Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

descriptive chapter

Gabriela Dawson nieudolnie próbowała sprawdzić w jakim stanie jest jej brat. Siedząca obok Bekker również miała z tym nie mały problem. Do kompletu brakowało tylko, by Connor utonął w pobliskim strumyku, co w jego stanie było bardzo możliwe.

— Aż się prosi, by mu jebnąć — mruknęła Ava patrząc spode łba na przegrywa swojego życia. Prychnęła oburzona i odwróciła się w stronę leżącego na trawie Antonia. — Chcesz trochę? Znalazłam jakąś piersiówkę — powiedziała, po czym upiła łyk trunku.

— On się raczej nie napije, ale ja z przyjemnością . Na trzeźwo się nie da — powiedziała brunetka po czym wzięła piersiówkę od kiwającej się na boki Avy. Nie przewidziała jednak, że kamień na którym siedzi nie jest kamieniem, a plecami Atwatera, więc gdy ten się podniósł, spadła na ziemię rozchlapując szesnastoletnią whiskey Severide'a na siebie i wszystkich, którzy byli w promieniu trzech metrów. — O Kevin! Przyjemny z ciebie kamień, ale na przyszły raz informuj, gdy wstajesz — Ava przekrzywiła głowę niczym zaciekawiony labrador i wyciągnęła dłoń do przodu.

— Ale ty głupia jesteś. Przecież to Mills —

Pieniek na którym siedziała Dawson z pewnością musiał dostać rozdwojenia jaźni, ponieważ w ciągu kilku sekund został kamieniem, Kevinem i Millsem. Kimkolwiek oni byli.

Rozmyślanie przerwał im Ruzek, który cudem doczłapał się z April na popijawę.
— Zobaczcie kogo mam! — krzyknął i zatoczył się na pobliskie drzewo

— O kurwa zwłoki. Ale martwe — Sexton przykucnęła i sprawdziła puls Antonia.
— Jednak nie takie martwe, bo żyją —

Zniesmaczona sytuacją Gabriela przymróżyła oko i  spojrzała ponownie na brata. Jego klatka piersiowa unosiła się miarowo. — Potrzebuję worka! — krzyknęła i wyciągnęła telefon z kieszeni bluzy. Otworzyła pierwszą lepszą konwersacje i z trudem poprosiła o potrzebny jej przedmiot.

— Gabby, po kiego czorta piszesz na obozowej? Zaraz przyjdzie Platt i nas wypierdoli — Ava spojrzała na przyjaciółkę jakby ta zadźgała jej matkę widelcem.

— To Ruzek zaczął!

— WCALE NIE

— ZAMKNIJ SIĘ, WSZECHMATKA URWIE NAM ŁEB ZARAZ PRZY DUPIE, CASEY POWIEDZ MU COŚ!

— CO NIBY? — trzy pary oczu zwróciły się w stronę opierającego się o drzewo Matta. Nawet Connor podniósł głowę z trawy i wybałuszył oczy ze zdziwieniem.

— Nie wiem, to już nie moje zmartwienie. Dawaj no lepiej ten worek — wymruczała wściekła gabby nieudolnie stukając palcami o ekran telefonu. Matt posłusznie podszedł do swojej dziewczyny i podał jej worek.
— Uwaga, będę rzygać — wymruczała ledwie zrozumiale i zwróciła zawartość żołądka do małej reklamowej torebki.

W tym samym czasie zaalarmowana o problemie Trudy Platt niemalże zginęła biegnąc w stronę namiotu Antonia.

— Czy wy już do końca zgłupieliście? A zwłaszcza ty, Dawson?

— To zależy o które z nas dokładnie chodzi. Tosiek zaczął, ja się tylko przyłączyłam — mruknęła brunetka, a starsza sierżant zgromiła ją wzrokiem.

— Lepiej byś miała coś bardziej sensownego na swoją obronę, bo Hank raczej nie przyjmie takiej wymówki.

— Na swoją obronę mam wściekłego Dawsona i czołg w stodole — Gabby prychnęła i wytknęła język w stronę Trudy — Mam dosyć tego cyrku dla ułomnych. Idę sobie jak najdalej od was gałgany  — Jak powiedziała, tak i zrobiła.

Po drugiej stronie obozu Kim i Vanessa starały się wzajemnie uprzykrzyć sobie życie. Zdenerwowana Burgess wepchnęła Rojas do jeziora, na co ta odpowiedziała szyszkową contrą. Finalnie po ponad godzinnej szamotaninie obydwie wylądowały w pobliskich krzakach.

— Ała! Rojas ty idiotko, chyba złamałam nadgarstek! — jęknęła Kim i potarła obolałą część ciała. — Dzwonię po policję!

— Jesteś policją! Ja mam przez ciebie siniaki na plecach! — Burgess posłała jej spojrzenie
pełne nienawiści — Czego się gapisz, huh?

— Twoje czoło ma okres. Wyglądasz jak zużyta podpaska — Vanessa podniosła pierwszy lepszy patyk i wbiła go ciemnowłosej w brzuch.

— Właśnie pozbawiłam cię wątroby — Kim wyciąnęła rękę po kamień leżący obok jej buta i rzuciła nim w bok Vanessy — Gdzie się podziała twoja śledziona?

— Tam gdzie twoje jelito!

— Nie wymachuj tak tym patykiem, bo sobie jeszcze oko wydłubiesz dzieciaku. Jednooki pirat Vanessa, postrach Ruzek'a i dwudziestki jedynki — Rozjuszona Rojas rzuciła się na brunetkę i przygwoździła ją do ziemii.

— I kto jest teraz górą, co?

— Z Adamem zazwyczaj ja. A właśnie, skoro już o nim mowa. RUZEK SKARBIE, ROJAS MNIE GWAŁCI! —

Siedzący na pobliskim drzewie, obserwujący całą sytuację Adam, podskoczył, gdy nagle usłyszał swoje imię. Po chwili Vanessa i Kim mogły zaobserwować niezbyt często spotykane zjawisko. Upadek Ruzek'a z dość wysokiego drzewa.

Śpiący nad płytkim strumykiem Connor kichnął i bezwładnie stoczył się do płytkiej wody. Jednak w słowach Avy było trochę racji.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro