Siódmy powód||Katie
Siódmym powodem za który cię kochałam to twoja uczynność.
Nieważne co to było, ty zawsze pomagałeś wszystkim. Od dziecka tak miałeś, uwielbiałeś pomagać tym bardziej słabszym. Wszyscy cię za to kochali, ponieważ mimo tego, że byłeś zmęczony ty potrafiłeś zająć się dzieckiem swojego przyjaciela lub coś naprawić. Gdy widziałeś kogoś w potrzebie nie potrafiłeś przejść obojętnie i nieważne, czy znałeś tą osobę, czy nie, co niestety w pewnym momencie cię zgubiło.
Pomimo tego, że nigdy nikogo nie zawiodłeś to nie oznacza, że sam nie postępowałeś inaczej i nie odmawiałeś, gdy ktoś zapytał się czy to ty jej potrzebujesz.
Od kiedy pamiętam wszystko chciałeś robić sam, jak taka Zosia samosia lecz w wersji męskiej. Już, kiedy miałeś zaledwie pięć lat pomagałeś wszystkim sąsiadom, a później gdy dojrzewałeś to zamiast chodzić po kryjomu na piwo z kumplami ty wolałeś spędzać czas w schronisku dla zwierząt. Całe lato potrafiłeś tam spędzać, a ja oczywiście ze względu na to, że już wtedy byłam w tobie zakochana po uszy to również tam chodziłam, tylko po to aby spędzić z tobą jak najwięcej czasu. Przy okazji mogłam cię trochę lepiej poznać, ponieważ mimo tego, że byliśmy sąsiadami, bawiliśmy się razem jako dzieciaki to przypominam ci, że kontakt nam się urwał na jakiś czas.
Chodziliśmy do różnych szkól, przez co mieliśmy różnych przyjaciół i nie spotykaliśmy się codziennie. Nawet nie wiesz jaka byłam szczęśliwa, gdy okazało się, że twoi rodzice cię przepisali do mojej szkoły, gdzie znałeś tylko mnie, więc spędzaliśmy ze sobą wszystkie przerwy, a po lekcjach chodziliśmy do naszej ulubionej piekarnio-cukierni na babeczki, kakao lub lody. Przyznaję, że to był mój ulubiony okres w życiu.
Pamiętasz te nieśmiałe lecz pełne uczucia spojrzenia na lekcjach? Nasze liściki? To jak przynajmniej trzy razy w tygodniu nauczycielka wysyłała nas do dyrektora za rozmowy podczas zajęć? Ty zawsze brałeś winę na siebie. A pamiętasz może nasze delikatne muśnięcia dłoni, gdy szliśmy blisko siebie? Nasze wspólnie spędzone wieczory? To jak patrzeliśmy w gwiazdy, leżąc na trawie za twoim domem, trzymając się za ręce tak, aby nikt nie widział?
Zawsze wyobrażaliśmy sobie naszą przyszłość.
Pamiętasz, gdy po raz pierwszy mnie przytuliłeś? Ale nie tak jak przytula się koleżankę, tylko to było coś więcej i doskonale wiem, że obydwoje to poczuliśmy.
Albo, gdy pocałowałeś mnie po raz pierwszy w policzek, a ja byłam tak wniebowzięta i przejęta, że przez dziesięć minut stałam przed domem i patrzyłam się, jak znikasz w swoim domu.
Pamiętasz te piękne czasy? Nasze, a przynajmniej moje pierwsze zauroczenie.
To był siódmy powód, za który cię kochałam, co oznacza że zostały już tylko trzy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro