Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6: Zamach na moje życie

Po zakończonym filmie, Kai wyszedł pod wymówką rozmowy z Cole'm. Ja posiedziałam jeszcze chwilę, zastanawiając się nad wszystkim. Usłyszałam szmer za oknem, ale zignorowałam to. Pewnie jakiś bezpański kot... Ale kiedy zobaczyłam przez sekundę czyjąś twarz, wystraszyłam się i wyszłam, żeby sprawdzić, kto to. Jak się okazało, w krzakach siedział jakiś chłopak. Gdy mnie zauważył, wyciągnął nóż z tylnej kieszeni spodni i zaczął podchodzić w moim kierunku.
- Rosemary, jak mniemam? - zapytał ze złowrogim uśmieszkiem na twarzy. Zaczęłam się cofać.
- Kim jesteś? - wybełkotałam, uderzając o ścianę domku.
- Cole ci nie powiedział? - zdziwił się, ale szatański uśmieszek nadal nie schodził z jego twarzy.
- Pewnie jesteś tym złym człowiekiem, który chce mnie zabić. - domyśliłam się, patrząc w niebieskie oczy chłopaka. Przystawił nóż do mojego gardła.
- Widziałaś zbyt wiele - mruknął.
Tajemniczy chłopak przejechał nożem po mojej szyi, a jedyne, co widziałam, to ciemność. Zdążyłam wychwycić jednak ostatnie słowa.
- Jay! - krzyknął ktoś, a ja upadłam na ziemię, mdlejąc.
~~~
Otworzyłam oczy, a przy moim łóżku siedział zdenerwowany Cole. Patrzył na mnie z przerażeniem. Dopiero teraz zauważyłam, że ściska moją dłoń.
- Hej - mruknęłam.
- Cześć - przywitał się z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Kto to był? - zapytałam drżącym głosem.
Cole westchnął, poprawił się na siedzeniu i spojrzał na mnie z niepokojem.
- Mój dawny przyjaciel. Teraz pracuje dla tego bezdusznego dupka, razem z innymi - jego ręka zacisnęła się mocniej na moim nadgarstku. Pokiwałam ze zrozumieniem głową.
- Jak nie chcesz o tym opowiadać, to w porządku - uśmiechnęłam się lekko, starając się dodać otuchy Cole'owi.
- Nie - pokręcił przecząco głową - Powinnaś to wiedzieć. Czas opowiedzieć ci całą historię.
- Caroline opowiadała już o tym, że byliście ninjami - poinformowałam.
- To nie wszystko - westchnął - Kiedy Sensei umarł... Oni znaleźli sobie robotę, myśląc, że to... że to dalej będzie ratowanie Ninjago. Ten bufon proponował nam pracę u niego. Nadal mieliśmy usuwać wrogów, tyle, że na jego zasadach. I oni się zgodzili. Na szczęście ja, Nya i Kai się opamiętaliśmy. Chłopaki nam mówili, że nie mają wyjścia... Ale mieli, mieli wyjście. Mogli zostać z nami. Ale to była ich decyzja...
- Czy... czy mogę wiedzieć, kim są ci oni? - zapytałam, patrząc w oczy Cole'a, które obecnie były przepełnione bólem.
- Zane... był nindroidem - zaśmiał się - To chyba do niego przywiązałem się najbardziej. Był też Lloyd. Największy bohater, jakiego widziało Ninjago. Niestety, również zszedł na złą ścieżkę. No i Jay, ten pajac, z którym walczyłem o Nyę. I tak go wybrała, a ja zrobiłem z siebie idiotę... No i dzisiaj zrobił ci to.
Spojrzałam na swoją szyję w miarę możliwości. Była zabandażowana, a ja ledwo mogłam nią ruszać.
- Rosemary... - szepnął - Obiecaj, że będziesz teraz na siebie uważać. Robi się naprawdę niebezpiecznie.
Uśmiechnęłam się słabo.
- Obiecuję.
~~~
- Jak się czujesz? - zapytała Nya, siadając obok mnie.
- Znakomicie - uśmiechnęłam się - Tylko martwię się o chłopaków... Cole mówił, że robi się niebezpiecznie.
Nya spóściła wzrok i westchnęła cicho.
- To prawda. Dzisiaj poszli szpiegować, żeby dowiedzieć się, co oni teraz planują - wyznała, wiercąc się na krześle.
- Cholera... idioci! Dwójka na... ilu?
- Na trzydziestu - dopowiedziała Nya - Nie martw się. Wrócą cali.
- Oby - mruknęłam - Hej... ciekawi mnie jedna rzecz. Czy to prawda, że Cole i niejaki Jay o ciebie walczyli? - zapytałam.
Nya zaśmiała się cicho, zapewne przywołując jakieś zabawne wspomnienie.
- Niestety to prawda - uśmiechnęła się przyjaźnie - Na końcu wybrałam Jaya, ale i tak się rozstaliśmy, bo wolał pracować dla prezydenta - skrzywiła się na ostatnie słowa.
- Dobrze wiedzieć - przyznałam.
- Nie bój nic, Cole jest twój - puściła mi oczko i wyszła, zostawiając mnie samą z myślami.

~~~
Bliżej końca niż początku... Serwuję wam kolejny krótki rozdział. Następny będzie dłuższy, bo stanie się coś, czego prawdopodobnie mi nie wybaczycie... Jestem taka wredna... No cóż. Pokłóciłam się z rodzicami, więc teraz mam sporo czasu na pisanie :) Pozdrawiam serdecznie :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro