Kuroo Tetsurou
,,Wow"
- Kuroo, nie jestem pewna czy dobrze wyglądam w tej sukience. - Westchnęłaś przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze jednej z przymierzalni, gdy Tetsurou czekał na zewnątrz.
- Mówisz to co cały czas, nawet jeśli świetnie wyglądasz. - Zakpił z twojej odpowiedzi. Bąknęłaś coś pod nosem, obracając się wokół własnej osi, jednak kąciki twoich ust lekko podniosły się do góry.
Wypuściłaś powietrze ze świstem, nieco przygnębiona.
- Ale to co innego. - Siatkarz wywrócił oczami i oparł się o ścianę.
- Przymierzałaś już miliony sukienek, które wyglądały identyczne, a jedyne co je różniło to kolor. Czym ta ma się wyróżniać? - mruknął, przenosząc swoje spojrzenie na sufit, który wydał mu się nagle niezwykle interesujący. - I tak będziesz dobrze wyglądać.
- Głupek - powiedziałaś, wywracając oczami. Miałaś na sobie tylko siedem sukienek, a nie milion, jak twierdził Kuroo. Poza tym, każda z nich była inna i miały różne odcienie!
- Słyszałem to. - Oznajmił leniwie brunet. - Przecież to tylko impreza w domu moich rodziców... Mogłabyś równie dobrze nałożyć moje ubrania, a oni i tak nie zwróciliby uwagi! - Uchyliłaś lekko drzwi, piorunując Tetsurou wzrokiem, na co on spojrzał w twoją stronę i uśmiechnął się bezpiecznie, falując brwiami.
- Nie żartuj, Kuroo - powiedziałaś. - Poza tym, to pierwszy raz jak poznam twoich rodziców i resztę rodziny. Nie chcę, żeby myśleli, że mi nie zależy.
- Tak myślałeeeem. - Westchnął pochylając się do przodu opierając łokieć na swoim udzie, a podbródek na dłoni. - I co z sukienką? - Zarumieniłaś się lekko i wyszłaś z kabiny, obciągając spódnicę. Gdy tylko cię zobaczył, jego oczy rozwarły się w zdziwieniu, lecz natychmiast się wyprostował, próbując zachować neutralny wyraz twarzy, co nie było łatwe, zważając na to jak niewyobrażalnie uroczo wyglądałaś. Policzki Tetsurou lekko poróżowiały, gdy niepewnie do niego podeszłaś. Wyglądałaś po prostu cudownie.
- Ta sukienka trochę mnie opina. I chyba nie najlepiej w niej wyglądam... Co sądzisz? - zapytałaś nieco zażenowana, przenosząc wzrok z Kuroo na podłogę. Nie mogłaś przecież nic poradzić na to, że jego spojrzenie sprawiło, iż zaczerwieniłaś się po koniuszki uszu!
- Cóż - zaczął, starając się nie wyglądać na zbyt podekscytowanego. - Wow.
~Timeskip~
- Nie - powiedział, natychmiast poważniejąc. - Wyglądasz tak seksownie w tej sukience, że każdy będzie się gapił na twój tyłek i chciał go tylko dla siebie. Chodź, poszukamy innej, która nie będzie jak: wow-[t/i]-wygląda-w-tym-tak-pociągająco, okej? Ale wiesz, tylko, żeby ta kiecka wciąż była ,,wow".
Uniosłaś nieco brwi słysząc swojego chłopaka, po czym westchnęłaś obracając się.
- W porządku - odpowiedziałaś.
- Czekaj! - zawołał cicho siatkarz, a na jego twarzy pojawił się uśmieszek, którego lubiłaś określać mianem ,,pedofilskiego". - Możesz jeszcze się nie przebierać? Chciałbym pogapić się na twój tyłek.
- Dupka - mruknęłaś, odwracając się, żeby spojrzeć na bruneta i mentalnie pacnęłaś się dłonią w twarz, gdy zdałaś sobie sprawę z tego, że pomyliły ci się słowa, czego oczywiście, Kuroo nie mógł zostawić bez odpowiedzi.
- Twoja jest niesamowita - odrzekł, falując brwiami i oblizując lubieżnie usta, mrugając przy tym figlarnie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro