Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

02.01

Noora's POV

Siedzę na wielkim łóżku Evy i wpatruję się w dziewczynę, która otoczona jest mnóstwem zużytych chusteczek. Jej oczy są podkrążone a nos czerwony albo i wręcz burgundowy.

- Naprawdę myślisz, że nauka w takim stanie to dobry pomysł? - Patrzę na nią i pokazuję książkę do hiszpańskiego, którą trzymam w dłoniach.

- Nie mam innego wyjścia – chrypi – jak dostanę coś poniżej trójki to Mendez na pewno mnie uwali.

Wiem, że ma rację, bo siedzę z nią na hiszpańskim i widziałam jej oceny, które z pewnością nie są dobre.

- Co masz do poprawy? - Zakładam kosmyk włosów za ucho.

- Te dwa duże testy, Mendez stwierdziła, że kartkówki są mało ważne. Więc te dwa testy i muszę napisać ten, który mamy w tym tygodniu na jakąś pozytywną ocenę. Chcę umrzeć! - Opada na poduszkę i zakrywa twarz dłońmi.

Podchodzę do biurka dziewczyny i zabieram z niego termometr. Podaję go Evie, a ta niezdarnie mierzy sobie temperaturę.

- Masz zadziwiająco dobry humor – kręcę głową – jesteś chora, przed tobą poprawki a ty jednak się uśmiechasz.

- Wciąż mam gorączkę – krzywi się pokazując mi urządzenie. - Jak tak dalej pójdzie, to wypocę cały swój tłuszcz – parska śmiechem, a ja tylko przewracam oczyma. - A humor mam dobry, bo zaczyna się jakoś układać.

- Z Chrisem? - Unoszę brew i robię zaciekawioną minę.

- Chyba żartujesz! - Eva wybucha śmiechem i zaczyna niemiłosiernie kaszleć.

- Przecież jest lepiej między wami, nie? - Pytam, podając jej kubek z malinową herbatą.

- Można tak powiedzieć – wzrusza ramionami. - Mam pomysł! Włączmy sobie jakąś hiszpańską muzykę. Najlepiej Iglesiasa, bo jest seksowny – puszcza do mnie oko.

- Eva – kręcę ze zrezygnowaniem głową, bo dziewczyna już szuka jakiejś muzyki w swoim telefonie. Puszcza jakąś piosenkę a ja zastanawiam się, czy jest poważna. - To jest po angielsku Mohn – parskam.

- Wiem, ale Enrique brzmi tutaj cholernie gorąco – patrzy na mnie i wybucha śmiechem – nie osądzaj mnie Nooro Saetre. Ty masz kochającego chłopaka, więc nie musisz fantazjować o tym, że jakiś piosenkarz zaspakaja cię głosem.

Szkoda, że w tym, co mówi Eva, nie ma zbyt wiele prawdy. Ostatnimi czasy mój związek z Williamem jest daleki od bycia udanym i coraz częściej zaczyna mnie to dołować.

- Skoro i tak się nie uczymy – wzdycham – to opowiedz mi o tym, co dzieje się między tobą a Schistadem.

- Bailamooooos – dziewczyna krzyczy, a ja niemal podskakuję na łóżku – Te kieroooo, te kieroooo, te kieroooo – Eva przyciska rękę z chusteczką do piersi i robi przy tym miny, jakby umierała.

- No to sobie pogadałyśmy – dodaję pod nosem.

- Noora śpiewaj ze mną!

- Wolałabym nie.

- Wiem, że to nie Bieber no ale Enrique też jest dobry Saetre! A co do Chrisa to powoli mi przechodzi – uśmiecha się do mnie.

- Co? - Idę o zakład, że moja mina jest idiotyczna.

- Przechodzi mi – chrypi.

- Ale jak to – siadam w siadzie skrzyżnym i opieram głowę na łokciu.

- Zmęczyło mnie uganianie się za nim – wzrusza rękoma. - Wiesz, że gdy ja się przed nim płaszczyłam, prosząc o to byśmy spróbowali, on mi wyjechał z pytaniem, czy może sypiać z innymi? - Marszczy czoło. - Wtedy do mnie dotarło, że stworzyłam sobie w głowie jakieś wyobrażenie Chrisa i to do niego wzdycham.

- Przecież spędzacie ze sobą czas i w ogóle – patrzę na nią z niezrozumieniem.

- Bo lubię z nim spędzać czas. Lubię jego poczucie humoru i sarkazm. Czasami mnie irytuje, ale chyba taki jego urok. Jasne, że dalej mi się podoba, no bo hej, jest przystojny, ale moja obsesja zaczyna blaknąć – parska.

- Czyli przyszłaś do niego, prosząc o to, byście spróbowali, a teraz sama już tego nie chcesz? - Spoglądam na nią, bo chyba się pogubiłam.

- To nie tak – kręci głową. - Z jakimi laskami sypia Chris? - Patrzy na mnie wyczekująco.

- Z łatwymi? - Unoszę ramiona w bezradnym geście.

- Dzięki – parska. - Chodzi mi o wygląd. Wszystkie są wysokie, szczupłe, mają długie włosy i twarze modelek. A teraz popatrz na mnie – pokazuje na siebie palcem – nie jestem ani wysoka, ani szczupła, włosy obcięłam a moja twarz to obecnie jedna wielka spuchnięta i czerwona bulwa. I jak ktoś, kto jest przyzwyczajony do jazdy Mercedesem, ma przesiąść się do garbusa? - Unosi brew i dostrzegam w jej oczach przejaw smutku, który szybko stara się ukryć. - Ale to dobrze dla mnie! Zawsze chciałam chłopaka jak z bajki. Żeby kupował mi czekoladki, kwiatki, żebyśmy chodzili na spacery i inne pierdoły a Chris mi pokazał, że tacy faceci istnieją chyba tylko w filmach i bajkach, więc zmieniłam nieco nastawienie. Wolę się bawić i nie szukam już nikogo na siłę, by tylko z kimś być. Rozumiesz?

- Trochę to brzmi jak chorobowy bełkot – parskam. - Nie sądzisz, że to trochę nie fair?

- Dlaczego? - Opiera się na poduszce.

- No bo Chris chyba poważnie traktuje waszą relację, a przynajmniej tak mi się wydaje.

- Ja też traktuję ją poważnie. Ale Chris wyraźnie dał mi do zrozumienia, że mnie nie chce więc dlaczego mam się ograniczać skoro on tego nie robi? Przecież dalej sypia z kim popadnie, i często całuje się z jakimiś laskami na moich oczach. Nie jesteśmy razem – wzrusza ramionami – jesteśmy na dobrej drodze, by zostać przyjaciółmi, więc teraz tylko na tym się koncentruję. A po drodze może spotkam jakiegoś fajnego chłopaka albo i dwóch – wybucha śmiechem.

- I myślisz, że Chris ci na to pozwoli? - Unoszę brwi, bo sama niejednokrotnie widziałam, jak Chris reaguje na widok Evy z jakimś innych chłopakiem. Dziewczyna po prostu z kimś rozmawia a Chris sekundę później już przy niej stoi i próbuje udawać samca alfę, co jest wręcz śmieszne. Bo idę o zakład, że jakby to Eva przeszkodziła mu w jakiejś akcji z laską, to wybuchnęłaby III wojna światowa.

- A co on ma do powiedzenia, Noora błagam cię. Sama mówiłaś, że kobieta nie powinna dawać sobą pomiatać, więc stosuję się do twoich rad – puszcza do mnie oko. - Muszę do łazienki – powoli wstaje z łóżka i kieruje się do pomieszczenia.

W międzyczasie wyciągam telefon i sprawdzam, czy William się odezwał, ale się przeliczyłam. Słyszę dzwonek do drzwi i niechętnie wychodzę z pokoju Evy. Kieruję się do drzwi, zastanawiając się, kto może za nimi stać. Dziewczyny wyraźnie powiedziały, że dzisiaj nie mogą przyjść do Evy więc to pewnie listonosz czy ktoś. Otwieram drzwi i dostrzegam Williama i Chrisa. Mój chłopak się do mnie uśmiecha, na co Schistad przewraca oczyma. Bez pytania mnie wymija i wchodzi do domu Evy. Rzuca na podłogę torby i dopiero teraz dostrzegam, że ci dwaj musieli być na jakiś zakupach.

- Po co ci te rzeczy? - Wskazuję palcami na torby leżące na podłodze.

- To dla Evy – przewraca oczyma.

- Eva wysłała cię na zakupy? - Patrzę na niego z niedowierzaniem. - Przecież mogła mi powiedzieć.

- Nie wysłała mnie nigdzie – wzrusza ramionami. - Po prostu byliśmy z Williamem w centrum handlowym i tak po prostu to kupiłem.

- Taaa – William parska. - Tak sobie to tłumacz Chris.

- Co jej kupiłeś?

Chłopak sięga do wielkiej reklamówki z jakiejś drogerii i wyciąga chusteczki, jakieś inne rzeczy i w końcu znajduje to, czego szukał.

- Krem, bo Eva ma strasznie czerwony nos i boję się, że może taki zostać – wybucha śmiechem – jakby jej tak zostało, to wyglądałaby, jak prosiaczek – parska, a ja mam ochotę zdzielić go w twarz.

- Wydaje mi się, że Eva obejdzie się bez twojej pomocy Chris. - Spoglądam na Williama, który dalej nie wszedł do pomieszczenia. - Czekasz na specjalne zaproszenie?

- Owszem – wchodzi i mnie całuje. - Wiem, że mieliśmy pogadać, ale Chris nie dawał mi spokoju – szepcze mi do ucha.

- Jasne – wysilam się na słaby uśmiech. Już mam iść do Evy, gdy dostrzegam na podłodze torebkę z Victoria's Secret. - Co to jest Chris? - Mam nadzieję, że nie przyniósł tutaj czegoś dla jakiejś innej dziewczyny.

- Kupiłem Evie piżamę, bo śpi w jakiś bezpłciowych bluzach – wzruszył ramionami.

- I musiałeś ją kupować w sklepie z bielizną? - Unoszę brwi i już wyobrażam sobie, jak musi wyglądać owa piżama.

- A miałem ją kupić w mięsnym? - Przygląda mi się zirytowany. - Gdzie jest Eva?

- W pokoju, ale się uczy, więc nie wiem, czy to dobry pomysł byś do niej szedł.

- Jak dobrze, że nie pytam cię o zdanie – rzuca mi złośliwy uśmieszek.

Naszych uszu dochodzi kolejna piosenka Iglesiasa i ryki Evy, które najwyraźniej są jej śpiewem. William parska śmiechem, a Chris wygląda, jakby nie wiedział co powiedzieć.

- Emm – zaczynam – Eva uczy się śpiewająco hiszpańskiego i jak was zobaczy, to pewnie poczuje się głupio.

- To my już pójdziemy – rzuca William – a po ciebie przyjadę później, okej?

- Ja nigdzie nie idę – spoglądam w stronę Chrisa, który z reklamówkami kieruje się do pokoju dziewczyny.

- To nie skończy się dobrze – mówię do Williama.

- Owszem, bo jeszcze chwila i zabiję Chrisa.

- Dlaczego? - Przyglądam mu się pytająco i chwytam do za rękę.

- Przez cały dzień gadał o Evie – przewrócił oczyma. - Mówił o niej nawet, wtedy gdy jakaś laska całowała go po szyi i prawie go rozbierała. Niech po prostu się dogadają i będzie po sprawie.

- Nie sądzę – mówię i kieruję się do kuchni. Chwilę później chłopak siada obok mnie.

- Dlaczego?

- Bo Eva nie ma zamiaru na niego czekać.

- To po co ta cała szopka?

- Sama nie wiem – wzruszam ramionami i przytulam się do chłopaka, który w międzyczasie stanął za mną.

- Wiesz, że to nie nasza sprawa – szepce do mojego ucha.

- Wiem.

- I wiesz, że nie możemy zwlekać z tą rozmową – wyraźnie akcentuje dwa ostatnie słowa.

- William – wzdycham – wiem. - Opieram głowę na jego klatce piersiowej i zaczynam żałować, że w ogóle kiedyś poruszyłam ten temat.  




_____

Małe sprostowanie, bo chyba pod rozdziałem 13 źle dobrałam słowa i wyszło małe nieporozumienie. Ta druga część wciąż jest częścią Give me love a nie czymś osobnym, kilka rozdziałów będzie wyglądało tak jak ten powyższy ale rozdziały z perspektywy Chrisa wrócą, tylko za jakiś czas, bo póki co chcę pokazać ich relację oczami osób trzecich. A jak już wszystko się jakoś ustatkuje to rozdziały Chrisa wrócą i tak się historia skończy. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro