Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

Mika

Szykowałam się na wieczór przez cały dzień. Robiłam maseczki, depilację a nawet nałożyłam makijaż co w moim wydaniu było rzadkim widokiem. Nie byłam na randce od kilku lat i nie wiedziałam czy jeszcze wiem jak to się robi.

Po wielu godzinach wybrałam krótką przed kolano zieloną sukienkę bez rękawów na grubych ramiączkach. Trapezowy krój i wycięcie na placach eksponujące plecy idealne na wyjątkowe spotkania.

Wieczór był niezwykle ciepły, dlatego zrezygnowałam z wierzchniego okrycia. Wybór butów był niezwykle trudny. Jako przedstawicielka płci pięknej uwielbiałam buty a co za tym idzie było ich więcej niż ubrań. Posiadałam każdy styl i kolor, więc powinno to być łatwe. Mój wybór padł na zielone pasujące do sukienki sandałki na słupku zapinane w kostce.

Przeczesałam jeszcze włosy palcami, związałam go w luźnego koka na karku i byłam gotowa. Zeszłam na dół, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Było to tak dziwne, ponieważ nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że go mam.

Otworzyłam drzwi i momentalnie zaparło mi dech. W takim wydaniu wyglądał niezwykle pociągająco. Biała koszula, eleganckie spodnie i buty co było dokładnie to co na mnie działało.

Dobrze wiedział co zrobić, aby moje ciało zareagowało na niego w jedyny odpowiedni sposób. Skurcz w podbrzuszu i przyśpieszony oddech dowodził, że działał na mnie i to bardzo. Musiałam pamiętać, że to tylko jedna randka, która nie zaowocuje trwałym związkiem.

- No hej przystojniaku – oparłam się o drzwi taksując go wzrokiem z góry na dół.

- Wyglądasz ślicznie – odparł zachrypniętym z pożądania głosem.

- Dziękuję. – okręciłam się wokół. – Postarałam się dla ciebie.

- Nie musiałaś. Zawsze mi się podobasz.

Na jego słowa poczułam jak szybciej bije mi serce. Wywoływał we mnie coraz więcej emocji, od których przepełniało mnie szczęście. To było... uwielbiałam to uczucie, ale bałam się, że szybko może minąć.

- Idziemy? – zapytałam odsuwając od siebie niechciane myśli.

- Na pewno ci się spodoba – wziął mnie za rękę prowadząc w stronę samochodu. Otworzył dla mnie drzwi i pomógł mi wsiąść do tego potwora. Łapiąc mnie za biodra podsadził do siedzenia. Wnętrze robiło wrażenie tymi wszystkimi ulepszeniami i tysiącami guzików nie wiadomo do czego.

- Gdzie mnie zabierasz? – zapytałam, kiedy wyjechał z podjazdu. Machnęłam do Stephena stojącego pod swoim domem i uśmiechającego sią jak głupi do sera.

- Niespodzianka – złapał mnie za dłoń układając ją sobie na udzie. – Ale mogę ci powiedzieć tylko tyle że to nie jest na pewno w tym mieście. Starałem się wymyślić coś co ci się spodoba a czego jeszcze nie robiłaś.

- I jak ci poszło?

- Chyba dobrze, ale jak tylko się tam znajdziemy sama mi to powiesz – mrugnął do mnie.

Patrzyłam na mijające krajobrazy a także na znak oznajmiający, że wyjeżdżamy z zamiast. Tym bardziej moja ciekawość wzrosła. Nie udało mi się go przekonać, aby powiedział mi, gdzie konkretnie jedziemy więc przyszło mi tylko czekać na to aż dojedziemy na miejsce.


Manolo

Patrzyłem na pełen wachlarz emocji pojawiający się na jej twarzy. Taki zachwyt tylko dodawał jej niewinności i sprawiał, że chciałem wziąć ją tu i teraz. Powstrzymywało mnie tylko to, że chciałem spędzić z nią czas i bliżej ją poznać.

- Podoba ci się? – zapytałem chociaż odpowiedź miałem wypisaną na jej twarzy.

- To jest... - zaniemówiła z wrażenia. - ... najbardziej wyjątkowa i niesamowita rzecz, którą ktokolwiek dla mnie zrobił.

- Więc chodźmy – podałem jej dłoń.

Przez moment obawiałem się, że może jej się nie spodobać, ale tylko przez chwilę. Ruszyliśmy w stronę mężczyzny, z którym wszytko obgadałem wcześniej. To, że udało się to załatwić tak szybko jest zasługą wyłącznie Soni. Ciotka miała swoje wtyki dosłownie wszędzie. Ktoś chciał kupić konia ona to załatwiła. Chciało się oświadczyć sprowadzała najlepszego jubilera w całym stanie. Nie było dla niej rzeczy niemożliwych.

Wprowadziłem ją do wielkiego kosza przywiązanego do ziemi. Lot balonem było czymś niecodzienny i na pewno tego nie próbowała. Albo tak sobie mówiłem.

- Gotowi? – zapytał mężczyzna wchodzący za nami do kosza i zamykający go.

- Jak nigdy – odparła podekscytowana po czym przytuliła się do mojego boku.

Objąłem ją i trzymałem, kiedy balon powoli unosił się w powietrzu. Ta wszechogarniająca cisza sprawiała, że czułem spokój. Odkąd wyszedłem z wojska nie było mi łatwo przyzwyczaić się do normalnego życia. Stroniłem od ludzi i nie nawiązywałem dłuższych relacji, ale z nią chciałem czegoś więcej.

Czegoś poważniejszego.

Czegoś trwalszego.

Czegoś wyjątkowego.

Czegoś prawdziwego.

- Postarałeś się przystojniaku – poklepała mnie po piesi.

- Dla ciebie wszystko – rzuciłem i mówiłem poważnie.

Nie odpuszczę jej tak łatwo. Przez ten krótki czas dowiedziałem się o niej wielu rzeczy i każda z nich mi się podobała. Nawet to, że potrafiła na mnie nawrzeszczeć nie mając racji. Nie mogłem z niej zrezygnować. Od kiedy spała ze mną w moim domu i łóżku poczułem, że to właściwe.

- Ale i tak w mundurze podobasz mi się bardziej – przygryzła wargę patrząc na mnie swoimi uroczymi oczami, o których nie mogłem przestać śnić.

- Będę częściej go nosić – obiecałem jej.

- Do sypialni też? – pochyliła się w moją stronę szepcząc mi to na ucho.

- Podziwiaj widoki – chrząknąłem chcąc odsunąć od siebie obrazu jej na moim łóżku, nagiej i czekającej na mnie.

Lot trwał całą godzinę, ale Mikaela zachwycała się dosłownie wszystkim. Niebem, ptaki i innymi balonami krążącymi wokół naszego. Widok jej uśmiechniętej twarzy był wszystkim czego potrzebowałem. A to jeszcze nie koniec atrakcji na dzisiaj.


Mika

Najpierw lot balonem a potem czekała mnie kolejna nie mniej cudowna niespodzianka. Do tej pory myślałam, że żołnierze tak samo jak mój tata nie myślą o tak prozaicznych rzeczach, gdzie zabrać kobietę na randkę. Że nawet nie myślą o uczuciach kobiety. Manolo łamał wszystkie schematy i moje mury którymi otoczyłam się po zerwaniu.

O zachodzie słońca wylądowaliśmy na pięknym wzgórzu, na którym czekał na nas stolik dla dwojga w romantycznej scenerii. Przebiło to wszystkie randki, które do tej pory odbyłam i na pewno o niej nie zapomnę.

- Cudownie – zachwycałam się rozglądając po okolicy. Byliśmy tu zupełnie sami za wyjątkiem samochodu stojącego kilka metrów od nas. – Skąd? – zapytałam, kiedy dotarło, że to jego samochód. Ten sam którym przyjechaliśmy.

- Mam swoje sposoby – mrugnął do mnie odsuwając krzesło.

- Dziękuję – usiadłam zajmując miejsca przy nakrytym stole.

- Nie wiedziałem co lubisz więc mamy kilka rzeczy do wyboru. Sery, wędliny i trzy rodzaje makaronów. – zachwycałam się pięknie zastawionym stołem.

- Zależy ci – spojrzałam na niego przez stół.

- Robię to tylko po to żebyś dała mi namówić się na kolejną randkę – zażartował na co nie mogłam się nie uśmiechnąć.

Pomiędzy jedzeniem wymienialiśmy się błahostkami o swoim życiu. Jaki kolor lubimy, czy mieliśmy zwierzęta jako dzieci a nawet jak miała na imię pierwsza osoba z który się pocałowaliśmy. Takie niepozorne rzeczy a cieszył mnie każdy strzępek informacji na jego temat.

Nawet nie zauważyliśmy, kiedy zaczęło się ściemniać do czasu aż praktycznie nic nie było widać. Za wyjątkiem pięknych gwiazd, które jaśniały nad naszymi głowami.

Ludzie nie zdają sobie sprawy jak wyjątkowo można spędzić czas nad rozgwieżdżonym niebem. Cały czas zapracowani zapominamy, że wystarczy na chwilę przystanąć i przestać przejmować się pracą, rodziną czy problemami. Wystarczy wziąć głęboki oddech, spojrzeć w górę i od razu poprawia się samopoczucie.

- Lepiej wracajmy – powiedział podnosząc się z miejsca.

- A może spędzimy jeszcze trochę czasu sami. W samochodzie – byłam w takim nastroju, że zrobiłabym to wszędzie, ale nie działało na niego cokolwiek robiłam. Przez całą kolację gładziłam go po dłoni, posyłałam wyzywające spojrzenia a nawet zniżyłam się do tego, aby dotykać nogą jego uda. Nic nie działało.

- Wolę cię w swoim łóżku – powiedział, kiedy już wsiedliśmy do środka.

- Nie mogę czekać tak długo – pochyliłam się w jego stronę.

- Tak? – zapytał zadowolony z siebie. Położył dłoń na moim udzie jednocześnie muskając wargami moją szyję. Rozkoszowałam się tym uczuciem aż do momentu, kiedy odchylił mnie na oparcie fotela.

Nie zauważyłam, kiedy przypiął mnie pasem i włączył samochód. Patrzyłam ze zmarszczonym czołem w szybę zastanawiając się co tu się odjebało.

- To było wredne – palnęłam.

- Wiem – zaśmiał się z mojej niezadowolonej miny. – Jak tylko wrócimy do zrobię co tylko będziesz chciała.

- Wszystko?

- Co tylko zechcesz – złapał moją dłoń i ucałował knykcie.

- No to w takim razie mogę poczekać. – stwierdziłam.

- Dziękuję, że jesteś tak wyrozumiała – pokręcił oczami a ja w odwecie uderzyłam go żartobliwie w ramię.

Dalsza część drogi minęła tak szybko, że nawet nie zauważałam. Bardziej czekałam na to aż znajdziemy się w jego domu albo moim, bo to było mi obojętne. Chciałam tylko poczuć jego dłonie na moim ciele. I inne różne rzeczy.

Kiedy zatrzymaliśmy się pod jego domem od razu wyciągnął mnie z samochodu, otoczył ramionami i łapczywie pocałował. Rozkoszowałam się tą chwilą bezgranicznego pożądania jak powietrzem.

Złapałam go za koszulę nie mogąc przestać go dotykać. Błądziłam dłońmi po jego piersi, szyi i włosach w które wplotłam palce.

- Nie przeszkadzam? – wyrwałam się z jego uścisku i pomyślałam, że to jakieś fatum, skoro już któryś raz ktoś nam przerywa.

Kiedy jednak spojrzałam na stojącą przed nami osobę patrzącą karcącym wzrokiem poczułam jakbym została przyłapana na gorącym uczynku.

Jego kompletnie się nie spodziewałam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro