Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"mangi to też literatura!"

Następnego dnia znowu zjawiłem się w klubie. Przez całą noc myślałem nad wiersz i.. Nie będę ukrywał, poszło mi nawet dobrze.. Nie no dobra kogo ja oszukuje? Poszło mi gorzej niż na sprawdzianie z matmy! Już widzę jak każdy sie ze mnie śmieje, a Sasuke wyrzuca z klubu.

- Witamy ponownie - o wilku mowa. Przywitał mnie jak tylko wszedłem do środka.

Pomachałem do całej reszty. Okazało sie, że brakowało tylko mnie. No tak. Tradycja.

- Cieszę się, że dotrzymałeś obietnicy, Naruto - Itachi podszedł do mnie jak zwykle spokojny i opanowany - Mam nadzieje, że to nie jest zbyt duży kłopot.  dla ciebie. Dołączyłeś do nas tak nagle, bez żadnego przygotowania..

- Oj, weź daj już spokój! - Madara wcisnął mu się w zdanie - Mówisz to tak, jakby był to jakiś wyczyn. Obito mówił, że nawet nie chciał dołączyć do żadnego klubu! W zeszłym roku też do żadnego nie chodził! - przeniósł swój wzrok na mnie - Nie wiem, czy przychodzisz tu z zamiarem, by sie lenić, czy coś, ale masz brać ten klub na poważnie!

- Madara, wielkie słowa, jak na kogoś kto trzyma swoje mangi w tej klasie - Sasuke podszedł do nas z obojętną miną.

Chwila. To on czyta mangi? Serio w życiu bym na to nie postawił. Czyli możemy mieć jakieś wspólne zainteresowania.

- Manga to literatura! - prychnął tylko - Szkoda tylko, że tak mało osób o tym wie - wyraźnie zirytowany Madara, wrócił na swoje miejsce

- Nie martwcie się ludzie - Obito jak zwykle uśmiechnięty, mówił pełen optymizmu - Naruto będzie sie starał o ile będzie się dobrze bawił. Zawsze mi chętnie pomaga z obowiązkami domowymi, nawet jeśli o to nie proszę. Na przykład z zakupami, albo sprzątaniem.. Jednak nie. Tylko z zakupami.

- Jak miło - Itachi uśmiechnął się lekko

- Obito, to tylko dlatego, że w twojej lodówce zawsze jest pustka - skarciłem swojego przyjaciela. Już taki był. Zawsze wolał chodzić jeść do mnie i wyżerać moją lodówkę niż swoją, dlatego rzadko kiedy co kupuje, by mieć jakiś pretekst - A raz jak zacząłeś gotować, to prawie nie spaliłeś swojego domu dattebayo!

- Tak było? - zapytał sie głupio i zaśmiał się nerwowo

- Jesteście naprawdę dobrymi przyjaciółmi, czyż nie? - Itachi spojrzał raz na mnie, raz na niego - Muszę przyznać, że trochę wam zazdroszczę..

- Dlaczego? Naruto może zostać zarówno twoim przyjacielem - uśmiechnął się do mnie, na co ja odpowiedziałem dwa razy większym uśmiechem 

- Heh, czuje sie zaszczycony - podrapał się z tyłu karku, rozbawiony

- A no właśnie! - Obito klepnął starszego Uchihe w plecy - Przyniosłeś coś dla Naruto, prawda?

- C-czekaj! Obito!

- He? Dla mnie? - wskazałem na siebie

- Emm.. Już nie ważne - pomachal tylko dłonią

- Nie wstydź sie, no!

- To nic takiego.

- Ale co takiego dattebayo? Coraz mniej rozumiałem tę sytuację

- Nieważne.. - spojrzał gdzieś w bok - Obito powiedział jakby było to coś wielkiego, a to tylko drobiazg..

- Huh? Sorki, Itachi! Nie pomyślałem, hehe..

- Hej, nie przejmuj sie tym - chyba nadeszła pora, bym uratował sytuacje - Po pierwsze nawet nie oczekiwałem żadnej niespodzianki, więc cokolwiek nie przygotowałeś sprawi mi to przyjemność. Uszczęśliwi mnie to, nie ważne czym jest

- Naprawdę?

- Tak. Jeżeli nie chcesz, nie będziemy robili z tego wielkiego halo.

- W porządku - znowu wrócił do swojego początkowego stanu - Mam go tutaj - Itachi sięgnął do swojej torby i wyjął z niej książkę.

- Nie chciałem byś czuł sie odosobiony, więc przyniosłem książkę, która może ci sie spodoba. To krótka powieść, wiec powinna przykuć twoją uwagę, nawet jeśli nie czytasz zbyt dużo. Później możemy podyskutować trochę na jej temat jak przeczytasz.

Jakim cudem.. Jakim cudem on jest taki kochany nawet sie nie starając?! W dodatku jest strasznym przeciwieństwem Sasuke, mimo że są braćmi. Nawet wybrał książkę, którą uznał za ciekawą, pomimo tego, że nie czytam zbyt często.

- Itachi dziękuje dattebayo! Na pewno ją przeczytam! - entuzjastycznie wziąłem książkę do rąk

- Przeczytaj ją swoim tempem. Z chęcią usłyszę co o niej sądzisz.

Kiwnąłem głową i spojrzalem na Sasuke. Teraz, kiedy wszystko gotowe, czekaliśmy aż zacznie temat dotyczący aktywności. Wyglądało jednak na to, że jeszcze trochę poczekamy. Obito i Sasuke prowadzili wesołą konwersację. No a przynajmniej Obito był wesoły. Spojrzałem spowrotem na Itachiego, który już był zajęty lekturą. Ciężko nie było zauważyć jego zaciekawionej twarzy, jakby dotarł do jakiegoś ważnego momentu. W międzyczasie Madara chyba sprzątał w szafie.

Rany..

Wyglądało na to, że nikt nie chciał, by mu przeszkadzano. Usiadłem przy najbliższej ławce. Jak ja mam sie zainteresować literatura skoro tak tylko sobie tutaj siedzę? Może powiniem przeczytać tę książkę od Itachiego? Chociaż nie. Czułem sie zbyt zmęczony, żeby zacząć. Chyba zaraz zasnę. Zamknąłem oczy i przysluchiwałem się rozmowie Sasuke i Obito.

- W porównaniu do innych klubów, możemy wypaść na nudziarzy.. - westchnął Obito

- Hm.. No cóż, nie możemy sie poddawać. Festiwal będzie naszą szansą, by pokazać ludziom, że literatura to świetna rzecz. Problem leży w tym, że większość osób myśli, że literaturę należy poznawać w skupieniu i zdumieniu, choć w rzeczywistości to nieprawda. Musimy po prostu to wszystkim udowodnić..
Coś, co poruszy ich artystyczne zmysły.

Obito na chwile sie zamyślił.

- Ale to nie rozwiąże problemu!

- Co masz na myśli?

- Nawet jeżeli znajdziemy jakąś najkreatywniejszą rzecz na świecie, w dalszym ciągu nikt nie przyjdzie na coś związanego z literaturą. Więc ważniejsze jest znalezienie sposobu do przekonania ludzi na pojawienie się. A wtedy jak przyjdą postaramy sie przemówić do ich artystycznych dusz.

Ciekawe.. Obito brzmi jak.. Nie Obito. Zbyt poważnie. Rzadko kiedy zdarza mi sie go takiego słyszeć.

- Huh, masz racje - zgodził sie przewodniczący - Myślisz, że jedzenie, by zadziałało?

- J-jakie jedzenie? - oczy Obito sie zaświeciły

- Ah.. Cóż, może moglibyśmy

- Ramen! - Obito uśmiechnął się szeroko

- Właśnie tak.. - uśmiechnął sie minimalnie - Madara z pewnością sie ucieszy.. I młot.

-Ha ha! Na pewno! - rozesmiał się

- Czyli Madara zajmie się zakupami jedzenie - wziął jakąś kartkę i zaczął coś na niej zapisywać.

- Dwie pieczenie na jednym ogniu!

- Dwie? - podniósł brew - to nie jedyny powód, dla którego to zasugerowałeś?

- Ramen przemówił przez mój kreatywny żołądek! - dotknął swojego brzucha

Sasuke przekrecił oczami - W takim razie załatwmy ramen.

- Jestem głodny.. - jęknął

- Tak czy siak, musimy dopracować szczegóły do festiwalu.

Uśmiechnąłem się pod nosem. Obito wciąż jest starą, dobrą osobą. Chyba właściwie za to go podziwiam. Wszędzie znajdzie motywacje. Wkłada całe swoje serce we wszystko co robi. Chyba właśnie dlatego tak miękne, jak stara mnie do czegoś przekonać. Zastanawiałem się nam jak to jest zobaczyć świat jego oczami. Może sie niewiele różnimy. Obaj jesteśmy głośni i wszędzie są z nami problemy i kłopoty, ale nie da sie być identycznym.

Otworzyłem oczy i zauważyłem Obito, który miał twarz bardzo blisko mojej. Z przerażenia aż spadłem z krzesła. Słychać było tylko jego śmiech

- Przepraszam, ha ha ha! - po chwili przestał - Chwila.. - spojrzał na mnie ze zmruzonymi oczami - Właściwie to wcale nie przepraszam! Nie wolno tak zasypiać na spotkaniach! To nie klub drzemki!

- W naszej szkole jest klub drzemki..? - dlaczego ja o tym nie wiedziałem?!

- Znowu później sie położyłeś spać, prawda? - jego wyraz twarzy zmienił sie bardziej na poważny - powinieneś przestać oglądać tak dużo anime. Skoro do nas dołaczyłeś, to się dostosuj!

- Nie mów tak głośno dattebayo.. - westchnąłem i zlapalem się za głowę. Teraz wiem jak czuje sie przy mnie dosłownie.. Każdy.

Spojrzalem za siebie, by zobaczyć, czy Sasuke nas nie usłyszał.

- Ale to prawda.. - powiedział już ciszej

- Ta.. - odetchnąlem z ulgą. Na szczęście był zajęty jakimiś papierkami - Wiem, wiem. Zawsze sie o mnie martwisz, Obito.

Ku mojemu zdziwieniu chłopak sie uśmiechnął i cicho zachichotał pod nosem

- To mi wychodzi najlepiej!

- W tym leży problem dattebayo.. - podniosłem sie na równe nogi - Co z tobą? Martwisz sie o mnie bardziej niż o samego siebie. W dalszym ciągu ciągle przysypiasz do szkoły, prawda?

- H-hę? - uśmiechnął sie glupio - W-wcale nie codziennie..

- Nie bardzo mnie to przekonuje. Ile razy w zeszłym tygodniu udało ci sie obudzić o czasie?

- To.. To tajemnica!

- Wiedziałem.. - westchnąłem ciężko. Nie że sam jestem lepszy. Nauczyciele nawet nie czytają juz mojego nazwiska, po prostu stawiają mi spóźnienie.

- No weeeeź! - przedłużył samogłoskę - przynajmniej okaż mi jakiś kredyt zaufania!

- Nawet tego nie mogę zrobić. Obito, masz to wypisane na całym sobie!

- He..? - obejrzał się - Niby gdzie?

- Widać, że ci sie dzisiaj rano spieszyło.. - zmierzylem go wzrokiem - Spójrz, twoje włosy są niedoczesane - przejechałem palcami po jego włosach, starając sie je trochę uporządkować.

- Rany, naprawdę powinieneś używać grzebienia..

- Moje włosy są po prostu trudne do ogarnięcia.. - zarumienił się lekko

- Nie ze mną te numery! Nie tylko twoje włosy nie są w porządku - pokazałem na jego koszule - Twoje guziki są źle zapięte dattebayo! A na dodatek masz plamę z pasty do zębów na rękawie - próbowałem wytrzeć plamę palcem.

- A-ale nikt by przecież tego nie zauważył.. - speszył się

- Tak jasne - przekreciłem oczami - Nikt ci tego nie powie, bo nie chcą cie zawstydzać. Na szczęście ja mam to gdzieś

- Hej! To było chamskie!

Uśmiechnąlem się do niego. Lubiłem go powkurzać.

- Daj te guziki.. - zacząłem je ponownie zapinać w odpowiednich miejscach. Niechluj gorszy niż ja!

Obito odwrócił wzrok zawstydzony. Znowu sie cicho zaśmiał - To zabawne..

- Co takiego? - nie odrywałem wzroku od tych guzików

- wiesz.. Myślałem o tym jak to dziwne, że mam przyjaciela, który pomaga mi w takich rzeczach.

- He? - teraz to ja byłem czerwony - N-nie mów tak! Przez ciebie to ja zaczynam sie czuć głupio..

- Mi to nie przeszkadza - uśmiechnąl sie lekko - Nawet mnie to cieszy - spojrzał na to co robiłem - Uważaj. Guzik może odpaść.

Miałem problem z zapięcie jego guzika, przy jego torsie. Dlaczego go tak trudno zapiąć?!

- Czy na ciebie to w ogóle pasuje?

Znowu sie cicho zaśmiał

- Pasowało, jak to kupowałem.

Westchnąłem ciężko. Z kim ja żyje? Spojrzalem na jego twarz. Wyglądał jakby sie zmusił od śmiechu

- Co cie tak bawi dattebayo?

- To znaczy, że mój tors jest teraz lepiej zbudowany!

- N-nie mów tego tak głośno!

Zarumieniłem się. Fakt, Obito był dobrze zbudowany, choć z twarzy i zachowania to jeszcze dziecko.. I kto to mówi?

- W każdym razie, teraz wyglądasz dużo lepiej - zostawilem juz ten guzik w spokoju i odsunąlem się od niego.

- Em.. Dzięki - odwrócił się i rozpiął sobie jeszcze jeden guzik. Czy on myślał, że tego nie zauważę..?

- Obiecujesz, że będziesz chodził wczesniej spać dattebayo?

- w porządku - spojrzał na mnie - ale pod warunkiem, że ty obiecasz mi to samo!

- Okej.. - westchnąlem - niech ci będzie.

Obito uśmiechnął się promiennie

- Wygląda na to, że lepiej nam idzie dbanie o siebie nawzajem niż o samych siebie - roześmiał się

- Dobra wszyscy! - naszą rozmowę przerwał Sasuke.

Chłopak odstawił papiery na jednej z ławek i staną na środku klasy, by każdy miał na niego lepszy widok - Chyba pora zaczynać dzielić sie naszymi dziełami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro