9
~Magnus~
Ja: A gdzie jesteś????
Alec❤: Mój pokój. Górne piętro. Korytarzem prosto i na lewo. Ostatnie drzwi.
Alec❤: Magnus...
Ja: Tak?
Alec❤: On mi się do drzwi dobija ;-;
Wybiegłem z pokoju i pobiegłem przez korytarz. Myślałem, że spierdolę się ze schodów, ale na szczęście przeżyłem.
- Wujek! Ciotka! Idę pobić człowieka! Wrócę na kolację! - krzyknąłem tylko i po usłyszeniu od wujka "okey" wybiegłem z posiadłości.
Przeskoczyłem przez mały płotek i po chwili stałem pod drzwiami domu Lightwood'ów. Pukałem naprawdę mocno, ale ni chuja. Wujostwo na pewno pałęta się gdzieś po tym domu, nawet mnie za zauważą, a Alexander czeka. I ryj tego jak mniemam blondyna, by spotkać się z moją pięścią.
Wszedłem do domu i jak poinstruował mnie wcześniej Alec, pobiegłem do jego pokoju. Na końcu korytarza ujrzałem tego blondasa, który ciągle pukał do drzwi, zapewne pokoju czarnowłosego. Zajebię typa.
- Ej! - krzyknąłem, podchodząc do niego. - Możesz się odwalić?
- A ty czego chcesz? - spojrzał na mnie i prychnął pod nosem.
- Czego? - spytałem rozbawiony. - Odpierdol się od Aleca.
- Ah tak? - uniósł brwi do góry. - Bo co?
- Jajko - burknął Alec, który otworzył drzwi.
Blondyn już chciał do niego podchodzić, ale odepchnąłem go i zaciągnąłem czarnowłosego z powrotem do pokoju. Przekręciłem klucz, który był w zamku i odwróciłem się, by ujrzeć mojego Aleca.
- Wszystko okey? - spytałem, podchodząc do niego.
- Tia - westchnął. - Teraz już tak.
- To dobrze - uśmiechnąłem się na jego słowa. - Co to za typ?
- Sebastian - mruknął niezadowolony. - Na wakacje wynajął sobie pokój u moich wujków.
- Dzizys - jęknąłem. - Przeprowadź się do mnie.
- Jasne - parsknął śmiechem.
- Czemu nie? - spytałem z entuzjazmem. - No, ale wracając, ten kretyn coś ci zrobił?
Alec pokręcił przecząco głową, ale ja zauważyłem coś niezbyt ciekawego. Złapałem za jego rękę i przyjrzałem się nadgarstku, na którym widniały świeże siniaki. Naprawdę "kogoś" zabiję.
Pokręciłem głową i odwróciłem się w stronę drzwi, by je otworzyć, ale nie mogłem tego zrobić. Alexander oparł sie o nie plecami i szybko mnie pocałował. Jeśli w taki sposób chce mnie zdekoncentrować, to brawo. Magnus został zdekoncentrowany, i to porządnie.
Odwzajemniłem pocałunek, bardziej napierając na chłopaka. Zachłannie muskałem jego słodkie wargi, podczas gdy on wsunął dłonie w moje włosy. Zamruczałem z przyjemnością.
Po chwili jednak się odsunąłem, bo trzeba było zająć się czymś innym. Delikatnie chwyciłem jego nadgarstek i wycałowałem każdego siniaka. Kiedy uniosłem wzrok na twarz Aleca, była cała czerwona. Kochane.
- Macie w tym domu jakąś maść na siniaki? - spytałem.
- P-powinno coś być - odpowiedział, błądząc wzrokiem wszędzie, tylko nie na mnie.
Zaśmiałem się z jego zawstydzenia, chwyciłem go za biodra i przesunąłem na bok. Przekręciłem klucz w drzwiach i otworzyłem je. Na całe szczęście nie zauważyłem nigdzie blond łba. Upiekło mu się tym razem.
- W łazience - powiedział Alec i wyszedł z pokoju, a ja za nim.
Idąc korytarzem, zdałem sobie sprawę, jak bardzo nasze domy są do siebie podobne. Znaczy, domy naszego wujostwa oczywiście. Duże i abstrakcyjnie urządzone, w większości dominującym kolorem czerwonym, i na prawdę wieloma ozdobami i wzorkami.
Wszedłem za chłopakiem do łazienki, która też za skromnie nie była urządzona. Obserwowałem, jak Alec szpera w dolnej szafce pod zlewem i wyciąga tubkę maści. Widząc, że ją odkręca, zabrałem rzecz i poleciłem mu usiąść na brzegu wanny. Popatrzył się na mnie przez chwilę ale zrobił to, o co poprosiłem. Ja usadowiłem się na jakimś małym stołku, który sobie podstawiłem i ująłem w swoją dłoń jego nadgarstek.
Smarowałem zieloną maścią lekkie siniaki, czasami spoglądając na twarz czarnowłosego. Wyglądał, jakby bił się z samym sobą. Jakby chciał coś powiedzieć, a nie mógł.
- Chcesz mi coś powiedzieć? - spytałem więc.
- Ja... W sumie chciałem się zapytać... - zaczął niepewnie.
- Pytaj - wzruszyłem ramionami.
- Bo... N-nie wiem, czy będziesz ch-chciał, a-le... No... T-ten...
Po minucie jego uroczego jąkania, odetchnął i w końcu wyrzucił z siebie zlepek słów, który najwyraźniej niewyobrażalnie go męczył. A ja nie wiedziałem dlaczego, bo odpowiedź na to pytanie była zbyt prosta.
- Czy chcesz być moim chłopakiem...?
- Alexandrze... - zaśmiałem się i odłożyłem zakręconą maść na jakąś półkę. - Oczywiście, że tak - spojrzałem w jego duże, błękitne oczy.
- O... Fajnie - uśmiechnął się lekko. To było w chuj urocze.
- Bardzo fajnie - posłałem mu szeroki uśmiech, nim złączyłem nasze usta w czułym pocałunku.
~Alec~
Magnus pocałował mnie czule, co od razu odwzajemniłem. Teraz byłem pewny mojego pięknego, wakacyjnego romansu. Tylko był jeden problem. Nie chciałem, żeby był to tylko "wakacyjny romans", ale chyba było to nie uniknione. Cóż, będę musiał przygotować się na wewnętrzne i powolne umieranie z tęsknoty, gdy wakacje się skończą.
- Oho... - usłyszałem głos Kornela, a Magnus oderwał się ode mnie.
Spojrzałem gniewnie na wujka, który zaglądał do łazienki z głupim usmiechem na twarzy.
- Co? - zaśmiał się Magnus, gdy spojrzał na mężczyznę. - Łazienek na pewno mają państwo kilka.
- Oczywiście, że tak - odpowiedział Kornel. - Ale nie we wszystkich rozgrywa się taka ciekawa scena z udziałem mojego zakompleksionego siostrzeńca.
- Wujku! - syknąłem rozdrażniony.
Dlaczego dorośli muszą zawsze nas ośmieszać przed nowymi partnerami...?
- Dobra dobra, nie przeszkadzam - stwierdził i poszedł w swoją stronę, a ja ukryłem twarz w dłoniach z jękiem niezadowolenia.
- Zakompleksiony? - spytał Magnus, jednak ja nadal na niego nie patrzyłem. - Ty nie masz powodów do kompleksów, Alec.
- Oj, mam... - westchnąłem, unosząc głowę. - Ale nieważne. Twoi wujkowie wiedzą, gdzie jesteś?
- Po części - zaśmiał się. - Ale sam nie wiem.
- Aha - skomentowałem rozbawiony.
- Zostanę z tobą.
- Nie musisz - spojrzałem w jego złote tęczówki.
- Nie zostawię cię samego z tym blond orangutanem, Alexandrze.
- Nic mi nie zrobi. Będę trzymał się bliżej wujka albo ciotki.
- Nie przyjmuję odmowy - skwitował stanowczo.
- Ja też nie, Magnus. Naprawdę nie chcę, byś miał przeze mnie problemy. Twoja ciocia niezbyt za mną przepada - wymamrotałem.
- Kogo ona obchodzi? Będę spotykał się z kim chcę - powiedział, po czym cmoknął mój policzek. Uśmiechnąłem się na ten gest.
- Eh... Naprawdę idź - wziąłem go za rękę i niepewnie spojrzałem w oczy.
- Obiecujesz, że będziesz uważał na Sebastiana? - spytał, uważnie mi się przyglądając. - I miał przy sobie telefon? I się rozglądał? I chodził przy wujkach? I...
- OK - przerwałem mu z uśmiechem. - Obiecuję.
- Ale na pewn...
- Tak.
- Ale jesteś tego pe...
- MAGNUS.
Odprowadziłem Magnusa do drzwi i po kolejnej i uciążliwej, ale jakże uroczej, serii pytań typu "na pewno?" w końcu wyszedł, a ja wróciłem do swojego pokoju.
Zamknąłem drzwi i gdy się odwróciłem, podskoczyłem przestraszony. Ten facet to jakiś duch! Chciałem uciec z pokoju, ale Sebastian wstał z mojego łóżka, na którym siedział i przytrzymał drzwi, które właśnie otwierałem. Przełknąłem ślinę i uniosłem na niego swoje spojrzenie pełne obaw.
- Przepraszam - westchnął, a ja zamrugałem kilka razy.
Moja durna głową podpowiadała mi najgorsze scenariusze z Sebastianem w roli głównej, podczas gdy on po prostu przeprosił. Za bardzo panikuję.
- Em... Okey - mruknąłem, czekając aż w końcu zostawi mnie w spokoju. Jednak nie wyglądało jakby gdzieś mu się spieszyło.
- Naprawdę, Alec, przepraszam. Wybaczysz mi? - spytał ze skruchą.
Zastanawiałem się, czy jest prawdziwa. Na taką brzmiała...
- No dobrze...
- Świetnie - uśmiechnął się szeroko. - Może coś o obejrzymy na lapku? Hmm?
- Ee... Nie wiem, czy to dobry pomysł - stwierdziłem cicho.
- Nie bądź taki - zaśmiał się. - No weeeeź! Proszę! Błagam! - zaczął zabawnie jęczeć, przez co na moje usta wpłynął uśmiech.
- Dobra! Tylko się zamknij, Jezu - zaśmiałem się.
- Okey, wszystko co chcesz, słodziaku. Laptopa mam, jaki chcesz film? - spytał, podchodząc do mojego łóżka, na którym leżało jego urządzenie.
Ja przez chwilę stałem tak jak kołek od momentu jego stwierdzenia, że jestem "słodziakiem". Ocknąłem się w końcu i podszedłem do łóżka. Niepewnie położyłem się obok blondyna, który opierał się plecami o moje poduszki, a na brzuchu umiejscowił laptopa.
- Co chcesz? - spytał.
- Obojętne - mruknąłem.
Starałem się go nie dotykać, ale pod koniec i tak stykaliśmy się ramionami. Łóżko w końcu zbyt duże nie było. Sebastian włączył jakiś horror. A ja wiedziałem, że potem nie zasnę. Na chwilę jeszcze chwyciłem za swój telefon, który zabrzęczał.
Mags: Znalazłem świetną patelnię w kuchni. Muszę ją wypróbować na głowie Sebastiana.
❤❤❤
Bum!
Miłej i Malecowej nocy!! 💞💞
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro