawsze trwało dłużej, niż gry. A kiedy kończyli, Chanyeol szeptał „wygrałem".Baekhyun uśmiechał się, przyciągał go bliżej i potrząsał głową.
- Nie. Ja wygrałem. - mówił, całując Chanyeola głęboko. - Jesteś mój. Na zawsze.
* * * *
- Muszę w ten weekend iść na podpisywanie ksiązek, Yeol. - powiedział Baekhyun, uśmiechając się do kamerki internetowej. Chanyeol posłał mu zmęczony uśmiech.
- Twoja książka dobrze sobie radzi?
Kiwając głowa, Baekhyun uśmiechnął się.
- Tak, jest dość wysoko na listach przebojów nowych autorów. Jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu.
- Gratulację, Baek.
- Dziękuję, Yeol. - utrzymywała się między nimi wydłużona cisza. - Przyjdziesz? Proszę.
Otwierając usta, Chanyeol zawahał się. Wiedział, że najprawdopodobniej nie będzie w stanie tego zrobić i nie wiedząc dlaczego, powiedział:
- Oczywiście.
W oczach Baekhyuna pojawiły się iskierki.
- Kup książkę! Podpiszę ją dla ciebie! - zażartował. Potem spojrzał na zegarek.
- Ah, muszę już iść. - powiedział ziewając.
Chanyeol po chwili również ziewnął.
- W porządku. Pa.
- Pa. - powiedział Baekhyun kiwając głową. - Wraszasz do domu w ten weekend?
- Baek, ja...
Chowając się za uśmiechem, Baekhyun machnął ręką.
- W porządku! Znałem odpowiedź, więc nie musisz nic więcej mówić. Rozumiem... Ale cóż, powinieneś czasami przyjeżdżać. Zasadziłem piękne kwiaty w ogródku. - Widząc twarz Chanyeola Baekhyun wiedział, że mąż nie wie, jak odpowiedzieć. Widząc, że sprawia że jego mąż czuje się źle, Baekhyun podniósł nastrój, nawet jeśli nie umiał zmienić napiętego wyrazu swojej twarzy. - Zrobię dla ciebie zdjęcia, w porządku?
- Okay.
- Pa, Chanyeol. Kocham cię.
Chwilę trwało, zanim Chanyeol odpowiedział.
- Pa, Baek.
Baekhyun czekał na „kocham cię", ale po paru sekundach skinął głową i rozłączył się. Uważał, że Chanyeol był zbyt zmęczony, żeby pamiętać te dwa proste słowa.
* * * *
Baekhyun miał zwyczaj rzeźbienia na drzewach. Gdy Chanyeol miał wolne weekendy i wracał do domu, opuszczali swój dom i szli do parku. To tam Baekhyun używał ostrych przedmiotów, aby wyryć swoje inicjały w drzewie. Chanyeol zawsze martwił się, że aresztują jego kapryśnego męża za szkodzenie drzewom nawet jeśli robił to z miłości.
* * * *
Na podpisywaniu książki zjawił się tłum ludzi, ale bez względu na to, jak bardzo Baekhyun wychylał głowę, nie mógł nigdzie dojrzeć swojego giganta. Dochodząc do wniosku, że Chanyeol pewnie się spóźni, Baekhyun zaczął podpisywać książki fanom i ciekawskim gapiom, którzy byli zainteresowani książką podpisaną przez osobę prawdopodobnie sławną. Po wzięciu sobie obietnicy Chanyeola do serca miał nadizieję, że ten przyjdzie, ale gdy tłum ucichł, a jego męża nadal nie był, serce Baekhyuna wypełniła pustka.
Wiedział, żen ie powinien brać sobie tego do serca. Chanyeol był zajęty, wiedział to. Ale wiedział również, że Chanyeol nie składał obietnic jeśli wiedział, że ich nie dotrzyma.
* * * *
Następnym razem gdy rozmawiali przez kamerkę internetową, Baekhyun nie próbował wyglądać na szczęśliwego, bo nie był szczęśliwy.„Zdenerwowany" było odpowiednim określeniem, ale nie chciał się kłócić, ponieważ Chanyeol był zajęty. Miał pretekst by nie iść na jakiejś głupie podpisywanie książki. Ale dla Baekhyuna, to nie było tylko „głupie"podpisywanie. Było to jego pierwsze takie wydarzenie i chciał, aby Chanyeol tam był.
Chanyeol był zbyt zmęczony żeby zorientować się, co się stało. Przeprosił, ale nastrój Baekhyuna nie polepszył się mimo że powiedział, że jest w porządku. Z kolei to irytowało Chanyeola sprawiając, że musiał przerwać to krótkie połączenie.
* * * *
Wraz z sukcesem przyszło przemęczenie. Czas nie był już dostępny dla przyjemności. Nie był dostępny, by spędzać go z najbliższymi lub z przyjaciółmi. Czas nie był już dostępny dla intymnych momentów. Czas stał się okazją do poprawienia wydajności w swoim fachu.
* * * *
Podobnie jak stare fotografie, ich związek zaczął się zmieniać. Podobnie jak wyblakłe zdjęcia, które kiedyś były jasne i żywe, ich związek stał się czerstwy i cichy. Stali się obcy we własnym małżeństwie często zapominając o chwilach, które kiedyś spędzili razem. Kiedyś, kiedy wszystko było prostsze.
Rozmowy nie były już tak częste. Wiadomości były krótkie. Odwiedziny były rzadsze. Oni po prostu ugrzęźli.
* * * *
Dwa lata i jedenaście miesięcy w ich wiszącym na ostatniej nitce małżeństwie, Chanyeol stanął w swojej sypialni, patrząc na idealny obraz siebie w swoim lustrze. Poprawił swoje włosy. Spojrzał na czas i stwierdził, że miał coś zaplanowane i nie mógł stracić ani chwili. Ale mimo to, że jego zegar rutyny nie mógł pomóc, usiadł na brzegu łóżka i odetchnął głębiej, wbijając wzrok w pustą ścianę.
Jego serce było ociężałe i trwało to tydzień, może miesiąc, by to przyznać. To była niepewność. Walczył ze straszną myślą, że nie jest już zakochany w swoim mężu, ale wraz z biegiem kolejnych dni stwierdził, że nie mógł już temu dłużej zaprzeczać.
Czuł się samotny, ale Baekhyun był dla niego zbyt nieosiągalny. Chanyeol wiedział, że wciąż kochał tego brązowowłosego autora, którego czasami widywał w gazetach lub w internecie, ale nie czuł się tak samo, jak kiedyś. Nie kochali się od miesięcy. Baekhyun rzadko go odwiedzał. Spotkania w nocy nie wchodziły w gre, bo nie grało to z ich harmonogramami. W rzeczywistości, im więcej Chanyeol o tym myślał, tym więcej widywał Baekhyuna przez ich krótkie video rozmowy i mniej osobiście.
Odwracając głowę, spojrzał na puste łóżko. Tęsknił za tym. Tęsknił za zatapianiem się, za działaniami... Za wszystkim. Odległość była jedną rzeczą. Izolacja drugą. Brak komunikacji był zapowiedzią końca, ale to ciężkie uczucie w sercu Chanyeola przeciążyło szalę.
* * * *
Niekiedy Baekhyun myślał o przeprowadzce, ale jego serce mu nie pozwalało. Wciąż kochał swojego giganta mimo że każdej nocy wracał do „ich" domu na cichym osiedlu tylko po to, by leżeć na zimnym łóżku. Tęsknił za nocami, kiedy zatrzymywali się i szeptali sobie różne rzeczy. Tęsknił za grami planszowymi, za drzewami i za filmami. Jedyną rzeczą, którą czasami widywał przez dzień i co przypominało mu o Chanyeolowi, były zdjęcia z ich ślubu.
* * * *
Chanyeol był zobowiązany, aby przyjść na wigilijną uroczystość w swojej firmy i musiał odrzucić propozycję Baekhyuna, by wrócił na święta do domu. Jak zawsze, Baekhyun powiedział że rozumie i rozłączył się. Brak argumentów i spokojny ton Baekhyuna przeszkadzał Chanyeolowi. Pomyślał, że jeśli Baekhyun walczyłby o to trochę dłużej i mocniej, odpowiedziałby „tak". A potem przypomniał sobie, że nie mógł się zgodzić. Był przecież zajęty.
Z zimnym i suchym humorem, Chanyeol wszedł do budynku. Z drinkiem w ręku i uśmiechem na twarzy, podniósł oczy. To właśnie tam, na corocznej wigilii, poznał Kyungsoo.
* * * *
Podczas jednych z najtrudniejszych momentów w finałowych tygodniach Chanyeola, Baekhyun rozmawiał słodko ze współlokatorem Chanyeola, Krisem. Kris wpuścił Baekhyuna do ich pokoju, podczas gdy Chanyeol spał na swoim łóżku. Położył trzy kawałki ulubionych ciast Chanyeola w pobliżu jego podręczników i przykleił karteczkę na jego głowie. Z uśmiechem na twarzy wycofał się z pokoju i zniknął na korytarzu.
Kiedy Chanyeol obudził się trzydzieści minut później, pierwszą rzeczą, jaką zauważył był papier naklejony na jego czole, który uniemożliwił mu przetarcie swoich oczu. Zdjął go i ze zmrużonymi oczami przyjrzał się każdej z liter. Gdy jego oczy skupiły się zauważył, że napisane elementy nie były literami, a zbiorem zer i jedynek.
"01000111 01101111 01101111 01100100 00100000 01101100 01110101 01100011 01101011 00100000 01101111 01101110 00100000 01111001 01101111 01110101 01110010 00100000 01100101 01111000 01100001 01101101 01110011 00101100 00100000 01100111 01101001 01100001 01101110 01110100 00100001"
Chanyeol otworzył szeroko oczy i spojrzał na dolną część wiadomości.
"01001001 00100000 01101100 01101111 01110110 01100101 00100000 01111001 01101111 01110101 00100001."
Mimo, że właśnie się obudził, postanowił odszyfrować wiadomość. Gdy wszedł rano do klasy, szybko i sprawnie przekopiował numery na swój telefon. Korzystając z tłumacza, przeczytał to, co Baekhyun mu napisał.
„Powodzenia na egzaminach, gigancie!"
Po chwili Chanyeol przetłumaczył krótszą wiadomość na dole kartki.
„Kocham cię!"
* * * *
Boże Narodzenie minęło i wszystko, co wymienili między sobą przez ten czas, była karteczka od Baekhyuna. Prosty prezent również został wysłany. Baekhyun nie wiedział, co dać Chanyeolowi, więc wysłał mu trzy kawałki ciasta.
* * * *
Powinno się to odczuwać źle i może tak się odczuwało, ale z biegiem czasu, atrakcje i przyciągania w biurze wzrosły. Niewinne spojrzenia ostatecznie przekształciły się w coś więcej, począwszy od kiedy Kyungsoo podszedł krok bliżej i wbił swoje wargi w usta Chanyeola.
A kiedy Chanyeol położył Kyungsoo na łóżku, głos w jego głowie powtarzał mu, że Kyungsoo tutaj nie należy. Powtarzał mu, że to łóżko Baekhyuna tak samo jak Chanyeola, ale nie Kyungsoo. Chanyeol uciszył swoje sumienie tłumacząc sobie, że Baekhyuna już tam nie było, że byli w separacji i musi „coś" zrobić. Coś, co Kyungsoo mógł mu dać, a Baekhyun nie.
Tuż przed tym, jak Kyungsoo usiadł na ciele Chanyeola, zsunął obrączkę z jego palca odrzucając ją od siebie, gdzie cicho upadła na podłogę.
* * * *
To było pod koniec wiosny, kiedy Baekhyun poczuł silny ból. Zaczął zauważać, że kiedy przychodziły ból głowy, często nie chciały odejść. Zauważył też, że jego ciało jest zmęczone. Po dwóch tygodniach próbowania poradzenia sobie z wykorzystaniem pigułek przeciwbólowych, poddał się. Nie myślał zbyt dużo o tym, co się z nim dzieje i tłumaczył sobie, że to tylko bóle głowy i problemy, które wkrótce zniknie pod działaniem magicznej tabletki otrzymanej od lekarza.
Wszedł do gabinetu doktora nie spodziewając się niczego poważnego, a wyszedł z uczuciem, jakby cały świat ciążył na jego ramionach i zbliżał się do jego serca, powoli je zagrzebując.
* * * *
Powiedzieli mu, że planują zrobić mu rentgen następnego dnia, ale Baekhyun nie chciał robić tego sam. Pierwszą osobą, która przyszła mu to głowy był Chanyeol, jego mąż. Szybko wsiadając do metra, Baekhyun udał się do mieszkania Chanyeola powstrzymując łzy i silnie próbując iść do przodu.
Potem wskoczył do taksówki tylko po to, by stanąć jak wryty, gdy kierowca zapytał go o adres. Zdał sobie sprawę, że w tym momencie nie miał pojęcia. Próbował sobie przypomnieć, ale nie mógł zapamiętać adresu, który kiedyś znał jak własną kieszeń. Speszony i zdenerwowany, nie będąc w stanie wytłumaczyć swojej nagłej utraty pamięci, Baekhyun wyszedł z taksówki i zdecydował się pobiec na nogach, bo wciąż pamiętał z rozmyciem całe ulice.
Miał nadzieję, że być może zdołają się pogodzić i spędzić razem jedną noc, by nadrobić rok rozłąki. Baekhyun miał nadzieję i wyobrażał sobie to wszystko, ale jego oczy skupiły się na Chanyeolu, który wychodził z kamienicy w towarzystwie jakiejś osoby. Ich palce były splecione, a na ich twarzach gościły uśmiechy. Baekhyun zatrzymał się i patrzył, jak wszystkie jego nadzieję się rozpadają.
I podobnie jak ból, który czuł w ostatnich tygodniach, jego oczy powoli napełniły się łzami, zanim poczuł, że już nie mógł znieść tego widoku. Z drżeniem kolan i zamazanymi oczami zrobił krok do tyłu i odwrócił się w drugą stronę. Sam.
* * * *
Sześć miesięcy po tym, na początku lata, Kyungsoo usiadł na łóżku Chanyeola czekając ,aż ten wróci spod prysznica. W ręku trzymał jego obrączkę, oglądając ją dookoła i studiując ją. Po chwili Chanyeol wrócił do pokoju.
- Co ty tu robisz, Kyungsoo? - Chanyeol zapytał z lekkim uśmiechem.
Wzruszając ramionami, Kyungsoo nie zmienił wyrazu swojej twarzy.
- Myślałem... Właściwie to myślałem o tym od dłuższego czasu.
Zapinając swoje spodnie i chwytając za koszulę, Chanyeol spojrzał na niego.
- Co masz na myśli? - kiedy zobaczył pierścionek w dłoni Kyungsoo, Chanyeol westchnął. - Kyungsoo...
- Chanyeol, dlaczego się z nim nie rozwiedziesz? - wybuchnął.
- Kyungsoo, on...
- Byliście w separacji tak długo... - powiedział. - Twój związek był już martwy, kiedy cię poznałem. Dlaczego tak usilnie to podtrzymujesz, gdy żaden z was już nic do siebie nie czuje?
- Nie mogę tak nagle wpaść do niego z papierami rozwodowymi. - Chanyeol argumentował. - On potrzebuje trochę czasu, żeby zobaczyć, co się dzieje.
- Więc spraw, że to zobaczy. Wyślij mu zawiadomienie. - Kyungsoo powiedział ściskając w dłoni pierścionek. - Tak naprawdę to jeden z tych adwokatów może dostarczyć mu papiery. To mu wystarczy, by zauważyć, nie sądzisz?
- To...
- Chanyeol... - Kyungsoo spojrzał na niego. - Lepiej zakończyć to wszystko teraz. Wtedy my moglibyśmy mieć świeży początek. Wtedy ty i ja moglibyśmy wziąć ślub i ty i Baekhyun moglibyście ruszyć naprzód swoimi ścieżkami. Jesteś teraz ze mną i nie oszukujmy się, on pewnie też kogoś ma.
Gardło Chanyeola zacisnęło się na myśl, że Baekhyun mógłby mieć innego mężczyznę. Trudno było sobie to wyobrazić i coś uderzyło w Chanyeola, gdy Kyungsoo o tym powiedział.
- Kyungsoo...
- Kocham cię, Chanyeol i wiem, że ty też mnie kochasz. - wychrypiał. - Więc zrób to dla mnie, proszę. Dla nas. Dla niego. Dla wszystkich.
* * * *
W poniedziałkowe wieczory, Baekhyun wślizgnął by się do pokoju w akademiku Chanyeola i wszedł do jego łóżka. Chanyeol na początku nic by nie robił, ale w końcu zawinąłby ramię wokół swojego małego chłopaka, a Kris następnego ranka obudziłby się z innym współlokatorem.
* * * *
00:00:01
Chanyeol stał przed domem, gdzie kiedyś mieszkał wspólnie z Baekhyunem. Przypomniał sobie obietnice, nadzieje i marzenia, które mieli, ale w tym momencie takie rzeczy były dla niego jak pył; jak myśli, których nie myślał od miesięcy. Zebrał się na odwagę, podniósł rękę i zapukał do drzwi. Spodziewał się, że to Baekhyun otworzy drzwi i przywita go, ale po dłuższej chwili ktoś otworzył drzwi i to wcale nie był jego ex-mąż.
- Cześć.
Młoda dziewczyna z przyjaznym wyrazem twarzy, uśmiechnęła się do niego.
- Witam. - po krótkiej przerwie zapytała. - Zgaduję, że jesteś Chanyeol.
Kiwając głową, Chanyeol potwierdził.
- Tak.
- Wejdź. - powiedziała, odchodząc na bok. Kiedy Chanyeol wszedł do środka, zamknęła za nimi drzwi. - Jestem Luna.
- Miło mi się poznać. - powiedział, wyciągając rękę.
- Mi ciebie również. - odpowiedziała z uśmiechem, potrząsając jego dłoń. - Baekhyun powinien być tutaj lada chwila. - potem z miękkim, ale smutniejszym wyrazem twarzy, dodała. - Czekał na ciebie.
Chanyeola bolało słyszeć te słowa, ale nie sprawiły one, że zmienił swoją decyzję. Miał złożyć pozew o rozwód i był pewien, że Baekhyun otrzymał zawiadomienie dwa tygodnie temu. Oczywiście, że się go spodziewał. Teraz, stojąc w korytarzu, czuł się lekko zaniepokojony i zdenerwowany. Nie wiedział, jak Baekhyun zareaguje. Wyobrażał sobie, że będzie na niego krzyczeć z zaczerwienionymi oczami i płynącymi łzami po policzkach.
Ale ten obraz wcale nie okazał się słuszny. Kiedy spojrzał w górę, na schody, gdzie stał Baekhyun, Chanyeol dostrzegł uśmiech na jego twarzy. Ten sam uśmiech, który sprawiał, że jego serce na chwilę zamierało. Chanyeol stałprzy wejściu z sercem pogrążonym w smutku i oczami utkwionymi w uśmiechu Baekhyuna. Po chwili podszedł do niego powoli.
- Hej.
Idąc w kierunku swojego męża, Baekhyun otworzył ramiona. Nie czekając nawet na pierwszy ruch Chanyeola, przytulił go.
- Cześć, gigancie.
Chanyeol zacisnął wargi. Nie chciał być nazywany „gigantem". Przynosiło to ze sobą zbyt wiele rzeczy, które mogłyby sprawić, że Chanyeol porzuciłby swoje cele.
- Nie nazywaj mnie już tak, Baek.
Z lekko otwartymi ostami, Baekhyun ze zrozumieniem pokiwał głową.
- Przepraszam. - powiedział ze śmiechem. - Zapomniałem, że się rozwodzimy. Oczywiście. - poklepał Chanyeola po ramieniu i odwrócił się na pięcie. - Przeniesiemy się do salonu, dobrze? Luna, możesz zrobić Chanyeolowi herbaty? Ja poproszę wodę.
- Chcesz cytrynę, Baek? - zapytała.
- Nie. Po prostu czystą wodę.
- Rozumiem. - powiedziała Luna i mlasnęła, idąc do kuchni.
Chanyeol patrzył jak znikała i zastanawiał się, co łączy ją z Baekhyunem. Po jego głowie zaczęły obijać się echem słowa Kyungsoo. Być może Baekhyun znalazł sobie kogoś tak samo, jak Chanyeol znalazł Kyungsoo. Oboje znaleźli ludzi, z którym byli blisko.
Po zajęciu miejsca, Chanyeol zaczął studiować twarz Baekhyuna.
- Wyglądasz na trochę... zmęczonego, Baek. Dobrze sypiasz?
Dopiero po chwili Baekhyun skinął głową z uśmiechem.
- Pracuję ostatnio ciężko, to wszystko.
- Okej. - Chanyeol wziął oddech na sekundę przed otwarciem walizki. - Jak wiesz, przyszedłem tutaj z paroma papierami, które musisz podpisać.
- Oczywiście.
- To nie potrwa długo.
- Wiem.
- Staram się to zrobić dla ciebie tak bezboleśnie, jak to możliwe, Baek.
Baekhyun zaśmiał się.
- To nigdy nie będzie bezbolesne.
Chanyeol spojrzał w oczy Baekhyuna.
- Przepraszam.
- Jest w porządku.
Nie mogąc znieść ciężkiej atmosfery, Chanyeol poruszył się. Wziął papiery i przesunął je po stoliku w stronę Baekhyuna, który siedział naprzeciwko niego. Jak Chanyeol zauważył, Baekhyun poruszał się trochę zbyt powolnie, ale pomyślał, że po prostu boi się stawić czoła rzeczywistości, jaką podpisane dokumenty mogłyby przynieść.
Jak Baekhyun podniósł papiery i zeskanował je wzrokiem, Chanyeol mówił.
- Pewnie zdajesz sobie sprawę, że oboje tego chcemy. Oznacza to również, że jesteś zobowiązany aby przyjść na spotkania i sprawy sądowe, gdzie będziemy dyskutować, jak wszystko podzielić. Ale, Baek, dom... Dom zostanie z toba, obiecuję ci.
- Obiecujesz mi?
- Tak.
- Obiecywałeś mi też parę rzeczy przy ołtarzu. - Baekhyun powiedział szeptem. - Ale jesteśmy teraz tutaj. - Nie chcąc, żeby jego mąż drążył temat, odłożył papiery. - Więc gdzie mam podpisać?
- Na dole strony. - Chanyeol powiedział i sięgnął do kieszeni. - Potrzebujesz długopis?
- Tak.
Gdy ich palce otarły się przypadkiem, gdy Chanyeol podawał mu długopis zauważył, jak niska jest temperatura ciała Baekhyuna.
- Zimno ci?
- Nie, nic mi nie jest.
- Ale twoje ręce nigdy nie były tak zimne. Były ciepłe.
- Cieszę się, że pamiętasz.
Minęła minuta, podczas gdy Chanyeol obserwował jak Baekhyun trzymał długopis, ale nie przyłożył go do papierów.
- Baek...
- Hej, Chanyeol. - Baekhyun powiedział jasno, patrząc na niego z uśmiechem co sprawiło, że Chanyeol czuł się, jakby wrócili do dni, które spędzali na collegu. - Czy mogę cię o coś zapytać?
Chanyeol kiwnął głową.
- Oczywiście. Pytaj o co tylko chcesz.
Baekhyun utrzymał kontakt wzrokowy z Chanyeolem i powiedział cicho.
- Proszę, zostań ze mną jeden tydzień.
- Baek...
- Chanyeol, proszę.
- Nie mogę.
- Dlaczego, Yeol?
- Ze względu na Kyungsoo.
Baekhyun wstrzymał oddech. Wiedział o Kyungsoo. Wiedział o mężczyźnie, który odbierał jego telefony do Chanyeola. Poczuł ból w klatce piersiowiej.
- To tylko tydzień...
- O jeden tydzień za długo.
- Jesteśmy małżeństwem od prawie czterech lat, Yeol. - Baekhyun powiedział ze smutnym uśmiechem. - Jeden tydzień to wszystko, o co proszę, gigancie.
Chanyeol zacisnął usta.
- Spodziewasz się, że co się wydarzy w ciągu tych siedmiu dni?
Nawet jeśli cisza rosła, był pewien rodzaj spokoju w powietrzu. Baekhyun odwrócił wzrok, ale gdy odpowiedział na pytanie Chanyeola wyglądał na szczerego i uroczystego. Zmęczone spojrzenie sprawiało, że był tak niewinnie piękny i spokojny.
- Nie oczekuję, że coś się stanie. - powiedział powoli bawiąc się swoimi palcami. - Tylko przez jeden tydzień... Przez tydzień chcę udawać, Yeol. - dodał załamanym głosem. - Chcę, żebyś kochał mnie tak, jak...
- Baek...
Ze smutnym uśmiechem na twarzy, Baekhyun położył rękę. - Powiedziałem: udawać. Pamiętaj o tym, gigancie. - roześmiał się cicho. - Nie musisz być we mnie zakochany. Wiem, że już nie jesteś. Chcę tylko, żebyś udawał. Nie będę cię prosił o nic więcej. To będzie ostatnia obietnica, jaką kiedykolwiek mi złożysz.
* * * *
1440
Chanyeol czuł się dziwnie, będąc znowu w tym domu, ale to, że spał w innym pokoju niż Baekhyun było najbardziej odstające od normy. Jak leżał w swoim łóżku pierwszej nocy, zaczął rozważać swoją sytuację. Czuł się, jakby Bóg zdecydował uderzyć go wtedy i w tamtym momencie, zasługiwałby by oberwać za to, co robił. Czuł się winny, że po tylu miesiącach bez żadnego kontaktowania się z Baekhyunem, w końcu przychodzi do jego domu, aby załamać go papierami rozwodowymi. Ale w końcu to było nieuniknione. Chanyeol poszedł swoją drogą. Baekhyun swoją.
Odwrócił głowę w prawo i spojrzał przez okno. A gdy zobaczył świeciące gwiazdy na niebie, Chanyeol zaczął zastanawiać się, kto jeszcze w mieście uniemożliwił mu kiedykolwiek zobaczyć się z mężem
* * * *
Jedną z obaw Chanyeola były ubrania. Nie przywiózł żadnych ze sobą, bo nie planował zostawania na więcej, niż kilka godzin. Kiedy powiedział swoje zmartwienie Baekhyunowi, ten uśmiechnął się i powiedział, aby się o to nie martwił. Gdy słońce zaszło, wziął Chanyeola do pokoju gościnnego, który kiedyś był ich sypialnią. Baekhyun wyszedł na chwilę, a gdy wrócił, trzymał w ramionach trzy koszule. podczas gdy Luna niosła spodnie od piżamy, szorty, bokserki i jeszcze więcej koszulek.
- Nie mogłem unieść wszystkich. - wyjaśnił Baekhyun. - Są dla mnie zbyt ciężkie.
Chanyeol spojrzał na mały stos, który Baekhyun i Luna ustawili na jego łóżku.
- Nie wyglądając na ciężkie.
- Dla mnie ważą tyle, co tona. - Baekhyun powiedział cicho.
Kiedy Baek i Luna wyszli z pokoju, a brunet rzucił Chanyeolowi „dobranoc", wyrecytował jeszcze sekwencję liczb. Chanyeol nie mógł zrozumieć kodu binarnego, ale im dłużej stał sam w swoim pokoju, tym bardziej ciekawy wzrok ciągnął go w stronę stosiku pozostawionego na łóżku. Następnie podszedł do niego, zebrał wszystko i podniósł do góry.
Wcale nie był ciężki.
* * * *
Pomimo sytuacji, w jakiej się znalazł i wściekłych wiadomości od Kyungsoo które otrzymał w nocy, Chanyeol obudził się dziwnie spokojny. Nie mógł zrozumieć, dlaczego tak było. Może dlatego, że nie był w mieście i ten jeden raz jego snu nie przerywały dźwięki syren i samochodów w tle. A może to sam dom. Baekhyun nie przegapił żadnych szczegółów, gdy czynił go wygodnym i ciepłym.
Wziął szybki prysznic i wślizgnął się w ubrania, które Baekhyun mu pożyczył. Dopiero gdy spojrzał w lustro i zauważył siebie w pełnej okazałości uświadomił sobie coś: Baekhyun dał mu ubrania, które Chanyeol za sobą zostawił.
Gorycz zalała całe jego ciało. Nie wiedział, czy Baekhyun zrobił to celowo, choć Chanyeol wiedział, że prawdopodobnie nie. Nie pytał, dlaczego Baekhyun nadal miał te ubrania. Były stare. Nie nosił ich od lat. Zostawił je w tyle.
Dlaczego Baekhyun się ich nie pozbył?
Im dłużej patrzył w lustro, tym bardziej Chanyeol uświadamiał sobie, że nie wygląda jak kiedyś. Wydało mu się zabawne jak kilka starych ubrań i brak produktów do włosów sprawiały, że wyglądał jakby cofnął się w czasie o dwa, trzy lata. Jednak było to sprzeczne do tego, jak się czuł. Jego uczucia nie były śmieszne. Były gorzkie i spalone wewnątrz niego. Może to była jego wina. Chanyeol nie wiedział. Chciał po prostu przetrwać kolejne sześć dni i wrócić do domu.
* * * *
Chanyeol trzymał się na odległość. Nie wiedział jak się zachować, nawet jeśli Baekhyun prosił go tylko o udawanie. Ale jak można udawać? To był cykl pytań, na które Chanyeol nie znał odpowiedzi.
Śniadanie było trochę ciężkie, ale Baekhyun próbował, więc Chanyeol również musiał spróbować.Luna zrobiła kawę. Baekhyun poprosił, aby kawa Chanyeola była czarna. Następnie poprosił z mlekiem dla siebie. A kiedy Chanyeol na niego spojrzał, uśmiechnął się i nieśmiało wzruszył ramionami.
- Wciąż pamiętam. - powiedział. Potem otworzył usta chcąc powiedzieć Chanyeolowi, że przejrzał wszystkie rzeczy by przypomnieć sobie, co lubi, a czego nie. Ale ostatecznie zamknął usta i ukrył się za uśmiechem.
* * * *
- Niedaleko jest drzewo, Chanyeol. - powiedział Baekhyun, podczas gdy Luna sprzątała po śniadaniu.
- Co chcesz zrobić z drzewem?
Przez chwilę Baekhyun patrzył na Chanyeola pustym wzrokiem, a potem powiedział cicho.
- Chcę coś wyrzeźbić.
W tej chwili coś zaświtało w głowie Chanyeola. Przypomniał sobie stare hobby Baekhyuna; jak wypisywał ich inicjały w korze drzew mówiąc, że zostaną tam na wieki i zobaczy je cały świat. Chanyeol zmarszczył brwi.
- Baek...
- Chodźmy, Chanyeol.
- Nie rób tego.
Uśmiech Baekhyuna załamał się w ułamku sekundy.
- My tylko udajemy, pamiętasz?
Kluczowym słowem było „udawać". Chanyeol nie wiedział, dlaczego Baekhyun chciał zrobić coś tak okrutnego jak udawanie, że oboje nie wiedzą że to, co właśnie się działo, nie było prawdziwe. Wiedział, jak to wszystko bolało jego drobnego bruneta. Ale wiedział tez, że to tylko jeden tydzień. To tylko jeden warunek i Baekhyun był gotów podpisać dokumenty. W końcu Chanyeol kiwnął głową.
- Okej.
* * * *
W krótkim czasie zauważył, że Baekhyun poruszał się za wolno. Czasem zajmowało mu minutę, by zrobić coś, w co się zaangażował, a jeśli przynosiło to zbyt dużo wysiłku, Luna była wokół by zrobić to za niego.
Chanyeol wciąż nie mógł rozgryźć ich realcji. Nie wiedział, czy Luna była gospodynią, pokojówką czy dziewczyną, choć dziewczyna była wykluczona, ponieważ z daleka ich oddziałowywanie wyglądało bardziej jak ścisła relacja brata i siostry. Chanyeol mógł jednak się domyślić, że Luna w jakiś sposób czuwała nad Baekhyunem i chroniła go z nieznanego mu powodu.
Kiedy czekał w holu, usłyszał ich głosy za rogiem. Chanyeol nie chciał tego robić, ale ostatecznie zaczął podsłuchiwać.
- Czy na pewno chcesz iść tak daleko? - usłyszał zatroskany głos Luny.
- Szedłem tam wiele razy. Dam sobie radę.
- To było przed...
- Będzie w porządku. Mam Chanyeola.
Rozmowa się zakończyła. W następnej chwili, Chanyeol zobaczył jak Baekhyun wychodzi zza rogu i podchodzi do niego. Za nim Luna starała się utrzymać szczęśliwy wyraz twarzy, ale Chanyeol widział wyraźny wygląd prawdziwej troski.
* * * *
Szli ścieżką przez dziesięć minut i kiedy zobaczyli las, Baekhyun zaczął mówić o tym, jak zboczyli ze szlaku. Wokół nich było sporo roślinności i Baekhyun wskazał na drzewo, które wydawało się być panem wokół wszystkich roślin wokół niego.
Chanyeol obserwował, jak Baekhyun szczęśliwie zaczął studiować korę drzewa. Potem usiadł podczas gdy Baekhyun zaczął pracę nad swoim małym projektem. Chanyeol poczuł w sobie coś ciepłego, jakby sam widok tego malutkiego mężczyzny naprzeciwko gigantycznego drzewa zalewał go szczęściem. To był przyjemny widok i pierwszy raz od dłuższego czasu, Chanyeol na chwilę o wszystkim zapomniał.
Po pięciu minutach prób przeniknięcia przez twarde drewno, Baekhyun westchnął i zwrócił się do Chanyeola, podając mu scyzoryk.
- Możesz zrobić to za mnie?
Chanyeol zamrugał szybko, po czym wstał. Podszedł do niego i delikatnie wyjął ostry przedmiot z dłoni Baekhyuna.
- Drewno jest aż tak trudne do wycięcia?
- Jestem tylko trochę zmęczony.
Chanyeol spojrzał na niego.
- Wyspałeś się?
Baekhyun przez chwilę milczał, by potem odpowiedzieć cicho.
- Tak.
- To dlaczego jesteś zmęczony? - Chanyeol zapytał patrząc na drzewo i kontrolując nóż.
- Ostatnio chorowałem. - Baekhyun odpowiedział.
- Byłeś u lekarza?
- Tak.
- I co?
- Powiedzieli, że to tylko przeziębienie. - odpowiedział, odwracając się. - Niedługo wyzdrowieję.
- Przeziębienie, co?
- Przeziębienie.
Chanyeol zacisnął usta i wskazał nożem na korę.
- Więc co chcesz, abym napisał?
- Kod binarny.
Chanyeol prychnął, ale uśmiechnął się łagodnie.
- Kod binarny zawsze z tobą...
- Liczby mogą mówić rzeczy, których ludzie czasami nie mają odwagi wyrazić w słowach. - Baekhyun powiedział, również się uśmiechając. - Gdy słowa nie są jasne, numery są.
Zatrzymali się na sekundę przed tym, jak Chanyeol zaczął wydrapywać na korze sekwencję numerów, którą powiedział mu Baekhyun. Gdy skończyli, minęła prawie godzina. Pod koniec stwierdzili, że nie zmarnowali czasu. Rozmawiali o przeszłości i o czasach, które sprawiały, że śmiali się, a łzy zamazywały im obraz.
Baekhyun roześmiał się po raz pierwszy od dłuższego czasu i to sprawiło, że coś odblokowało się w uszach Chanyeola i wypełniło je tym pięknym dźwiękiem. Ten śmiech sprawił, że Chanyeol znów zobaczył go tak, jak widział go na studiach. I teraz został zalany różnymi rodzajami emocji i nie był pewien, jak się czuje. Wiedział tylko, że czuł przejmujące gorąco w piersi które sprawiło, że jego serce znowu zaczęło bić.
Gdy wreszcie skończyli, szli z powrotem do domu wolnym tempem Baekhyuna, zostawiając w tyle wiadomość w lesie:
"01001001 00100111 01101101 00100000 01110011 01110100 01101001 01101100 01101100 00100000 01101001 01101110 00100000 01101100 01101111 01110110 01100101 00100000 01110111 01101001 01110100 01101000 00100000 01111001 01101111 01110101 "
I gdyby Chanyeol umiał kod binarny wiedziałby, co numery starały się mu powiedzieć.
„Nadal jestem w tobie zakochany."
* * * *
Tej nocy Chanyeol poczuł, jak coś ciepłego wślizguje mu się do łóżka. Kiedy otworzył zaspane oczy, zobaczył zarys sylwetki Baekhyuna obok niego na tle księżyca. Następnie cichym głosem, Baekhyun zapytał.
- Czy mogę dzisiaj z tobą spać?
Chanyeol powinien się zawahać, ale tego nie zrobił. Przykrył go pierzyną.
- Chodź...
Powoli Baekhyun ułożył się wygodniej. Trzymał się z daleka leżąc twarzą odwróconą w przeciwną stronę, ale to Chanyeol niespodziewanie wyciągnął ramiona i przytulił go do siebie. W ich obietnicy nie było nic o kontakcie fizycznym, jednak Chanyeol objął Baekhyuna w talii. Zaskoczyło go to, ale potem ułożył się w silnych ramionach męża powstrzymując łzy, gdy próbował znowu zasnąć.
* * * *
2880
Drugi dzień spędzili na śpiewaniu. Chanyeol nie dotykał gitary od tak długiego czasu, więc zaskoczył samego siebie, gdy udało mu się tak dobrze zagrać. Pomieszał gdzieniegdzie nuty i nie mógł nadążyć w niektórych tempach, ale pomimo to Baekhyun klaskał i uśmiechał się do niego.
Podczas gdy Chanyeol grał na gitarze i śpiewał, Baekhyun dołączał się do niego i w końcu przejął główny wokal, a przynajmniej próbował. Jego głos załamał się i nie mógł zaśpiewać wysokich nut. Wyglądał na trochę zdenerwowanego, ale Chanyeol szturchał go kolanem i posyłał mu uśmiech. Wtedy dalej śpiewali, a Chanyeol prowadził wokal, a Baekhyun podśpiewywał pod nosem. Żaden z nich nie zwracał uwagi na zmianę ról. Ich głosy wciąż były perfekcyjnie zharmonizowane.
Kiedy zaszło słońce i wzeszły gwiazdy, Baekhyun wziął koc na zewnątrz i zawołał do siebie Chanyeola. Na podwórku za ich domem Baekhyun położył koc i przy pomocy Chanyeola, położyli się na nim.
Leżąc na plecach w wygodnym milczeniu, obserwowali blask gwiazd. Kiedy Chanyeol skomentował jak rzadkie były gwiazdy w mieście, Baekhyun wspomniał o zanieczyszczeniu światłem.
- Nie pozwalają ci zobaczyć nieba. To cię rozprasza.
- To samo pozwala mi widzieć co noc.
- Tak... - Baekhyun odpowiedział łagodnie. - Robi to.
* * * *
4320
Chanyeol nie wiedział, czy Baekhyun zawsze był tak niezdarny. Za pierwszym razem Baekhyun przewrócił szklankę wody i to wydawało się być po prostu wypadkiem, ale kiedy zmrużył oczy starając się dostrzeć kolejną szklankę tylko po to, by rozbić ją znowu Chanyeol wiedział, że coś jest nie tak.
Gdy usiedli na podłodze w salonie gotowi do zagrania w gry planszowe, które Luna zniosła ze strychu, Chanyeol zapytał.
- Baek, wszystko w porządku?
Podnosząc czoło z nieco zainteresowanym wyrazem twarzy, gdy odkurzał plansze, Baekhyun zanucił.
- Tak, wszystko okej.
- Miałem na myśli twoje zdrowie. - wyjaśnił Chanyeol. - Jesteś pewien, że to tylko przeziębienie?
- Co innego mogłoby to być? - Baekhyun wzruszył ramionami. - Z tego powodu cały czas jestem zmęczony.
Chanyeol poczuł, że to coś poważniejszego, ale nie naciskał.
- Widzę, jak czasami przyjmujesz lekarstwa. - mruknął. - To też na przeziębienie?
Baekhyun wstrzymał się przed tym, jak położył grę Monopoly.
- Tak... Też są na przeziębienie. Czasami mam też bóle głowy.
Chanyeol zacisnął usta i powiedział.
- Może powinieneś ponownie udać się do lekarza.
- Może powinienem.
Atmosfera była cieżka, ale jak tylko rozpoczęła się gra, wszystko uleciało. Nikt nie ściągał ubrań, gdy inny kupował jego posiadłość, ale śmiech i żarty były prawdziwe, a nie udawane.
* * * *
5760
Czwartej nocy usiedli razem pod kocem na kanapie w salonie. Oboje wraz z Luną, która siedziała na podłodze, oglądali Titanica, który był jednym z ulubionych filmów Baekhyuna. Chanyeol wiedział, że pod koniec Baekhyun będzie tryskał łzami, ale ku jemu zdziwieniu, nieufny mężcznyzna który był zbyt zmęczony, by dotrwać nawet do dziesiątej, zasnął opierając się na jego ramieniu.
Patrzył spokojnie na jego twarz, która była widoczna tylko dzięki oświetleniu padającemu z telewizora. Chanyeol zapoznawał się z jego twarzą. Zdecydował, że nie warto było budzić Baekhyuna, Chanyeol wstał z kanapy i wziął Baekhyuna na ręce.
Luna podniosła się by pomóc, a Chanyeol położył Baekhyuna we własnym łóżku. Po zdjęciu mu butów i przykryciem go pierzyną, Chanyeol odwrócił się i spojrzał na Lunę, która obserwowała każdy jego ruch.
- Czy on zawsze jest taki zmęczony?
Zapadła cisza.
- Nie zawsze. - odpowiedziała.
Patrząc na śpiącego Baekhyuna, Chanyeol westchnął.
- Powiedział, że jest przeziębiony.
- Przeziębiony... - Luna wymamrotała.
- Powiedz mu, żeby poszedł do lekarza, jeśli mu się pogorszy.
Luna chciała coś powiedzieć, ale nie udało jej się znaleźć odpowiednich słów. Jej ramiona zafalowały, a ona kiwnęła głową.
- Powiem mu.
Stała tam przez kilka minut, zanim zrozumiała, że Chanyeol chce zostać sam na sam z Baekhyunem. Wycofując się, wyszła z pokoju.
Gdy Luna wyszła, spojrzenie Chanyeola skupiło się całkowicie na Baekhyuna. Delikatnie odsunął kilka kosmyków z jego twarzy. Gdy dotknął pasma zauważył, że nie były tak miękkie, jak je zapamiętał. Chanyeol nie wiedział, co ma myśleć. Kiedy spojrzał przez ramię dojrzał laptopa, który Baekhyun zostawił otwarty i podłączony.
W końcu Chanyeol uznał, że był to stres spowodowany nową książką Baekhyuna. Pochylając się, Chanyeol zaczął się wahać, ale w końcu pocałował czubek głowy Baekhyuna i przytrzymał usta na parę chwil nad kruchym ciałem bruneta, po czym wyszedł z pokoju.
* * * *
7200
Podczas ich rozłamu Chanyeol często był zbyt zajęty by zwracać uwagę na pracę i plany Baekhyuna. Znał jako tako interesy chłopaka, ale praca zawsze sprawiała, że ten był zbyt zmęczony. W godzinach popołudniowych po raz pierwszy Chanyeol usiadł i wysłuchał planów Baekhyuna.
Baekhyun podszedł powoli, ale Chanyeol przywykł do jego tempa. Przywykł również do tego, że Baekhyun często zapominał różnych rzeczy lub nie mógł odpowiedzieć na jego pytania. Często też przecierał oczy i zamykał je na chwilę. Chanyeol robił to, co mógł.
Papiery rozstawione były na podłodze w salonie. Były to małe notatki porozrzucane po całej podłodze, lub po prostu spięte w pakiety. Chanyeol patrzył, jak Baekhyun zmagał się z zorganizowaniem ich tak, jak chciał. Wyglądał wtedy na sfrustrowanego i zagubionego.
- Więc... - Baekhyun rozpoczął. - To są wszystkie moje pomysły i plany.
- Jest ich naprawdę dużo. - Chanyeol skomentował patrząc na bałagan. - Czy są to te pomysły, które miałeś lata temu?
- Nie. Wyrzuciłem wszystko, co wtedy miałem.
Chanyeol uniósł brew.
- Wszystko?
Kiwając głową, Baekhyun potwierdził.
- Wyrzuciłem wszystko późną wiosną.
- Dlaczego?
- Chciałem zacząć od początku. Zdałem sobie sprawę, że piszę bzdury.
- Cóż, bzdura to twoja sprawa, co? - powiedział Chanyeol uśmiechając się.
- Tak, to moja sprawa, ale chciałem spróbować czegoś innego. To wszystko.
Spoglądając w dół na słowa na papierze, Chanyeol uśmiechnął się ponownie.
- Cóż, jestem pewien, że ta książka będzie dobra. Podobnie jak reszta.
Patrząc na Chanyeola, oczy Baekhyuna zabłyszczały, a usta wygięły się w uśmiechu.
- Dzięki, Yeol.
- Nie ma za co.
Po chwili Baekhyun zapytał:
- Przeczytasz ją?
Chanyeol zamrugał.
- Twoją książkę?
Kiwając głowa, Baek powiedział:
- Tak. Po jej publikacji. - A potem dodał. - Nie musisz obiecywać, że ją przeczytasz. Już mówiłem, że ten tydzień to ostatnia rzecz, o jaką cię proszę.
Czując ciężar na swoim sercu, Chanyeol uniósł dłoń i odwrócił twarz Baekhyuna w swoją stronę.
- Przeczytam ją.
Baekhyun wyglądał bardziej smutno niż szczęśliwie, co było zupełnym przeciwieństwem tego, czego spodziewał się Chanyeol. Co sekunda gryzł wargę, a potem ponownie skinął głową.
- Dziękuję.
- Nie ma problemu.
Kiedy Baekhyun na sekundę zamknął oczy i wziął kilka głębokich oddechów, Chanyeol spojrzał na niego.
- Ból głowy?
- Tak... Baekhyun odpowiedział słabo. - Ból głowy.
* * * *
8640
Chanyeol spojrzał na swój telefon i zobaczył wiadomości tekstowe od Kyungsoo. Odpowiedział mu krótko i zwięźle, zanim wyłączył swój telefon. Kiedy poszedł do kuchni zastał samotnie siedzącą Lunę, a to było to, czego potrzebował. Dotykając ją w ramię, Chanyeol cofnął się instynktownie, kiedy odwróciła się z nożem w ręku.
- Oh. - powiedziała. - Cześć, Chanyeol.
- Cześć. - Chanyeol nie ruszał się przez długi czas i poprawił swoją koszulę która, jak sądził Chanyeol, była z okresu dni na uczelni. - Chciałbym poprosić cię o przysługę.
Luna spojrzała na niego.
- Co to takiego? - spytała ostrożnie.
- Czy możesz zrobić ulubioną potrawę Baekhyuna na dzisiejszy wieczór? I czy macie jakieś wino? - zapytał.
- Wino...
- Żeby urozmaicić kolację. - wyjaśnił.
- Myślę, że Baekhyunowi lepiej będzie z wodą, Chanyeol... - wymamrotała.
Chanyeol przez chwilę był zaskoczony, a potem skinął głową ze zrozumieniem.
- W porządku. Bez wina. Ale możesz zrobić coś do jedzenia?
Ustawiając nóż na ladzie, Luna skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- Co próbujesz zrobić?
- Chcę przyrządzić dla niego kolację.
- Dlaczego?
- To moja ostatnia noc tutaj.
Luna westchnęła.
- Chanyeol, nie. To nie przyniesie nic dobrego. Wiesz, że to przysporzy mu tylko więcej bólu, prawda? Przez tą jedną noc będziesz z nim bliżej niż kiedykolwiek, ale opuścisz go następnego dnia. Wiem, że starasz się być po prostu miły, ale to jest naprawdę okrutne.
Chanyeol zamknął usta. Nie wiedział, co powiedzieć.
- Ale chcę to zrobić. Nie chcę go zranić, ale raczej przynieść mu trochę szczęścia.
- Co ty chcesz mu przynosić gdy wszystko, co zamierzasz zrobić, to zostawienie go dla innej osoby następnego dnia?
Chanyeol zrobił krok do tyłu. To była prawda. To była zatrzymująca jego serce prawda. Jutro miał zamiar wyjść z tego domu z podpisanymi dokumentami i nigdy nie patrzeć wstecz. Miał pozostawić Baekhyun z tyłu z niczym więcej, tylko z domem i pieniędzmi. Czuł się okropnie, bo przez ostatnie kilka dni zdołał uciec od rzeczywistości. Teraz, w noc przez jego wyjazdem Chanyeol nie wiedział, jak ma sobie z tym poradzić.
Przełknął ślinę i próbował dalej.
- Luna, to tylko na jedną noc. Proszę.
Luna wpatrywała się w niego przez chwilę, zanim odwróciła się tyłem.
- Dobrze.
Chanyeol westchnął z ulgą.
- Dziękuję.
Po kilku sekundach Luna zapytała.
- Czy nadal go kochasz?
- Co to za pytanie? - Chanyeol mruknął niepewny odpowiedzi.
- To zwykłe pytanie.
Myśląc, Chanyeol zdał sobie sprawę, że nie wiedział. Czuł się rozdarty. Słowo „dom" nie miało już określonego sensu. Dni spędzone w mieszkaniu wydawały się cieplejsze i przyjemniejsze niż te, które spędzał w apartamencie. Śmiech Baekhyuna wydawał się zalewać go falą przyjemności, podczas gdy śmiech Kyungsoo wydawał się bardziej jego niedoskonałą repliką. Oczy Baekhyuna były bardziej zmęczone niż kiedykolwiek przedtem, ale w ostatnich dniach zauważył w nich ten sam ogień, który kiedyś tam iskrzył.
Nie powinien się wahać ani przez sekundę, bo jego serce znało odpowiedź, ale jego głowa ( pan wszystkich jego myśli i działań ) przechwycała odpowiedzi z serca i zniekształcała je, pozostawiając Chanyeola oniemiałego i zdezorientowanego. Jego serce odpowiadało że tak, że kocha Baekhyuna, ale w głowie pojawił mu się obraz Kyungsoo.
Po odczekaniu minuty i wciąż nie otrzymaniu odpowiedzi, Luna wzruszyła ramonami.
- Zapomnij, że zapytałam. Ugotuję wam coś dzisiaj. Uczyń go szczęśliwym, nawet jeśli tylko na jedną noc.
* * * *
Parę świec oświetliło pokój. Przyciemnione światła ustawiły nastrój. Jedzienie leżało na talerzach.
Kiedy Baekhyun wszedł, zagryzł wargi tak mocno że wydawało mu się, że zaczną krwawić. Chciał wycofać się i uciec, bo to wszystko wydawało się tak nierealne, ale gdy poczuł pierś Chanyeola na swoich plecach i ręce na ramionach zachęcających go do pójścia naprzód, Baekhyun nie miał innego wyboru.
Gdy usiedli, zaczęli jeść. Przez kilka pierwszych minut nic nie mówili, ale stopniowo rozmowa się rozkręciła. Baekhyun uśmiechnął się i skomentował ich wygląd. Chanyeol miał na sobie zwykły t-shirt i szorty. Baekhyun koszulkę i spodnie od piżamy. Żaden z nich nie wyglądał właściwie na to, co miało być romantyczną kolacją we dwoje.
A kiedy skończyli, Baekhyun wstał od stołu i podziękował Chanyeolowi. Chciał iść i umyć ręce, ale gdy wstał, Chanyeol podszedł do niego szybko pociągając go. Poprowadził Baekhyuna do salonu, który został przyciemniony i wypełnionymi małymi flarami od świec zapachowych.
Potem zabrał odtwarzacz muzyki i włączył go za pomocą pilota, a z głośników popłynęła powolna muzyka. W tym momencie Baekhyun zaczął się trząść. To było zbyt wiele do zniesienia. Chciał spaść na podłogę, ale silne ramię Chanyeola owinęło się wokół jego bioder, utrzymując go w pionie. Z drugiej strony Chanyeol złapał jego dłoń zaczynając kołysać się z boku na bok.
To była słodka chwila, ale Baekhyunowi przyniosła również ból. I choć Chanyeol oparł policzek na szczycie głowy Baekhyuna starając się go uspokoić mógł usłyszeć, jak Baekhyun płacze cicho.
Chanyeol trzymając w uchwycie mniejszego chłopaka zacisnął oczy i zagryzł wargi. Starał się ignorować suchość gardła i walczył z ciężką chęcia zaczęcia płakać tak samo, jak Baekhyun.
* * * *
10080
Gdy nastał ranek, Chanyeol nie chciał wracać do miasta, ale wiedział, że musiał. To było jego miejsce. Tam funckjonował. Tam było jego życie i to tam był Kyungsoo. Z falującym westchnieniem wstał z łózka i spojrzał na telefon. Zauważył mnóstwo nieodebranych połączeń od swojego chłopaka i Chanyeol zorientował się że nadszedł czas, aby do niego oddzwonić.
Poczuł ból w uchu, gdy Kyungsoo natychmiast odpowiedział praktycznie krzycząc. „Dlaczego nie oddzwaniałeś?!" i „Ignorowałeś moje smsy!" było rzucane w kółko, a gdy minuty zaczęły się ciągnąć, Kyungsoo uspokoił się i Chanyeol wyjaśnił mu, że wraca do domu. Kyungsoo powiedział mu, że ma zrobić to szybko, aby mogli zacząć żyć swoim własnym życiem. Wkrótce potem odłożył słuchawkę.
Chanyeol zdjął ubrania które uczyniły go człowiekiem, którym był kiedyś i wślizgnął się w garderobę, którą miał na sobie w pierwszy dzień. Poprawił swoje włosy i poprawił garnitur. Następnie spojrzał w lustro i przyznał, że jest nieszczęśliwym gównem, którym był przez ostatnie lata.
W kuchni zobaczył, że Baekhyun siedzi przy stole. Kiedy spojrzał w górę Chanyeol zauważył, że jego oczy były zaczerwienione. Było oczywiste, że Baekhyun płakałco sprawiło, że serce w piersi Chanyeola skręciło się. Potem Baek obdarzył go uśmiechem.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry.
Milcząc, Baekhyun spojrzał w dół i podniósł folder plików, po czym wyciągnął go do Chanyeola obiema rękami, jakby miał za mało siły w jednej dłoni, by go podnieść.
- Wszystko jest podpisane.
Chanyeol skrzywił się, gdy wziął od Baekhyuna folder i dojrzał, że jego dłonie się trzęsły. Próbował kontrolować swoje ciało, ale nie wychodziło mu to.
- Dziękuję.
Kiwając głową, Baekhyun odwrócił wzrok.
- Zostaniesz na śniadanie? - zapytał cicho.
- Nie. - szepnął Chanyeol. - Muszę wrócić wcześnie do biura... Muszę wyjechać tak szybko, jak to możliwe.
Nie patrząc na niego Baekhyun skinął głową.
- Rozumiem.
Dając Chanyeolowi ostatnie spojrzenie, Baek uśmiechnął się z bólem wewnątrz niego.
- Dziękuję za wszystko, Yeol. - powiedział drżącym głosem.
Chanyeol poczuł się wypatroszony. Chciał pociągnąć Baekhyuna z krzesła i pocałować go, wypłakać mu wszystko to, co w nim siedziało. Chciał naprawić rzeczy. Chciał zostać. Chanyeol naprawdę chciał zostać. Nie chciał wracać do swojej pracy lub mieszkania. Jego serce pragnęło zostać w tym miejscu, które zawsze nazywał domem, ale ciało Chanyeola nie godziło się na to.
Ze stoickim wyrazem twarzy, Chanyeol przełknął ślinę i skinął głową akceptując fakt, że Baekhyun znowu spojrzał w inną stronę.
- Nie ma za co. Dziękuję... za papiery. - wiedząc, że Baekhyun nie zareaguje, Chanyeol kontynuował. - Uważaj na siebie, Baek.
- Pa, Yeol. - Baekhyun powiedział szeptem. Wbił wzrok w stół.
W jakiś sposób Chanyeol był wdzięczny, że Baekhyun odmawia spojrzenia na niego. Gdyby to zrobił, zauważyłby smutek na jego twarzy. Z ciężkim sercem Chanyeol zrobił krok wstecz i odwrócił się na pięcie.
- Żegnaj, Baek.
* * * *
Gdy Chanyeol wrócił do swojego mieszkania czuł się, jakby wrócił jako inny człowiek. Zabawne było, jak jeden tydzień sprawił, że lekceważył wszystko to, co zrobił przez ostatnie dwa lata. Kyungsoo przywitał go radoście, ale Chanyeol stwierdził, że boli go uśmiech. Chciał krzyczeć, ale nie mógł. Nie chciał płakać, bo wtedy jego myśli wróciłyby do osoby Baekhyuna. Zamiast tego zmusił swoje ciało, aby owinęło ramiona wokół Kyungsoo.
* * * *
Minęły cztery miesiące i Chanyeol wciąż czuł, jakby był bezwładnie unoszony przez życie. Nadchodziła jesień i kolory drzew się zmieniły. Nie tylko liście, ale jego stan cywilny także. Pierścień na palcu nie był już wymieniony z Baekhyunem, ale z Kyungsoo. Był mężaty po raz drugi w swoim życiu i Chanyeol przyznał w duchu, że nie czuł się tak szczęśliwy za drugim razem, jak za pierwszym.
Wreszcie mając dni wolne od pracy, Chanyeol spacerował sam po parku gdzie zagłębił się w myślach. Wciąż czuł się pusty, zwłaszcza, że wokół niego rosły drzewa, które przypominały mu o małym bruneciku, który kiedyś rzeźbił na nich ich inicjały.
Myślenie o Baekhyunie przeszło do porządku dziennego. Chanyeol nie umiał tego powstrzymać. Czuł się jakby był czarno-biały na kolorowym tle. Wszystkie kolory zdawały się wyciśnięte z jego życia, kiedy otworzył drzwi i zobaczył stojącego w progu prawnika Baekhyuna. Miał nadzieję, że Baekhyun zmienił zdanie, co dałoby Chanyeolowi pretekst, aby to wszystko odkręcić. Ale życie było okrutne.
Prawnik zławił się tam by powiedzieć mu coś bardziej ponurego. Jeszcze przed tym, jak prawnik otworzył usta, by powiedzieć mu wszystkie szczegóły, Chanyeol upadł na podłogę.
Powiedział, że to był rak mózgu.
To nie było przeziębienie. Chanyeol był zły na swojego nieżyjącego już ex-męża za to, że go okłamał. Był zły, że Baekhyun nie poinformował go, że cierpiał cały ten czas.
Jego silne i bolesne bóle głowy, jego słabość, jego zmęczenie, zapominanie, niezdarność i troska Luny... I jeszcze miał siłę by uśmiechać się i udawać, że wszystko było dobrze, a na końcu dźgnął Chanyeola nożem prosto w serce. Baekhyun cierpiał, a jego choroba pogarszała się z każdym dniem, a Chanyeol prosił go jeszcze, aby podpisać papiery rozwodowe.
Chanyeolowi zajęło trochę czasu aby wydobrzeć, ale wiedział, że nigdy w pełni nie dojdzie do siebie. Jego błędy zostały oznakowane na jego duszy i były czymś, czego nie mógł wymazać. Jego żale przebywały z nim cały czas. Żałował że nie posłuchaj swojego serca. Żałował że był zbyt zajęty, by pielęgnować ich związek. Żałował stawianie pracy nad swojego małżonka. Chanyeol żałował tak bardzo, że doprowadziło go to do punktu obłędu.
Ale musiał iść dalej bez względu na to, jak bardzo go to bolało.
Wziął głęboki oddech i spojrzał w niebo obserwując, jak jego oddech tworzy biały dym w zimne dni. Z falującymi ramionami szedł dalej w kierunku domu, co dla niego już nie było domem. Jego dom był małym budynkiem, którym kiedyś mieszkał z Baekhyunem. Dom nie był w mieście. Nigdy tam nie stał.
Gdy szedł utrzymywał spojrzenie wbite w chodnika, aż dotarł do przejścia dla pieszych. Wraz z innymi ludźmi czekał na sygnał na światłach drogowych, który pozwoliłby mu ruszyć dalej. Gdy oczekiwał jego oczy powędrowały na dużą księgarnię przez nim. Powinien zignorować sklep, ale twarz i nazwisko na witrynie przykuło jego uwagę.
Syngał się właczył. Ludzie ruszyli. Chanyeol szedł w drugą stronę.
Wszedł do sklepu i od razu udał się do stosu nowych książek. Biorąc jedną, jego oczy studiowały okładkę, a jego serce zacisnęło się.
To była ostatnia książka Baekhyuna. Ta sama, którą chciał, aby Chanyeol przeczytał.
Bez wahania wziął książkę i podszedł do lady, kupując ją.
* * * *
Ten nocy, gdy Kyungsoo pracował całą noc w biurze, Chanyeol czytał ksiązkę i płakał. Gdy przeczytał notatkę autora na początku nie mógł zrozumieć, dlaczego Baekhyun postanowił ją napisać. Nie rozumiał, dopóki nie przeczytał całej historii. Chanyeol przeczytał każde słowo i zamknął książkę, a łzy popłynęły po jego twarzy gdy uświadomił sobie, że ta książka była ich historią. Różniła się tylko zakończeniem, które było takie, jakie zarówno on jak i Baekhyun potajemnie pragnęli w swoich sercach.
„Pewien gigant zawsze mówił mi, że nie ma sensu płakać na końcu filmów, które nie kończą się tak, jak tego chcemy, bo to niczego nie zmieni. Wtedy ja pytałem go, co złego jest w pragnieniu innego zakończenia."
Nie mogąc znieść nic więcej, Chanyeol rzucił książkę na łóżko, ubrał kurtkę i wyszedł z mieszkania. Poza jego wiedzą, kiedy książka wylądowała na posłaniu otworzyła się na jednej z ostatnich stron, gdzie Baekhyun wypisał swój ostatni komunikat.
"01010100 01101000 01100001 01101110 01101011 00100000 01111001 01101111 01110101 00100000 01100110 01101111 01110010 00100000 01101100 01101111 01110110 01101001 01101110 01100111 00100000 01101101 01100101 00100000 01100101 01110110 01100101 01101110 00100000 01101001 01100110 00100000 01101001 01110100 00100000 01110111 01100001 01110011 00100000 01101010 01110101 01110011 01110100 00100000 01100110 01101111 01110010 00100000 01100001 00100000 01110111 01100101 01100101 01101011 00100000 01100001 01101110 01100100 00100000 01110100 01101000 01100001 01101110 01101011 00100000 01111001 01101111 01110101 00100000 01100110 01101111 01110010 00100000 01101101 01100001 01101011 01101001 01101110 01100111 00100000 01101101 01100101 00100000 01100110 01100101 01100101 01101100 00100000 01100001 01110011 00100000 01101001 01100110 00100000 01111001 01101111 01110101 00100000 01101100 01101111 01110110 01100101 01100100 00100000 01101101 01100101 00100000 01100001 01100111 01100001 01101001 01101110 00101110 00100000 01011001 01101111 01110101 00100000 01110100 01101111 01101111 01101011 00100000 01101101 01100101 00100000 01100010 01100001 01100011 01101011 00100000 01110100 01101111 00100000 01100001 00100000 01110100 01101001 01101101 01100101 00100000 01110111 01101000 01100101 01101110 00100000 01111001 01101111 01110101 00100000 01101100 01101111 01110110 01100101 01100100 00100000 01101101 01100101 00100000 00100000 01100001 01101110 01100100 00100000 01110100 01101000 01100001 01110100 00100111 01110011 00100000 01100001 01101100 01101100 00100000 01001001 00100000 01100011 01101111 01110101 01101100 01100100 00100000 01100101 01110110 01100101 01110010 00100000 01100001 01110011 01101011 00100000 01100110 01101111 01110010 00100000 01101001 01101110 00100000 01110100 01101000 01101001 01110011 00100000 01110011 01101000 01101111 01110010 01110100 00100000 01101100 01101001 01100110 01100101 01110100 01101001 01101101 01100101 00101110 00100000 01001001 00100000 01101100 01101111 01110110 01100101 00100000 01111001 01101111 01110101 00101100 00100000 01100111 01101001 01100001 01101110 01110100 00101110 00100000 01010100 01101000 01100001 01101110 01101011 00100000 01111001 01101111 01110101 00100000 01100110 01101111 01110010 00100000 01100101 01110110 01100101 01110010 01111001 01110100 01101000 01101001 01101110 01100111 00101110 00101110 00101110"
„Dziękuję, że kochałeś mnie nawet jeśli trwało to tylko jeden tydzień i dziękuję że sprawiłeś że czułem się, jakbyś kochał mnie od początku. Wziąłeś mnie z powrotem do czasów, gdzie mnie kochałeś i to było wszystko, o co mogłem prosić w moim krótkim życiu. Kocham cię, gigancie. Dziękuję za wszystko."
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro