Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

Mika

Podniosłam się z podłogi zaskoczona jego zachowaniem a także tym, że powiedział do mnie Mikaela. Nikt tak do mnie nie mówił z wyjątkiem taty, tym bardziej nie wiedziałam skąd mógł je znać. Nie przedstawiałam się pełnym imieniem a jedynie zdrobnieniem.

Zebrałam zużyte opatrunki, narzędzia i wyrzuciłam je do kosza myśląc nad jego zachowaniem. Wypadł jakby się za nim paliło a zaledwie kilka chwil wcześniej zadawało mi się, że zobaczyłam coś w jego oczach. Jakby pożądanie połączone ze strachem.

Postanowiłam nie przejmować się tym a skupić na tym co powinnam. W końcu zaczęłam układać artykuły spożywcze tam, gdzie ich miejsce. Szło mi całkiem dobrze do czasu aż zadzwonił mój telefon. Za każdym razem jak się odzywał myślałam, że to mój były albo jego matka, która chciała namówić mnie do powrotu. Wiedziałam, że nie było jej łatwo z tym co się stało, ale takie było życie. Trzeba było ruszyć dalej.

Wyciągnęłam telefon z torebki i spojrzała na ekran. Momentalnie na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Każdy jej telefon wiązał się z tym, że łapałam wszystkie te chwile jak najcenniejsze.

- No cześć – odebrałam połącznie ciesząc się z jej telefonu.

- Możesz mi powiedzieć, dlaczego uciekłaś na drugi koniec kraju i nawet mi o tym nie powiedziałaś? – zapytała Nisa nie odpowiadając na powitanie, ale ona już tak robiła.

Na dźwięk jej niezadowolenia zrobiło mi się przykro. Nie to, że nie chciałam do niej zadzwonić, ale bałam się jak zareaguję. Wszystko można powiedzieć o mojej przyjaciółce, ale nie to, że jest oazą ciszy i spokoju. Co się dziwić. W jej zawodzie musiała być ciągle agresywna i wszystkowiedząca.

- Byłaś niedostępna – przypomniałam jej o tej jedynej istotnej rzeczy. Nie ważne jak bardzo mogłam się starać to i tak nie dało się do niej dodzwonić. W pracy nic nie mogło jej rozpraszać, dlatego wyłączała telefon i nie odzywała się nawet prze miesiąc, dlatego nie przejmowałam się tym za bardzo. Nasze rozmowy były dla mnie cenne nawet jeśli trwały zaledwie kilka sekund, kiedy mówiła, że jest bezpieczna i nic jej nie jest.

- Mogłaś wysłać smsa – rzuciła.

- Wiem, ale myślałam, że do tego czasu zadzwonisz i sama ci to powiem.

- Co zrobił? – drążyła.

- Nisa odpuść – wiedziałam jaka była i co mogła mu zrobić a nie chciałam mieć jego życia na sumieniu.

- Mów – warknęła. Poczułam jej gniew aż przez komórkę.

- Wrócił z inną – wyszeptałam cicho.

- Co za kutas – usłyszałam trzask a potem cisza.

- Nisa jesteś tam? – zapytałam zaniepokojona.

- Tak – wydyszała. – Rzuciłam laptopem w ścianę.

No i właśnie o to mi chodziło. Kiedy działo się coś złego w moim życiu czy to zerwanie czy po prostu ktoś mi coś złego powiedział ona zawsze mnie ratowała. Była tą która potrafiła odpyskować a z czasem stałam się jedyną osobą, która potrafiła z nią wytrzymać. Chodziłam za nią nawet jeśli mówiła mi, że mam spadać do momentu aż zaakceptowała to, że nigdzie nie pójdę.

- Nisa to nic. – sama w to nie wierzyłam, bo jeszcze mnie to bolało. – Dobrze, że przekonałam się o tym jaki jest zanim wzięłam z nim ślub.

- Ma szczęście, że mnie tam nie było – powiedziała opanowanym tonem. – Ale jak ty się masz? Jak praca? Podoba ci się tam?

- Bardzo. Nawet nie wiedziałam że ludzie mogą być tak przyjaźnie nastawieni. W końcu czuję, że to może być miejsce, w którym mogę naprawdę pomagać ludziom. – kiedy to powiedziałam w końcu dotarło do mnie, że to prawda.

- Cieszę się, że jesteś szczęśliwa – odparła z czułością.

- A jak u ciebie? – zapytałam chociaż wiedziałam, że nie poznam szczegółów. Ten element życia pozostawał dla mnie tajemnicą.

- Kilka dobrych i złych chwil, ale jak na razie nie jest za dobrze.

- Mogę ci jakoś pomóc?

- Nie mogę cię w to mieszać.

- Jeśli tylko mogę pomóc to zrobię to. – oznajmiłam.

- Możesz, ale wiem, że nie podoba ci się to co robię.

- O co chodzi? – nigdy bym jej nie odmówiła. Zawsze mogłyśmy na siebie liczyć, a jeśli nie mogła sobie z tym poradzić to musiało być poważnie.

- Muszę kogoś ukryć w miejscu, gdzie nikt tej osoby nie znajdzie – wydusiła w końcu z siebie.

- Nie ma problemu jakoś to zorganizujemy.

- Nie będzie to takie łatwe. Będą jej szukać, dlatego musimy to zrobić szybko.

- Mów dalej? – usiadłam wiedząc, że to coś znacznie gorszego.

- Kobieta ma dwadzieścia sześć lat i dwójkę dzieci. Jedno ma dziewięć lat a drugie siedem. Jest amerykanką, ale tutaj w Arabii Saudyjskiej była łatwym towarem, jeśli wiesz co mam na myśli.

Cisza jaka zaległa zadzwoniła mi w uszach. Zaczęłam szybko liczyć i wyszło mi na to, że kobieta mogła mieć szesnaście lat, kiedy trafiła do tamtego miejsca. A może i mniej, ale nie chciałam znać szczegółów.

- A dzieci?

- One zostają. – zaskoczyła mnie tym. – Jutro wieczorem na lotnisku w Dallas. Tam ją ci przekażę a także poinstruuję, jak macie działać. Nikt nie może o tym wiedzieć poza tobą i osobą, której zaufasz. Ona musi być bezpieczna Mika – oznajmiła nieznoszącym sprzeciwu głosem.

- Będzie Nisa. – tej obietnicy miałam zamiar dotrzymać.

Nawet wiedziałam co zrobić, aby dziewczyny nikt nie znalazł. Potrzebowałam tylko jednej rozmowy z konkretną osobą, która mogła mi w tym pomóc a nie była ze mną spokrewniona.

Po dogadaniu wszystkiego podniosłam się z miejsca zostawiając resztki niepoukładanych zakupów na blacie. Wzięłam kluczyki do ręki i wyszłam z domu mając ważniejszą rzecz do zrobienia.

W moim kierunku zmierzał Manolo z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Jego krok był pewny i mocny jakby wiedział w jakim celu idzie w moją stronę.
- Wszytko w porządku? – zapytałam myśląc, że coś z ręką.

- Chłopaki chcieli żebyś przyszła na grilla – oznajmił zatrzymując się przede mną.

- No nie wiem.

Bycie w jego pobliżu przez tak długi czas mogło sprawić, że jeszcze bym go polubiła a to było zdecydowanie głupim pomysłem. Nie mogłam zaprzeczyć, że mi się nie podoba, bo tak było, ale musiałam za wszelką cenę trzymać się od niego z daleka. Chyba musiał źle zrozumieć moje słowa sądząc po jego zaciśniętej szczęce.

- Przepraszam za to co wydarzyło się wcześniej. Przyjdź. Chłopaki się ucieszą, że mogą poznać naszego nowego lekarza.

- Manolo...

- Proszę – przerwał mi.

- Dobrze, przyjdę – westchnęłam nie chcąc się z nim kłócić. Przyjdę zostanę na kilka chwil i wrócę do domu. Tyle byłam w stanie wytrzymać.


Manolo

Chłopaki tak długo wiercili mi dziurę w brzuchu że w końcu uległem i powiedziałem im, że ją zaproszę. Jej mina i to jak na mnie spojrzała wiedziałem, że nadal jest zła o to jak ja potraktowałem. Przeprosiłem mając nadzieję, że uda mi się ją jakoś przekonać.

- Proszę – wytoczyłem ciężkie działa w postaci kajania się. Przed nikim tego nie robiłem, ale ona musiała przyjść abym miał spokój od tych kretynów, którzy tylko kiedy powiedzieli o grillu chcieli, żeby i ona tam była.

- Dobrze, przyjdę – odpowiedziała. – Ale nie zostanę zbyt długo. Jutro muszę wyjechać na cały dzień, ale wrócę w nocy.

- Coś się stało? – zaniepokoiły mnie jej słowa.

- Nie – zapewniła unikając mojego wzroku, czyli coś się działo. – Sprawa rodzinna, ale załatwię to w kilka godzin.

- Gdybyś czegoś potrzebowała możesz zawsze powiedzieć – nie wiem skąd mi się to wzięło, że wyskoczyłem z pomocą, ale na myśl, że coś złego dzieje się w jej życiu sprawiło, że nie mogłem przejść obok niej obojętnie.

- Dziękuję, ale z tym sobie poradzę – uśmiechnęła się do mnie. I nie był to wymuszony i sztuczny uśmiech a taki prawdziwy. Pierwszy, odkąd się poznaliśmy.

- Jakby co to jestem obok – wskazałem ręką swój dom.

- Okej. – poruszyła się niespokojnie zapewne się dokądś śpiesząc. - O której?

- O siódmej.

- W takim razie do zobaczenia. – pomachała mi i wsiadła do samochodu. Stałem na jej podjeździe, kiedy znikała za zakrętem i wtedy się zaczęło.

W momencie znalazło się przy mnie pół oddziału. Pokręciłem oczami zastanawiając się, dlaczego im ulegam.

- No i?

- Zgodziła się?

- Przyjdzie?

Zaczęli się przekrzykiwać co tylko jeszcze bardziej mnie rozdrażniło. Byli żołnierzami a zachowywali się jak dzieci, które cieszyły się z pierwszej lepszej panienki.

- Cisza kurwa – wrzasnąłem. – Tak przyjdzie a teraz zniknąć mi z oczu.


Rozdziały będą o 10 abyście nie musieli się zastanawiać o której się pojawią :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro