Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1 ~ "Zrobiłem Ci coś?!"

Pov. Jo

Szłam do szkoły zdenerwowana, bo rano mój kot zrzucił nowego Samsunga z łóżka i pękł mu ekran. Jak ja powiem rodzicom o tym, że mój nowy sprzęt ma pęknięcie przed środek? On ma dopiero tydzień!

Starałam się odepchnąć to od siebie, bo i tak złe myśli krążyły mi po głowie, na temat tego dnia w szkole. Miałam zapowiedzianą kartkówkę z matmy i sprawdzian z fizyki, na który się nie przygotowałam.

Przebrałam się szybko i udałam do sali. Usiadłam, jak zwykle w ostatniej ławce. Kurde, gdzie jest Ala? Zawsze przychodzi przed czasem. Rozejrzałam się, ale nigdzie jej nie było. Może jest chora.

Tuż przed dzwonkiem, do klasy wszedł mój wychowawca, co mnie zaskoczyło. Za nim pojawiła się starsza grupa, z Emilem na czele. Wtf? Zaraz głos zabrał nauczyciel:

─ Pan od fizyki, poszedł na zwolnienie, więc macie ze mną zastępstwo. Dlatego rozsiądźcie się wygodnie i zajmijcie sobą, w ciszy. ─ rzucił i wyszedł z sali, zamykając drzwi.

Uczniowie, ze starszej klasy, zaczęli siadać. Mój przyjaciel spojrzał na mnie i ruszył do mojej ławki. Gdy usiadł, posłał mi uśmiech, co odwzajemniłam. Zaczęliśmy gadać o tym, że upiekło mi się dziś, ze sprawdzianem z fizyki. Nagle Emil wypalił:

─ Przychodzisz na jutrzejszą imprezę, do Bartka?

W sumie się nad tym nie zastanawiałam. Taty nie ma, bo wyjechał wczoraj w delegację, więc mamę uda mi się przekonać. Pokiwałam przyjacielowi głową, a wtedy on rzucił, że mogę kogoś przyprowadzić. Pomyślałam o Alicji i Hani. W tym momencie, do klasy wrócił wychowawca i zaczął rozmowę, o tygodniowej wycieczce do Krakowa. Temat przeciągnął się, do końca lekcji.

Kiedy wstawałam, jak zadzwonił dzwonek upadł mi ołówek, który trzymałam w ręku. Wychyliłam się po niego, pomiędzy moje, a Emila krzesło, a wtedy on podnosząc plecak, uderzył mnie w głowę. Kurde.

Mruknęłam, ale przyjaciel tego nie zauważył, bo właśnie wołał go Bartek. Ech. Zgarnęłam swoje rzeczy i opuściłam klasę. Byłam wkurzona na Emila, przez tą sytuację, aż do długiej przerwy, kiedy poszłam do szatni, by wziąć z kurtki pomadkę ochronną.

Mój przyjaciel stał oparty o kratę, do swojego boksu. Śmiał się z czegoś co powiedział, któryś z jego kolegów. Zapragnęłam się zemścić, za tą akcję z plecakiem. Nawet tego nie zauważyłeś. Ciekawe, czy to poczujesz. Podeszłam i przyłożyłam mu barkiem, co mnie cholernie zabolało. W mordę. Od razu odeszłam, słysząc syknięcie przyjaciela.

Gdy byłam jakoś w połowie korytarza, on stanął przede mną, bardzo blisko. O kurwa. Przełknęłam ślinę, a on się odezwał:

─ Zrobiłem Ci coś?! ─ nie miałam pojęcia, co mu odpowiedzieć, czując jego oddech na szyi.

Zaraz wypaliłam, pierwsze co mi przyszło do głowy:

─ Nie, i właśnie o to chodzi.

Chciałam go wyminąć, ale mi nie pozwolił przytrzymując mnie. Staliśmy tak, patrząc sobie w oczy, dobrą minutę. Potem Emil sam się odsunął i wrócił do kolegów, kręcąc głową. Ja zaraz odzyskałam zdolność ruchu i poszłam w stronę sali od chemii.

Kurde, dlaczego moje serce tak wali? Przecież to tylko Emil! Ostatnie godziny do wyjścia ze szkoły, unikałam jednak mojego przyjaciela. Czułam się cholernie nieswojo, przez tamtą sytuację.

Na szczęście w domu zapomniałam o tym, bo przypomniało mi się o zbitym ekranie, w telefonie. Zrezygnowana odrobiłam lekcje, by mieć jutro kartę przetargową, jak będę prosić mamę o pozwolenie, na wyjście do Bartka i położyłam się spać.

*

Rano zrobiłam śniadanie i zjadłyśmy z mamą. Po posiłku pozmywałam i postanowiłam zapytać o zgodę, by wyjść na imprezę. Zadziwiająco nie musiałam, nawet prosić. Powiedziała tylko, bym wróciła przed północą. Jestem Kopciuszkiem, czy co? Nie sprzeczałam się jednak. Od razu poszłam, zadzwonić do dziewczyn.

Obydwie, czyli Ala i Hania potwierdziły, że mogą iść. Ta pierwsza na szczęście, była zdrowa, po prostu zaspała wczoraj do szkoły. Umówiłyśmy się u mnie o 16, by się przygotować. Impreza zaczynała się o 18. Koleżanki przyszły na czas i od razu zrobiłyśmy makijaż. Mnie pomalowały tylko rzęsy i nałożyły cienie na powieki, bo nie lubiłam w ogóle się malować. Efekt mi się podobał.

Potem pojawił się problem, bo chciałam założyć dżinsy i jakąś fajną bluzkę, ale one się nie zgadzały. Alicja przyniosła dla mnie jedną ze swoich sukienek. No chyba nie. Zapierałam się, ale się uparły.

Wtedy ustąpiłam i założyłam tą czarną sukienkę, w białe groszki. Sięgała przed kolana, czyli nie była za krótka, dekolt zbyt dużo nie odsłaniał, ale posiadał ozdobną falbankę. Rękawy zasłaniały ramiona. Muszę przyznać, że nie jest źle.

Przed wyjściem, usłyszałam jeszcze komplement na temat stroju, od mojej rodzicielki. Rany. Podwoziła nas mama Hani. Gdy weszłyśmy do willi Bartka, zabawa już trwała w najlepsze. Gospodarz nas przywitał, pokazując, gdzie zostawić kurtki i podał nam kubeczki z piwem.

Ja nie zamierzałam zbyt dużo wypić, by zostać przy świadomych myślach, ale trzymałam naczynie, by nikt mi nie wciskał nowego, mówiąc, że nie mam co pić. Laura, by mnie zabiła, gdybym się schlała. Uznałaby to, za nieodpowiedzialne zachowanie.

Zaczęłyśmy się bawić. W pewnym momencie przyszło mi coś do głowy. Ciekawe, gdzie jest Emil? Skoro pytał, czy przyjdę, to chyba sam miał zamiar się pojawić. Na myśl o osobie przyjaciela, moje serce delikatnie przyspieszyło. Kretynko, uspokój się, znacie się całe życie, nie możesz tak na niego reagować!

Chciałam zapomnieć o tym, więc wypiłam naraz zawartość kubeczka, który odstawiłam gdzieś na stolik w salonie i wyciągnęłam dziewczyny do tańca.

Bawiłyśmy się razem, do 21. W pewnej chwili zorientowałam się, że dziewczyny, gdzieś zniknęły. Podeszłam do blatu w kuchni i nalałam sobie kolejny kubeczek piwa. Miałam ochotę odetchnąć, więc weszłam w korytarz, prowadzący do drzwi, które wychodziły na ogród.

Po kilku minutach, podszedł do mnie, jakiś chłopak, z klasy Emila, ale nie pamiętałam jego imienia.

─ Cześć, mogę się przyłączyć? Wydajesz się samotna. ─ rzucił, lekko się jąkając, przez spożyty alkohol.

Jest nawalony, jak messerschmitt. Kurwa, ale co to znaczy? Nauczyłam się to powtarzać, a dalej nie wiem.

 Wiesz, podziękuję. ─ odpowiedziałam, próbując się odsunąć i wejść do salonu.

Chłopak chwycił mnie i przycisnął do ściany. Czułam się źle, kiedy jego ręce znalazły się na moich pośladkach. Zbliżył swoją twarz do mojej i poczułam okropny smród alkoholu.

─ Nie graj takiej niedostępnej. ─ zaśmiał się i chciał mnie pocałować.

Zamknęłam oczy i odwróciłam głowę, przez co trafił ustami w mój policzek. Jego dłoń wjeżdżała pod sukienkę, a mnie zrobiło się nie dobrze. Nagle jego dotyk zniknął, a ja zaczęłam osuwać się po ścianie.

Gdy myślałam, że zaraz wyląduję na podłodze, zamiast tego miałam wrażenie, że się unoszę. Poczułam wtedy, perfumy mojego przyjaciela. Emil? Teraz się pojawił, jak kurewski rycerz na białym koniu?!

Chłopak trzymając mnie, wszedł na górę, a potem do jakiegoś pokoju, zamykając drzwi od środka. Posadził na łóżku i spojrzał w moje oczy, które właśnie otworzyłam.

─ Nic Ci nie zrobił, maleństwo? ─ wyszeptał, a ja zapomniałam, jak się oddycha.

Zaraz jego wargi dotknęły moich, kiedy złożył tam delikatny pocałunek. Po chwili zaskoczenia, dałam się ponieść i odwzajemniłam pieszczotę. Jednak, gdy dotarło do mnie kto całuje moje usta, odepchnęłam go lekko i wyszłam na balkon.

Nie, my nie możemy, ja nie mogę... Kurde, ale to... to było... takie przyjemne. Próbowałam uspokoić mój przyspieszony oddech, patrząc na księżyc w pełni. Usłyszałam, że przyjaciel wyszedł za mną, na zewnątrz. Nie odwracałam się, a wtedy chłopak się zbliżył i objął mnie od tyłu.

Po chwili odwrócił w swoją stronę i zajrzał w moje oczy, przez co się lekko speszyłam, po tym co zobaczyłam, w jego spojrzeniu. Kurde, ja mu się podobam? Nie podejrzewałam tego... Zaraz Emil się odezwał.

─ Jo, nie uciekaj, przede mną. ─ wyszeptał i znowu mnie pocałował.

Pozwoliłam mu na to, samej się zbliżając i obejmując jego szyję, co spotkało się z zadowolonym pomrukiem ze strony chłopaka.

Całuje nieziemsko, ale... jak ja mu spojrzę, po tym w oczy, w szkole...

️♥️

***************************************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro