Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

*parę miesięcy później*

-Blaine POV-

Siedziałem w studiu nagraniowym i przysłuchiwałem się grze jednego z nowych zespołów. Muzycy mieli niesamowitą energię i zapał, doceniałem to. Ale mimo moich najszczerszych chęci, nie potrafiłem zbytnio skupić się na muzyce. Wciąż rozpamiętywałem wczorajszą wieczorną rozmowę telefoniczną z Kurtem.

-Śpisz?

-Nie, oglądam „Casablance".

-Na jakim kanale?

-Na 11.

-Dziękuje.

Nawet nie zauważyłem w którym momencie Kurt stał się moim najbliższym przyjacielem. Wspierał mnie przez cały okres rozwodu, był przy mnie nawet w najgorszych chwilach. Ostatnio długie rozmowy telefoniczne przed zaśnięciem stały się już naszą tradycją. Każdy dzień spędzaliśmy razem, wysłuchiwałem z cierpliwością jego zrzędzenia na jego byłe współlokatorki, które przejawiały niezdrowe zamiłowanie do dramatyzowania. On słuchał moich opowieści o Dalton i o moim smutnym dzieciństwie, spędzonym w cieniu odnoszącego sukcesy brata i w pułapce wygórowanych oczekiwań rodziców. Wspieraliśmy siebie, śmialiśmy się razem, piliśmy dużo kawy, chodziliśmy ze sobą na musicale... Jeszcze z nikim nie miałem tak silnej więzi, nawet jeśli zdarzały się nam sporadyczne kłótnie, nie potrafiliśmy długo się na siebie gniewać i praktycznie od razu się godziliśmy.

-I mówisz, że wolałbyś Victora Laszlo zamiast Bogarta?- zapytałem, przerywając komfortową ciszę, która zapadła między nami, gdy wkręciliśmy się w akcje filmu.

-Kiedy tak powiedziałem?

-Kiedy jechaliśmy do Nowego Jorku.

-Nigdy nie mówiłem takich bzdur.

-Niech ci będzie.

-Dobrze sypiasz?

-Co?

-Bo ja nie. Brakuje mi Dave'a. Chyba bierze mnie choroba. Wczoraj do czwartej nad ranem oglądałem seriale po hiszpańsku. „Buenos días señor Bernardo. ¿Cómo estás?" Marnie ze mną.

-Ja poszedłem spać o wpół do ósmej. Pierwszy raz odkąd skończyłem trzecią klasę.

-Cóż, to jest dobra rzecz w depresji: pozwala odpocząć.

-Nie mam depresji.

-Dobrze. Ciągle sypiasz po swojej stronie łóżka?

-Z początku tak było, ale już mi przeszło.

-To świetnie. Mi przeszkadza, że jest tam wolne miejsce... tęsknie za nim.

-Ja za nim nie tęsknie.

-Ani trochę?

-Wiesz czego mi brak? Samej idei chłopa.

-Może ze mną jest tak samo? Nie, mi brak całego Dave'a.

W słuchawce zapada cisza, obydwoje skupiamy się na filmie.

-To ostatnia scena- szepcze w końcu Kurt, a ja się uśmiecham, mimo faktu, że on tego nie widzi.

-Ingrid Bergman.- mówię, widząc aktorkę na ekranie-Niskie napięcie.

-Niskie napięcie?

-Ludzie dzielą się na dwa gatunki: pod niskim i pod wysokim napięciem.

-A Ingrid Bergman jest pod niskim?

-Zdecydowanie tak.

-A ja?

-Jesteś z tych najgorszych. Wysokie napięcie, ale uważasz siebie za niskonapięciowego.

-Nie sądzę!

-„Poproszę sałatkę warzywną bez sosu, ma być ocet i oliwa, osobno. I ma być cała w sosie musztardowym, ale sos osobno".-przedrzeźniałem przyjaciela- to „osobno" urasta do rangi problemu.

-Lubię jeść wszystko jak należy.

-Przecież mówię: wysokie napięcie.

Znowu obydwoje skupiamy się na filmie, w którym akurat Rick wypowiada ikoniczny cytat „Louis, myślę, że to jest początek pięknej przyjaźni".

-Najlepsze ostatnie zdanie filmu jakie znam-stwierdzam i słyszę w słuchawce westchnienie Kurta- na pewno coś mi jest. Może jutro umrę na raka?

-Nie masz raka- wręcz słyszę, jak brunet przewraca oczami z podirytowania- jeśli się boisz, idź do lekarza.

-Wystarczy, jeśli mi powiesz, że to drobiazg.

-A będziesz mógł zasnąć?

-Jakoś przebrnę przez noc.

-Co zrobisz?

-Zacznę jęczeć. Może powinienem poćwiczyć?- zaczynam jęczeć do słuchawki, na co słyszę śmiech Kurta.

-Dobranoc Blaine- przerywa mi po dłuższej chwili.

-Dobranoc.

To była kolejna nieprzespana noc.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro