Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8: Noc w motelu California

Wszyscy dostaliśmy klucze do pokoi. Padło na to, że byłam sama. Bez ociągania się, poszłam się odświeżyć. Dziwne, Kali do mnie nie dzwoniła, a zawsze się denerwuje, gdy nie wracam. Może Ethan ją poinformował lub Aiden coś wymyślił, nie ważne.

Po porządnym prysznicu, miałam zamiar zajrzeć do dziewczyn, więc ubrałam się i narzuciłam czarną skórę.

Nagle przede mną pojawił się ogień. Zaskoczona cofnęłam się. Chciałam opuścić pokój, ale drzwi również stanęły w płomieniach. Próbowałam jeszcze przez okno, ale widziałam tylko pomarańczowe płomienie. Było mi strasznie gorąco. Zdjęłam kurtkę, którą od razu pochłonął pożar. Ogarnęło mną przrażenie, jak sześć lat temu. Krzyczałam, lecz z moich ust nie wydobywał się żaden dźwięk. Zaczęłam panikować. Poczułam ból na plecach i  przez to głośno ryknęłam. Bez celu kręciłam się w kółko. Ogień opanował prawie całe pomieszczenie. Był bliżej mnie oraz brakowało mi tlenu. Moje wdechy były większe i częstsze. Nogi odmawiały mi posłuszeństwa i upadłam na kolana. Pieczenie w tej części nóg  równało się z tym, co ostatnio. Nie dawałam już rady, łzy płynęły mi po policzkach. Od dawna nie płakałam. W końcu obraz powięszających się płomieni, zniknął, a ja zamknęłam oczy.

~~~~~~~

- Jest starsznie gorąca! - powiedział ktoś, jednak nie mogłam odgadnąć kto.

- Będzie źle, jak jej nie wybudzimy - odezwała się druga. -Stiles, przynieś okład, szybko!

Czyli słyszałam Stilinskiego, a pewnie też jest Lydia. Poczułam coś zimnego na czole. Po chwili mogłam otworzyć oczy. Nie pomyliłam się. Ukazali mi się ciemnowłosy i truskawkowa blondyna. Próbowałam się podnieść, ale jeszcze miałam za mało siły. Oboje mi pomogli usiąść.

- Co się stało? - spytałam trzymając się za głowę, która mnie okropnie bolała.

- Coś jest nie tak z tym motelem - oznajmiła dziewczyna. - Z Ethanem też coś się stało, próbował odciąć sobie rękę.

- Brzmi to bardzo psychicznie - przyznałam. - No, ciekawe miejsce trener wybrał na wypoczynek.

- Typowe dla niego - Stiles przeczesał włosy dłonią. - Allison poszła poszukać Scotta, ponieważ w pokoju go nie zastałem.

- Powinniśmy poszukać Boyda i Isaaca - oznajmiłam. - Wychodzi na to, że źle działa to miejsce na wilkołaki.

- Tak, w pokojach pochowane są w szafkach wycinki z gazet o samobójstwach

- Właśnie, dlatego pójdziemy do ich pokoju.

~~~~~~~

Bez pukania, wpadliśmy do pokoju. Nikogo w nim nie było, więc zajrzaliśmy do łazienki.

- O cholera... - przekleństwo wyszło z moich ust.

Czarnoskóry chłopak był zanurzony w wodzie. Do siebie miał przyciśnięty sejf. Skąd tu się w ogóle sejf wziął?! Lydia zaczęła panikować. Patrzyłam na wilkołaka, zamiast wziąć się w garść i podnieść te cholerne metalowe pudło. Stałam i się gapiłam. Cała sytuacja z ogniem w moim pokoju... nie... Przez chwilę wróciła mała Clarie, która nie miała pojęcia, jak się zachować. Stiles się cofnął i oparzył o grzejnik. Zrobił minę, jakby go olśniło. Zastanowił się chwilę i powiedział:

- Wiem! Potrzebujemy ognia! - spojrzał na mnie i się skrzywił. - Póki co to Clare nie będzie przydatna.

Dzięki, Stilinski.

- Jakbyś nie zauważył on jest podwodą! - odpowiedziała zirytowana Martin. - I niby skąd chcesz wziąć ogień?

- No wiem, ale wystarczy trochę ciepła...

- Czekaj, czekaj, w autobusie mają własne flary - przypomniała sobie truskawkowowłosa.

- Dobra, lecę.

Zostałyśmy same. Moje myśli powędrowały do tego, gdzie może być Isaac. Spojrzałam na ich łóżka. Wyostrzyłam wzrok i coś pod jednym z nich zauważyłam. Podeszłam do niego. Pochyliłam się i zobaczyłam skulonego blondyna. Jego niebieskie oczy były szeroko otwarte ze strachu. Wreszcie pojawił się Stiles. Jedną flarę wrzucił do wanny, a Boyd od razu zareagował. Potem podszedł do mnie i również spojrzał pod łóżko.

- Hej, Isaac - Stilinski uśmiechnął się do do chłopaka. - Mam coś dla ciebie - i wrzucił tą samą rzecz w jego kierunku.

Lahey natychmiast wyszedł, pokazując swoje kły i żółte oczy.

- Musimy znaleźć Scotta - rzekłam, patrząc na Isaaca. - Napewno z nim dzieje się to samo.

- W autobusie został jeszcze jedna flara - powiedział Stiles

- Chodźmy po niego - po tych słowach, opuściłam pomieszczenie, a Lydia i Stiles za mną

Schodząc, dołączyła do nas Allison.

- Nie mogę go znaleźć - dziewczyna była przejęta, jak i zarazem zmartwiona.

Wyłączyłam się z rozmowy, trwającej dalej między tamtą trójką. Mój wzrok przeniósł się na szkolny autobus. Jednak zobaczyłam coś jeszcze. Przyjrzałam się dokładnie, a moje zaskoczenie sięgnęło Zenitu.

- Scott? - mój głos zwrócił uwagę pozostałych osób.

Wszyscy równocześnie zbiegliśmy po schodach. Wilkołak oblany był ogromną ilością benzyny. W dłoni trzymał zapaloną flarę. Na twarzy Lydii i Allison wkradło się przerażenie. Ja przypatrywałam się mu, analizując całą sytuację.

- Nie ma nadziei - powiedział czekoladowooki. Przypominał w tym momencie depresyjnego samobójcę, którym się stawał.

- Co ty mówisz? - odezwała się Argent. - Zawsze jest nadzieja.

- Nie dla mnie - odpowiedział. - Nie dla Dereka - mówił dalej, a w moim brzuchu poczułam ucisk.

- Jeśli chodzi o Dereka, to nie twoja wina - próbowałam go przekonać.

- Słuchaj, Scott - dołączył się Stiles. - To nie ty, to ktoś w twojej głowie.

McCall zaczął opowiadać Stilinskiemu, jacy byli przed ugryzieniem go. Mówił o tym, jak nie byli popularni, nie grali dobrze w lacross, byli po prostu nikim.

- Może znowu powinienem być nikim- powiedział na koniec. - Zupełnie nikim.

- Słuchaj, Scott - Stiles podszedł do niego. - Nie jesteś nikim, rozumiesz? Jesteś kimś, jesteś moim najlepszym przyjacielem. Jesteś moim bratem, Scott - chłopak wszedł w kałużę paliwa. - Jak ty to zrobisz, to ja też, jeśli mnie weźmiesz ze sobą, dobra?

Chyba każdemu z nas serce zaczęło bić mocniej, obserwując taką scenę. Allison stała cała zapłakana, a Lydia ledwo łapała powietrze. Stiles powoli wyciągnął rękę w stronę flary. Wyjął ją z ręki wilkołaka i rzucił w bok. Przez chwilę słyszeliśmy tylko nasze przyśpieszone oddechy. Nagle ogień zmienił kierunek i turlał w się w stronę benzyny. Martin szybko zaaregowała, spychając z niej chłopaków, a ja oraz córka łowcy skoczyłyśmy za nimi. Wszyscy upadliśmy na zimną ziemię. Przed nami pojawiły się płomienie. Zmarszczyłam brwi, patrząc prosto na nie. Czułam, jak przechodzi przeze mnie nieprzyjemny dreszcz. Nadal słyszałam krzyki z płonącego domu.

~~~~~~

Z samego rana, trener kazał wszystkim pakować się do autobusu. Weszłam jako jedna z pierwszych. Wpatrywałam się w obraz za oknem, próbując się uspokoić. Byłam zmęczona po tej nocy, a wspomnienia targały moimi myślami. Przed oczami pojawiał mi się zawalona ściana, za którą była moją nowa rodzina. Słyszałam nawet głos Talii Hale. Trzęsłam się i nie mogłam tego opanować. Nie zauważyłam, jak ktoś koło mnie siada.

- Hej, Clare, wszystko dobrze? - zapytał mnie Isaac, kładąc dłoń.

- T-tak... - odparłam, odwracając się do niego i posyłając mu uśmiech.

- Dzięki - powiedział nagle.

- Za co? - byłam zdziwiona jego wypowiedzią. Nikt dawno do mnie tych słów nie powiedział.

- Pomogłaś mi i nie tylko, tej nocy - blondyn patrzył prosto w moje oczy, przez co czułam na sobie wzrok Scotta. - Nie jesteś taka...

- Niby jaka? - coraz bardziej interesowała mnie ta rozmowa.

- Chłodna, nieczuła i obojetna. Jesteś bardziej zamknięta w sobie, nie chciałabyś żadnego z nas, naszej śmierci - odpowiedział mi, jak prawdziwy znawca.

- Nie sądzę, gdybyś wiedział, ile zabiłam wilkołaków, nie siedziałbyś obok mnie.

- Derekiem się przejęłaś, chociaż nie jest twoim rodzonym bratem.

- Bo dalej by...jest moją jedyną rodziną, tak samo jak Kora - przyznałam, bawiąc się paznokciami i rąk.

- Co z wujciem Peterem? - zadał to pytanie z wyczuwalnym rozbawieniem.

- Od niego mogę nawet spieprzać, gdzie pieprz rośnie - zaśmiałam się, a Lahey razem ze mną.

Niespodziewanie Stiles zabrał trenerowi gwizdek i wyrzucił go z autobusu. Nauczyciel starał się opanować złość, ale w końcu wybuchł.

- STILINSKI!!!!

1215 słów

Co sądzicie o dedukcji Isaaca o Clare? Czy dobrze ją rozgryzł? A co ze Scottem, zazdrosny? Piszcie co sądzicie i do kogo bardziej pasuje dziewczyna!
Każdy komentarz naprawdę motywuje!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro