Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

vern

Nie wiem kiedy zaczęłem o nim myśleć w ten sposób. Jasne, widziałem że jest ładny, ale w Hogwarcie jest sporo ludzi którzy są po prostu ładni i... tyle. Tego dnia kiedy powstała bariera, wydawał się tak arogancki. Myślał że wie lepiej ode mnie, od nauczycieli. I cholera, miał rację. Jest tak niesamowicie inteligentny, a jednocześnie miły i zabawny, i inny od- nie, zaczynam brzemieć jak dzieciak ze słabej komedii romantycznej, stop. Tamtej nocy, nie, jeszcze nie zaczęłem go kraszować, nie sądzę. Raczej... zauważyłem go. I nie przestałem zauważać, wśród tłumu uczniów jaki przewija się przez tę szkołę każdego dnia. Potem ta sprawa z kominkami... Zdałem sobie sprawę jak dobrze spędzać z nim czas, czy coś w tym stylu, naprawdę nie wiem. Ale wciąż... To było raczej jak, dobrze by mieć przyjaciela. Ave heteroseksualizm. W końcu nie potrzeba mi było problemów z zakochiwaniem się. Nie znowu, a zwłaszcza nie w roku SUMów. I kiedy postanowiłem mu pomóc, miałem przygotowane wszystkie te wymówki. Dobro szkoły, oczywiście. Fakt że ja też miałem rzucać te zaklęcie i miło by było nie zginąć. Po części wszystko o czym mówił mój ojciec. No i... tak, to jak bardzo jestem samotny, nawet jeśli staram się o tym nie myśleć i nieważne ile razy powiem że to mój wybór. A Yellowstone był dla mnie miły i przystojny, i- nie. Stop, stop, stop.
Ten tydzień szybko minął. O wiele, o wiele zbyt szybko. Bo po zdjęciu bariery wszystko miało wrócić do normy, na tyle ile się dało, prawda? O to chodziło. Skoro zabrakło by powodu żeby przesiadywać z nim w bibliotece, czemu miałby chcieć mieć ze mną cokolwiek wspólnego? Miał swoich przyjaciół i lepsze rzeczy do roboty. To chyba właśnie wtedy w bibliotece sobie to uświadomiłem. Może nie przyznałem się do tego przed tobą, ale zaczęłem nie przyznawać się świadomie, jakikolwiek to ma sens. Mało spałem przez te kilka nocy. Nie żeby to nie było normalne, ale nigdy wcześniej nie było tak przez to że nie dają mi spokoju konkretne myśli. Myśli... o kimś. Ale wciąż, to był nerwowy okres, miałem dużo zmartwień i... nie wiem kogo próbuję oszukać. Bo wtedy próbowałem siebie, jasne. W każdym razie, udało nam się zdjąć barierę, co było super. Mniej super było to co nastąpiło chwilę później, ale hej, to teraz nie ma znaczenia. Chodzi o to, że kiedy byłem pełen poczucia winy i wyrzutów sumienia, to on zaczął mnie przekonywać, że nie mam racji, a ja... Potrzebowałem tego. Nie pustych zapewnień że wszystko jest dobrze, a prawdziwych argumentów na które nie miałem odpowiedzi.
Chociaż nie miałem i nie mam zamiaru zgodzić się z tymi którymi chciał się obarczyć winą.
I... właściwie zbaczam z tematu. Po prostu od tamtego dnia wszystko działo się tak szybko. Nie żeby to było złe, zupełnie nie, po prostu... chwilami czuję że nie nadążam. Za światem. Za własnymi uczuciami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #hogwart