een
Kaj te nese v Ljubljano, zdaj, ko vse cveti?
Nazadnje si sedela z mano, ko bil sem brez moči.
🂱
– Długo jeszcze? – Poprawiłem włosy ciągle przyglądając się dziewczynie odbijającej się w lustrze.
Wyglądała tak pięknie.
– Kris ile razy mam ci powtarzać że jeszcze muszę zrobić dużo rzeczy? – Odburknęła kręcąc kolejne pasmo włosów.
Ostatnio nie układało się nam. Obydwoje byliśmy zajęci. Ona studiami prawniczymi a ja naszym pierwszym albumem. Ciągle narzekała że nie spędzamy ze sobą czasu. Jednak gdy mieliśmy czas aby pobyć ze sobą to zachowywała się w taki sposób.
– No tak rozumiem. – Opuściłem pomieszczenie tak szybko jak tam się znalazłem.
Położyłem się na łóżku w jej sypialni. Tak pięknie nią pachniała.
– Hej stary. Wszyscy już są kiedy będziecie? – Odebrałem połączenie od mojego przyjaciela, Bojana.
Organizował małą imprezę w naszym ulubionym klubie na obrzeżach Lublany.
– Czekam na Mayę. Będziemy za nie wiem może pół godziny. – Spojrzałem w stronę łazienki w której dziewczyna malowała się. Była skupiona na tym.
– Zawsze możesz przyjść sam – Odparł obojętnie szatyn.
– Bojan przestań. Wiem że za nią nie przepadasz. – Przewróciłem oczami cały czas patrząc na dziewczynę. Jej twarz nie zmieniła się.
– Mówiłem ci to już wiele razy i będę dalej powtarzać. Do zobaczenia – Nie zdążyłem nic odpowiedzieć bo szatyn rozłączył się. Podniosłem się z łóżka aby sprawdzić stan mojej dziewczyny.
Stała wpatrzona w swoje odbicie malując usta. Cały czas była skupiona na swoich ruchach. Oparłem się o futrynę drzwi i ciągle jej się przyglądałem.
Na prawdę cholernie ją kochałem.
Myślałem że uda nam się przezwyciężyć wszystko.
Poznaliśmy się w szkole średniej. Na początku nie przepadaliśmy szczególnie za swoim towarzystwem. Jednak chwilę przed założeniem naszego zespołu zaczęliśmy więcej rozmawiać. Z czasem nasza znajomość zmieniła się w przyjaźń a później w związek. Dokładnie 13 maja 2019 roku zapytałem ją aby została moją drugą połówką. Od tamtego dnia jesteśmy praktycznie nierozłączni. Kiedy tylko nie spędzałem czasu z chłopaka to wszystko oddawałem jej.
Oddałem jej całego siebie.
– Bojan dzwonił. – Odparłem ciągle przyglądając się mojej dziewczynie.
– Trudno było nie słyszeć. – Przewróciła oczami pakując swoją szminkę do torebki.
Spojrzała mi w oczy. Były takie zwykłe. Wyglądały tak jak wtedy kiedy nie lubiliśmy się. Nie miały w sobie tych złotych iskierek. Były chłodniejsze niż zazwyczaj.
– Będziesz tak stał i się gapił czy jedziemy? – Przeszła obok mnie bez żadnej reakcji.
Coś było na rzeczy jednak nie umiałem tego zrozumieć.
Zabrałem swoją ulubioną skórzaną kurtkę i wyszedłem z sypialni ciągle krocząc za dziewczyną. Wyglądała dzisiaj szczególnie pięknie. Ubrałem buty i stanąłem w przedpokoju czekając na dziewczynę. Wyszła z kuchni pisząc wiadomość na telefonie szeroko się uśmiechając. Spędziłem z nią ostatnio na prawdę dużo czasu i ani razu nie zauważyłem tak szerokiego uśmiechu na jej twarzy.
Podała mi swoją torebkę a sama zaczęła ubierać się dalej patrząc w ekran urządzenia. Cały czas cholernie się uśmiechała. Chciałem ukradkiem zobaczyć z kim może pisać jednak szybko to zauważyła i zasłoniła ekran urządzenia.
Nie chciałem wyjść na toksycznego i kontrolującego chłopaka.
Dałem jej wolną rękę.
– Ty prowadzisz. – Rzuciła mi klucze i wyszła z mieszkania. Posłusznie wyszedłem za nią wcześniej zamykając drzwi.
Wtedy nie wiedziałem że już nigdy tutaj nie wrócę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro