Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wiosna

Koło powozu wpadło w jakąś dziurę budząc gwałtownie jego jedyną pasażerkę. Rubi przetarła zaspane oczy i wyjrzała przez okno. Zbliżał się wieczór i nic nie wskazywało na to, że do zmierzchu dojedzie do domu. Pogłaskała leżącego na jej kolanach Pascala, któremu zapewne nie przeszkadzały żadne wstrząsy, ponieważ spał spokojnie. Miał w końcu za sobą długi rok spędzony w szkole w Auradonie przy boku długowłosej księżniczki, która teraz wracała na wakacje do swojego pałacu.

Rubi wyciągnęła szczotkę i zaczęła czesać swoje blond włosy. Chciała czymś się zająć i nie myśleć o drodze. Zależało jej na jak najszybszym dotarciu do domu. Po wydarzeniach związanych z koronacją Audrey, a raczej koronacją Danici, pragnęła odpoczynku i spokoju przynajmniej na czas wakacji. Nie zauważyła nawet, gdy jej głowa ponownie zakołysała się i przechyliła, a ona sama zasnęła.

- Rubi? - usłyszała delikatny głos matki.

Dziewczyna otworzyła oczy. Widząc nad sobą znajomy sufit zdała sobie sprawę, że znajduje się w swoim pokoju w pałacu.

- Musiałaś być bardzo zmęczona, skoro dopiero teraz udało mi się ciebie obudzić. 

- Która godzina? - spytała zaspana.

Jednak po chwili zrozumiała, że jej pytanie nie było konieczne. Za oknem świeciło jasne, poranne słońce.

- Około dziesiątej. Ubierz się szybko i zejdź do nas na śniadanie - uśmiechnęła się Roszpunka, po czym wyszła z pokoju.

Rubi pospiesznie wstała z łóżka i rzuciła się w stronę szafy. Wyrzuciła z niej wszystkie ubrania i zaczęła przeglądać je w celu znalezienia idealnej kreacji. Nie czesząc włosów, zbiegła na dół i usiadła pospiesznie przy stole. Przywitała dziadków, rodziców i wszyscy zabrali się do jedzenia. Dziewczyna nigdy nie jadła tak łapczywie. Może i jedzenie w Auredonie było dobre, ale nie umywało się do tego przygotowywanego w Coronie.

Po zjedzonym śniadaniu dziewczyna wróciła do swojej komnaty. Wyciągnęła z szafy płótno i farby, by na chwilę odpocząć nad brzegiem morza. Ustawiła wszystkie potrzebne materiały w porcie i sięgnęła po niebieską farbę chcąc namalować morze otaczające królestwo jej dziadków. Gdy skończyła, zamoczyła pędzel w żółtej farbie. Zasłoniła oczy i spróbowała spojrzeć na Słońce.

Zdziwił ją jednak fakt, że na niebie nie znajdowały się tylko gwiazda i chmury. W samym środku dnia na niebie widniał doskonale widoczny Księżyc, który zbliżał się do Słońca. Widząc to niecodzienne zjawisko, Rubi pospiesznie odrzuciła pędzel i pobiegła do pałacu.

- Przygotujcie konie! - rozkazał Julian, po tym jak Rubi opowiedziała im, co zobaczyła.

- Co się stało? - spytała zaniepokojona Rubi śledząca wzrokiem poczynania ojca.

- Księżyc wybierze dzisiaj mojego następcę, czyli nowego Strażnika Wiosny - powiedziała Roszpunka zbiegająca po schodach na dziedziniec przed pałacem.

- To już dzisiaj?! - Rubi nie mogła uwierzyć w to, co właśnie usłyszała. Zaczęła schodzić po stopniach za matką.

- Tak - Roszpunka wsiadła na konia. - Dzisiaj jest twój wielki dzień.

Córka królowej Corony wdrapała się na grzbiet beżowego konia i ruszyła za rodzicami. Po kilkunastu minutach udało im się dojechać do wieży, w której Roszpunka dorastała. A raczej do tego, co po niej zostało. Ruiny porastała teraz gęsta trawa i mech. Roszpunka nie dała tego po sobie poznać, jednak jej niepokój był odczuwalny w powietrzu. Rubi przytuliła do siebie Pascala mając nadzieję, że złe uczucie związane z tym miejscem odejdzie w niepamięć.

- Księżyc niedługo zasłoni Słońce i mianuje cię na strażnika. Jesteś gotowa? - spytała Roszpunka.

- Tak, jestem - odparła Rubi z uśmiechem po czym zsiadła z konia.

Gdy cała trójka stanęła przy ruinach wieży, Księżyc zaszedł na Słońce i dookoła zrobiło się niezwykle ciemno. Z ruin wyłonił się różowy kryształ, który skupił światło Księżyca i stworzył wisiorek w kształcie symbolu Corony. Rubi zachęcana przez matkę zaczęła wdrapywać się po cegłach, by znaleźć się jak najbliżej kryształu. Gdy miała go w zasięgu dotyku, otoczyło ją różowe światło, które krążyło wokół niej niczym magia chcąca obdarować ją swoją mocą, a naszyjnik lewitując, sam zawiesił się na szyi księżniczki. Gdy Księżyc odsłonił odrobinę Słońca, kryształ zniknął, a w Coronie znów zrobiło się jasno.

Roszpunka podeszła do córki i wręczyła jej Patelnię Wiosny - tą samą, którą kiedyś sama się posługiwała.

- Kochałem tą rzecz - Julian wskazał palcem na patelnię i udał, że ociera łzę z oka. - Dbaj o nią.

- Obiecuję - uśmiechnęła się Rubi i przytuliła przedmiot do piersi. - To dla mnie zaszczyt zostać następnym Strażnikiem Wiosny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro