⚔️31 ROZDZIAŁ - TY NIE JESTEŚ TAKA!⚔️
Cytat: "Obojętność to paraliż duszy, to przedwczesna śmierć."
Mulan weszła do namiotu, ziewając. Ułożyła się na dość niewygodnym posłaniu, który przedtem przyszykowała dla siebie i przywódcy. Sądziła, że mężczyzna zaszczyci ją bliskością - i będzie miała się do kogoś przytulić - lecz on odrzucił jej propozycję, mówiąc iż potrzebuje osobistości. Z początku dziewczyna się gniewała i nie chciała przyjąć tego do wiadomości, że Shan nie chciał z nią się położyć. Później uznała, że przywódca potrzebuje jeszcze trochę czasu, by ich miłość mogła zakwitnąć. Uśmiechnęła się na tą myśl, przewracając się na bok, zastanawiając się nad tym, kiedy obdarzy ją czymś istnie romantycznym, prócz pocałunków - oświadczy, że ją kocha i chce spędzić z nią reszty życia.
Szczerząc się do siebie zmrużyła powoli swe powieki. Usłyszała ciche świsty i huki buszujące nad błonami fajerwerków, podlatujących w najwyższe czubki nieba, by wyłonić z siebie kolorystyczne kształty, na które widzowie wiwatowali, poklaskiwali lub wydawali z siebie ten charakterystyczny dźwięk „WOW." Mulan znajdowała się wśród wszystkich ludzi, obserwując ich przenikliwym spojrzeniem. Wszyscy wpatrywali się w stronę pałacu, za którym ujawniały się te piękne zjawiska. Z początku myślała, że nic nadzwyczajnego się nie wydarzy, dlatego odwróciła się, a niedaleko niej zauważyła przywódcę Hunów, a także swego czerwonego przyjaciela, Mushu. Shan trzymał go za szyję w takim uścisku, że dziewczyna mogła się założyć, że gałki oczne smoka zaraz wylecą. Patrzyła na nich z przerażeniem. Gdy już miała rozchylić swe usta, w tej samej chwili Shan rzekł:
- Umówiliśmy się, Mulan. - odparł chłodno, podchodząc powoli w stronę dziewczyny, ściskając wciąż w uścisku smoka. - Schrzaniłaś wszystko, więc się na Tobie zemszczę...
- Nie, proszę! - krzyknęła, jąkając się. - Zostaw go!
- Za późno...
Shan skręcił głowę małemu przyjacielowi, który tylko krzyknął głośnie „NIE!", później jego łepek turlał się po podłodze, zatrzymując się przy jej nogach. Mulan chwyciła dłońmi swoje wargi, by nie zwymiotować. Klękła, szlochając głośno.
Dziewczyna obudziła się, półprzytomna i spocona. Spojrzała na już jaśniejsze niebo, ukazując całą okolicę. Uniosła się do pozycji siedzącej, wciąż wpatrując się przed siebie. Nieopodal namiotu, w którym przebywała rozbrzmiewały wybuchy śmiechu.
- I co, myślisz, że ona się kiedyś skapnie? - usłyszała głos patyczkowatego i na moment zauważyła jego trzcinową sylwetkę. - Myślałem, że plan Shana nie wyjdzie, ale widzę, że dziewczyna coraz bardziej się w nim zakochuje.
- Jeśli już się to stało... - rozbrzmiał kolejny głos towarzysza. - przywódca będzie miał władzę w kieszeni, a nie dosyć, że Mulan...
- Ci... - uciszył go patyczkowaty. - Bo jeszcze ją obudzisz.
- Ty też głośno mówisz.
Mulan słyszała, jak mężczyźni oddalają się od namiotu. Siedziała nieruchomo, nie wierząc w to, co usłyszała. Zrobiło jej się niedobrze, kiedy pomyślała o tym, że mógł ją okłamać.
- Myślisz, że plotki nie istnieją, Mulan? - usłyszała za sobą niski głos przywódcy. - Już nie mają o czym gadać... Są zazdrośni, jak widzą, że komuś coś wychodzi, a im mnie. Spójrz najpierw na ich twarze, potem zacznij oceniać...
- Powiedzieli, że...
- Wiem co mówili. - przerwał jej szybko. - Nie jestem głuchy. Wierz im, jeśli chcesz. Masz prawo, ale potem nie mów mi, że Cię nie ostrzegałem.
- Faktycznie kłamali. - stwierdziła pewnie. - Ja nie jestem w Tobie zakochana.
Mężczyzna zamrugał kilka razy oczami i spiorunował Mulan podejrzliwym spojrzeniem. Wstał z miejsca i podszedł do niej, ujmując w dłoni jej podbródek.
- Jeszcze... - odparł niskim głosem.
- To się nie wydarzy.
- Czyżby...?
- Tak. - zapewniała go.
- Łżesz, Mulan... Już coś do mnie czujesz.
- A co jeśli udaje?
Shan spojrzał na dziewczynę z niedowierzaniem. Odsunął rękę od jej podbródka.
- Mulan, nie próbuj mnie teraz wkurzyć. - ostrzegł ją. - Nie mam dziś humoru na żarty.
- Powiedz mi prawdę Shan. Chce wiedzieć wszystko, to co przede mną ukrywasz.
- Dowiesz się w odpowiednim czasie. - odparł krótko i wyszedł pewnym krokiem z namiotu, zostawiając dziewczynę w osłupieniu.
***
Przez większość następnego dnia dręczyła Mulan myśl, czy sen nie był przypadkiem jakimś ostrzeżeniem. Wydawał się dla niej tak realistyczny, że aż strach pomyśleć, czy ta scena się nie wydarzy. Miałaby ogromne wyrzuty sumienia, że wcześniej nie zwróciła uwagi na znak, a przed oczami będzie leżała głowa jej czerwonego przyjaciela, z którym tak wiele przeszła. Starał się być pomocnym w każdej trudnej sytuacji, a ona tego nie doceniała. Czyżby teraz również chciał ją przed czymś ostrzec, pomyślała Mulan.
Idąc w stronę pałacu miała przed oczami tylko ten wymyślny obszar, na którym przebywali mieszkańcy Pekinu oraz inni podopieczni, którzy zamierzali oglądnąć to piękne przedstawienie. Bała się, że jeśli tylko się odwróci zobaczy martwego smoka oraz Shana, który czerpał tylko przyjemność z wykonanej zbrodni.
Luknęła na smoka i odetchnęła głęboko, widząc go całego i zdrowego. Siedział na barku jednego Huna, krzycząc mu do ucha pewne żarciki. Mężczyzna cały nabuzowany próbował się pozbyć szkodnika, lecz gdy się zamachnął smok odskakiwał na inną część jego ciała, krzycząc dalej. Hun warknął do innego towarzysza, by mógł się pozbyć czerwonego. Patyczkowaty podszedł do niego, trzymając ręce do góry, tak aby chwycić nimi małą sylwetkę smoka. Poczekał kilka sekund, patrząc jak Mushu wyciąga do niego język, obrzucając go dodatkowymi, głupiki wyzwiskami, aż w końcu rzucił się tak, że wskoczył kolesiowi na barana. Mushu odskoczył kilka metrów do góry i usiadł na głowie patyczkowatego.
Mulan zachichotała, patrząc na dwóch mężczyzn, machając w górę i obrzucając się wyzwiskami, którego to jest wina. Spojrzała na Shana, który również patrzył na tą scenę. Widać było po jego twarzy, że już stracił cierpliwość na jej przyjaciela, Mushu. Nie był to pierwszy atak smoka na Hunów. Odkąd tylko nastał poranek i wszyscy szykowali się do opuszczenia miejsca, spotkało ich kilka niespodziewanych niespodzianek.
Gdy Mulan chowała namiot do torby, zauważyła, jak jeden z Hunów biegnie szybko, wrzeszcząc głośno;
- ZABIERZCIE MI TO W KOŃCU! ZARAZ MNIE UŻĄDLĄ!
Kiedy dziewczyna bardziej przyjrzała się sytuacji zauważyła, że jego spodnie były trochę wybrzuszone, a z niego wylatywało kilka os. Mulan spojrzała na smoka, który siedział obok niej i powiedział jedynie:
- Cały czas byłem tutaj...
- Mushu, masz więcej tak nie robić.
Lecz to nie był jeden wybryk smoka. Kilka minut później usłyszała, jak kolejny mężczyzny warknął wściekły, który siedział w swoim namiocie:
- JAI-GUO! JAK MOGŁEŚ OBKLEIĆ MOJĄ KOSZULĘ ŻYWICĄ Z DRZEWA! ZABIJE CIĘ ZA TO!?
- ZAMKNIJ SIĘ! - ryknął drugi mężczyzna, który wszedł do jego namiotu. - TO NIE JA ZROBIŁEM!
- OWSZEM TY!
Mulan znów spiorunowała smoka spojrzeniem, który tym razem szczerzył się niewinnie. Przewróciła oczami, czekając na kolejne niespodzianki. Modliła się tylko, by nic nie wymyślił na przywódcę, bo nie będzie wstanie już go uchronić.
Nagle za rogiem usłyszała kolejne warknięcie:
- MULAN! - podszedł do niej jeden z Hunów, którego kompletnie nie znała. - TY TO ZROBIŁAŚ!
- Co niby? - odparła spokojnie.
- NIE UDAWAJ GŁUPIĄ!
- Do rzeczy, głupku. - przerwała mu chamsko.
- JESZCZE MASZ CZELNOŚĆ TAK DO MNIE MÓWIĆ!? - podszedł do niej, uderzając ją w twarz. - NIGDY WIĘCEJ NIE ZBLIŻAJ SIĘ DO MOJEGO PLECAKA!
- JA CI NIE GRZEBAŁAM W ŻADNYM PLECAKU, CHŁOPIE! - ryknęła urażona Mulan. - CO NIBY CI SKRADZIONO!?
- SKRADZIONO!? - powtórzył, patrząc na nią, jak na kretynkę. - CAŁY PLECAK I RZECZY, KTÓRE SIĘ TAM ZNAJDOWAŁY SĄ OBSMAROWANE PTASIM JAJEM ORAZ ZIEMIĄ Z WRZUCONYMI OBRZYDLIWYMI GLIZDAMI!!!
- To nie jest moja sprawa. - odparła łagodniej.
- I TAK WIEM, ŻE TO TY! - warknął, unosząc do góry rękę i uderzając kolejny raz dziewczynę. - NASTĘPNYM RAZEM CIĘ ZABIJE!
I odszedł szybkim krokiem w przeciwnym kierunku. Mulan trzymała się za policzek, mrucząc coś niezrozumiałego do siebie. Jeszcze chwilę i by mu oddała. Lecz nie zamierzała zaczynać bójki, skoro dzień zaczął się nie najlepiej dla każdego. I tak pozostało do teraz, gdy Mushu znów zaczął się zaczepiać do Hunów, a dwaj mężczyźni stali przytuleni do siebie i próbowali złapać czerwonego smoka. Shan tracąc już całą cierpliwość podszedł do chłopaków i złapał Mushu za szyję. Mulan rozszerzyła trzykrotnie oczy, gdy zauważyła, co mężczyzna zamierza uczynić.
- ZOSTAW GO! - krzyczy dziewczyna, biegnąc do nich. - ON NALEŻY DO MNIE!
- NIE TOLERUJĘ TAKIEGO ZACHOWANIA! - warknął wściekły Shan. - ZARAZ MU SKRĘCĘ KARK!
Mulan od razu przypomniała mnie scenę ze snu. Podeszła szybko do rumaka przywódcy, wyciągnęła stalowy miecz i uniosła go na wysokości twarzy Shana.
- PUŚĆ GO! NIE MASZ PRAWA ZABIJAĆ MOICH PRZYJACIÓŁ! A JEŚLI TO ZROBISZ, TO CIĘ ZABIJE I NIE ZATRZYMA MNIE PRZED TYM NAWET MOJE UCZUCIE DO CIEBIE!
Wszyscy spojrzeli na dziewczynę z niedowierzaniem. Shan obrzucił ją jednak gniewnym wzrokiem, oczekując, że zmieni zdanie. Natomiast Mulan stała w tej samej pozycji z uniesioną brodą, pokazując swą poważną twarz. Przywódca zaklął w duchu i puścił smoka, który od razu poleciał w stronę dziewczyny. Usiadł na jej ramię, przytulając się do jej szyi. Mushu wyciągnął język do przywódcy, co bardziej go rozzłościło. Shan spojrzał znów na Mulan i wpatrywali się w siebie wciąż zjadliwymi wzrokami, aż któryś w końcu wymięknie oraz pokaże swą słabości. W tej kwestii wojowniczka nie zamierzała dać mu tej satysfakcji. Tu liczyło się w końcu życie jej przyjaciela i nie mogła na to pozwolić, by ten arogancki przygłup - jej chłopak - skrzywdził go.
- Jeszcze raz... - zaczął powoli Shan. - Jeszcze raz zobaczę, jak ten smok coś wywinie obiecuje Ci, że nie dożyje do kolejnego poranka.
Mulan nic nie odpowiedziała. Przywódca odjechał swym koniec do pierwszego rzędu, kierując swych ludzi do stolicy Chin. Wojowniczka jedynie westchnęła ciężko, spojrzała raz na mężczyzn i ruszyła do przodu.
Całą drogę Mushu i Mulan starali się być cicho, by kolejny raz nie było żadnej awantury. Przez kilka godzin smok opowiadał o jego kuzynie, który to on porwał go z jego kumplami. Przedstawił jej całą historię o mieczu i reszcie smoczych przedmiotach, które w tej chwili znajdują się w na Ziemi. Począwszy Mulan uważała to za jakieś dyrdymały lub zwykłą bajeczkę, ale gdy zauważyła groźną minę smoka, starała zachowywać się tak, jakby faktycznie ją to interesowało.
- Jest jeszcze coś... - powiedział po chwili smok, dziubiąc sobie paznokcie. - Te przedmioty potrafią zmieniać swoją skalę.
- To znaczy? - spytała zdziwiona.
- To znaczy, że mogą się albo zmniejszyć lub zwiększyć w zależności, kto ją trzyma. Miecz teraz posiada Rayman, więc o to nie musimy się martwić. Ling na szczęście miał go przy sobie i nie oddał go nikomu.
- Ta... - prychnęła Mulan. - Ale słyszałam, że to on nas zdradził.
- Popełnił błąd... Teraz stara się to naprawić, więc proszę nie dodawaj mu kolejnych problemów. On naprawdę się stara.
- Ale to przez niego Jao...
- To nie była jego wina, bo go nawet tam nie było. - przerwał jej Mushu. - Nie obwiniaj go za coś, czego nie uczynił. Fakt ukradł miecz i uciekł, ale wrócił.
Mulan odwróciła głowę w przeciwnym kierunku.
- Jeszcze coś muszę Ci powiedzieć... - zmienił temat. - Chodzi o to, że Hunowie nie chcą tylko zabić cesarza.
- Chcą posiąść władzy, wiem. - odparła szybko dziewczyna.
- Ale wiesz nad czym? - spytał ostrożnie.
- Co masz na myśli?
- Shan chce zdobyć koronę... - szepnął jej do ucha Mushu. Wojowniczka spojrzała na niego, nie dowierzając. Zanim jednak uchyliła usta powiedział - Cesarz jest właścicielem korony, jeśli go zabijesz nie będzie miał nad nią władzy. To potężna broń...
Mushu przerwał na moment, widząc jak jeden z Hun ominął ich. Gdy był już dość daleko, kontynuował:
- Cesarz mógłby użyć korony przeciwko Hunom... lecz nie na Tobie, bo Ci ufa. Dlatego też chcą się Tobą posłużyć.
- Szczerze to przeczuwałam, że nie tylko chodziło o cesarza, ale że o koronę? - stwierdziła Mulan. - To na pewno nie zmyślone bajeczki?
- To nie są żadne bajki, to co Ci powiedziałem, to wszystko prawda.
- Ale przecież Shan nie...
- TO TUTAJ! - nagle usłyszeli głos przywódcy, który stał przy wielkim wejściu do miasta. - JESTEŚMY W PEKINIE! WIĘC TERAZ SIĘ ROZDZIELAMY...
Shan zszedł z konia i zaczął wszystkich rozdzielać, dotykając każdego w klatkę piersiową. W pewnym momencie podszedł do Mulan, mówiąc:
- Ty idziesz ze mną i z Jai-guo. Będzie Cię miał na oku.
- Jeśli jeszcze raz będziesz chciała mieć skręconą rękę... - zaczął zadowolony z siebie mężczyzna.
- Zamknij się. - syknęła. - Jeśli ty nie chcesz być oplutym.
- Dobra, dosyć idziemy. - wtrącił się Shan, chwytając dziewczynę za bark oraz ciągnąc w stronę wejścia.
Mulan ogarnął nagły niepokój. Rozejrzała się po obszarze, poszukując jakieś żywej istoty, lecz nikogo nie dostrzegła. Kilka godzin po poranku rzadko kto tu przychodził, więc prawdopodobnie nikt nie mógł ich wydać - chyba że ktoś ich śledził.
Czuła, że to jest ta chwila, ten dzień, kiedy sprzeciwi się władcy tego miasta i obdarzy go najgorszą karą, jaką można podarować każdemu człowiekowi - śmierć. Przełknęła mocno ślinę, patrząc na swój miecz, którym niedługo będzie musiała dokonać morderstwa.
Wszyscy w trójkę wraz z czerwonym szli pewnym, ale także ostrożnym ruchem. Przywódca przebywał z przodu, obserwując, czy nie ma jakiegoś żołnierza w pobliżu. Jai-Guo starał się stać za nią, by kontrolować sytuację z tyłu. Towarzysze stanęli na moment, gdy Shan uniósł nie za wysoko swą dłoń.
- Wejdziemy tym wejściem. - szepnął przywódca. - Na mój znak, dobra?
- Shan... - Mężczyzna spojrzał na dziewczynę, czekając aż skończy zdanie, które zaczęła. - A co, jeśli mi się nie uda? I... nie będę mieć tyle odwagi.
- Wtedy... - wtrącił się Mushu, ale przerwał mu szybko Shan.
- Dasz sobie radę. Wiem, że to dla Ciebie teraz trudne, ale to jest właśnie ta chwila, kiedy pokażesz, co jest teraz w życiu ważne.
Mulan zniżyła wzrok, lekko się smucąc. Czuła wzrok Shana, który był dość zniecierpliwiony i nie zamierzał tracić czasu na jej rozżalenia. Klęknął przy niej szybko, chwycił jej podbródek i uniósł go jej. Przybliżył swoje usta do jej, oddając się na moment tej pięknej chwili. Rozkoszował się jej smakiem ust, jakby to był ich ostatni pocałunek. Odsunął się od niej i spojrzał w jej brązowe oczy.
- Zrób to dla mnie, Mulan. - powiedział ochrypłym głosem. - Zrób to dla nas.
- Dobrze.
Oboje prędko podnieśli się i podeszli do krawędzi jednego z marmurów pałacu. Dziewczyna wyciągnęła z pochwy swój stalowy miecz, ściskając go mocny uścisku. Patrzyła na niego z takim samym spojrzeniem, kiedy miała po raz pierwszy go użyć, podczas walki z Hunami. Teraz była po ich stronie i przeciw Chińczykom.
Przyjrzała się swemu odbiciu, widząc w tej chwili całkowicie inną kobietę, niż rok temu. Dostrzegła tą aurę przebłysku w jej spojrzeniu, którego dotąd nie miała. Czuła, jakby prysło na nią jakieś niezwykłe zaklęcie, paraliżujące jej dotychczasowe myśli. Tamtej Mulan już nie było... Teraz jest dojrzalsza, ładniejsza kobieta z dłuższymi włosami, która sprzeciwi się swemu władcy. Postąpi w taki sposób, który uzna za słuszny. Żadna siła oraz ból nie zmieni jej aktualnej decyzji.
Zmrużyła swoje powieki. Spostrzegła swe najdotkliwsze wspomnienia, o których wcześniej nie śmiała w ogóle myśleć. Widziała swoje pierwsze lekcje walki z Shangiem... Jej pierwsze przygody z przyjaciółmi... Wojna w górach... Unicestwienie nieprzyjaciela i uratowanie chin... Pocałunek z Shangiem...
Otworzyła swe powieki, rozprowadzając po swych policzkach kilka urojonych łez. To były piękne chwile, pomyślała Mulan. Ale już nigdy nie powrócą... Nigdy...
Gdy dziewczyna zauważyła jednego żołnierza ruszyła w jego stronę półprzytomna. Słyszała tylko brzęczenie w uszach, zamiast rozkazów przywódcy, który kazał jej natychmiast wracać na miejsce. Uniosła miecz na Chińczyka i zanim mężczyzna odwrócił się w jej stronę, wbiła mu go w pierś. Zamknęła na chwilę oczy, następnie spojrzała na jego przerażone oczy. Patrzył na nią błagalnie. Pot spływał po jego czole, a usta próbowały nabrać jak najwięcej powietrza do płuc. Zamrugała kilka razy oczami, po czym znów spojrzała na niego. Ale mężczyzna stał przy niej martwy. Oczy miał wciąż otwarte, lecz nie czuła już jego zimnego oddechu. Wyciągnęła miecz z jego klatki piersiowej oraz odsunęła się o krok, by ciało mogło swobodnie spaść na ziemię. Przez moment wpatrywała się obojętnie na mężczyznę, próbując chodź trochę odnaleźć w sobie tą samą empatię co kiedyś. W tej chwili nie czuła praktycznie nic. Brak jakikolwiek emocji...
Uniosła wzrok na kolejnych żołnierzy, którzy biegli w jej kierunku, głośno wrzeszcząc. Dziewczyna stała nieruchomo, trzymając w gotowości swój miecz. Gdy jeden podbiegł do niej prędko i zamierzał kopnąć ją w kolano, Mulan gwałtownie cofnęła się do tyłu i wbiła swój miecz w jego pierś. Zostawiła go oszołomionego i podbiegła do drugiego mężczyzny, zabierając mu miecz oraz uderzyła go w żebra.
Po sekundzie szybko zniżyła swą głowę, unikając innego miecza, który próbował obciąć jej głowę. Uderzyła ponownie mężczyznę w żebra, po czym zajęła się kolejnym żołnierzem.
Gdy zabiła już dziesięcioro żołnierzy ruszyła do przodu, nie obrzucając żadnym spojrzeniem Hunów. Skakała co dwa schodki, by jak najszybciej znaleźć się na górze. Rozglądnęła się po pałacu, szukając wejścia do sali tronowej. Idąc usłyszała w oddali głośne wycie, jęczenie i wołania o pomoc. Nie pozwoliła sobie nawet na lekki uśmieszek. Chciała prędko wykonać swą robotę i odejść stąd jak najszybciej. Nagle usłyszała za sobą głos przyjaciela:
- MULAN, PROSZĘ! NIE RÓB TEGO! - dziewczyna odwróciła się do smoka, patrząc na niego obojętnym wzrokiem. - JEŚLI TO ZROBISZ, BĘDZIESZ TEGO ŻAŁOWAĆ DO KOŃCA ŻYCIA! Mulan... Proszę... Możesz się jeszcze wycofać... Proszę Cię... Ty nie jesteś taka... ROZUMIESZ! NIE JESTEŚ!
- Zrobię to, co uważam za słuszne. - rzuciła chłodno.
Odeszła kilka kroków, ale nagle za nią pojawiła się jakaś ciemna postać. Mulan świdrowała wzrokiem od stóp do głowy osobę, próbując sobie przypomnieć, gdzie ostatnio widziała takie skórzane buty. Nie widziała twarzy nieznajomego, ale mogła zaprzysiąc, że nie spodziewała się jego towarzystwa. Postać uśmiechnęła się do niej swym fałszywym uśmieszkiem.
Będę wysyłać już trochę szybciej te rozdziały, ponieważ chcę już skończyć tą książkę.
Wiem to może być dla was szok, że niedługo będzie koniec, ale kiedyś musi. Wreszcie doczekacie się finału, więc czytajcie i cieszcie się chwilą.
Potem zapraszam do mojej kolejnej książki, którą zacznę niedługo pisać, jak wymyślę coś ciekawego.
Ale dobra, jeśli podobał Ci się rozdział to oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie byś nie pozostawił po sobie jakiś ślad ! Gwiazdka i komentarzyk
😉♥️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro