Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Smocza Akademia

Hedward leżał w łóżku czekając aż wuj poleci na codzienne zwiady, by móc spotkać się z Zephyr. Dagur* rzadko wypuszczał go bez przesłuchania. Uwielbiał wiedzieć, gdzie jego siostrzeniec i przyszły wódz Berserków się wybiera. Natomiast Hedward tego nie znosił. Denerwował się za każdym razem, gdy wuj rozmyślał się nad przyszłością swojego następcy z córką wodza Wandali. Hedward nie ukrywał przed matką, że dziewczyna nie jest mu obojętna, ale Dagur na pewno nie był dobrym kompanem do rozmów tego typu.

Nagle Hedward usłyszał trzask zamykających się drzwi i ryk Tajniaka - smoka Dagura. Chłopak zbiegł ze schodów starając się nie zwracać uwagi matki.

- Idziesz do Zephyr? - spytała czarnowłosa kobieta wychodząca z kuchni.

- Jakim cudem zawsze wiesz kiedy schodzę? - powiedział to z takim wyrzutem, jakby chciał dać do zrozumienia, że wolałby, jakby udawała, że w ogóle go nie słyszy.

- Minuta po moim bracie - uśmiechnęła się Heathera** i założyła triumfalnie ręce.

- Chyba zacznę wychodzić przez okno - wymamrotał Hedward i chwycił za klamkę.

- Mam nadzieję, że dobrze się czuje po tym wszystkim - kobieta zmieniła ton głosu na cieplejszy, zatroskany.

- Jakoś się trzyma - chłopak posmutniał. - Lecę na Koniec Świata. Pewnie Zephyr będzie chciała zobaczyć nowych strażników.

Heathera chciała pozdrowić dziewczynę, ale Hedward wypadł na dwór i zagwizdał dwa razy. Chwilę później nadleciał Zbiczystrzał, na którego chłopak wskoczył w trakcie lotu i poszybowali w stronę zachodu.

- Jak tam, Topór? - poklepał smoka po metalowych łuskach.

Gad spojrzał na niego z oczami pełnymi chęci przygody, więc Hedward dwoma palcami u rąk dotknął łusek smoka, a ten gwałtownie przyspieszył.

Ten sposób komunikacji ze smokiem podpatrzył u Zephyr. Każdy gest i dotyk rękami symbolizował inne wymagania jeźdźca, np. podwójne uderzenie palcami w prawy bok oznaczało skręcenie w prawo. Ułatwiło to bezszelestne zbliżanie się do celu.

Nagle od jego prawej strony nadleciał inny smok, trochę większy od Topora, ale tak samo srebrny. Jego łuski były matowe i gdzieniegdzie sprawiały wrażenie, że są zielone. Hedward doskonale wiedział, że jest to jedynie złudzenie optyczne. Na grzbiecie bestii siedziała czarnowłosa dziewczyna o zielonych oczach, która wyrównała lot swojego smoka, by mogła porozmawiać z chłopakiem. Była to Hailey - córka Heathery i tym samym młodsza siostra Hedwarda. Wbrew oczekiwaniom matki nie wybrała Zbiczystrzała na swojego smoka, a Stormcuttera - jednego ze smocząt Chmuroskoka, który znany jest na całym archipelagu jako wierny przyjaciel Valki.

- Lecisz na Koniec Świata? - spytała.

- Tak - odparł. - Chcesz dołączyć?

- Nie mogę - dziewczyna wygięła usta w niezadowoleniu. - Ciocia nalegała, by pomóc jej z Eruptodonem na Caldera Cay. - Niby Dahlia mogłaby jej pomóc, ale jest zajęta.

- Myślałem, że lubisz pomagać Obrońcom Skrzydła - zdziwił się czarnowłosy.

- Bo tak jest - wyprowadziła go z błędu. - Ale teraz są tutaj Strażnicy! Myślisz, że nie chciałabym ich zobaczyć?

- Doskonale wiem, jak się czujesz.

- Doprawdy? - zadrwiła z brata, poklepała smoczycę po łuskach i skręciła w inną stronę. - Pozdrów Zephyr ode mnie i Sukulent.

Na Końcu Świata panował istny chaos. Torunn - córka Mieczyka - niosła kufer pełen mieczy i toporów. Sigurd - syn Sączysmarka - ciągnął wózek z tarczami. Fitch - syn Śledzika i Szpadki - rozmawiał o czymś z Zephyr. I właśnie tam wylądował Hedward.

- Co się dzieje? - spytał przyjaciółkę z grzbietu maszerującego Topora.

- Zostałam powołana do znalezienia idealnych smoków dla strażników - pochwaliła się.

- Są tutaj? - chłopak był tym całkowicie zaskoczony.

- Tak. Zaraz zrobimy im test - uśmiechnął się podekscytowany Fitch.

- Więc zgaduję, że na pierwszy ogień pójdzie jakiś Gronkiel, tak jak było z nami? - dopytał Hedward.

- Nie inaczej! - Torunn wróciła z areny i dołączyła do przyjaciół. - Nigdy nie widziałam miny kogoś, kto nigdy nie widział smoka. To będzie ekstra!

- Chodzi nam głównie o to, by sprawdzić ich umiejętności - zaznaczyła Zephyr przeglądając wciąż książkę, którą trzymała w ręku. Był to egzemplarz zrobiony ręcznie przez Dagura i Heatherę z okazji narodzin Zephyr. Oboje wierzyli, że mimo braku smoków, dziewczynie przyda się wiedza o smokach, dlatego spisali wszystkie gatunki, które mieszkały w obrębie wysp należących do Berserków. Teraz, gdy smoki wróciły, zapiski z książki były bezcenną wiedzą o tych gadach.

- Pomóc ci jakoś? - spytał Hedward wyciągając rękę w jej kierunku.

Zephyr spojrzała na niego, uśmiechnęła się, kiwnęła głową i chwyciła jego dłoń. Chłopak wciągnął ją na smoka i wzbili się w powietrze.

- Widzimy się na miejscu! - krzyknęła dziewczyna do pozostałych.

W tym samym czasie Nuffink kończył oprowadzać Kaję po Końcu Świata i właśnie dochodzili do areny. Gdy dziewczyna zobaczyła swoją kuzynkę, od razu do niej podbiegła.

- Wiesz jak tu jest cudownie!? - cała była podekscytowana.

- Nuffink obiecał, że nam pokaże wyspę jak dostaniemy własne smoki. Wszystko jeszcze zobaczę - uśmiechnęła się Elizabeth.

- Tu jest nieziemsko! - Kaja nie odpuszczała.

- Zawsze jesteś taka głośna? - wymamrotał Mark stojący pod ścianą. Preferował spokój i ciszę, dlatego krzyki księżniczki nie sprawiały mu przyjemności.

- Odziedziczyłam po mamie - dziewczyna oparła dłonie na biodrach. - Bardzo ci to przeszkadza?

Mark nic nie odpowiedział. Odwrócił się tylko i oparł o beczkę. Zdziwiła go jej reakcja. Była co najmniej o głowę od niego niższa a równie pyskata. A jednak taka ładna. Czyżby mu się podobała? Próbował wyrzucić tę myśl. A może to złość, że nie umiał jej dopiec? Czy jednak chciał się z nią podroczyć?

Wtedy usłyszeli nad sobą cichy pomruk. Gdy Nuffink spojrzał w górę, na jego twarzy pojawił się uśmiech.

- Cześć, Strzałka - wyciągnął dłoń.

Samica zeszła z dachu areny i zbliżyła się do Nuffinka. Ominęła jednak jego rękę i poszła dalej.

- Ale cię moja siostra wychowała - westchnął.

Elizabeth, Kaja i Rubi zaczęły się śmiać. Wtedy wylądowali Hedward i Zephyr, która zeskoczyła z grzbietu Topora i chwyciła jakieś kartki z jednej z beczek. Napisała coś na nich długopisem i spojrzała na strażników.

- Kto bierze udział w treningach? - spytała brata.

- Kaja, chcesz dołączyć? - spytał Nuffink dziewczynę.

- Chyba spasuję - uśmiechnęła się nieśmiało. Nie czuła się na siłach, by stanąć twarzą w twarz z przerażającym, ziejącym ogniem gadem.

- Więc tylko trzy osoby - Zephyr znowu zaczęła coś notować.

- Jakieś zasady obowiązują? - spytał Mark.

- Słuchacie moich poleceń jeżeli nie chcecie zginąć - zaśmiała się Zephyr. - A jeśli coś pójdzie nie tak, Hedward będzie was ratować. - Wtedy wskazała na przyjaciela, który podniósł rękę, by wiedzieli o kogo chodzi. Zephyr podeszła do nich trochę bliżej i pokazała im kartki, na których były narysowane jakieś tabelki.

- Ten wykaz zrobię w stosunku do każdego z was. Będę mogła dobrać wasze zachowania, przyzwyczajenia i charakter do odpowiedniego gatunku.

- A teraz na arenę - zadecydował Nuffink. Jednak po chwili spojrzał na siostrę. - Bo mogą?

- Tak - uśmiechnęła się - Torunn i Sigurd wszystko przygotowali.

Cała trójka razem z Zephyr ustawiła się na środku areny. Dziewczyna ostrzegła ich przed tym, co ich czeka (czyli Gronklem) i wyciągnęła rękę do góry. Wtedy Strzałka opuściła linę i wyciągnęła Zephyr ze środka.

- Pierwsza najważniejsza zasada! - brązowowłosa krzyknęła do nich z grzbietu smoka. - Nie dać się zabić.

W tym momencie Fitch przesunął dźwignię i otworzyły się drzwi ze ściany, przez które wyleciał Gronkiel. Dziewczyny w panice zaczęły uciekać. Elizabeth wzbiła się w powietrze, a Rubi zawisła pod sufitem na swoich długich włosach. Mark w tym czasie unikał kul ognia. W którymś momencie jednak zahaczył ramieniem o coś ostrego i przeciął swoją skórę. Nie przejął się tym zbytnio i starał się odciągnąć gada od księżniczek.

- Zostały jeszcze trzy strzały! - Nuffink chciał pocieszyć przyjaciela.

- Już dwa - uśmiechnął się chłopak.

Nagle Gronkiel przypomniał sobie o istnieniu Elizabeth i przymierzał się do strzału.

- O nie - dziewczyna wymierzyła w gada swoją laską.

Kiedy smok otworzył paszczę, księżniczka cisnęła w niego kulą śniegu. Gronkiel zmieszał się i poleciał w stronę Rubi. Ta zaczęła uciekać w dół po swoich włosach, ale zanim smok zadał ostatni cios, Markowi udało się odwrócić jego uwagę i teraz gad leciał wprost na chłopaka. Ten zamknięty pod ścianą bez wyjścia wyciągną rękę z nadzieją, że jednak smok nic mu nie zrobi. I ku jego zdziwieniu tak się stało. Gad zatrzymał się tuż przy jego dłoni i delikatnie przysunął do niej swój pysk. Dopiero wtedy Mark otworzył zamknięte ze strachu oczu i głośno odetchnął z ulgą.

- Spisałeś się - Zephyr poklepała Gronkla po grzbiecie, gdy otworzyli z powrotem wrota na arenę.

- Prawie nas zabił - Rubi założyła ręce.

- Bo tak go wyszkoliłam - uśmiechnęła się ciepło.

- Ty mu kazałaś nas atakować? - Elizabeth pogłaskała smoka.

- Chciałam zobaczyć was w akcji.

- I doszłaś do jakiegoś wniosku? - spytał Mark.

- Ty jesteś ranny! - krzyknęła Kaja z głosem pełnym troski zanim Zephyr zdążyła odpowiedzieć na jego pytanie. Rudowłosa podbiegła do niego i zaczęła go opatrywać.

- Pozwól, że ja spróbuję - zaproponowała Rubi podchodząc do Marka.

- Świetny pomysł - uśmiechnęła się Zephyr.

Dziewczyna podeszła do przyjaciela, przyłożyła swoje włosy do rany i zaczęła śpiewać, jednak nic nie zaczęło świecić. Zrezygnowana spuściła głowę.

- Bardzo mi przykro. Niby jestem córką Roszpunki, ale moje włosy nie leczą. Zhan Tiri odebrał moc mojej matce wiele lat przed moimi narodzinami i moc Słonecznego Kwiatu nie płynie w moich żyłach.

Jednak zanim się wszyscy spostrzegli, opatrunek był już gotowy. Siedząc w rogu areny, Kaja dokańczała zawiązywanie bandaża. Kilkanaście metrów dalej pozostała część drużyny żywo dyskutowała o smokach.

- Dziękuję - uśmiechnął się Mark do swojej wybawicielki.

- Nie ma sprawy - odwzajemniła uśmiech. Zawiązała kokardę i strzepała ręce w geście zakończenia pracy.

- Wybacz, że tak cię wcześniej potraktowałem - chłopak czuł wyrzuty sumienia.

- Już dawno zapomniałam - rudowłosa się zmieszała i wstała z ziemi. - Chodźmy do pozostałych.

Dochodząc do przeciwnej ściany areny zorientowali się, że Elizabeth i Rubi wpatrują się w tabelki Zephyr.

- I jak wypadłem? - spytał zaciekawiony Mark.

____________________________________________
*Dagur - bohater występujący wyłącznie w serialu

**Heather - bohaterka występująca wyłącznie w serialu

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro