3
W odpowiednim, zaznaczonym momencie można sobie włączyć piosenkę, która jest u góry :)
Nie do końca tak wyobrażałem sobie ucieczkę od świata. Gdy tylko postawiłem nogę na szwajcarskim lądzie, rozłożyła mnie choroba. Dlatego, zamiast robić coś przydatnego, leżę w łóżku, czując, jak powoli umieram. Przyciągam do siebie laptopa, by się zdiagnozować, kiedy dostaję wiadomość od Williama.
Kiedy masz zamiar wrócić?
Coś się stało?
Jeszcze nie ale to kwestia czasu
Yakuza?
Ostatnie czego w tym momencie mi trzeba to potyczki z Yakuzą. Kiedy ta banda idiotów zrozumie, że my niczego od nich nie chcemy, chryste.
Alex kręci się koło Evy.
Kim do cholery jest Alex.
Kto?
Evensen, nasz kumpel ....
Mogłem się tego spodziewać. Od samego początku się koło niej kręcił, a teraz ma świetną okazję i na pewno ją wykorzysta.
Myślałem, że miałeś jej pilnować.
Nie przeginaj.
Ludzie o ciebie pytają.
A co mnie to obchodzi?
Eva też się pytała.
I co jej powiedziałeś?
Przecież cię to nie obchodzi.
kurwa William
xD
Czasami rozmowa w Williamem jest gorsza niż z małym dzieckiem. Pokręciłem z irytacją głową, przeklinając to, że wyjechałem. Teraz nie mam nad niczym kontroli, a nienawidzę tego uczucia.
No dobra, niech ci będzie. Pytała, czemu nie chodzisz do szkoły.
I co jej odpowiedziałeś?
Prawdę
Jak tylko wrócę, to go zabiję. Przysięgam.
Jaką prawdę?
No, że wyjechałeś pozbierać myśli.
nie zrobiłeś tego.
a co miałem jej powiedzieć?
Że wyjechałem, a nie że wyjechałem pozbierać myśli, kurwa William większej cioty nie mogłeś ze mnie zrobić?
To jednocześnie urocze i żenujące, że interesuje cię to, co Eva o tobie myśli.
Westchnąłem i z hukiem zamknąłem laptopa. Rozmowa z Williamem tylko pogorszyła mój nastrój. Wstałem z łóżka, bo ileż można się nad sobą użalać. Ściągnąłem koszulkę, która robiła za moją piżamę i stanąłem przed szafą. Wyciągnąłem miękki, granatowy sweter, który dostałem kiedyś od Alice, dorzuciłem jeansy. Po paru minutach byłem gotowy, ale czerwony nos i przekrwione oczy nie dodawały mi uroku. Wyglądałem jak własna karykatura, ale miałem to gdzieś. W końcu wyszedłem z pokoju i wylądowałem na samym środku ulicy. Nie wiedziałem dokąd pójść, ale na relaks najlepszym miejscem jest takie, gdzie jest jak najmniej ludzi. Brawo, jestem pieprzonym geniuszem. Zwalę to wszystko na chorobę. Szedłem prosto przed siebie i dotarłem do ławki, na której chętnie usiadłem, bo jeśli mam być szczery to cholernie się zmęczyłem. Przede mną znajdował się jakiś zamek, który genialnie wyglądał przy zachodzącym słońcu. Niewiele myśląc, odwróciłem się do niego tyłem i zrobiłem sobie zdjęcie na tle fajnego widoku. Zachodzące słońce przyćmiło mój czerwony nos, więc zdecydowałem, że mogę wrzuć zdjęcie na instagram. Bez żadnych podpisów, hashtagów, niczego. Po prostu moja przystojna gęba, zachód słońca i jakiś zamek. Kilka minut później pod zdjęciem pojawiło się kilka komentarzy i masa polubień. Moją uwagę przyciągnęło to, że Eva coś napisała. Przewinąłem masę nic nieznaczących słów i dotarłem do tego, co mnie interesowało.
evamohn2 : sądząc po Twoich oczach, ktoś się dobrze bawi.
Spojrzałem na zdjęcie i nie zauważyłem nic dziwnego. Dopiero gdy przysunąłem telefon bliżej twarzy, zauważyłem, że faktycznie widać moje przekrwione, zmęczone oczy. Uśmiechnąłem się, bo jej komentarz pokazuje, że bardzo uważnie przyglądała się fotografii. Niewiele myśląc, zacząłem jej odpisywać.
chrisschistad: @evamohn2 muszę cię zawieźć, to tylko gorączka i efekty choroby.
Polubiła mój komentarz, ale nic nie odpisała. Poczułem się odrobinę lepiej, bo takie małe gesty pokazują, że Eva najwyraźniej nie skreśliła mnie całkowicie. Wiedziałem, że nie mogę od niej wymagać przebaczenia, ale byłoby to mile widziane. Zaczęło robić się chłodno, dlatego wróciłem do domu. Czas mojej chwały minął, bo znów zacząłem czuć się jak chory mięczak i z trudem wskoczyłem pod prysznic. Gdy było już po wszystkim, zakopałem się w łóżku, moje oczy same się zamykały, kiedy usłyszałem dźwięk powiadomienia. Nie chciało mi się trzymać telefonu, bo z pewnością spadłby mi na twarz, więc z trudem przyciągnąłem do siebie laptopa. Od razu wyskoczyło powiadomienie, że mam wiadomość od Evy i bóg mi świadkiem, że moje serce na moment przestało bić. Szybko otworzyłem wiadomość, nie wiedząc czego się spodziewać.
Podczas choroby powinno się siedzieć w domu.
Uśmiechnąłem się, gdy to przeczytałem. Eva była cholernie urocza.
To chwilowo niewykonalne, bo nie ma mnie w domu.
Coś obiło mi się o uszy.
I co to by było na tyle? Wpatrywałem się jak idiota w ekran i czekałem na to, by zobaczyć pojawiające się pieprzone trzy kropki, które zwiastują, że ktoś coś pisze, ale jak na złość nic się nie pojawiło. Odświeżyłem stronę i zobaczyłem, że Eva już nie jest dostępna. W ciągu sekundy przeszła mi ochota na spanie. Zamiast tego miałem chęci coś rozwalić, ale wiedziałem, że za zdemolowanie hotelowego pokoju musiałbym zapłacić, a po drugie nie miałem siły na nic. Pokręciłem głową i zacząłem odczuwać irytację jak podczas początków znajomości z Evą. Znowu to zrobiła. Rozochociła mnie, a potem zostawiła jak zbitego psa. Zacisnąłem pięści i siarczyście przekląłem. Chwyciłem telefon, by zadzwonić do Williama, ale cholernie irytowały mnie ikonki powiadomień z instagrama. Wszedłem na portal i zacząłem przeglądać zdjęcia. Wertowałem je ze znudzeniem do momentu, gdy zobaczyłem, że Eva dodała nowe zdjęcie. [tutaj można włączyć sobie piosenkę genialnego Eda, która jest u góry] Nie była na nim sama. Siedziała na ławce, na której kiedyś z nią rozmawiałem, gdy karmiła kaczki. Obok niej siedziała Noora a z drugiej strony Evensen, na którego Eva wpatrywała się z uśmiechem. Poczułem się, jakby ktoś dał mi w twarz. Rzuciłem telefonem przez cały pokój i gwałtownie wstałem. Uderzyłem ręką w ścianę i powtarzałem tę czynność wielokrotnie, aż w końcu nie czułem dłoni. Wyglądała na szczęśliwą. Więc powinien być zadowolony, że po tym wszystkim się pozbierała i znalazła kogoś, kto o nią dba. Ale dlaczego do jasnej cholery to musi być Evensen? Podszedłem do swojego telefonu, dziękując bogu, że jest w jednym kawałku. Znowu spojrzałem na zdjęcie i poczułem ukłucie w sercu. Jak bardzo chciałem być wkurwiony, tak nie mogłem. To wszystko jest przeze mnie i od samego początku wiedziałem, że Eva nie jest dla mnie. Mimo wszystko widok jej z innym facetem był cholernie bolesny. Niewiele myśląc, wszedłem na swoje zdjęcie i usunąłem z niego komentarz Evy i moją odpowiedź. Świadomie bądź nie Eva dokonała wyboru, a ja nie mam zamiaru kolejny raz jej zranić. Mam tylko nadzieję, że Evensen jej nic nie zrobi, bo chyba bym go zabił. Wiedziałem, że w tym momencie samotność jest moją zgubą, dlatego szybko się ubrałem i zszedłem do hotelowego baru.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro