Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

02.10

Wpatruję się w plakat Twin Peaks wiszący w pokoju Evy i zastanawiam się, co ja właściwie robię. I nie chodzi mi o tę konkretną chwilę, bo to wiem. Leżę w łóżku dziewczyny, na której mi zależy. Słyszę, jak miarowo oddycha i uważnie się jej przyglądam. Wygląda błogo. Tak, to jest idealne określenie. Jej włosy rozrzucone są po całej poduszce, usta ma lekko nabrzmiałe i całą winę za to biorę na siebie. Z tej odległości dostrzegam, że Eva ma malutkie, niemal niezauważalne piegi. Szyja z kolei ozdobiona jest śladami, które bez opamiętania na niej zostawiałem. Przykryta jest białą kołdrą, ale wciąż mogę dostrzec jej obojczyki i nieco więcej. Uśmiecham się na ten widok, bo po raz pierwszy jestem w takiej sytuacji.

- Zastanawiasz się jak uciec bez narobienia hałasu? - Z rozmyślań wyrywa mnie lekko zachrypnięty głos dziewczyny.

- Co takiego? - Parskam i delikatnie przyciągam ją do siebie.

- Wyglądasz, jakbyś poważnie nad czymś myślał – opiera się na łokciu i delikatnie się do mnie uśmiecha.

- Skąd taki pomysł Mohn? - Unoszę brew, bo zaskoczyło mnie jej pytanie. - Naprawdę masz o mnie aż tak złe zdanie, że myślisz, że zostawiłbym cię samą po maratonie seksu, który mi zaserwowałaś? - Oblizuję usta, a dziewczyna robi się czerwona.

- Jesteś okropny – odsuwa się ode mnie i szczelnie przykrywa się kołdrą.

- Nieprawda – wybucham śmiechem. - To naprawdę rozkoszne, że rumienisz się na wzmiankę o seksie. Na serio – przyglądam się jej uważnie. - W trakcie nie jesteś taka nieśmiała – wybucham śmiechem, na co dziewczyna uderza mnie w ramię.

- Przestań! - Krzyczy, ale widzę uśmiech na jej twarzy. - Jesteś seksoholikiem.

- I mówi to osoba, która ma największe pudło prezerwatyw, jakie kiedykolwiek widziałem. Gdzieś ty je kupiła?

- Chris mi je dała na urodziny – przewraca oczyma, po czym gwałtownie się unosi do siadu. - Jakiś fanatyzm erotyczny musi być przypisany do tego imienia – parska.

- Podoba ci się to – wybucham śmiechem i wyciągam do niej ręce. Chwytam ją za biodra i przyciągam do siebie. Szczelnie oplatam ją ramionami, by znowu mi nie uciekła. Ciepło jej ciała sprawia, że mam ochotę leżeć tutaj całą wieczność.

Kładzie policzek na mojej klatce piersiowej i to chyba najintymniejszy gest, jaki kiedykolwiek między nami był. Jesteśmy całkowicie i kompletnie obnażeni przed sobą i jest nam dobrze. Zaczyna mnie to przerażać. Czuję na sobie jej wzrok, dlatego też na nią zerkam. Wyraz jej twarzy jest poważny i chyba wiem, co za chwilę nastąpi. Nie mogę na to pozwolić, bo wiem, że po tym pytaniu wszystko pójdzie w cholerę.

- Nic nie mów, okej? - Mówię, uważnie patrząc jej w oczy.

- Ale...

- Eva nie teraz, proszę – całuję ją w czoło, ale czuję, jak dziewczyna się spina.

- Więc tak to ma wyglądać, tak? - Odsuwa się ode mnie i zakłada włosy za ucho.

- Jak? - Pytanie mnie gubi, bo zamiast zakończyć rozmowę, pozwoliłem tylko na jej kontynuację.

- Że będziesz do mnie przychodził, kiedy będziesz tylko chciał. Pójdziemy do łóżka, potem chwilę poleżymy. Następnie każde pójdzie w swoją stronę – wzrusza ramionami – w szkole będę oglądała cię z innymi laskami. Potem znów do mnie przyjdziesz, udobruchasz mnie i znowu wylądujemy w łóżku. I będę kolejną z kolekcji, tak? Nie chcę tak Chris – kręci głową a ja zaciskam dłonie na kołdrze.

- Na serio tak to widzisz? - Gwałtownie siadam, co zaskakuje dziewczynę. - Myślisz, że przyjechałem do ciebie po to, żeby zaliczyć? - Unoszę brwi. - Jakbyś nie zauważyła, przyjeżdżając tutaj, myślałem, że twoja mama jest w domu. Przyjechałem, by powiedzieć ci o akcji, z tą laską i by najnormalniej na świecie zobaczyć co z tobą, bo twoje przyjaciółki nie wiedziały, gdzie jesteś i czemu cię nie ma. - Kręcę głową i odwracam się do niej plecami, bo zaczynam się wkurwiać, a naprawdę nie chcę robić tego przy Evie. - Poza tym jakbyś nie zauważyła, nie chciałem z tobą uprawiać seksu Eva. To wyszło z twojej inicjatywy, a nie mojej, więc daruj sobie pieprzenie, że przyjeżdżam do ciebie, kiedy chcę zaliczyć. - Zabieram z podłogi swoje bokserki, które na siebie wciągam. Szukam wzrokiem reszty swoich ubrań i dostrzegam je na końcu pokoju.

- Nie o to mi chodziło – jej głos jest zadziwiająco spokojny. Po chwili czuję, jak tuli się do moich pleców i ciężko wzdycham.

- Więc o co?

- Chciałabym, żeby tak już zostało. My – czuję, jak wzrusza ramionami. - Po prostu się boję, że gdy wyjdziemy z mojego czy twojego pokoju, to wszystko przepadnie. Rozumiesz, o co mi chodzi? Nie chciałam, by to, co powiedziałam wcześniej, tak zabrzmiało, bo wiesz, że mi na tobie zależy. Po prostu byłoby mi, nam łatwiej, gdybyśmy w jakiś sposób się określili. Nie chcę cię do niczego zmuszać – powoli odsuwa się ode mnie – ale wolałabym wiedzieć, czy traktujesz to poważnie, bo nie chcę się w tobie zakochiwać, by skończyć ze złamanym sercem.

Zakochiwać się. Kochać. Te słowa mnie przerażają. Bo na dobrą sprawę nie wiem, co się za nimi kryje. Nie wiem, czy jestem w stanie kogoś pokochać. Nie wiem, czy chciałbym. Eva jest świetna i co do tego nie ma żadnych wątpliwości, ale czy to jest ta, w której mógłbym się zakochać, jeśli byłbym w stanie? Nie wiem. A co jeśli już to zrobiłem, a nie zdaję sobie z tego sprawy?

- Lubię spędzać z tobą czas – słowa wychodzą z moich ust bez mojej wiedzy – dlatego nie chciałem z tobą uprawiać seksu. Chciałem zobaczyć, czy potrafię – wzruszam ramionami i powoli odwracam się do niej – bo to by pokazało, czy potrafię mieć relację bez żadnego erotycznego podtekstu. Przebywanie w twoim towarzystwie bez możliwości dotknięcia cię, jest dla mnie męką. Więc wyobraź sobie, jak musiałem się czuć, gdy ty perfidnie mnie nakręcałaś, a ja nie mogłem nic z tym zrobić – puszczam do niej oko.

- Nie chciałam – przygryza wargę, ale widzę jej rozbawienie.

- Chciałaś – wybucham śmiechem – ale w jakiś popieprzony sposób mi się to podobało, więc ci wybaczam. Nie potrafię być w związku. Inaczej, nie potrafiłem być z Iben i sama możesz ją o to zapytać. Wkurwiała mnie jej obecność i to, że wiecznie czegoś ode mnie chciała. Nie jestem typem faceta, który chodzi na zakupy, zabiera do kina, na randki i tak dalej. Jestem totalnym przeciwieństwem. - Poprawiam włosy i wpatruję się w Evę.

- Zauważyłam – z jej ust wyrywa się parsknięcie – wyleczyłeś mnie z takiej wizji faceta. - Przykrywa się kołdrą i opiera o oparcie łóżka. - Chciałam chłopaka jak z filmu. Kwiaty, randki – uśmiecha się do mnie – urocze, romantyczne wypady i całą inną masę pierdół. A potem stałeś się ty. Siedziałeś w mojej kuchni, wyglądałeś cholernie dobrze i bezczelnie, wręcz perfidnie skanowałeś mnie wzrokiem, mając gdzieś, że mnie nie znasz i że jesteś w moim domu – wybucha śmiechem, a ja czuję, że się uśmiecham. - Z każdym dniem coraz więcej rozumiałam i po tygodniu znajomości wiedziałam, że kompletnie nie jesteś facetem dla mnie – parska. - Więc, zamiast poszukać sobie jakiegoś chłopaka, który pasowałby do mojej wizji, wolałam zmienić wizję Schistad.

Jej słowa mnie zaskakują. Byłem święcie przekonany, że Eva właśnie czegoś takiego chce. William opowiadał mi o jego związku z Noorą i najwięcej krwi psują mu randki, które musi wymyślać, bo okazało się, że dziewczyna właśnie tego chce.

- Więc nie chciałabyś chodzić do kina? - Przyglądam się jej uważnie.

- Chodzę do kina Chris – przewraca oczyma – sama, z dziewczynami, jakbyś bardzo chciał, to z tobą też mogę pójść, ale to nie będzie nic nadzwyczajnego – puszcza do mnie oko.

- A kwiaty?

- Nie lubię. Ewentualnie piwonie, ale wolę je oglądać na zdjęciach bądź w kwiaciarni niż mieć je w domu.

- Czyli czego właściwie chcesz? - Przyglądam się jej zdezorientowany.

- Ciebie – wzrusza ramionami, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. - Możemy chodzić razem na imprezy, ale oczywiście nie możemy sypiać z innymi. Większość czasu spędzamy w domu i jakoś mi to nie przeszkadza, więc możemy to kontynuować, no, chyba że będziemy chcieli gdzieś wyjść.

- Naprawdę nie jesteś wymagająca – wybucham śmiechem – ale w szkole mógłbym cię na przykład całować, chodzić za rękę czy robić inne rzeczy? - Unoszę do góry brew i oblizuję usta.

- Mógłbyś – uśmiecha się do mnie.

- Muszę przyznać, że podoba mi się twoja wizja związku Mohn.

- Dziękuję – dziewczyna udaje, że się kłania.

Logicznie patrząc na naszą relację, to za wiele by się nie zmieniło. Spędzamy ze sobą większość czasu i ostatnio cholernie do siebie się zbliżyliśmy. Przyglądam się uważnie Evie i dociera do mnie, że to jest widok, który chciałbym oglądać rano. Ją, z wypiekami, pachnącą mną.

- Chciałabyś stworzyć taki związek ze mną? - Pytam i przygryzam wargę.

- Myślę, że mogłabym Chris – wybucha śmiechem, a ja nie bardzo wiem, jak odebrać jej odpowiedź. - No tak Schistad – mówi, jakby czytała mi w myślach.

- Mogłaś powiedzieć po prostu tak Mohn – przewracam oczyma, ale się uśmiecham.

- To byłoby zbyt proste jak dla nas – wybucha śmiechem i powoli się do mnie przybliża. Przyciągam ją do siebie, bo czym wciągam ją na swoje ciało.

- Więc jesteś moją dziewczyną Mohn? - Oblizuję wargę.

- Na to wychodzi Schistad. Nie spieprz tego – wybucha śmiechem, po czym mnie całuje.



KONIEC



W tym miejscu kończy się dwuczęściowa historia a mianowicie Tainted Love i Give me love. Miało być jeszcze kilka wątków, ale powiedziałam sobie, że trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść :) Chciałabym podziękować każdej osobie, która poświęciła swój czas na te opowiadania. Coś się kończy a coś innego zaczyna. Niebawem końca dobiegnie również Skandal, jeśli ktoś czyta. Następnie przyjdzie czas na My heart will go on i Paradise and war zone i wtedy chyba moja przygoda z Chrisevą się zakończy, bo co za dużo to niezdrowo :) Jeszcze raz dziękuję za wszystko, za to, że czytaliście, ocenialiście, komentowaliście i przeżywaliście! Jesteście niesamowici i bardzo dziękuję za to, że po prostu jesteście! 

Edit: W chwili zakończenia Give me love zajmuje #96 miejsce w kategorii fanfiction i w tym momencie nie wiem, co powiedzieć, bo dziękuję to chyba za mało. Po prostu wow. To wszystko sprawia, że w ramach dodatku dostaniecie tutaj epilog ale jeszcze nie wiem kiedy :) 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro