7
Po tygodniach męki w końcu ściągnięto mi kołnierz i gips. Teraz czekała mnie rehabilitacja, na którą szczerze nie chciało mi się chodzić. Wolałem siedzieć w domu i bezmyślnie wpatrywać się w telewizor niż spędzać czas z ludźmi. Powrót do szkoły był irytujący, bo byłem na ustach wszystkich. Ludzie rzucali mi spojrzenia pełne współczucia, co tylko mnie wkurwiało. Nie pamiętam już, nawet kiedy ostatnio byłem na jakiejś imprezie. Wróciłem do domu po cholernie nudnym dniu w szkole i rzuciłem się na kanapę. Dzisiaj William miał urodziny i wyprawiał imprezę, na którą kompletnie nie miałem ochoty, ale wiedziałem, że muszę się tam pojawić. Poszedłem do pokoju, by znaleźć coś do ubrania. Stwierdziłem, że mam jeszcze sporo czasu więc mogę się położyć. Od czasu wypadku niemal codziennie bolała mnie głowa i byłem rozdrażniony. Zamknąłem oczy i starałem się zignorować pulsowanie w mojej głowie.
Poczułem wibrowanie w kieszeni i niemal zerwałem się z łóżka. Wyciągnąłem urządzenie i zobaczyłem, że mam wiadomość od Evy.
Hdxie kesttes?
Wpatrywałem się w te dwa słowa, nie wiedząc, o co jej właściwie chodzi. Spojrzałem na godzinę i dopiero teraz do mnie dotarło, że musiałem zasnąć, bo od ponad dwóch godzin powinienem być u Williama. Szybko wskoczyłem pod prysznic, przebrałem się i dziesięć minut później jechałem już do mieszkania przyjaciela. Gdy dojechałem na miejsce, poszukałem kluczy do mieszkania, bo William sam kiedyś mi je dał. Znalazłem i chwilę później stałem w mieszkaniu, w którym dudniła muzyka i roiło się od ludzi. Kiedyś byłbym w swoim żywiole a teraz chciałem stąd uciec. Przeciskałem się przez tłum ludzi w poszukiwaniu Williama, którego w końcu udało mi się znaleźć. Obściskiwał się z Noorą w kuchni, jakież to oryginalne. Odkaszlnąłem, a para się, od siebie odsunęła.
- Już myślałem, że nie przyjdziesz – chłopak starł ze swoich ust szminkę Noory i podszedł do mnie.
- Zaspałem – wzruszyłem ramionami.
- Spałeś? - Chłopak spojrzał na mnie jak na idiotę.
- Tak.
- Z kim?
- Sam – przewróciłem oczyma.
- Stary, wiem, że ściągnęli ci w końcu gips, ale na serio nie musisz mnie wtajemniczać, co robiłeś ze świeżo odzyskaną ręką — parsknął.
- Jesteś starym idiotą William. Wszystkiego najlepszego, może w końcu byś zmądrzał – zaśmiałem się i poklepałem chłopaka po plecach. Wiedziałem, że razem z Noorą chcą wrócić do tego, co im przerwałem, dlatego też bez słowa wyszedłem z pomieszczenia.
Nie potrafiłem rozpoznać żadnej twarzy i zacząłem się zastanawiać, kim są ci wszyscy ludzie. Nagle poczułem, jak ktoś we mnie uderzył. Już miałem się odwrócić i zjechać osobę z góry na dół, ale zobaczyłem, że to Eva, która ledwo trzyma się na nogach.
- Chris! - Zapiszczała. - Myślałam, że nie przyjdziesz – wybełkotała i rzuciła mi się na szyję.
- Ktoś tu się chyba dobrze bawi – spojrzałem na nią z rozbawieniem.
- Teraz już tak – przycisnęła głowę do mojej szyi i poczułem przyjemne ciepło rozchodzące się po moim ciele. - Zatańczmy!
- Eva to nie jest dobry pomysł.
- Zatańcz ze mną Chris, proszę – spojrzała w moje oczy i nie potrafiłem jej odmówić. Przyciągnąłem ją do siebie i położyłem ręce na jej biodrach. - Dziękuję – wyszeptała. Położyła głowę na mojej klatce piersiowej, a ja się uśmiechnąłem.
- Ładnie wyglądasz – wyszeptałem w jej włosy, nie wiedząc, czy będzie w stanie to usłyszeć.
- Weź mnie – uniosła głowę do góry – wybierz mnie – mrugnęła szybko – kochaj mnie Chris – w jej oczach dostrzegłem smutek i poczułem się jak największy dupek na świecie. - Jestem tego warta Chris, proszę – przybliżyła do mnie twarz i delikatnie cmoknęła moje usta.
- A co jeśli już to zrobiłem? - Wyszeptałem do jej ucha, wiedząc, że jutro rano Eva nie będzie niczego pamiętać.
- Potrzebuję cię – jej głos był coraz słabszy.
- Odwiozę cię do domu, co ty na to imprezowiczko? - Spojrzałem na nią z uśmiechem, na co dziewczyna pokręciła głową.
- Nie chcę być sama.
- To zabiorę cię do mnie, okej?
- Tak.
- Chodź – chwyciłem ją za rękę i zaprowadziłem do pokoju Williama, który robił za szatnię. Dziewczyna odnalazła z trudem swoją kurtkę i torebkę i ponownie chwyciła mnie za rękę. - Okej, to teraz idziemy powiedzieć Noorze, że jedziemy.
Pociągnąłem Evę za sobą i chwilę później znaleźliśmy się w kuchni gdzie William i Noora chyba chcieli pobić jakiś rekord świata w długości pocałunku.
- Noora! - Krzyknęła Eva, na co ja cicho parsknąłem.
- Eva? - Noora wyglądała komicznie z rozmazaną szminką po całej twarzy.
- Jadę z Chrisem do domu – bardzo niedyskretnie puściła jej oko.
- Yyy okej? - Dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć.
Chwilę później siedzieliśmy już w moim samochodzie, a Eva próbowała zapiąć się pasem. Po pięciu minutach ze zrezygnowaniem go puściła i o mal nie dostała w nim głowę. Westchnąłem zrezygnowany. Wysiadłem z auta i go obszedłem. Otworzyłem drzwi od strony Evy i zapiąłem jej ten nieszczęsny pas, na co dziewczyna podziękowała mi wielkim uśmiechem. Drogę pokonaliśmy w ciszy, co było mi na rękę, bo nie wiedziałem, o czym miałabym z nią rozmawiać. Pijana Eva różni się od trzeźwej i troszeczkę żałowałem, że te dwie Evy nie mogą się zlać w całość, to by było sporym ułatwieniem. Dojechaliśmy na miejsce i pomogłem dziewczynie wyjść z samochodu.
- Niedobrze mi – wyszeptała, a ja szybko zaprowadziłem ją do łazienki.
Dałem jej chwilę prywatności i poszedłem do kuchni po jakąś wodę dla dziewczyny. Gdy wróciłem do łazienki, Eva siedziała na podłodze i wyglądała jak siedem nieszczęść. Podałem jej butelkę, a ona wysiliła się na słaby uśmiech.
- Chodź pod prysznic. Dasz radę sama stać, prawda? - Spojrzałem na nią pytająco.
- Nie wiem – wzruszyła ramionami – możesz wziąć prysznic ze mną – powoli wstała, ale musiała przytrzymywać się kafelek.
- To nie jest dobry pomysł Evo – musiałem szybko odgonić myśli, które właśnie błądziły w mojej głowie.
- Przecież ci nic nie zrobię – wybuchnęła śmiechem i wiedziałem, że dalsza dyskusja z nią nie ma sensu.
- Niech ci będzie, ale masz nie ściągać bielizny, jasne? - Spojrzałem na nią.
- Jasne – udała, że mi salutuje i wybuchnęła śmiechem.
Ściągnąłem koszulkę i podszedłem do prysznica, by ustawić odpowiednią temperaturę wody. Gdy już to zrobiłem Odsunąłem się i zrobiłem miejsce Evie. Ściągnąłem spodnie i skarpetki, zostając w samych bokserkach i odwróciłem się w stronę Evy.
- Przecież ci powiedziałem, że masz nie ściągać bielizny Eva – niemal wykrzyczałem, gdy zobaczyłem, że dziewczyna stoi naga pod prysznicem.
- Ups – zaśmiała się, a ja nie wiedziałem co robić – chodź do mnie! - Krzyknęła. - I ściągaj majtasy!
- Co takiego? - Pokiwałem głową.
- Skoro ja jestem goła, to ty też musisz być – wzruszyła ramionami.
- Wydaje mi się, że dasz sobie radę Eva – zacząłem się wycofywać z pomieszczenia.
- Chris! Chodź tu. - W jej głosie było coś dziwnego.
- Eva jesteś pijana – westchnąłem – jutro nie będziesz mogła spojrzeć w lustro, jak sobie przypomnisz to wszystko.
- A skąd niby to wiesz – przechyliła głowę w prawo. - Jestem dorosła – fuchnęła.
- Teoretycznie rzecz biorąc, to nie jesteś – parsknąłem. - Ale niech ci będzie – westchnąłem.
Wszedłem pod prysznic i stanąłem za dziewczyną. Wycisnąłem na gąbkę trochę żelu pod prysznic i podałem go Evie. Dziewczyna powolnymi ruchami się namydlała, co doprowadzało mnie do szaleństwa.
- Świetnie sobie radzisz, nie jestem ci tu do niczego potrzebny Mohn – zaśmiałem się.
- Bądź przy mnie – westchnęła i odwróciła się do mnie przodem. - Miałeś ściągnąć majtki – powiedziała, na co ja wybuchnąłem śmiechem.
- Wystarczy, że ty jesteś w stroju Ewy Evo – puściłem do niej oko.
Dziewczyna przez chwilę się we mnie wpatrywała, a później przywarła do mnie swoim ciałem. Dotyk jej skóry sprawił, że miałem ochotę krzyczeć.
- Wiesz, że ja nic nie zrobiłam, prawda? - Odsunęła się ode mnie i uważnie spojrzała w moje oczy.
- Co?
- Nie nasłałam na ciebie Alexa – wzruszyła ramionami. - Musiał zobaczyć wiadomość, którą ci wysłałam i stąd wiedział, gdzie będziesz. Ja nie stałam za tym, wiesz? Powiedz, że mi wierzysz – w jej oczach dostrzegłem łzy, co zaczęło mnie łamać.
- Shh – wyszeptałem – nie musisz mi się tłumaczyć. Nie zrobiłaś nic złego. Z naszej dwójki to ja jestem chujem Evo, nie zapominaj o tym.
- Nie zapominam – westchnęła.
Woda spływała po naszych ciałach, a my staliśmy w kompletniej ciszy, która zaczęła mnie krępować. Odsunąłem drzwiczki i sięgnąłem po ręcznik. Drugą ręką zakręciłem wodą i okryłem Evę ręcznikiem. Zaprowadziłem ją do swojego pokoju. Podałem jej jedną ze swoich koszulek i odsunąłem kołdrę, by mogła wejść do łóżka. Gdy dziewczyna już leżała skierowałem się do drzwi.
- Dokąd idziesz? - Zapytała zdziwiona.
- Idę spać – westchnąłem.
- Przecież to twój pokój.
- Uwierz mi, że rano nie chciałabyś zobaczyć mnie obok ciebie. - Puściłem jej oko.
- Dlaczego?
- Bo pomyślałabyś, że między nami do czegoś doszło. A teraz idź spać.
Poszedłem do pokoju Alice i usiadłem na łóżku. Świadomość, że Eva jest tak blisko, doprowadzała mnie do szaleństwa. Potrzebowałem jej i przede wszystkim chciałem jej. Ale wiedziałem, że po tym wszystkim, co razem przeszliśmy, nie jestem dla niej dobrym wyborem. Pokręciłem zrezygnowany głową i położyłem się do łóżka. Walczyłem z cholerną chęcią pójścia do mnie i położenia się obok dziewczyny, ale wiedziałem, że to by było za dużo. Westchnąłem i zacząłem liczyć gwiazdy na suficie Alice, licząc, że pozwolą mi zasnąć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro