02.10
Wpatruję się w plakat Twin Peaks wiszący w pokoju Evy i zastanawiam się, co ja właściwie robię. I nie chodzi mi o tę konkretną chwilę, bo to wiem. Leżę w łóżku dziewczyny, na której mi zależy. Słyszę, jak miarowo oddycha i uważnie się jej przyglądam. Wygląda błogo. Tak, to jest idealne określenie. Jej włosy rozrzucone są po całej poduszce, usta ma lekko nabrzmiałe i całą winę za to biorę na siebie. Z tej odległości dostrzegam, że Eva ma malutkie, niemal niezauważalne piegi. Szyja z kolei ozdobiona jest śladami, które bez opamiętania na niej zostawiałem. Przykryta jest białą kołdrą, ale wciąż mogę dostrzec jej obojczyki i nieco więcej. Uśmiecham się na ten widok, bo po raz pierwszy jestem w takiej sytuacji.
- Zastanawiasz się jak uciec bez narobienia hałasu? - Z rozmyślań wyrywa mnie lekko zachrypnięty głos dziewczyny.
- Co takiego? - Parskam i delikatnie przyciągam ją do siebie.
- Wyglądasz, jakbyś poważnie nad czymś myślał – opiera się na łokciu i delikatnie się do mnie uśmiecha.
- Skąd taki pomysł Mohn? - Unoszę brew, bo zaskoczyło mnie jej pytanie. - Naprawdę masz o mnie aż tak złe zdanie, że myślisz, że zostawiłbym cię samą po maratonie seksu, który mi zaserwowałaś? - Oblizuję usta, a dziewczyna robi się czerwona.
- Jesteś okropny – odsuwa się ode mnie i szczelnie przykrywa się kołdrą.
- Nieprawda – wybucham śmiechem. - To naprawdę rozkoszne, że rumienisz się na wzmiankę o seksie. Na serio – przyglądam się jej uważnie. - W trakcie nie jesteś taka nieśmiała – wybucham śmiechem, na co dziewczyna uderza mnie w ramię.
- Przestań! - Krzyczy, ale widzę uśmiech na jej twarzy. - Jesteś seksoholikiem.
- I mówi to osoba, która ma największe pudło prezerwatyw, jakie kiedykolwiek widziałem. Gdzieś ty je kupiła?
- Chris mi je dała na urodziny – przewraca oczyma, po czym gwałtownie się unosi do siadu. - Jakiś fanatyzm erotyczny musi być przypisany do tego imienia – parska.
- Podoba ci się to – wybucham śmiechem i wyciągam do niej ręce. Chwytam ją za biodra i przyciągam do siebie. Szczelnie oplatam ją ramionami, by znowu mi nie uciekła. Ciepło jej ciała sprawia, że mam ochotę leżeć tutaj całą wieczność.
Kładzie policzek na mojej klatce piersiowej i to chyba najintymniejszy gest, jaki kiedykolwiek między nami był. Jesteśmy całkowicie i kompletnie obnażeni przed sobą i jest nam dobrze. Zaczyna mnie to przerażać. Czuję na sobie jej wzrok, dlatego też na nią zerkam. Wyraz jej twarzy jest poważny i chyba wiem, co za chwilę nastąpi. Nie mogę na to pozwolić, bo wiem, że po tym pytaniu wszystko pójdzie w cholerę.
- Nic nie mów, okej? - Mówię, uważnie patrząc jej w oczy.
- Ale...
- Eva nie teraz, proszę – całuję ją w czoło, ale czuję, jak dziewczyna się spina.
- Więc tak to ma wyglądać, tak? - Odsuwa się ode mnie i zakłada włosy za ucho.
- Jak? - Pytanie mnie gubi, bo zamiast zakończyć rozmowę, pozwoliłem tylko na jej kontynuację.
- Że będziesz do mnie przychodził, kiedy będziesz tylko chciał. Pójdziemy do łóżka, potem chwilę poleżymy. Następnie każde pójdzie w swoją stronę – wzrusza ramionami – w szkole będę oglądała cię z innymi laskami. Potem znów do mnie przyjdziesz, udobruchasz mnie i znowu wylądujemy w łóżku. I będę kolejną z kolekcji, tak? Nie chcę tak Chris – kręci głową a ja zaciskam dłonie na kołdrze.
- Na serio tak to widzisz? - Gwałtownie siadam, co zaskakuje dziewczynę. - Myślisz, że przyjechałem do ciebie po to, żeby zaliczyć? - Unoszę brwi. - Jakbyś nie zauważyła, przyjeżdżając tutaj, myślałem, że twoja mama jest w domu. Przyjechałem, by powiedzieć ci o akcji, z tą laską i by najnormalniej na świecie zobaczyć co z tobą, bo twoje przyjaciółki nie wiedziały, gdzie jesteś i czemu cię nie ma. - Kręcę głową i odwracam się do niej plecami, bo zaczynam się wkurwiać, a naprawdę nie chcę robić tego przy Evie. - Poza tym jakbyś nie zauważyła, nie chciałem z tobą uprawiać seksu Eva. To wyszło z twojej inicjatywy, a nie mojej, więc daruj sobie pieprzenie, że przyjeżdżam do ciebie, kiedy chcę zaliczyć. - Zabieram z podłogi swoje bokserki, które na siebie wciągam. Szukam wzrokiem reszty swoich ubrań i dostrzegam je na końcu pokoju.
- Nie o to mi chodziło – jej głos jest zadziwiająco spokojny. Po chwili czuję, jak tuli się do moich pleców i ciężko wzdycham.
- Więc o co?
- Chciałabym, żeby tak już zostało. My – czuję, jak wzrusza ramionami. - Po prostu się boję, że gdy wyjdziemy z mojego czy twojego pokoju, to wszystko przepadnie. Rozumiesz, o co mi chodzi? Nie chciałam, by to, co powiedziałam wcześniej, tak zabrzmiało, bo wiesz, że mi na tobie zależy. Po prostu byłoby mi, nam łatwiej, gdybyśmy w jakiś sposób się określili. Nie chcę cię do niczego zmuszać – powoli odsuwa się ode mnie – ale wolałabym wiedzieć, czy traktujesz to poważnie, bo nie chcę się w tobie zakochiwać, by skończyć ze złamanym sercem.
Zakochiwać się. Kochać. Te słowa mnie przerażają. Bo na dobrą sprawę nie wiem, co się za nimi kryje. Nie wiem, czy jestem w stanie kogoś pokochać. Nie wiem, czy chciałbym. Eva jest świetna i co do tego nie ma żadnych wątpliwości, ale czy to jest ta, w której mógłbym się zakochać, jeśli byłbym w stanie? Nie wiem. A co jeśli już to zrobiłem, a nie zdaję sobie z tego sprawy?
- Lubię spędzać z tobą czas – słowa wychodzą z moich ust bez mojej wiedzy – dlatego nie chciałem z tobą uprawiać seksu. Chciałem zobaczyć, czy potrafię – wzruszam ramionami i powoli odwracam się do niej – bo to by pokazało, czy potrafię mieć relację bez żadnego erotycznego podtekstu. Przebywanie w twoim towarzystwie bez możliwości dotknięcia cię, jest dla mnie męką. Więc wyobraź sobie, jak musiałem się czuć, gdy ty perfidnie mnie nakręcałaś, a ja nie mogłem nic z tym zrobić – puszczam do niej oko.
- Nie chciałam – przygryza wargę, ale widzę jej rozbawienie.
- Chciałaś – wybucham śmiechem – ale w jakiś popieprzony sposób mi się to podobało, więc ci wybaczam. Nie potrafię być w związku. Inaczej, nie potrafiłem być z Iben i sama możesz ją o to zapytać. Wkurwiała mnie jej obecność i to, że wiecznie czegoś ode mnie chciała. Nie jestem typem faceta, który chodzi na zakupy, zabiera do kina, na randki i tak dalej. Jestem totalnym przeciwieństwem. - Poprawiam włosy i wpatruję się w Evę.
- Zauważyłam – z jej ust wyrywa się parsknięcie – wyleczyłeś mnie z takiej wizji faceta. - Przykrywa się kołdrą i opiera o oparcie łóżka. - Chciałam chłopaka jak z filmu. Kwiaty, randki – uśmiecha się do mnie – urocze, romantyczne wypady i całą inną masę pierdół. A potem stałeś się ty. Siedziałeś w mojej kuchni, wyglądałeś cholernie dobrze i bezczelnie, wręcz perfidnie skanowałeś mnie wzrokiem, mając gdzieś, że mnie nie znasz i że jesteś w moim domu – wybucha śmiechem, a ja czuję, że się uśmiecham. - Z każdym dniem coraz więcej rozumiałam i po tygodniu znajomości wiedziałam, że kompletnie nie jesteś facetem dla mnie – parska. - Więc, zamiast poszukać sobie jakiegoś chłopaka, który pasowałby do mojej wizji, wolałam zmienić wizję Schistad.
Jej słowa mnie zaskakują. Byłem święcie przekonany, że Eva właśnie czegoś takiego chce. William opowiadał mi o jego związku z Noorą i najwięcej krwi psują mu randki, które musi wymyślać, bo okazało się, że dziewczyna właśnie tego chce.
- Więc nie chciałabyś chodzić do kina? - Przyglądam się jej uważnie.
- Chodzę do kina Chris – przewraca oczyma – sama, z dziewczynami, jakbyś bardzo chciał, to z tobą też mogę pójść, ale to nie będzie nic nadzwyczajnego – puszcza do mnie oko.
- A kwiaty?
- Nie lubię. Ewentualnie piwonie, ale wolę je oglądać na zdjęciach bądź w kwiaciarni niż mieć je w domu.
- Czyli czego właściwie chcesz? - Przyglądam się jej zdezorientowany.
- Ciebie – wzrusza ramionami, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. - Możemy chodzić razem na imprezy, ale oczywiście nie możemy sypiać z innymi. Większość czasu spędzamy w domu i jakoś mi to nie przeszkadza, więc możemy to kontynuować, no, chyba że będziemy chcieli gdzieś wyjść.
- Naprawdę nie jesteś wymagająca – wybucham śmiechem – ale w szkole mógłbym cię na przykład całować, chodzić za rękę czy robić inne rzeczy? - Unoszę do góry brew i oblizuję usta.
- Mógłbyś – uśmiecha się do mnie.
- Muszę przyznać, że podoba mi się twoja wizja związku Mohn.
- Dziękuję – dziewczyna udaje, że się kłania.
Logicznie patrząc na naszą relację, to za wiele by się nie zmieniło. Spędzamy ze sobą większość czasu i ostatnio cholernie do siebie się zbliżyliśmy. Przyglądam się uważnie Evie i dociera do mnie, że to jest widok, który chciałbym oglądać rano. Ją, z wypiekami, pachnącą mną.
- Chciałabyś stworzyć taki związek ze mną? - Pytam i przygryzam wargę.
- Myślę, że mogłabym Chris – wybucha śmiechem, a ja nie bardzo wiem, jak odebrać jej odpowiedź. - No tak Schistad – mówi, jakby czytała mi w myślach.
- Mogłaś powiedzieć po prostu tak Mohn – przewracam oczyma, ale się uśmiecham.
- To byłoby zbyt proste jak dla nas – wybucha śmiechem i powoli się do mnie przybliża. Przyciągam ją do siebie, bo czym wciągam ją na swoje ciało.
- Więc jesteś moją dziewczyną Mohn? - Oblizuję wargę.
- Na to wychodzi Schistad. Nie spieprz tego – wybucha śmiechem, po czym mnie całuje.
KONIEC
W tym miejscu kończy się dwuczęściowa historia a mianowicie Tainted Love i Give me love. Miało być jeszcze kilka wątków, ale powiedziałam sobie, że trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść :) Chciałabym podziękować każdej osobie, która poświęciła swój czas na te opowiadania. Coś się kończy a coś innego zaczyna. Niebawem końca dobiegnie również Skandal, jeśli ktoś czyta. Następnie przyjdzie czas na My heart will go on i Paradise and war zone i wtedy chyba moja przygoda z Chrisevą się zakończy, bo co za dużo to niezdrowo :) Jeszcze raz dziękuję za wszystko, za to, że czytaliście, ocenialiście, komentowaliście i przeżywaliście! Jesteście niesamowici i bardzo dziękuję za to, że po prostu jesteście!
Edit: W chwili zakończenia Give me love zajmuje #96 miejsce w kategorii fanfiction i w tym momencie nie wiem, co powiedzieć, bo dziękuję to chyba za mało. Po prostu wow. To wszystko sprawia, że w ramach dodatku dostaniecie tutaj epilog ale jeszcze nie wiem kiedy :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro