[013] przestępstwo
ICH CZARNE SZATY UBABRANE BYŁY KRWIĄ. A kiedy białe maski spadły, usta złączyły się w agresywnym pocałunku. Pod stopami mieli właśnie kolejną ofiarę, jednak to im nie przeszkadzało.
— Boli? — spytał, kiedy ujrzał ranę na ramieniu Y/N.
— Już nie... Teraz już nic mnie nie boli. — i uśmiechnął_ęła się.
Byli jedną z tych dziwnych par, ba! wręcz popapranych. W końcu kto z okazji rocznicy związku, idzie na kampus mordować nastolatków w maskach upiorów?
Tylko oni, a najlepsze iż nikt nie mógł ich o to podejrzewać.
Któż odważyłby się wskazać winnego jako Gojō i Y/N?
Nikt... No może ten cholerny Nanami.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro